Wesprzyj Kontakt

4 minuty czytania  •  11.03.2024

Górki narciarskiej, lodowiska i basenów pod chmurką. Plan PiS na Lublin

Udostępnij

Wyciąg narciarski na Globusie, tańszy wstęp do obiektów sportowych i odkryte baseny. Gdzie konkretnie? Z tym jest problem. – Wszystko co można było zabetonować, albo sprzedać, to miasto się pośpieszyło – stwierdza kandydat PiS na prezydenta Lublina Robert Derewenda.

W miejscu, z którego jeszcze kilka lat temu miłośnicy białego szaleństwa zaczynali niezbyt ostry zjazd w dół, swoją konferencję zorganizował w poniedziałek rano Robert Derewenda. Nieprzypadkowo – kandydat PiS na prezydenta Lublina chce, by narciarze znowu się pojawili na stoku narciarskim obok hali Globus.

Stok przestał działać w 2018 r. Jako powody likwidacji wyciągu miejska spółka MOSiR „Bystrzyca” podawała zbyt łagodne zimy, w wyniku których koszty utrzymania obiektu znacznie przekraczały przychody. W ostatnim sezonie funkcjonowania stoku (2017/18) przychody wyniosły 29,2 tys. zł, a koszty aż 436,4 tys. zł.

Warszawa stok ma, Lublin zlikwidował

Teraz Robert Derewenda obiecuje, że jeśli zasiądzie w fotelu prezydenta Lublina, to narciarze pod Globus wrócą. – Kiedyś  była tutaj górka, moje dzieci uczyły się tu jeździć na nartach, ale kilka lat temu MOSiR uznał, że górka jest niedochodowa i nie warto jej utrzymywać. Zaczęło się ściąganie wszystkiego tego, co powstało przez lata. Nie ma wyciągu, nie ma wypożyczalni narciarskiej – narzekał w poniedziałek kandydat na prezydenta.

Nie zgodził się z argumentami podawanymi przez MOSiR. – W Warszawie jest taka górka, jest tam specjalna mata i nawet jeśli aura jest zła, to można zjeżdżać na nartach – przekonywał Derewenda.

Wytknął przy okazji MOSiR-owi, że nie podejmuje na tym terenie żadnych inwestycji. – Nie ma ani stoku, nie ma lodowiska, a przecież w sąsiadujących osiedlach mieszka kilkadziesiąt tysięcy osób. Gdzie młodzież ma wypocząć? – pytał kandydat PiS. – Jeśli zostanę prezydentem, ta górka będzie działała, a miasto będzie miało otwarte lodowisko, by dawać młodzieży możliwość aktywnego wypoczynku – zadeklarował.

Zapytany o pomysł powrotu wyciągu narciarskiego na Globus prezydent Krzysztof Żuk podzielił wcześniejszą argumentację MOSiR-u.- Każdy może marzyć, uważam, ze te marzenia mogą być lepiej skierowane, z pożytkiem dla mieszkańców – zaznaczył. I powtórzył argumenty miejskiej spółki o wyższej temperaturze w mieście niż poza nim.

Kogo stać na pływanie w Aqua Lublin?

Z górki pod Globusem zejdźmy do wody, a konkretnie do kompleksu miejskich basenów – Aqua Lublin. Robert Derewenda podnosi, że jest tam zbyt drogo. – Nie jest to tanie wyście dla nastolatka, bo kosztuje ponad 30 zł. W weekend jest jeszcze drożej, a jeśli nastolatek się spóźni, to za każdą dodatkową minutę zapłaci złotówkę – wskazywał kandydat PiS na prezydenta, podkreślając, że cennik Aqua Lublin jest pełen paradoksów. Jak już pisaliśmy, w tych komentarzach nie jest osamotniony: >>>Wieczorne pływanie nie dla wszystkich<<<

Kandydat postuluje, by młodzież miała niższe ceny karnetów na obiekty MOSiR. – I tak dopłacamy do MOSiR-u. Jeśli pieniądze zostaną przeznaczone na młode pokolenie, to będą dobrze wydane – stwierdza.

Cennik miejskiego kompleksu sportowego Aqua Lublin

Dostało się także kompleksowi basenów Słoneczny Wrotków nad Zalewem Zemborzyckim. Dla Derewendy jest to prowizorka. Dlaczego? – Trudno tam szukać ciepłej wody. To są duże baseny ogrodowe, tak to wygląda – tłumaczy.

Jego obietnica wyborcza? Odkryte baseny w Lublinie. Zapytany o przykładowe lokalizacje takich miejsc Derewenda miał jednak problem. – To bardzo trudne pytanie, bo wszystko co można było zabetonować, albo sprzedać, to miasto się pośpieszyło – stwierdził kandydat PiS na prezydenta Lublina. Zapewnił, że jeśli wygra, to przyjrzy się, gdzie taki basen mógłby powstać.

Brak toalet i szkoły brak

Pod obstrzałem PiS znalazły się nie tylko akweny małe (kryte i odkryte), ale również ten największy – Zalew Zemborzycki, a dokładniej pozostający pod pieczą MOSiR-u teren wokół niego.

MOSiR nawet nie wystawił toalet, co roku toalety są stamtąd systematycznie zabierane – grzmi Piotr Popiel, walczący o reelekcję miejski radny. I wytyka miastu, że zabudowa, która towarzyszy terenom rekreacyjnym wokół Zalewu, jest chaotyczna. Nie ma tam miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. – Przez 10 lat pan prezydent Żuk takiego dokumentu nie opracował. Taki dokument powinien powstać w trybie natychmiastowym – stwierdza radny Popiel.

Jest w Łęcznej, jest w Świdniku, w Lublinie nie ma. Czego? Szkoły mistrzostwa sportowego. – Daje ogromne możliwości do rozwoju zawodnikom. Chciałbym, żeby w Lublinie powstała taka szkoła o profilu piłkarskim, bo ci młodzi, którzy grają w Motorze, BKS i Lubliniance niestety, ale uciekają z Lublina i wyjeżdżają do miast, które taką szkołę posiadają – mówił Arkadiusz Onyszko, były bramkarz (m.in. Widzewa Łódź i Polonii Warszawa) i kandydat PiS do Rady Miasta.

Zdjęcie: Robert Derewenda, kandydat PiS na prezydenta Lublina, chce by w mieście znowu funkcjonował stok narciarski (Fot. Dyba)

4 odpowiedzi na “Górki narciarskiej, lodowiska i basenów pod chmurką. Plan PiS na Lublin”

  1. kronikidewelorozwoju pisze:

    Czemu służy taktyka poruszania spraw trzeciorzędnych?
    Owszem, na tle całości szastania dopłaty do utrzymania stoku na Globusie to byłby wydatek na granicy błędu statystycznego. Główne motywy likwidacji tej atrakcji to, jak można się domyślać, przygotowanie terenu pod dewelo-rozwój, choć tym razem argumentacja Duce o ciepłych zimach jest faktycznie wiarygodna – nawet w Dolomitach, gdzie szusuje sekcja dewelo-narciarska, warunki też pogarszają się z roku na rok.
    Czy z ust Derewendy padną słowa dot. spraw pierwszorzędnych, jak napychanie kieszeni dewelo-buractwa, wygaszanie mpk celem otworzenia rynku dla byznesu przewozów para-taxi, czy destrukcja eko-systemu miasta? W to należy wątpić – takie tematy zdolny byłby poruszyć jedynie ktoś spoza Duopolu pro-deweloperskiego, ale komu jeszcze się chce walczyć z dewelo-wiatrakami?

  2. . pisze:

    obiecywanie złotych gór a zostają pestki, to jest ciekawsze: https://www.facebook.com/groups/LubelskiRuchMiejski/posts/3659123787698142/ Dlaczego nie informujecie o wycinkach? Przy Nowym Świecie znowu coś rżną i cisza. Wszyscy już mają wywalone?

  3. @kronikidewelorozwoju
    W takim grajdole jak Lublin, gdzie posada na wyższej uczelni, czy gdziekolwiek w sferze budżetowej zależy, czy może zależeć od polityków, to nawet w korporacji ludzie boją się wychylić. Pośród tych, którzy sprawują jakąkolwiek funkcję za przeproszeniem publiczną lub pracują w firmach zależnych od polityków, nie znajdziesz ani jednego, który by się wychylił z pomysłami naruszającymi lokalny układ władzy i pieniądza. Nie mam mocnego, by upublicznić informacje o mordowanych w Górkach Czechowskich, a co pisać o losie jeszcze żywych, których planuje się wysłać na front lub bez podstawowego zabezpieczenia narazić na zewnętrzne ataki. Zaczęło się powoli odradzać pokolenie katyńczyków i Niezłomnych, to trzeba znowu przetrzebić, a resztę doić, jak zwierzęta na zagrodzie.

  4. kronikidewelorozwoju pisze:

    @AF – jeśli już o uczelniach – tak się Dziadogród szczyci mianem miasta akademikowego, sorki – akademickiego, ale faktem jest (pomijając już tu kwestie jakości szkolenia narybku), że to właśnie głównie na uczelniach rodzą się sitwy, które następnie walą tłumnie do polityki, a potem koligacą się z dewelo-buraczkami.
    Nie ma chyba nikogo (poza może samymi kapitalistami) równie oderwanego od realiów życia szarego człowieka, co właśnie kliki uniwersyteckie.
    Dodatkowo jeszcze wyższa kadra (razem z lekarzami) masowo „inwestuje” w dewelo-kurniki (pod wynajem, czy po prostu jako lokowanie hajsu), czego skutkiem są absurdalne ceny – najdroższe w całym kraju w stosunku do przeciętnych zarobków.
    Czyli de facto dla większości rdzennych mieszkańców Dziadogrodu „akademickość” miasta to żaden plus, a wręcz przeciwnie, bo do powyższych uwag w stosunku do kadry należy jeszcze dodać uciążliwości generowane przez samych studenciaków, jak korki na ulicach, napompowane ceny wynajmu + uciążliwe sąsiedztwo w kurnikach wynajmowanych studenciakom masowo i gdzie popadnie etc.
    A i tak gros studenciaków zaraz po uzyskaniu dyplomu (łatwiejszego do zdobycia niż matura 30 lat temu) ucieka z Dziadogrodu gdzie pieprz rośnie – za wyjątkiem rzecz jasna tych, którzy przyjęci zostaną do Kadry i będą mogli, udzielając się kilka-kilkanaście godzin tygodniowo, żerować na pieniądzach, które płyną szerokim strumieniem do instytucji d/s wydawania dyplomów zwanych kolokwialnie „uczelniami”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *