Wesprzyj Kontakt

6 minuty czytania  •  22.03.2024

Przed wyborami budowę nowego stadionu obiecują wszyscy. Ale nie wiadomo za co i ile będzie to nas kosztować

Udostępnij

Termin na przedstawienie kosztorysu już minął, ale Ratusz sam tłumaczy projektantów z poślizgu. A minister sportu konsekwentnie powtarza, że jego resort nie ma – i nie da – pieniędzy na tak ogromną inwestycję.

Temat budowy „wielofunkcyjnej, zadaszonej, lekkiej hali otoczonej zielenią” w dolinie Bystrzycy (czytaj: stadionu żużlowego) ożył przed ponad tygodniem, praktycznie w końcówce kampanii wyborczej. Kampanii, w której o głosach wyborców bardziej zdecyduje liczba wywieszonych bilbordów niż merytoryczna dyskusja chociażby nad sensem stawiania na podmokłym terenie wielkiej hali za setki milionów złotych.

A temat odżył dzięki Sławomirowi Nitrasowi, ministrowi sportu z Platformy Obywatelskiej, który jasno dał do zrozumienia swojemu partyjnemu koledze Krzysztofowi Żukowi (wiceszefowi PO w Lubelskim), że pieniędzy na stadion najzwyczajniej w świecie nie da.

– Gdy po roku sukcesów (Motoru Lublin – red.), wiemy na ile trwałych, w Lublinie chcą za 300 mln budować stadion żużlowy, to to jest zadanie samorządu – stwierdził minister w wywiadzie w Kanale Sportowym.

A od początku lubelski Ratusz liczy właśnie na fundusze rządowe. Bez poważnego wsparcia finansowego z zewnątrz porywanie się na tak ogromną inwestycję może być dla budżetu miasta dobijające. Zwłaszcza, że zadłużenie Lublina dobija do 2,2 mld zł.

Ratusz: Nie wiemy

Jeśli chodzi o koszty budowy żużlowej areny to nadal obracamy się w sferze domysłów. Ciężar zaprojektowania i sporządzenia pełnej dokumentacji budowlanej wraz z kosztorysem wzięło na siebie konsorcjum firm Kavoo Invest z Poznania oraz Sybilski, Wesoły and Partners Constructions z Wrocławia. Wzięło nie za darmo, a dokładnie za 7 mln 441,5 tys. zł, bo na tyle wyceniło swoją pracę na rzecz miasta.

Podpisując 4 sierpnia 2022 roku umowę z Ratuszem, obie firmy zobowiązały się m.in. do wykonywania prac w określonych etapach. Najwcześniej, już po trzech miesiącach, powstał projekt koncepcyjny. 24 listopada 2022 roku lublinianie zobaczyli, jak w zamierzeniu architektów ma wyglądać przyszły stadion.

Jednym z kolejnych etapów opracowania, i w dodatku jednym z kluczowych, są projekty wykonawcze, technologiczne i elementy dokumentacji projektowo-kosztorysowej. Konsorcjum powinno je przedstawić po 18 miesiącach od daty zawarcia umowy, czyli do 4 lutego tego roku.

Od tego czasu minęło już półtora miesiąca, ale Ratusz nie ujawnił opinii publicznej podstawowej informacji: na ile projektanci wyliczyli koszt budowy stadionu? Do tej pory była mowa o 300 mln zł – taką kwotę zapisano w wieloletniej prognozie finansowej miasta, ale cały czas opieramy się na szacunkach, a nie na wyliczeniach wynikających z konkretnego projektu.

Na ten moment wykonawca nie przedstawił do odbioru dokumentacji wraz z kosztorysem. Jesteśmy w trakcie rozmów w tej sprawie, w tym dotyczących terminu realizacji przedmiotu umowy, mając na względzie fakt dokonania zmiany planu miejscowego w trakcie jej obowiązywania – odpowiada na nasze pytania Katarzyna Duma, rzeczniczka prasowa prezydenta.

Duma odwołuje się tu do uchwalonej w czerwcu zmiany planu, w której radni zgodzili się m.in. na zwiększenie parametrów wysokościowych planowanego obiektu sportowego. Fundacja Wolności, wydawca portalu Jawny Lublin, zwracała wówczas uwagę, że nowe zapisy są sprzeczne z obowiązującym studium i apelowała wówczas do wojewody lubelskiego o unieważnienie uchwały Rady Miasta. Lech Sprawka (PiS) nie zgodził się jednak z argumentami Fundacji i uchwała o zmianie planu weszła w życie.

Od tamtej pory minęło już dobrych kilka miesięcy. Zarówno Ratusz, jak i konsorcjum wiedzieli, że miejscowy plan jest zmieniony, więc był czas, by uwzględnić to w harmonogramie prac. Czy miasto podpisało z konsorcjum projektowym aneks lub ewentualnie naliczyło kary umowne za nieterminowość?

Prace projektowe trwają i na ten moment kwestia kar umownych nie jest rozstrzygana – odpowiada Katarzyna Duma.

Nieco nowego światła na temat rzuca główny projektant stadionu. – Kosztorys będzie gotowy w lipcu-sierpniu – ocenia w rozmowie z Jawnym Lublinem Wojciech Ryżyński, prezes spółki Kavoo Invest. Zwraca przy tym uwagę na dalszą niepewność na rynku budowlanym i wiążące się z tym problemy z podaniem finalnej wyceny. – O ile jeszcze niedawno ceny materiałów budowlanych rosły skokowo, o tyle teraz jest sytuacja innego typu: ich ceny mocno zeszły, ale w absurdalny wręcz sposób podrożały te związane z instalacjami.

Czy 300 mln zł podawane przez ratusz jest realną kwotą? – zapytaliśmy.
Gdy podpisywaliśmy umowę, była mowa o ok. 200 mln zł i wówczas to była realna kwota. Wzrost kosztów o 50 proc. być może jest bardziej przystający do obecnej rzeczywistości, ale to trudno na razie ocenić. Konia z rzędem temu, kto opanuje tę huśtawkę cenową – mówi prezes Ryżyński.

Zbyt ograniczony zasób środków

Ale stadionowa kampania wyborcza trwa w najlepsze. O tym, że wielofunkcyjna hala na pewno zostanie wybudowana mówili niedawno i walczący o reelekcję prezydent Krzysztof Żuk, i jego kontrkandydat w wyborach Robert Derewenda z PiS. Zadnego z nich nie odwodzą od tego pomysłu ani jasne deklaracje ministra Nitrasa, ani brak informacji o kosztach budowy.

Do dyskusji włączył się także Krzysztof Hetman, minister rozwoju regionalnego i jednocześnie lider lubelskiego PSL, który blisko współpracuje z prezydentem Żukiem. We wpisie na FB poinformował, że odbył właśnie rozmowę z kolegą z rządu Sławomirem Nitrasem: „Rozmawialiśmy nie tylko o sporcie. Jednak dużo czas poświęciliśmy sprawom związanym z moim lubelskim klubem Orlen Oil MOtor Lublin” – napisał Hetman.

Ale odpowiadając na pytanie jednego z internautów o efekty tej rozmowy, nie miał do przekazania dobrych informacji dla sympatyków czarnego sportu: „Jeśli chodzi i halę wielofunkcyjną z funkcją stadionu żużlowego to Ministerstwo Sportu dysponuje zbyt ograniczonym zakresem środków, aby współfinansować taką inwestycję. Jednakże jestem w kontakcie z władzami klubu i będziemy próbowali szukać wszelkich źródeł finansowania dla tej inwestycji. Bądźmy dobrej myśli” – zaznaczył minister rozwoju.

Hetman odniósł się też do słów Nitrasa, który w Kanale Sportowym mówił o patologii w finansowaniu żużla przez spółki skarbu państwa.

Wyjaśniłem panu ministrowi, jak krzywdzące jest nazywanie Motoru Lublin „PiSowskim klubem” czy „ulubieńcem Sasina”. Motor jest klubem, który nie ma żadnych barw partyjnych, a próba sklejania go z politykiem (Sasin), który nigdy nie był na meczu na Z5, to przejaw manipulacji medialnych i złośliwości płynącej z części środowiska żużlowego. Wierzę, że moje argumenty przekonały ministra Nitrasa„.

Chodzi o wypowiedź ministra sportu dla Kanału Sportowego, który pozwolił sobie na taka uwagę:

– Są kluby, których budżet to jest 70 proc. spółka Skarbu Państwa, a może i więcej. (…) To nie może być tak, że Sasin przychodzi, pstryk robi i mamy Ekstraklasę, walczymy o mistrza, albo jesteśmy mistrzem w jakiejś dyscyplinie sportu, a bez tego by tego nie było. Są miasta, są takie kluby, nie tylko w piłce, że zabrać pomoc publiczną i nie zostaje absolutnie nic. I to jest patologia – mówił Nitras. Skrytykował też sytuację, gdzie państwowe spółki „licytowały się” – jak to określił, gdzie w najbliższym sezonie będzie jeździł Bartosz Zmarzlik (obecnie zawodnik Motoru Lublin).

Słowa ministra Nitrasa ubodły także sam klub. Zarząd Speedway Lublin wystosował specjalne stanowisko w tej sprawie. „Stanowczo zaprzeczamy jakimkolwiek sugestiom o nieetycznym pozyskaniu sponsorów. Jako Zarząd zobowiązujemy się do podjęcia wszelkich niezbędnych środków prawnych w obronie dobrego imienia naszego klubu i zawodników” – napisały władze żużlowego czempiona z Lublina, uczulając jednocześnie kibiców, by nie wierzyli w medialne doniesienia: „Nieprawdziwe informacje krążące w mediach nie powinny wpływać na mieszkańców naszego miasta, dla których żużel jest ważną częścią życia„.

Na zdjęciu: Koncepcja nowego stadionu żużlowego została zaprezentowana w listopadzie 2022 roku. Do lutego tego roku powinniśmy wiedzieć, ile będzie kosztować jego budowa. Ale się nie dowiedzieliśmy. Fot. Materiały prasowe

Journalismfund

Ten artykuł został wsparty przez program grantowy „Media lokalne na rzecz demokracji” Journalismfund Europe

9 odpowiedzi na “Przed wyborami budowę nowego stadionu obiecują wszyscy. Ale nie wiadomo za co i ile będzie to nas kosztować”

  1. Niejawny pisze:

    Mydlenie oczu. Stadion piłkarski oddany do użytku ok. 10 lat temu kosztował niecałe 200 mln. Koszt nowego dworca wyniósł prawie 400 mln, a jest to w zasadzie jeden niewielki budynek, parę wiat i parkingi. Ta „lekka” hala to będzie ogromny betonowy obiekt dla kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu tysięcy osób. Ma być wyposażony w takie cuda jak rozsuwany dach i powstanie na terenie podmokłym, więc koszt budowy wyniesie co najmniej 500.000.000 zł. Być może Ratusz zrobi taki manewr jak przy poprzednich budowach czyli ustalą cenę na np. 300 mln, a potem w ramach prac dodatkowych zastanie zapłacone kolejne 200 mln albo więcej.

  2. Pozostaje pytanie, gdzie i jakimi społecznymi kosztami zewnętrznymi: https://www.facebook.com/reel/1760806607733278

  3. kronikidewelorozwoju pisze:

    Wszyscy lokalni politykierzy na kolanach przed cfaniakami z Klubu Dewelo-Żużlo-Narciarskiego.
    Na co liczą? Na możliwość zawarcia przez ich pociotków korzystnych umów rezerwacyjnych na apartamĘty w „luksusowych akademikach” postawionych w miejsce obecnego K0lesioseum przy Zygmuntowskich do śmierdzącego cyrku i ich późniejszego odsprzedania z zyskiem 50-100k od kurnika w drodze cesji?
    Nietrudno zgadnąć, w czyjej służbie jest taki Gietman, którego pierwszą inicjatywą w „rządzie” był kredyt 0% na kurniki.
    Sport wyczynowy – w ogólnym pojęciu, czyli z uwzględnieniem pseudo-sportu jak czarny cyrk – w Dziadogrodzie stał się niczym więcej niż tylko platformą do ubijania dewelo-geszeftów (oraz geszeftów na spalanie śmieci z całej Europy – jak w przypadku Zbaffcy motorynki). Jest to kolejna metoda dewelo-bandy, obok paplaniny o „rozwoju”, do urobienia „plebsu” w ciemną masę, która za garść paciorków będzie wspierać Wielkie Łupiestwo (albo przynajmniej – nie protestować), które pod tą przykrywką ma miejsce na folwarku Dziadogród.
    Dla żużlo-dewelo-bandy nie ma znaczenia, jakie będą rzeczywiste koszty nowego K0lesioseum – chcą tego i to dostaną, tak, jak nikt z politykierów nie protestował przeciwko bizancjum metroP0litalnemu za 340 mln, które służyło głównie oczyszczeniu Podzamcza pod akademiki.
    I nie ma większego znaczenia, że większość miłośników wdychania pyłów wznoszonych przez kręcące się w kółko motorki to podróżujący pojazdami z tablicami LLE, LKS, LSW itp., ponieważ w tych licytacjach nie chodzi już tak bardzo o zdobycie głosów „plebsu” (do zbałamucenia którego wystarczy ustawić kilkaset banerów za kilka mln), a o wkupienie się do Klubu w drodze podlizania się dewelo-cfaniakom.
    Nie ma co liczyć, że daleK0siężny plan, który rozP0czął się wiele lat od zaorania z premedytacją LKJ, spełznie na niczym z uwagi na takie „błahostki” jak wysoki koszt, zadłużenie Folwarku, czy negatywne opinie instytucji niemających w gruncie rzeczy nic do powiedzenia, wbrew ich groźnie brzmiących nazwom jak NIK.
    Jak będzie trzeba, Nitras zostanie w jakiś sP0sób przeK0nany.
    W IV-ej turze dewelo-ubogacania wiele innych życzeń dewelobandy będzie spełnionych, ponieważ banda już wie, że lud Folwarku nie jest w stanie w żaden sposób przeciwstawić się ich władzy.

  4. mieszkaniec pisze:

    O rany… W mieście powstają obecnie dwie duże dzielnice. W planach jest tylko zabudowa blokami. Brakuje tam: placów zabaw – te od dewelopera to większości jest patologia, brak parków, brak boisk piłkarskich oraz do koszykówki dla małych dzieci oraz starzych, brak miasteczek rowerowych – też dla dzieci, brak żłobków i przedszkoli, już nie mówię o szkole, brak basenów, brak klubów osiedlowych, miejsce spotkań dla mieszkańców, brak miejsc parkingowych (nawet płatnych w garażu piętrowym). Z infrastruktury to są tylko żabki. Na nowych osiedlach mieszkają głównie młode rodziny, które w większości posiadają małe dzieci.
    No jak ci mieszkańcy i te osiedla mają się integrować.
    No przecież to są kwadratowe jaja, że nikt w tym mieście się na poważnie tym nie zajmuje. Przez to mamy m.in korki i zanieczyszczenie powietrza. A korki to są już na tych ciasnych uliczkac. teraz Relaksowa a zaraz dojdzie cała ul. Zielone Wzgórze.
    No nie ma ważniejszych spraw tylko stadion dla żużla?

  5. kronikidewelorozwoju pisze:

    @mieszkaniec – mieszkańcy Dziadogrodu nie mają się integrować, tylko konkurować o miejsca w dewelo-kurnikach, czy o miejsca na zaparkowanie blachosmrodu niezbędnego – w obliczu zaplanowanej i postępującej degradacji mpk – w ilości 2 szt. na 1 nowoczesne gospodarstwo, a już zwłaszcza takie z bachorkami na stanie.
    Jest sporą sztuką sprawić, żeby w mieście, w którym ubywa mieszkańców w coraz szybszym tempie, generowało się coraz więcej ruchu drogowego i coraz więcej popytu na kurniki. Ta sztuka się ekipie Duce udała, ale są też granice takiego „rozwoju”.
    Dlatego też K0nieczne jest przestawienie akcentu dewelo-ubogacania z uzbrajania banków ziemi na terenach pod klasyczne dewelo-getta (jak os. Betonik, Węglin Płd., Ponikwoda, Felin) na umożliwianie dewelo-burakom stawiania kurników typu „premium” w obrębie centrum, jak teren Podzamcza czy al. Zygmuntowskich, gdzie popyt „inwestycyjny” ma szansę przetrwać nadchodzące nieuchronnie załamanie sprzedaży zwykłych kurników do upychania szarego „plebsu”.
    Zaplanowana polityka getto-twórcza, poprzez m.in. wymienione czynniki pozbawiania nowych osiedli miejsc dla aktywnego wypoczynku czy edukacji, również jest przejawem „perspektywicznego myślenia” o dewelo-rozwoju, tzn. banda zakłada, że co bardziej ambitnemu plebsowi upchanemu w tych gettach z czasem zamarzą się przenosiny do lepszych lokalizacji, które banda będzie mieć w zanadrzu dzięki postępującej polityce parcelacji terenów w śródmieściu, które będą systematycznie „czyszczone” na potrzeby ww. kurników typu „premium”, podczas gdy nowe dewelo-osiedla na peryferiach będą podlegać procesom przyspieszonej gettoizacji.

  6. Piotr pisze:

    Pomysł budowy czegokolwiek w miejscu gdzie jeszcze trochę zieleni zostało urodził się w chorych głowach kibiców niszowego sportu który upadnie wraz z odejściem głównego sponsora. :Ile wyniesie utrzymanie nierentownego miejsca….lubelski MOSIR ledwo dyszy co roku przenosząc milionowe straty…miasto Lublin jest bankrutem

  7. . pisze:

    Żuk na fejsie bredzi że będzie zazieleniać Lublin ???????????????????????????? Żuk mówiący o zieleni to jak mechanik samochodowy o produkcji pomp.
    Piękna propaganda w równy trzeci miesiąc rzezi na Mełgiewskiej 6.

  8. . pisze:

    Lublin w latach 2012-2022 zerżnął 14 608 drzew, tyczy się to oczywiście działek miejskich. A ile nasadzono? 5 tysięcy mniej. Ciekaw jestem danych za rok 2023, których nadal nie ma.

  9. Ciekawi mnie, gdyby tak zapytać mieszkańców, czy woleliby stadion czy system schronów, co by wybrali? Bo chyba większość kibiców na żużlu to mieszkańcy okolicznych miejscowości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły