Wesprzyj Kontakt

6 minuty czytania  •  22.03.2024

Opera (nie)Lubelska, czyli Jezus mdleje na próbie, a z obsady spadają rodzime gwiazdy

Udostępnij

Na chwilę przed premierą musicalu „Jesus Christ Superstar” w Operze Lubelskiej z obsady wypadły jej gwiazdy, a chaos na próbach spowodował, że jeden z akustyków rzucił papierami. Na tym nie koniec problemów.

To hipisowska wersja Ewangelii, historia ostatnich dni życia Jezusa Chrystusa opowiedziana oczami jego zwolenników i przeciwników – donosi Jarosław Stawiarski na swoim profilu na Facebooku. Marszałek osobiście zaangażował się w promocję musicalu. Zachęca by się śpieszyć i kupować bilety, wziął też udział w konferencji prasowej poświęconej premierze w Operze Lubelskiej, gdzie powtórzył swój ulubiony frazes: „ważne jest tworzenie w Lublinie i w Lubelskiem kultury przez duże K”.

Ale w tej produkcji artystów z lubelskiej instytucji jak na lekarstwo. W sobotę w spektaklu reżyserowanym przez Tomasza Mana zobaczymy tylko dwóch etatowych pracowników Opery Lubelskiej. W niedzielę – żadnego. Z obsady na ostatniej prostej (w czwartek rano) wylecieli etatowcy zaliczani do pupili dyrektor Kamili Lendzion. Fakt ten spowodował, że w zespole Opery zawrzało. Ale o tym za chwilę.

Marszałek Jarosław Stawiarski w towarzystwie dyr. Kamili Lendzion i reżysera Tomasza Mana podczas konferencji prasowej na kilka dni przed premierą „JCS” (Fot. Łukasz Frączek/UMWL)

Ci odlatują, ci zostają

Legendarnej roli Jezusa – wykreowanej przed laty przez Iana Gillana (Deep Purple), a potem w warunkach siermiężnej komuny po mistrzowsku zaśpiewanej przez Marka Piekarczyka (TSA) – na scenie CSK spróbuje podołać Marcin Zagrodnik. Lublinianin, ale dotąd nie związany z Operą Lubelską. Jeszcze kilka dni temu do roli Jezusa anonsowani byli także Patryk Pawlak (Opera Lubelska) i Tomasz Bulzak (zwycięzca „Szansy na Sukces”). Pierwszy z nich był jednocześnie asystentem reżysera i ostatecznie postanowił skupić się na tym zadaniu. Drugi zemdlał na wtorkowej próbie i trafił do szpitala.

Tym, który Jezusa zdradzi – Judaszem – miał być tenor Jakub Gąska (Opera Lubelska) i Adam Pstrowski (wokalista rockowy). Gąska ostatecznie musiał obejść się smakiem i na scenie Sali Operowej CSK go nie zobaczymy.

Zabraknie tam także mezzosoprtanu Opery Lubelskiej Doroty Szosta-Gąski, która przygotowywała się do roli Marii Magdaleny. W tej roli zobaczymy Magdalenę Łoś-Wojcieszek, wokalistkę i dyrektorkę Teatru Adria w Koszalinie.

W Poncjusza Piłata w sobotę wcieli się Patrycjusz Sokołowski (Opera Lubelska), w niedzielę natomiast Tomasz Rak, na stałe związany z Operą i Filharmonią Podlaską.

Kajfaszem zostanie Dariusz Machej, współpracujący z Teatrem Wielkim – Operą Narodową i Operą Wrocławską. Do roli przygotowywał się także często współpracujący z lubelskim Teatrem Muzycznym Alan Sobkowicz, ale i on ostatecznie wypadł z obsady.

Szymonem Zelotą raz zostanie Dominik Rybiałek, a raz Arkadiusz Borzdyński. Obaj wcześniej nie byli związani ani z Teatrem Muzycznym, ani z Operą Lubelską.

Świeżym współpracownikiem Opery jest natomiast Kamil Olczyk. W sobotę zobaczymy go w roli Heroda. W niedzielę zastąpi go Kamil Dominiak, współpracujący z Teatrem Muzycznym we Wrocławiu i Gdyni.

Szymonem Piotrem dwukrotnie będzie Michał Dudkowski, który w tej właśnie roli występował wcześniej w Teatrze Muzycznym w Łodzi.

W roli Annasza w sobotę wystąpi Artur Buczak, solista chóru związany z lubelską operetką od 2001. W niedzielę w jego buty wejdzie Karol Gronek, mający w swoim CV współpracę z Teatrem Muzycznym Capitol.

Obsada premierowych spektakli „Jesus Christ Superstar” (Fot. Facebook/Opera Lubelska)

Podsumowując: na sobotniej premierze „Jesus Christ Superstar” zobaczymy dwóch etatowych solistów Opery Lubelskiej, a w niedzielę żadnego.

To są dwie premiery grane praktycznie przez jedną obsadę doangażowanych artystów i przyjaciół pani dyrektor, którzy w ostatniej chwili pojawili się na próbach – mówi nam anonimowo jedna z osób zaangażowanych w produkcję musicalu.

Spadające gwiazdy

Szczególnie dziwi brak w obsadzie Jakuba Gąski i Doroty Szostak-Gąski, artystów, na których poziom artystyczny powoływała się Kamila Lendzion i zarząd województwa forsując plan utworzenia w Lublinie Opery. – Mamy wspaniałe głosy, mamy wspaniałych artystów, chociażby państwa Gąsków, naprawdę wspaniali artyści – przekonywał też odpowiedzialny za kulturę w Zarządzie Województwa Bartłomiej Bałaban antenie radiowej „Dwójki”. Ważyły się wówczas losy trzech podległych marszałkowi instytucji kultury – ostatecznie jednak planu wielkiej fuzji nie udało się zrealizować i Opera Lubelska powstała tylko na bazie Teatru Muzycznego.

Pani Lendzion publicznie na operatywce ogłosiła, że jedną premierę zagra Jakub Gąska, teraz okazało się, że jednak nie zagra – mówi nam jeden z artystów. Dlaczego małżeństwo Gąsków nie wystąpi w żądnym z premierowych spektakli? Na to pytanie dyrektorka Opery Kamila Lendzion nam nie odpowiedziała. A sam Jakub Gąska sprawę tłumaczy dyplomatycznie. – Takie zostały podjęte decyzje, nie mnie to oceniać. Ja dałem z siebie na próbach wszystko – zapewnia. I dodaje, że liczba prób na scenie CSK była niewystarczająca, a usterki zapadni scenicznych dodatkowo zaburzały pracę.

Jakuba Gąski, solisty Opery Lubelskiej, ostatecznie nie zobaczymy na żadnym z premierowych spektakli (Fot. Facebook/Opera Lubelska)

„Rwane próby” i syndrom sztokholmski

Brak w składzie Jakuba Gąski, Doroty Szostak-Gąski, ale także innych artystów związanych z Operą Lubelską spowodował, że w instytucji zawrzało.

Czujemy, że zostaliśmy potraktowani jak śmieci – mówi nam jeden z artystów. Kolejny opowiada, jak wyglądały próby do musicalu. – W takiej sytuacji pracuje się bardzo ciężko. Jest jeden wielki chaos. Do czwartku nie odbyła się w całości ani jedna próba.

„Rwane” próby spowodowały, że jeden z akustyków powiedział „pas” i złożył wypowiedzenie.

Na tym nie koniec problemów. – De facto nie mamy w Operze korepetytora, czyli pianisty, który by wskazał soliście właściwą drogę do opanowania materiału muzycznego: od jego odczytania, przez interpretację, po technikę – słyszymy.

Jak mówi Jawnemu Lublinowi Ewa Vesin, wybitna śpiewaczka operowa, w każdym teatrze operowym takich korepetytorów-pianistów jest kilku. – Każdy solista zatrudniony w zespole operowym powinien mieć prawo i możliwość takich zajęć niemalże codziennie w zależności od swoich potrzeb. W przypadku przygotowań do nowej premiery takie zajęcia, czyli przygotowanie śpiewaków do prób powinno być zaplanowane i odbyć się odpowiednio wcześniej – tłumaczy Vesin.

Jak to wygląda w Operze Lubelskiej? – Mamy jednego korepetytora, który nie ogarnia wszystkich i nie odpowiada nam jakościowo – mówi jeden z członków zespołu artystycznego Opery Lubelskiej. – Byłem świadkiem, jak koledzy uczyli się roli słuchając nagrań swoich postaci wykonywanych przez innych. To nie jest dobra droga – dodaje.

Przypomnijmy, że w założeniach Kamili Lendzion, inicjatorki powstania Opery Lubelskiej, instytucja miała nie tylko podnieść prestiż województwa, ale też być bodźcem do rozwoju pracujących tu artystów. Dyr. Lendzion podkreślała, że ma zdolny zespół, który potrzebuje przestrzeni by rozwinąć skrzydła. W praktyce wyszło inaczej.

Czujemy, że skrzydła zostały nam podcięte – wskazuje jeden z nich.

Pani Lendzion nie jest gospodarzem tej instytucji, chociaż czuje się jej największą „gwiazdą”. Nie dba o swoich pracowników i nie wykorzystuje ich potencjału – dodaje drugi.

Jest też trzeci głos. Relacje między zespołem a dyr. Lendzion porównuje do syndromu sztokholmskiego. – Nie czujemy, że ten kto nas nęka, jest tym nękającym. Chodzimy jak w zegarku, według poleceń dyrektor. Niestety, tak to wygląda, bo przecież gdyby cały zespół się sprzeciwił, to ta pani nie miałaby racji bytu.

Zapomnieli zapłacić tłumaczowi

Wokół „JCS” w wykonaniu Opery Lubelskiej głośno było już wcześniej, zanim na dobre wystartowały próby. Chodzi o zawirowania z zapłatą dla Krzysztofa Cieślika, który na początku 2023 r. podjął się przekładu musicalu „Jesus Christ Superstar” dla lubelskiej instytucji. Cieślik z zadania się wywiązał, pod koniec kwietnia 2023 r. wysłał gotowy przekład, ale na zapłatę musiał czekać aż pół roku. Dostał ją dopiero wówczas, gdy sprawę nagłośnił w mediach społecznościowych. Ostatecznie jednak z przekładu Cieślika Opera postanowiła nie korzystać i sięgnęła po tłumaczenie Wojciecha Młynarskiego i Piotra Szymanowskiego.

Na zdjęciu: Próba generalna „Jesus Christ Superstar” Opery Lubelskiej. Musical na scenie Centrum Spotkania Kultur 23 i 24 marca (Fot. Facebook/Opera Lubelska)

19 odpowiedzi na “Opera (nie)Lubelska, czyli Jezus mdleje na próbie, a z obsady spadają rodzime gwiazdy”

  1. Teresa pisze:

    A może Pan redaktor sięgnie dwa piętra wyżej? Dyrektor bez dyplomu dyrygentury bawi się w najlepsze. Dwa latka u mamy i mamy maestro

  2. Janek walczuk pisze:

    Czy dyrektor CSK nie dziala na szkode placowki wynajmujac za grosze Operze sale ze sprzetem wartym miliony zl. Pisaliscie o wynajmie sali operowej CSK PISowi . Tutaj stawka jest jeszcze niższa.

  3. Ewa pisze:

    A dlaczego nie lubelska? Panie „redaktorku”? Współtworzy pan sztukę, dobiera wykonawców. W trakcie prób wybiera najlepsze głosy. Tak jak na mecz piłkarski. Najlepszych piłkarzy dobierasz. Ciekawa jestem tego wydarzenia ,jutro idę. Zobaczę i napiszę. Obawiam się i zobaczę czy nie jest pan tendencyjny..
    Była redaktor :-);

  4. Ewa była redaktor pisze:

    A dlaczego nie lubelska? Panie „redaktorku”? Współtworzy pan sztukę, dobiera wykonawców. W trakcie prób wybiera najlepsze głosy. Tak jak na mecz piłkarski. Najlepszych piłkarzy dobierasz. Ciekawa jestem tego wydarzenia ,jutro idę. Zobaczę i napiszę. Obawiam się i zobaczę czy nie jest pan tendencyjny..
    Była redaktor :-);

  5. Michal pisze:

    Napewno dla gości z prowincji sprawdzi się taki spektakl. Tutaj nikt nie zwraca uwagi kto śpiewa jak śpiewa kto reżyseruje itp. nie ma to znaczenia ważne że się odbędzie. Każdy kto szuka jakości pojedzie do Warszawy czy innego teatru operowego.

  6. Artysta pisze:

    Pani dyrektor po MBA w Collegium Humanum, to chyba nie dziwi zarządzanie.

  7. "Akustyk" Opery pisze:

    W powyższym artykule Pan „redaktor” przytacza sytuację o której nic nie wie. Jestem wspomnianym w artykule akustykiem, który „rzucił papierami”. Nie przypominam sobie , aby ktokolwiek z Jawnego Lublina pytał mnie o powody mojego zwolnienia. Serdecznie zapraszam na rozmowę. … A co do prób, to chciałbym zapewnić , że brałem udział we wszystkich i również podczas Premier 23 i 24 marca będę pracował . Żaden „chaos” nie byłby w stanie skłonić mnie do złożenia wypowiedzenia…. a powody mojego odejścia zachowam dla siebie. Radzę następnym razem rzetelnie przygotować artykuł i zmienić źródło.

  8. Komentarz pisze:

    Panie redaktorze zarówno ja jak i mój dubler od wielu lat gramy w najwiekszych produkcjach musicalowych na terenie całego kraju. Trochę już pograliśmy 😉 Jeżeli już Pan wymienia nasze nazwiska – to proszę najpierw zrobić porządny research. Pozdrawiam
    Arkadiusz Borzdyński

  9. Purysta językowy pisze:

    Jaka opera, taki artykuł…

    Czy naprawdę nie można przejrzeć tekstu przed publikacją, żeby uniknąć literówek?

    To już jest plaga:

    „mezzosportan”

    A może „Zapromnieli zapłacić”… ?

  10. Arkadiusz pisze:

    Panie redaktorze, jak już Pan o nas pisze to prosze niech Pan zrobi porządny research na temat aktorów. To zdecydowanie nie jest mój debiut na scenie :)) hehe Mojego dublera też nie ^^
    Pozdrawiam Arkadiusz Borzdyński

  11. Drygent pisze:

    Nareszcie mogę powiedzieć, raczej w imieniu większości orkiestry, że popieramy Pania Dyrektor
    Moze nie mamy strojòw sluzbowych,czasami wody na korytarzu ,malo zarabiamy ale dzięki jednej decyzji Pani Dyrektor.higiena pracy zdecydowanie sie poprawila,muzykom nie więdnął uszy od gęgania i wycia oj przepraszam śpiewu solistòw Opery.
    A te „płaczę” w artykule… Brzmi to jak kwik świnek odrywanych od koryta… Bez grama godności…
    Nie liczcie na współczucie w orkiestrze, bo po pierwsze cały czas byliście przeciwko nam, po drugie my Was niestety musimy słuchać i w ten sposób doznajemy uszczerbku na zdrowiu. Więcej pokory z Waszej strony szanowni solisci. Trzeba wiedzieć kiedy że sceny zejść i nie zachowywać się jak rozkapryszone dzieci..

  12. Człowiek pisze:

    „Dyrygent” mów za siebie dzbanie, a jak nie to przeprowadź ankietę

  13. Delt pisze:

    Zabawne. Jak czytam te artykuły ciągle mam wrażenie, że to zbiór osobistych opinii redakcji, opartych słowami jakiegoś „anonima”, czyli tej osoby, która akurat się z redaktorem zgadza. Teraz widzę, że to wręcz festiwal osobistych wycieczek i uraz. Szanowni państwo, jak chcecie być traktowani poważnie to nie powinniście uprawiać pyskówek w komentarzach. Nie ważne, z której strony politycznego wiatru stoicie.

  14. Michał pisze:

    Artykuł za trzydzieści srebrników…

  15. Dendrolozka pisze:

    Anonimowo informuje pracownik, czyżby to nasza ulubiona altowiokoordynatormenadzerka z dyplomem Kolegium Tumanum? Bo ostatnio znowu się na chwilę pojawiła, ale zapomniała,, że w przyrodzie tak jest, że bałwany dłużej stoją w cieniu niż na sloncu i się pchała na piętra i pstryk zniknęła razem ze swoją suflerką.. To teraz może uprzejmie kablować, zgodnie z naturą…

  16. Anna pisze:

    Drodzy Państwo piszący artykuł i komentujący.
    Nie jestem związana z Lubelską Operą, poza tym, że byłam kilka razy jako odbiorca,ale z Lublinem od zawsze. Jestem zniesmaczona tym co tu czytam i ze strony redaktora i wypowiadających się. Aż kipi tu od nienawiści a sztuka o Jezusie Chrystusie,który uczył miłości.
    Miałam wielką ochotę wybrać się na tą sztukę,ale po takiej reklamie jakoś mi przeszło.
    Pozdrawiam Lublinianka

  17. Ewa była redaktor pisze:

    Byłam wczoraj. Jestem pod wrażeniem. Scenografia fantastyczna, wykonanie przez artystów super. Takiej sztuki jeszcze w Lublinie nie było.
    Polecam, naprawdę warto zobaczyć.
    „Kolego” Dybaczewski polecam obejrzeć…

  18. Marcin pisze:

    R..e..d….a…k…t….r….e..k…d….e….b…..i…l JEST

  19. Karol pisze:

    groteska nie musical

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *