var bwg_objectsL10n = {"bwg_field_required":"field is required.","bwg_mail_validation":"To nie jest prawid\u0142owy adres e-mail. ","bwg_search_result":"Nie ma \u017cadnych zdj\u0119\u0107 pasuj\u0105cych do wyszukiwania.","bwg_select_tag":"Select Tag","bwg_order_by":"Order By","bwg_search":"Szukaj","bwg_show_ecommerce":"Poka\u017c sklep","bwg_hide_ecommerce":"Ukryj sklep","bwg_show_comments":"Poka\u017c komentarze","bwg_hide_comments":"Ukryj komentarze","bwg_restore":"Przywr\u00f3\u0107","bwg_maximize":"Maksymalizacji","bwg_fullscreen":"Pe\u0142ny ekran","bwg_exit_fullscreen":"Zamknij tryb pe\u0142noekranowy","bwg_search_tag":"SEARCH...","bwg_tag_no_match":"No tags found","bwg_all_tags_selected":"All tags selected","bwg_tags_selected":"tags selected","play":"Odtw\u00f3rz","pause":"Pauza","is_pro":"","bwg_play":"Odtw\u00f3rz","bwg_pause":"Pauza","bwg_hide_info":"Ukryj informacje","bwg_show_info":"Poka\u017c informacje","bwg_hide_rating":"Ukryj oceni\u0142","bwg_show_rating":"Poka\u017c ocen\u0119","ok":"Ok","cancel":"Anuluj","select_all":"Wybierz wszystkie","lazy_load":"0","lazy_loader":"https:\/\/jawnylublin.pl\/wp-content\/plugins\/photo-gallery\/images\/ajax_loader.png","front_ajax":"0","bwg_tag_see_all":"see all tags","bwg_tag_see_less":"see less tags"};
Po zaledwie kilku minutach zapadła decyzja o odroczeniu sprawy. Do sądu, podobnie jak w maju, nie przyszedł żaden z pięciu wezwanych świadków. A miała zeznawać m.in. była główna architektka miasta.
Proces Piotra Kowalczyka, byłego przewodniczącego Rady Miasta, ruszył dopiero w styczniu tego roku, a więc ponad trzy lata od głośnej akcji Centralnego Biura Antykorupcyjnego o kryptonimie „Chryzantema”. Prowokacja CBA polegała na tym, że jeden z jej agentów działający pod przykryciem udawał słowackiego biznesmena zainteresowanego budową imponującego biurowca przy ul. Zana.
Oskarżeni w sprawie – oprócz Kowalczyka to także architekt Adam M. i przedsiębiorca Mariusz P. (ten ostatni jest spokrewniony z ministrem nauki Przemysławem Czarnkiem) – mieli zdaniem prokuratora powoływać się na wpływy w m.in. w Urzędzie Miasta Lublin w celu załatwienia zgody na budowę drapacza chmur. W zamian oczekiwali 1 mln zł łapówki. Ale tuż po podpisaniu umowy na zaprojektowanie wieżowca do biura Kowalczyka wkroczyli agenci CBA.
Sprawa toczy się przed Sądem Rejonowym Lublin-Zachód. I „toczy się” jest jak najbardziej adekwatnym stwierdzeniem, bo do tej pory tylko na kwietniowym terminie udało się przesłuchać kilku świadków. Na majową rozprawę nie przyszedł nikt z pięciorga wezwanych świadków. Usprawiedliwienie – powołując się na ważne względy rodzinne – przysłał m.in. prezydent Lublina Krzysztof Żuk (PO). A to w jego gabinecie doszło do spotkania „słowackiego biznesmena” z oskarżonymi.
Jedną z osób, która brała udział w tej rozmowie, była Ewa Boguta, dyrektorka wydziału architektury w Ratuszu, który wydawał wówczas warunki zabudowy. Podczas spotkania – jak wynika z aktu oskarżenia – Piotr Kowalczyk miał się zobowiązać do marketingowego „ograniczenia sprzeciwu lokalnej społeczności” wobec budowy przy Zana. Zapytał też Bogutę, czy inwestor dostanie zgodę zanim zaryzykuje pieniądze. Urzędniczka miała powiedzieć, że tak, ale zgoda będzie miała charakter „nieformalny”.
I właśnie Boguta, wraz z czterema innymi osobami, miała dziś zeznawać, ale nie przyszła do sądu.
– W przypadku świadków, którzy dzisiaj się nie stawili, wnoszę o ponowne wezwanie z tego grona tylko pani Ewy Boguty – powiedział Norbert Kudyk, prokurator Prokuratury Okręgowej w Zamościu, który prowadzi śledztwo w sprawie milionowej łapówki i sformułował akt oskarżenia. Jednocześnie zwrócił się do sądu, by w przypadku pozostałych świadków jedynie odczytać na rozprawie ich wcześniejsze zeznania. – Ci świadkowie nie mają praktycznie żadnej wiedzy dotyczącej postępowania. Oni nic istotnego nie wniosą do sprawy – argumentował prokurator Kudyk.
Innego zdania był pełnomocnik Kowalczyka mec. Marek Chołdzyński, który zauważył, że skoro sąd dopuścił dowód z zeznania wszystkich świadków, to powinni być oni przesłuchani. Z takim stanowiskiem zgodzili się mecenasi reprezentujący dwóch pozostałych oskarżonych.
Kolejna rozprawa zaplanowana jest na 29 czerwca, następne – już po wakacjach. Na wrześniowej ma zeznawać prezydent Krzysztof Żuk, a Ewa Boguta dopiero w grudniu.
document.getElementById( "ak_js_1" ).setAttribute( "value", ( new Date() ).getTime() );
Tęgi Łeb gra na zwłokę – może liczy, że po wyborach zmieni się klimat? PS. Czy w państwie rządzonym przez P0lsK0-W0lską Partię Deweloperską był w ogóle przypadek skazania jakiegoś dewelo-buraczka za korumpowanie urzędasów? PPS. Jestem przekonany, że Tęgi Łeb jednocześnie kombinował, jak – na późniejszym etapie – wydutkać „Słowaka” i przejąć całą tą „inwestycję”, albo przynajmniej wymusić wzięcie go do spółki.
Komu się tak dobrze powodzi w sądownictwie finansowanym ze środków za przeproszeniem publicznych, że nie stosuje zasad ogólnych, które stanowią, iż „W sytuacji nieusprawiedliwionej nieobecności, świadkowi grozi kara pieniężna w wysokości do 3000 zł, a w ostateczności – przymusowe zatrzymanie i doprowadzenie przez policję… Przyczyną usprawiedliwiającą nieobecność może być choroba. Musi być ona potwierdzona zaświadczeniem lekarskim, przedstawionym organowi procesowemu. Warto wspomnieć, że w takich sytuacjach przesłuchanie świadka może się również odbyć w miejscu pobytu świadka.
Innymi przyczynami usprawiedliwiającymi nieobecność są nagłe, nieprzewidziane zdarzenia, które skutecznie uniemożliwiają świadkowi dotarcie na rozprawę. Jednak w każdym przypadku, usprawiedliwienie nieobecności zależy do ocennej decyzji sądu. Innymi słowy, sąd musi uznać, że dany powód w sposób dostateczny usprawiedliwia nieobecność”. Pytanie, kto za to płaci byłoby z gruntu retorycznych.
@LAS – „plebsiarz” za niestawiennictwo zostałby naturalnie potraktowany z buta, a w razie recydywy – doprowadzony. Ale każdy – także i najwyraźniej sędziowie – wie, że „zasady” są inne dla burako-szlachty, która jest ponad. Zobaczymy, czy Nieuchwytny Dewelo-Fantomas we wrześniu znowu dokona obstrukcji przewodu za ustnym „usprawiedliwieniem”.
Dołącz do ekipy Jawnego Lublina jako wolontariusz!
Fundacja Wolności ciągle poszukuje osób, którym bliskie są ideały jawności, przestrzegania prawa dobrego rządzenia czy racjonalnego wydatkowania pieniędzy publicznych.
Tęgi Łeb gra na zwłokę – może liczy, że po wyborach zmieni się klimat? PS. Czy w państwie rządzonym przez P0lsK0-W0lską Partię Deweloperską był w ogóle przypadek skazania jakiegoś dewelo-buraczka za korumpowanie urzędasów? PPS. Jestem przekonany, że Tęgi Łeb jednocześnie kombinował, jak – na późniejszym etapie – wydutkać „Słowaka” i przejąć całą tą „inwestycję”, albo przynajmniej wymusić wzięcie go do spółki.
Komu się tak dobrze powodzi w sądownictwie finansowanym ze środków za przeproszeniem publicznych, że nie stosuje zasad ogólnych, które stanowią, iż „W sytuacji nieusprawiedliwionej nieobecności, świadkowi grozi kara pieniężna w wysokości do 3000 zł, a w ostateczności – przymusowe zatrzymanie i doprowadzenie przez policję… Przyczyną usprawiedliwiającą nieobecność może być choroba. Musi być ona potwierdzona zaświadczeniem lekarskim, przedstawionym organowi procesowemu. Warto wspomnieć, że w takich sytuacjach przesłuchanie świadka może się również odbyć w miejscu pobytu świadka.
Innymi przyczynami usprawiedliwiającymi nieobecność są nagłe, nieprzewidziane zdarzenia, które skutecznie uniemożliwiają świadkowi dotarcie na rozprawę. Jednak w każdym przypadku, usprawiedliwienie nieobecności zależy do ocennej decyzji sądu. Innymi słowy, sąd musi uznać, że dany powód w sposób dostateczny usprawiedliwia nieobecność”. Pytanie, kto za to płaci byłoby z gruntu retorycznych.
@LAS – „plebsiarz” za niestawiennictwo zostałby naturalnie potraktowany z buta, a w razie recydywy – doprowadzony. Ale każdy – także i najwyraźniej sędziowie – wie, że „zasady” są inne dla burako-szlachty, która jest ponad. Zobaczymy, czy Nieuchwytny Dewelo-Fantomas we wrześniu znowu dokona obstrukcji przewodu za ustnym „usprawiedliwieniem”.