Wesprzyj Kontakt

4 minuty czytania  •  04.09.2023

Przed Zamoy wrócili działacze anty-LGBT. Cieszy ich postawa dyrekcji, ale chcą więcej

Udostępnij

Zaczął się rok szkolny i przed budynek liceum przy ul. Ogrodowej wrócili z transparentami działacze fundacji Kai Godek. Cel – wyrzucić ze szkoły ducha LGBT, który „przyczynia się do rozwoju pedofilii”. – Dyrekcja przestała promować niektóre osoby, które tę ideologię głosiły – cieszą się działacze pro-life, ale nie ukrywają, że oczekiwania mają większe.

Scenariusz powtarza się od miesięcy. Na czele zgromadzenia stoi Krzysztof Kasprzak, członek zarządu Fundacji Życie i Rodzina, aktywny działacz pro-life, który na wiele pytań ma gotowe odpowiedzi poparte raportami bądź badaniami naukowymi. Pikietujących jest mniej więcej tyle samo, co ochraniających lub po prostu przyglądających się rozwojowi sytuacji strażników miejskich, policjantów i pracowników Urzędu Miasta Lublin z Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego, bo to w gestii Ratusza są sprawy związane ze zgromadzeniami publicznymi.

O Kościele trąbi TVN, więc o szkołach musi Kasprzak

Ale sama pikieta już chyba spowszedniała i nie wywołuje większych emocji, bo gdy ok. godz. 8.30 pojawiliśmy się przed szkołą, byliśmy jedynymi przedstawicielami mediów. Ciśnienie podskoczyło na chwilę tylko na początku, gdy doszło do ożywionej dyskusji pomiędzy działaczami fundacji Życie i Rodzina a ochraniającymi zgromadzenie służbami.

Aktywistów zaskoczyła bowiem stojąca na chodniku przed szkołą wystawa poświęcona założycielowi Zamoya księdzu Kazimierzowi Gostyńskiemu. A ponieważ według Kasprzaka tylko jego zgromadzenie było jedynym legalnym z prawem zajęcia chodnika, bezceremonialnie przeniósł kilka szkolnych tablic w inne miejsce, by rozstawić własne bilbordy. A z tych można się było dowiedzieć m.in., że Ritchie Herron, któremu „zmienili” płeć, nie może normalnie oddawać moczu oraz że transseksualista Robert David Ormrod molestował i gwałcił kilkuletnie dzieci.

Gdy pytamy Kasprzaka (na zdjęciu powyżej), dlaczego znów jest pod szkołą z pikietą, odpowiada, że nie ma żadnych deklaracji ze strony szkoły, że problem promowania ideologii LGBT w szkole został rozwiązany. Ale gdy zwracamy uwagę, że może po takim czasie bilbordy przynoszą odwrotny skutek od zamierzonego, przekonuje, że „ma sygnały z całej Polski”, że w innych szkołach problem zanikł.

Tutaj też dyrekcja przestała promować niektóre osoby, które tę ideologię głosiły – twierdzi Kasprzak i wymienia w tym gronie m.in. Ewę Leonowicz. To lubiana przez uczniów nauczycielka angielskiego, która w wyniku konfliktu z dyrektor Małgorzatą Klimczak przebywa teraz na rocznym urlopie zdrowotnym. Obszerny wywiad z Leonowicz o jej spojrzeniu na swoją szkołę i system oświaty w Lublinie opublikowaliśmy tutaj.

Gdy zapytaliśmy Kasprzaka, czy zna przypadki pedofilii w Kościele katolickim, przyznał, że tak, ale że wszyscy mówią o Kościele, a nie mówią o innych miejscach.

  • To dlaczego z bilbordami nie pikietujecie przed kościołami?

– Po co, jak TVN nagłaśnia każdy taki przypadek – odpowiedział.

Młodzi idą, ale się nie interesują

Przez Zamoyem byliśmy przez ponad pół godziny. Niektórzy rzucali okiem na transparenty, ale nikt się nie zatrzymywał, nie było też dyskusji z pikietującymi. Zainteresowania uczniów nie wzbudziła także wystawa o ks. Gostyńskim. Próbowaliśmy porozmawiać z pierwszoroczniakami, którzy na 9.15 spieszyli się na rozpoczęcie roku szkolnego. Ale albo byli niezainteresowani pikietą anty-LGBT i treścią transparentów, albo zbyt zestresowani faktem, że za chwilę znajdą się w nowej szkole i nowym dla nich środowisku.

Zresztą nie mieli też czasu na wczytywanie się w treść transparentów czy informacje o założycielu szkoły, bo ruchem przed szkołą sprawnie kierowały wicedyrektorki przy współpracy pracownika ochrony. Również nikt z kadry pedagogicznej nie chciał komentować sytuacji, zasłaniając się tym, że z mediami może rozmawiać tylko pani dyrektor. Ale Małgorzata Klimczak w czasie, gdy obserwowaliśmy pikietę, przed szkołę nie wyszła.

W lutym Maja Zaborowska, szefowa lubelskiej Nowoczesnej i radna prezydenckiego klubu Krzysztofa Żuka (PO), obecnie kandydatka KO do Sejmu, zwróciła się do niego z interpelacją, o podjęcie wszystkich możliwych instrumentów, aby w przyszłości nie dopuścić do kolejnych tego typu pikiet w tym miejscu”. Ale prawo o zgromadzeniach nie przewiduje możliwości zakazania takich pikiet, więc jej apel nie przyniósł skutku. Kilka dni temu zaproponowała, by ministra edukacji Przemysława Czarnka (PiS) – ze względu na jego kontrowersyjne poglądy m.in. na temat LGBT – uznać w Lublinie za persona non grata. Czy teraz, wraz z pojawieniem się kolejnej pikiety przed Zamoyem, ma inny pomysł na zablokowanie działaczy Kai Godek?

– Absolutnie nie zgadzam z tym, co dzieje się przed szkołą – mówi Jawnemu Lublinowi Maja Zaborowska. – To jest prymitywne zachowanie działaczy anty-LGBT, niby w granicach prawa, wymierzone w uczniów. Osobiście nie wyobrażam sobie, że będąc młodym, wrażliwym człowiekiem miałabym przechodzić koło takich transparentów. Dlatego uważam, że należy walczyć o taką zmianę prawa, by zakazać tego typu agitacji przed szkołami, tak jak zabroniona jest agitacja polityczna.

Na zdjęciu: Z nowym rokiem szkolnym działacze pro-life z Fundacji Kai Godek Życie i Rodzina wrócili z pikietą przez II LO im. Zamoyskiego przy ul. Ogrodowej Fot. Krzysztof Wiejak

2 odpowiedzi na “Przed Zamoy wrócili działacze anty-LGBT. Cieszy ich postawa dyrekcji, ale chcą więcej”

  1. Opodeldok pisze:

    aktywny działacz pro-life, który na wiele pytań ma gotowe odpowiedzi poparte raportami bądź badaniami naukowymi – to dla redakcji wada czy zaleta?

  2. maciej pisze:

    Coś ostatnio za bardzo w lewo skręcacie… O marszu równości pisaliście bez ironii i przytyków, a ten tekst jest ich pełen!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *