Wesprzyj Kontakt

4 minuty czytania  •  28.05.2023

Koncepcja Opery Lubelskiej to „masa niekonsekwencji, sprzeczności i manipulowania danymi”

Udostępnij

Suchej nitki na pomyśle połączenia trzech marszałkowskich instytucji kultury nie pozostawia polskie środowisko muzyczne. Do sumienia marszałka apelują m.in. światowej sławy dyrygenci. Przypominają jaką porażką okazała się Opera Podlaska, na którą powołuje się pomysłodawczyni wielkiej fuzji. – Pani dyrektor Lendzion mija się z prawdą – stwierdza kierownik artystyczny i pierwszy dyrygent tamtej instytucji.

Prof. Mirosław Jacek Błaszczyk, kierownik artystyczny i pierwszy dyrygent Opery i Filharmonii Podlaskiej, dobrze zna orkiestrę Filharmonii im. Henryka Wieniawskiego. Do Lublina przyjeżdża na próby.

Mają swoje problemy, ale zasługują na szacunek. Nie wolno podcinać im skrzydeł – mówi o lubelskich muzykach. Pomysłem połączenia Filharmonii z Teatrem Muzycznym (i Centrum Spotkania Kultur) jest oburzony. – Byłby to pierwszy przypadek w Polsce gdzie łączy się dwie jednostki muzyczne o wielkiej tradycji. Obie będą musiały pójść na kompromis. Stracą na tym wszyscy, a najbardziej melomani. Cała Polska jest tą fuzją zniesmaczona. Wszyscy piszą pisma: prof. Antoni Wit, Konstanty Andrzej Kulka, maestra Agnieszka Duczmal, maestro Jerzy Maksymiuk – wylicza.

W rozmowie z nami przekonuje też, że inicjatorka tej fuzji – dyrektor Teatru Muzycznego Kamila Lendzion „mija się z prawdą”.

 – Gdy była w Białymstoku została poinformowana, że jak niekorzystna byłaby ta zmiana. Tam najpierw była orkiestra symfoniczna składająca się z ponad pięćdziesięciu osób. Po wybudowaniu gmachu operowego powiększono ją do stu, następnie stworzono chór. Regulaminy tworzono przez 15 lat i nadal są poprawiane. I nikt tam nie łączył dwóch odrębnych jednostek – tłumaczy prof. Błaszczyk. – Przygotowywanie oper i granie w kanale to coś zupełnie innego niż symfonika. Muzyk musi się w wtopić w nową jakość, nie każdemu to się uda. W efekcie będą niedoskonałe koncerty i niedoskonałe przedstawienia.

„To sfera marzeń”      

Jacek Rogala, dyrektor Filharmonii Świętokrzyskiej i przewodniczący Zrzeszenia Filharmonii Polskich, pytany o to, czym może się skończyć taka fuzja, też nie pozostawia złudzeń.

Najświeższy taki przykład to Białystok, gdzie działalność filharmonii jest coraz skromniejsza. Wcześniej filharmonicy grali co tydzień koncert symfoniczny, organizowano koncerty kameralne. Dziś koncerty symfoniczne odbywają się tam tylko kilka razy w roku. Warto przypomnieć również, że przed laty na dwie niezależne instytucje podzielono Operę i Filharmonię w Gdańsku, bo taki twór się po prostu nie sprawdzał – mówi Jacek Rogala.

Krytykuje też koncepcję nowej instytucji, jaką w miejsce trzech istniejących chce powołać marszałek Jarosław Stawiarski (PiS). 

Lektura dokumentu przygotowanego przez dyr. Lendzion wzbudziła moje ogromne wątpliwości. To sfera marzeń. Brak w nim konkretów merytorycznych i założeń finansowych. Jest za to masa niekonsekwencji, sprzeczności i manipulowania danymi. Zakłada się na przykład, że nic nie ulegnie zmianie, ale jednocześnie mówi się o zmniejszeniu liczby  pracowników. A powinno się ich zatrudnić więcej, rozbudowując chór, balet, zespół solistów, o służbach technicznych nie wspominając. Każdy, kto trochę zna się na operze, dobrze wie, że koszty jej utrzymania będą wyższe, że fuzja nie przyniesie żadnych oszczędności. Chyba że jednak nie mówimy o operze z prawdziwego zdarzenia…

Wszyscy piszą do marszałka. Odpowiedzi brak

Do Jarosława Stawiarskiego napisał też m.in. Antoni Wit, jeden z najwybitniejszych polskich dyrygentów.

Pozwoliłem sobie skierować list do Marszałka Województwa Lubelskiego w związku z bulwersującym zamiarem połączenia w jeden organizm trzech instytucji – tłumaczy maestro. – Może jeszcze nie jest za późno, aby wstrzymać tę nonsensowną decyzję. Należy zrobić wszystko aby nie zaprzepaścić wysiłku wielu pokoleń życia kulturalnego w Lublinie.

Prof. Antoni Wit zwraca uwagę, że „są małe nadzieje na to, aby nowopowstała instytucja, była w stanie zagwarantować trzem odrębnym do tej pory organizmom należyte warunki do ich dalszego funkcjonowania i działalności na wysokim poziomie artystycznym”.

Tego typu posunięcie (połączenie) pozwoli być może na jakieś oszczędności finansowe (choć wcale nie byłbym tego pewien), ale z punktu widzenia sensowności i jakości działań artystycznych podejmowanych przez te – dotychczas samodzielne jednostki – oznaczać musi niedowład organizacyjny, bałagan, a przede wszystkim obniżenie poziomu artystycznego. To będzie szczególnie niebezpieczne dla Filharmonii, która obecnie reprezentuje bardzo wysoki poziom, wypracowany przez kilka pokoleń muzyków i dyrektorów (na czele z niezapomnianym dyr. Adamem Natankiem). Właściwie może to oznaczać jedynie zaprzepaszczenie tego wieloletniego dorobku osób, które na jej rzecz pracowały i pracują nadal. Tę moją opinię podziela całe polskie środowisko muzyczne – podkreśla.

Decyzja sejmiku już we wtorek

Pomysł fuzji trzech marszałkowskich instytucji wyszedł od Kamili Lendzion, dyrektorki Teatru Muzycznego. Pod koniec kwietnia podzieliła się nim z szefami związków zawodowych działających w jej instytucji. Na zebraniu oznajmiła związkowcom, że już od 1 stycznia 2024 w Lublinie będzie działać Opera i Filharmonia, a Centrum Spotkania Kultur zniknie. Kilka razy powtórzyła, że to właśnie ona zostanie dyrektorem. – Innych dyrektorów nie będzie – podkreślała. Gdy nagranie ze spotkania wyciekło do mediów (pierwszy napisał o tym Kurier Lubelski), w środowisku zawrzało.

Do rozmów z mediami i zszokowanymi pracownikami TM, CSK i FL został oddelegowany wicemarszałek Bartłomiej Bałaban. Pracownicy łączonych instytucji piszą apele, zbierają podpisy pod petycjami, szukają pomocy u radnych wojewódzkich. To właśnie oni zdecydują, czy dać zielone światło dla tej fuzji. Zaplanowaną na wtorek sesję sejmiku poprzedzi poniedziałkowe posiedzenie Komisji Kultury. Na oba głosowania przyszli podwładni Kamili Lendzion zamierzają stawić się tłumnie.

Na zdjęciu: Piatkowa wizyta pracowników Filharmonii im. Henryka Wieniawskiego w Lublinie w Urzędzie Marszałkowskim. Fot. Krzysztof Wiejak


4 odpowiedzi na “Koncepcja Opery Lubelskiej to „masa niekonsekwencji, sprzeczności i manipulowania danymi””

  1. Artiom pisze:

    Pozostaje Wam jechać do Ministra Kultury, Prezesa Rady Ministrów lub do samego Prezesa PiS by pokazać im w jak skandalicznych sposób psuje się wizerunek bloku rządzącego tuż przed wyborami. Jeśli Marszałek uważa, że przysporzy to głosów jego ugrupowaniu, jest w błędzie.
    Ewentualnie skierujcie swoje kroki do opozycji, im taki argument przed wyborami się bardzo przyda.
    Jako Związku Zawodowe macie wielka moc. Możecie zwrócić się o pomoc do Szefa Solidarności,Piotra Dudy, wskazując chociażby jakim zaprzeczeniem zasad ZZ Solidarność jest „działanie” Solidarności w TM.
    Można wskazać wszystkie kłamstwa Pana Bałabana wypowiadane w tej sprawie w imieniu Urzędu Marszałkowskiego. Nie macie nic do stracenia, Bo jeśli ten „twór” powstanie i dyrektorem zostanie wiadoma osoba, za rok na minusie będzie nie TM, tylko cała instytucja.

  2. Kamila pisze:

    Zaczęła swoją karierę w Teatrze od straszenia nagraniem i od nagrania zakończy ją.

  3. Antek pisze:

    Kto mieczem wojuje od miecza ginie

  4. Nina pisze:

    Głupia baba. Dyzma w spódnicy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *