3 minuty czytania • 09.01.2024 16:09
Trzy doby bez ogrzewania, a naprawa trwała 10 minut. „Zawiodły procedury”
Udostępnij
Bez ciepłej wody i włączonych kaloryferów trzy mroźne dni i noce musieli przetrwać mieszkańcy bloku TBS „Nowy Dom” na Felinie. Naprawy ogrzewania doczekali się dopiero po trzech dobach.
Blok przy ul. Zygmunta Augusta 26 należy do TBS „Nowy Dom”. W sobotę w jednym z pionów cieplnych w budynku pękła rura. Kaloryfery przestały działać w siedmiu mieszkaniach. Jednocześnie temperatura za oknem zaczęła gwałtownie spadać. W nocy z poniedziałku na wtorek termometry wskazywały nawet -19 stopni Celsjusza.
Śpię ubrana jak na stok
W mieszkaniu pani Agnieszki wszyscy domownicy ubrani są w grube swetry, podwójne skarpety i dresy.
– My naprawdę dzwoniliśmy wszędzie. Jedynie w sobotę przyjechał pan i zakręcił wodę. Od tamtej pory nie było możliwości zgłoszenia awarii. Wszędzie nam mówili, że potrzebują zgłoszenia ze spółdzielni – opowiada kobieta.
Rodzina dogrzewa się grzejnikami elektrycznymi. W pomieszczeniach gdzie ich nie ma temperatura spada do 10 st. C – Nawet pies i kot chowają się pod pierzyną – pokazuje pani Agnieszka. – Ja jestem ubrana jak na stok narciarski, cieplejszych rzeczy już w domu nie posiadam. Tak też spałam. W nocy tylko córki pokój był dogrzewany, żeby dziecko jako tako do szkoły się wyspało – dodaje.

Do awarii rury doszło w sobotę. Od tamtej pory lokatorzy wielokrotnie próbowali skontaktować się z administracją. Bezskutecznie. Dzwonili również do pogotowia technicznego „Dźwigaz” (obsługującego TBS) i LPEC-u. Ci ostatni pomóc nie mogli, bo umowę na obsługę tego bloku ma inna firma.
Kto mógł, dogrzewał się przy elektrycznych farelkach. Ale to sporo kosztuje. Doba pracy takiego grzejnika to ok. 25 złotych. Mieszkania w systemie TBS zamieszkują głównie osoby niezamożne lub średniozamożne, które nie mogłyby pozwolić sobie na kupno lokalu na wolnym rynku.
– Tu na parterze mieszka matka z chorą córką, wyżej ciepła nie ma też taka staruszka – mówi nam spotkana na osiedlu kobieta.
We wtorek rano pukamy do tych mieszkań, ale nikogo więcej w bloku nie zastajemy. Możliwe, że lokatorzy szukają ciepła u znajomych czy rodziny. Gdy jesteśmy na miejscu wreszcie pojawiają się serwisanci i przedstawiciele TBS-u. Dlaczego mieszkańcy musieli na nich czekać aż trzy dni?
– Nie zagrały pewne procedury które są między nami, a głównym serwisem, który ma w opiece nasze budynki – przyznaje prezes TBS Nowy Dom Dariusz Kocuń. I obiecuje: – Dogramy pewne rzeczy związane z samymi procedurami tak, by takie sytuacje nie miały już miejsca.
Mieszkańcy mogą walczyć o odszkodowanie
Jak wskazuje Wiktoria Zielińska-Grącka, radczyni prawna w DSK Kancelaria, mieszkańcy mogą się starać o odszkodowanie. – TBS powinien zadziałać w odpowiednim czasie, a nie zadziałał. Tu w grę wchodzi roszczenie odszkodowawcze na zasadach ogólnych, czyli dotyczące szkody, którą ponieśli lokatorzy, np. zakup elektrycznych grzejników, zwiększony pobór prądu – tłumaczy prawniczka.
Jej zdaniem, mieszkańcy mieli też prawo dokonać naprawy na własną rękę w ramach wykonania zastępczego – na koszt wspólnoty. Wówczas oprócz odszkodowania lokatorom przysługiwałby również zwrot kosztów.
We wtorek rano usterka została naprawiona. Wymiana rury potrwała około 10 minut. TBS „Nowy Dom” wynajmuje lokale m.in. na Felinie oraz przy Głębokiej, Lipińskiego, Bronowickiej oraz Składowej.
P0czekajcie, aż elpec zostanie przejęty przez Zbaffcę Motorynki – żółwik był przybity, tak więc jest to tylK0 kwestia czasu. Jak będą śmiecie do spalarni – będzie ciepło (a powietrze będzie pełne tablicy Mendelejewa – już zwłaszcza na Felinie biorąc pod uwagę przeważające wiatry zachodnie), jak nie dotrą z Raichu – będzie sroga p!zdzi@rnia. A w razie awarii będzie się dzwonić na info-linię obsługiwaną przez AI-bota zaprogramowanego na spychologię „plebsu”.
Warto wspomnieć w artykule ile zarabia prezes TBS i co zawodowo robił wcześniej.