Udostępnij
Kolejna cześć rankingu najbardziej wpływowych osób w Lublinie. Następna cześć – odesłanie znajduje się na końcu artykułu.
Miejsce 8. Jacek Sasin (55 lat)

Jeden z najważniejszych polityków PiS, minister aktywów państwowych, do niedawna był nawet wicepremierem. To także poseł z okręgu chełmsko- zamojskiego, choć wywodzi się z okolic Warszawy. Ma tam dom, tam działał politycznie. Jako minister aktywów państwowych sprawuje kontrolę nad najważniejszymi państwowymi spółkami. To on – bezpośrednio lub pośrednio – podejmuje strategiczne decyzje. Także personalne. Głośne było odwołanie prezesa LW Bogdanka (wrzesień 2022) przez Sasina krótkim wpisem na Twitterze. Minister zdawkowo zakomunikował jaką decyzję podejmie rada nadzorcza górniczej spółki.
Sasin swoją wysoką pozycję zawdzięcza nie tylko stanowisku w rządzie. Jest jednym z bliskich współpracowników Jarosława Kaczyńskiego. Pozycji Sasina nie zaszkodziła nawet afera z wydrukowaniem kart na korespondencyjne wybory prezydenckie, które nigdy nie doszły do skutku.
Nie jest tajemnicą, że walczy o polityczną pozycję z Mateuszem Morawieckim.
W 2020 został pełnomocnikiem partii na okręg chełmski, zastępując posła Sławomira Zawiślaka. Teraz jednak w Chełmie w PiS rządzi ktoś inny. To Ryszard Madziar – dobry znajomy Sasina, jego współpracownik i doradca w rządzie.
Miejsce 7. Wojciech Dzioba (50 lat)

Lubelski biznesmen działający w branży deweloperskiej. Choć pieniądz lubi ciszę to planu zabudowy górek czechowskich w ciszy zrealizować się nie udało. Protesty były na tyle głośne, że na ostatniej prostej przed wyborami samorządowymi w 2018 prezydent Lublina zapowiedział w tej sprawie ogólnomiejskie referendum.
Choć deweloper nie szczędził środków na bilbordy w całym mieście to planom zabudowy 30 hektarów górek blokami lublinianie powiedzieli „nie” (za blokami i parkiem na górkach było 32 proc. głosujących, przeciwko – 67 proc.).
Ratusz wyników głosowania nie uznał (Frekwencja wyniosła tylko 12 proc.), a główny zainteresowany próbował przekonywać, że porażka w referendum to w rzeczywistości sukces. Zdaniem zarządu TBV Investment lublinianie mieli w ten sposób powiedzieć, że wcale nie chcą decydować o planach miejscowych, a liczba głosujących na „tak” plus ci, co do urn nie poszli wcale, to ponad 91 proc. mieszkańców Lublina, która chce na górkach nowego parku (i bloków).
Teren zielony nie zamienił się jeszcze w wielki plac budowy, bo nie zakończyła się sądowa batalia w tej sprawie. W międzyczasie prezes Dzioba oddał miastu za symboliczną złotówkę 75 ha przyszłego parku (dzięki czemu nie musi płacić podatku za ten teren).
Przypadek górek czechowskich pokazuje też z jakim zaangażowaniem władze Lublina potrafią bronić w sądzie interesów dewelopera.
Dodaj komentarz