To pierwszy taki pozew w stuletniej historii Towarzystwa Urbanistów Polskich. A chodzi o opinię w sprawie planowanej intensywnej i wysokiej zabudowy przy ul. Karmelickiej. Zdaniem spółki Helvetia Centrum – godzi ona w dobre imię przedsiębiorcy. Jeden ze wspólników – Piotr Kowalczyk – o naruszenie dóbr osobistych w innych sprawach pozwał też szefa klubu radnych PiS i dwoje dziennikarzy.
Opinię na temat planowanej zabudowy w Towarzystwie Urbanistów Polskich(TUP) zamówił jeden z sąsiadów kontrowersyjnej inwestycji. Zrobił to po tym, gdy w maju 2021 r. Urząd Miasta wydał korzystną dla dewelopera decyzję WZ (warunki zabudowy). Istniejący budynek po Instytucie Stomatologii miałby się zamienić w apartamentowiec, a obok miałyby stanąć dwa nowe, także wysokie budynki.
Takie warunki zabudowy na działkę przy Karmelickiej 7 lubelski ratusz wydał spółce Helvetia Centrum, gdzie jednym z trzech wspólników jest Piotr Kowalczyk, wieloletni szef Rady Miasta Lublin, prywatnie dobry znajomy prezydenta Krzysztofa Żuka (pozostali dwaj to Wojciech Lutek i Robert Siejka – prezes zarządu). TUP oceniało poprawność wydania decyzji WZ przez urzędników.
„Decyzja została wydana z naruszeniem prawa” – stwierdza podpisana pod ekspertyzą dr Małgorzata Strzyż z TUP Kielce. Wskazuje też na „trwałe obniżenie poziomu jakości życia” i „obniżenie wartości nieruchomości” sąsiedniej.
Sąsiad inwestycji – Roman Grzybek ze Świętoduskiej 10 – dołącza ten dokument do postępowania przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym. Sąd nie uznaje opinii Towarzystwa Urbanistów Polskich za dowód w sprawie, ale samą wuzetkę uchyla. Część argumentów sądu było nawet zbieżne z zarzutami formułowanymi w opinii TUP. Wyrok nie jest prawomocny. Sprawę w przyszłym roku ma rozpatrzyć Naczelny Sąd Administracyjny.
Od tego czasu miasto wydało kilka kolejnych decyzji o WZ dla należących do dewelopera działek przy Karmelickiej i Zielonej. Roman Grzybek (i inni sąsiedzi inwestycji) zaskarżają je do sądu, za każdym razem dołączając do akt postępowania opinię TUP.
Dobra osobiste wycenione na przeprosiny i 50 tys. zł na hospicjum
Zdaniem dewelopera stwierdzenia użyte w dokumencie przygotowanym przez TUP są „nierzetelne”, „nieobiektywne”, „pozbawione podstaw faktycznych oraz prawnych”, a opinia ma naruszać dobra osobiste spółki.
– Zawiera ona w swej treści fragmenty, które odnoszą się bezpośrednio do działalności powoda, (…) które narażają go na utratę renomy – czytamy w pozwie. – Wniosek uderza w dobre imię inwestora.
Helvetia chce, by na okoliczność „wykazania faktu pokrzywdzenia” i „negatywnego efektu jaki wywarła opinia TUP na opinię publiczną” sąd powołał dwóch świadków. To Agata Mokrzanowska, właścicielka Biura Obsługi Nieruchomości zarejestrowanego na ul. Kryształowej w Lublinie i Magdalena Kaczanowska, prezeska jednej ze spółek Piotra Kowalczyka (Medialny24) i redaktor naczelna należącego do niego portalu Lubelski.pl.
Prawnik spółki przekonuje też, że autorka opinii myli się pisząc, że decyzja WZ została wydana bez konsultacji z Miejskim Konserwatorem Zabytków. Hubert Mącik miał tu wydać zgodę milczącą, a swoje wytyczne co do planowanej zabudowy przekazać wcześniej pełnomocnikowi spółki (arch. Jerzy Korszeń). Do pozwu dołączona jest korespondencja.
Adw. Kamil Mazur podnosi również, że nie można pisać o „obniżeniu wartości nieruchomości przy ul. Świętoduskiej 10″, nie mając do tego stosowych uprawnień. – Wniosek taki nie został poparty żadnym wyliczeniem, a autorka opinii nie ma uprawnień rzeczoznawcy majątkowego – przekonuje.
Prawnik przywołuje też statut organizacji – na okoliczność, że nie ma ona prawa wydawania opinii podmiotom prywatnym. A odnosząc się do publikacji prasowych krytykujących planowaną zabudowę przy Karmelickiej 7 stwierdza: – Opinia nie jest miażdżąca, lecz sprzeczna z obiektywnymi faktami i w swych wnioskach wprost nieprawdziwa.
Spółka domaga się zamieszczenia przeprosin na stronie internetowej Towarzystwa Urbanistów Polskich (przez rok), 50 tys. zł na rzecz Lubelskiego Hospicjum dla Dzieci im. Małego Księcia i wstrzymania się od wydawania opinii na jej temat w przyszłości.
Opinie rzetelne i merytoryczne
W stuletniej historii Towarzystwa Urbanistów Polskich to pierwsza taka sprawa. Zarzutami o bezprawność wydania opinii zaskoczona jest Anna Pyziak, sekretarz generalna TUP.
– Od roku 2020 wydaliśmy łącznie osiem opinii i ekspertyz, z czego trzy były dedykowane samorządom i sądowi, a pozostałe służyły osobom prywatnym, kancelariom adwokackim oraz przedsiębiorcom – wylicza Pyziak.
Jak zapewnia, opinie sporządzane przez TUP mają rzetelny charakter i dotyczą wyłącznie zagadnień merytorycznych. – Opinie udostępniane są wyłącznie podmiotom zamawiającym i nie są rozpowszechniane w inny sposób.
Na rozprawie przed Sądem Okręgowym w Lublinie (13 października br.) Helvetię reprezentował adwokat Kamil Mazur, TUP – radca prawny Paweł Deptuś. Na sali rozpraw obecni byli też prokurenci spółki – Piotr Kowalczyk i Wojciech Lutek.
Sędzia Artur Żuk już na wstępie zaproponował zakończenie sprawy w drodze ugody, a obie strony wyraziły zainteresowanie. Pełnomocnik TUP wskazał jednak, że taką decyzję musiałby podjąć zarząd organizacji. Z kolei prawnik Helvetii przypomniał, że przed złożeniem pozwu podejmował próby polubownego zakończenia sprawy. TUP nie było jednak tym zainteresowane.
Kolejna rozprawa została wyznaczona 22 grudnia – wtedy strony będą mogły zawrzeć ugodę. Jeśli nie dojdą do porozumienia, to ponownie w sądzie spotkają się 8 marca. Wtedy sąd ma przesłuchać świadków.
Deweloper: Ukarać autorkę opinii
Deweloper nie tylko pozywa Towarzystwo Urbanistów Polskich. Helvetia Centrum domaga się też ukarania autorki opinii – dr Małgorzaty Strzyż – przez Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach, ale rzecznik dyscyplinarny uczelni w kwietniu 2023 roku odmawia wszczęcia postępowania wyjaśniającego. Dr Strzyż nie jest też już pracownikiem kieleckiej uczelni.
– Przebywa na emeryturze – informuje Piotr Burda, rzecznik prasowy UJK w Kielcach.
Deweloper jednak nie odpuszcza. W lipcu spółka składa zażalenie do Komisji Dyscyplinarnej przy Ministrze Edukacji i Nauki. – Sprawa oczekuje na realizację. Sprawy przed Komisją Dyscyplinarną przy ministrze są rozpatrywane wg kolejności ich wpływu – informuje Adrianna Całus-Polak, rzeczniczka MEiN.
20 września do szefa resortu edukacji Przemysława Czarnka wpływa kolejne pismo w tej sprawie. Spółka prosi w nim „o podjęcie działań przez ministra, które zobligują Komisję Dyscyplinarną do spraw Nauczycieli Akademickich Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach do nadania biegu postępowaniu w sprawie zażalenia spółki na postanowienie o odmowie wszczęcia postępowania wyjaśniającego wobec dr Małgorzaty Strzyż”.
– Odpowiedź na to pismo jest obecnie przygotowywana – informuje rzeczniczka MEiN. Przypomina jednak, że minister nie ma żadnych instrumentów do podejmowania działań mogących wpływać na niezależny od organów władzy publicznej organ dyscyplinarny.
Nie jedyny taki pozew
To nie jedyny pozew, jaki w ostatnim czasie pisze Piotr Kowalczyk. – Złożyłem łącznie trzy pozwy. Jedna dotyczy polityka, dwie dziennikarzy, z czego jedna zakończyła się prawomocną ugodą, na mocy której dziennikarz zobowiązał się do przeprosin – przyznaje Kowalczyk.
W 2021 roku Kowalczyk pozwał dziennikarza Kuriera Lubelskiego Piotra Nowaka za artykuł „Milion złotych za załatwienie inwestycji w centrum Lublina. Wśród oskarżonych m.in. Piotr Kowalczyk. Dotarliśmy do aktu oskarżenia„. W artykule tym dziennikarz opisywał kulisy tzw. afery Zanagate, m.in. spotkanie w hotelu In Between, na którym obecni byli Piotr Kowalczyk, Maciej Sz., Adam M. >>>WIECEJ NA TEN TEMAT PISZEMY TUTAJ<<<,
„– Przy tak trudnym projekcie, każdy urzędnik, do którego pójdzie, będzie liczył razy dwa – stwierdzili” relacjonował dziennikarz Kuriera w oparciu o treść aktu oskarżenia. Rzecz w tym, że w momencie gdy padły te słowa, Piotra Kowalczyka w restauracji już nie było.
Wyrok nie zapadł, gdyż postępowanie sądowe zakończyło się ugodą. Piotr Nowak zgodził się na przeprosiny na pierwszej stronie Kuriera Lubelskiego i na stronie internetowej gazety. Problem jednak w tym, że za taką publikację od swojego byłego dziennikarza wydawca domaga się bardzo wysokiej kwoty, której pozwany nie jest w stanie zapłacić.
W innym procesie Kowalczyk domaga się od miejskiego radnego Piotra Bresia przeprosin w Dzienniku Wschodnim i wpłaty 50 tys. zł na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Chodzi m.in. o słowa szefa klubu radnych PiS na konferencji prasowej. Breś opisując różne biznesy Kowalczyka zarzucił mu m.in. kolesiostwo z prezydentem Lublina Krzysztofem Żukiem.
I choć później Breś sprostował swoje wypowiedzi, to Kowalczyk wytoczył mu proces. Jak tłumaczył jego pełnomocnik, bo zabrakło słowa przepraszam.
– Cała wypowiedź pana Bresia jest po prostu zwykłym kłamstwem i pomówieniem nie tylko mojej osoby, ale również prezydenta Krzysztofa Żuka – tłumaczył Kowalczyk.
Pozew za „zestawienie frazeologiczne nasuwające błędny odbiór”
O naruszenie dóbr osobistych pozwał też dziennikarkę Agnieszkę Mazuś. Chodzi o dwa artykuły jej autorstwa, które zostały opublikowane w Dzienniku Wschodnim. Zarzuty Kowalczyka? To m.in. „zestawienie frazeologiczne nasuwające błędny odbiór” oraz brak rzetelności dziennikarskiej i obiektywizmu. Sprzedaż nieruchomości za kwotę 2,7 mln zł Mazuś opisała jako „blisko 3 miliony złotych„. Z kolei pisząc „inwestor występuje o kolejne WZ-ki na ten teren, a miasto decyzje wydaje” miała zasugerować „ponadnormatywną” przychylność urzędu.
Tutaj także Kowalczyk domaga się przeprosin w Dzienniku Wschodnim i wpłaty 50 tys. zł na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Aktualnie Agnieszka Mazuś jest redaktorem naczelnym Jawnego Lublina.
Czy to SLAPP-y?
Czy w tym przypadku mamy do czynienia ze SLAPPami, czyli strategicznymi pozwami przeciwko partycypacji publicznej (SLAPP), które mają wywołać tzw. efekt mrożący?
– Sprawy SLAPP charakteryzują się poważnym brakiem równowagi sił między powodem a pozwanym, czyli pozywa przedsiębiorca, osoba wpływowa. I tutaj ta przesłanka zachodzi. W przypadku SLAPP przeciw dziennikarzom ściga się dziennikarzy, a nie wydawcę. To też jedna z charakterystycznych cech – tłumaczy Marzena Błaszczyk z Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska.
Wskazuje na stronę internetową Index on Censorship, gdzie można sprawdzić czy dana sprawa ma charakter SLAPPu. W przypadku wymienionych w tekście dziennikarzy test wskazuje na „Najprawdopodobniej tak”.
Zapytaliśmy Kowalczyka, czy od wymienionych dziennikarzy domagał się sprostowania oraz dlaczego pozywa dziennikarzy, a nie tytuły prasowe? – Sprostowania dotyczą podawania faktów, a nie naruszania dóbr osobistych. Nie wykluczam pozwania również tytułów prasowych – stwierdza Kowalczyk. Dodaje, żeby „nie odbierać mu prawa do obrony dobrego imienia w sytuacji, gdy ktoś jawnie kłamie na temat jego życia.”
Czy ma świadomość, że jego działania noszą znamiona SLAPPów? – To, o czym Pan pisze, dotyczy zjawiska celowego „zalewania ” pozwami wszystkich, którzy wypowiadają się na mój temat. Ja skierowałem trzy pozwy, z czego jeden zakończył się już moim sukcesem – tłumaczy.
Czym jest SLAPP – definicja
Strategiczne pozwy przeciwko partycypacji publicznej (SLAPP) to jedno z narzędzi tłumienia debaty publicznej. Politycy, rządy, korporacje, wpływowi przedsiębiorcy korzystając z najlepszych firm prawniczych, wytaczają procesy dziennikarzom i aktywistom, rzekomo w obronie swojego dobrego imienia. W rzeczywistości chodzi o to, by opinia publiczna nie dowiedziała się np. o korupcji lub innych nieprawidłowościach sygnalizowanych przez osoby, którym wytacza się takie procesy. Wymierzone w nich akty oskarżenia mają na celu nie tylko uciszenie niewygodnych świadków lub dziennikarzy, ale także wywołanie tzw. efektu mrożącego, by inni bali się podejmowania takich tematów.
Towarzystwo Urbanistów Polskich
TUP zostało założone w 1923 roku. To organizacja społeczna, która – jak o sobie pisze – „jest rzecznikiem interesu społecznego w zagospodarowaniu i użytkowaniu polskiej przestrzeni”. Liczy około tysiąca członków w kilkunastu oddziałach regionalnych i sekcjach problemowych. Członkami TUP w Lublinie jest m.in. Bartłomiej Kożuchowski – przewodniczący Miejskiej Komisji Urbanistyczno-Architektonicznej czy Bogumił Postawski – zastępca dyrektora Wydziału Planowania lubelskiego ratusza.
„Z kolei pisząc „inwestor występuje o kolejne WZ-ki na ten teren, a miasto decyzje wydaje” miała zasugerować „ponadnormatywną” przychylność urzędu.” – No to chyba P0zywać P0winien urząd, a nie K0lega szefunia rzeczonego urzędu ze stoku.
PS. Oczywistym jest, że dewelo-buractwo idzie w SLPPy – Pan LAS był jednym z pierwszych w Dziobogrodzie, który miał okazję stać się przedmiotem takiego ataku. Docelowo dewelo-buraczkom marzy się pewno ściganie z urzędu za jakąkolwiek krytykę względem tej cwaniackiej działalności.
Dodam jeszcze, że ta przypowieść to kolejne potwierdzenie tezy, że dewelo-fa$zyzm to już niestety rzeczywistość.
Rządy i samorządy już dawno uznały dewelocfaniakowanie za najważniejszą gałąź gospodarki, czemu towarzyszy legislacja sankcjonująca wszelkie ekscesy w wykonaniu deweloburaczków i pompująca popyt w tym głównie – z uwagi na kolaps demograficzny – popyt”inwestycyjny”.
Wzrosty wyceny kurników nie tylko że nie są identyfikowane jako problem, ale wręcz jako symbol „bogacenia się” – przy wydatnej pomocy mediów, które zostały opanowane przez dewelo-lobby.
Wygaszanie wszelkich pozostałych form społecznego sprzeciwu wobec dominacji dewelo-ideologii to właśnie m.in. wspomniane SLAPPy, ale także np. przejmowanie lokalnych mediów.
Co dalej? Czy wzorem zachodniego sąsiada z lat 30=tych ubiegłego wieku spolegliwość wobec kultu dewelo-cfaniactwa stanie się obowiązującym curiculum w szkołach (np. w ramach zajęć z „przedsiębiorczości”), a jednostki, które zdobędą się na krytykę, staną się obiektem instytucjonalnej inwigilacji i w dalszej kolejności prześladowań?
Jemu podobni zsylali kiedyś na Sybir, wydawali wyroki śmierci, lub je wykonywali strzałem w tył głowy tym, co odważyli się przeciwstawiać władzy. Pokazał to zresztą odmawiając mieszkańcom prawa do głosu w obiekcie za przeproszeniem publicznym, czy też przetrzymując na sali 13,5 godziny skarżących z rozpatrzeniem ich spraw. Cham i buc i tyle! Szkoda tylko dobrego imienia mec. Kamila Mazura.
@AF – Pańskie oczekiwania względem papug są wyrazem naiwności lub niezrozumienia systemu, w którym symbioza aparatu prawa ze środowiskiem dewelo-buraczków jest jak najbardziej naturalna.
Skąd papugi mają czerpać dochody? Bo kierując się misją polegającą na reprezentowaniu tylko aktywistów czy innych gołod00pców szybko zabrakłoby im na utrzymanie kancelarii + czekałby ich ostracyzm ze strony co bardziej obrotnych członków palestry. Tak działa kapitalizm.
PS. Możesz Pan wymienić choćby jedną papugę, co do której można mieć pewność, że nie kolaboruje z dewelo-sitwą? (Pytanie na serio, a nie retoryczne)
Znam i to na serio. Z przyczyn wiadomych tu nie wymienię, bo są nadal czynni zawodowo. Pośród tych w stanie spoczynku służę perłą wśród pereł, bo doprowadził do uchylenia wszystkiego, co wcześniej doprowadziło do pozbawienia Go wolności. W tej sytuacji nie razi nawet to, że za te wszystkie niesłuszności i nieprawości nikt dotychczas nie odpowiedział. Idzie nowe więc może następca obecnego MSPG coś zmieni w tym zakresie 😉 Przypominanie o tym, że, co nie udało się komunistom, dokonali ich protoplaści, byłoby w tej sytuacji truizmem: https://gloria.tv/post/DdMcsQhv2VD81qBXVBfkEsxRQ
A nie można by tak rozszerzyć w KK ochrony osób „specjalnych”, takich jak funkcjonariusze publiczni, na byznesowych liderów „kluczowych” branż, do których niewątpliwie zalicza się w obecnym ustroju budowa miejsc zakwaterowania? Wtedy np. negatywną ocenę dewelo-burackiej firmy podpadałoby się pod znieważenie ścigane z urzędu, a zgłoszenie usterki w nowo nabytym dewelo-kurniku – pod próbę wyłudzenia?
@AF – „protoplaści” komunistów? Zgaduję, że chodziło raczej o antonim (potomkowie). A czy pato-deweloperka to też spadkobiercy komunizmu, czy może raczej sprawni kapitaliści?
Czy wciskanie „inwestycji” w jakieś 30m na zakręcie przy centrum kultury, gdzie nie ma miejsca na chodnik, czyli nie będzie też na jakikolwiek parking to objaw „skutecznego kapitalizmu” czy krotkowzrocznosci skorumpowanych urzędników?
Dołącz do ekipy Jawnego Lublina jako wolontariusz!
Fundacja Wolności ciągle poszukuje osób, którym bliskie są ideały jawności, przestrzegania prawa dobrego rządzenia czy racjonalnego wydatkowania pieniędzy publicznych.
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.ZgodaPolityka prywatności
„Z kolei pisząc „inwestor występuje o kolejne WZ-ki na ten teren, a miasto decyzje wydaje” miała zasugerować „ponadnormatywną” przychylność urzędu.” – No to chyba P0zywać P0winien urząd, a nie K0lega szefunia rzeczonego urzędu ze stoku.
PS. Oczywistym jest, że dewelo-buractwo idzie w SLPPy – Pan LAS był jednym z pierwszych w Dziobogrodzie, który miał okazję stać się przedmiotem takiego ataku. Docelowo dewelo-buraczkom marzy się pewno ściganie z urzędu za jakąkolwiek krytykę względem tej cwaniackiej działalności.
Dodam jeszcze, że ta przypowieść to kolejne potwierdzenie tezy, że dewelo-fa$zyzm to już niestety rzeczywistość.
Rządy i samorządy już dawno uznały dewelocfaniakowanie za najważniejszą gałąź gospodarki, czemu towarzyszy legislacja sankcjonująca wszelkie ekscesy w wykonaniu deweloburaczków i pompująca popyt w tym głównie – z uwagi na kolaps demograficzny – popyt”inwestycyjny”.
Wzrosty wyceny kurników nie tylko że nie są identyfikowane jako problem, ale wręcz jako symbol „bogacenia się” – przy wydatnej pomocy mediów, które zostały opanowane przez dewelo-lobby.
Wygaszanie wszelkich pozostałych form społecznego sprzeciwu wobec dominacji dewelo-ideologii to właśnie m.in. wspomniane SLAPPy, ale także np. przejmowanie lokalnych mediów.
Co dalej? Czy wzorem zachodniego sąsiada z lat 30=tych ubiegłego wieku spolegliwość wobec kultu dewelo-cfaniactwa stanie się obowiązującym curiculum w szkołach (np. w ramach zajęć z „przedsiębiorczości”), a jednostki, które zdobędą się na krytykę, staną się obiektem instytucjonalnej inwigilacji i w dalszej kolejności prześladowań?
Jemu podobni zsylali kiedyś na Sybir, wydawali wyroki śmierci, lub je wykonywali strzałem w tył głowy tym, co odważyli się przeciwstawiać władzy. Pokazał to zresztą odmawiając mieszkańcom prawa do głosu w obiekcie za przeproszeniem publicznym, czy też przetrzymując na sali 13,5 godziny skarżących z rozpatrzeniem ich spraw. Cham i buc i tyle! Szkoda tylko dobrego imienia mec. Kamila Mazura.
Czy jak napisze, że nie wierzę deweloperowi w uczciwość i brak kimoterstwa i kolesiostwa to też będę pozwany?
@AF – Pańskie oczekiwania względem papug są wyrazem naiwności lub niezrozumienia systemu, w którym symbioza aparatu prawa ze środowiskiem dewelo-buraczków jest jak najbardziej naturalna.
Skąd papugi mają czerpać dochody? Bo kierując się misją polegającą na reprezentowaniu tylko aktywistów czy innych gołod00pców szybko zabrakłoby im na utrzymanie kancelarii + czekałby ich ostracyzm ze strony co bardziej obrotnych członków palestry. Tak działa kapitalizm.
PS. Możesz Pan wymienić choćby jedną papugę, co do której można mieć pewność, że nie kolaboruje z dewelo-sitwą? (Pytanie na serio, a nie retoryczne)
Znam i to na serio. Z przyczyn wiadomych tu nie wymienię, bo są nadal czynni zawodowo. Pośród tych w stanie spoczynku służę perłą wśród pereł, bo doprowadził do uchylenia wszystkiego, co wcześniej doprowadziło do pozbawienia Go wolności. W tej sytuacji nie razi nawet to, że za te wszystkie niesłuszności i nieprawości nikt dotychczas nie odpowiedział. Idzie nowe więc może następca obecnego MSPG coś zmieni w tym zakresie 😉 Przypominanie o tym, że, co nie udało się komunistom, dokonali ich protoplaści, byłoby w tej sytuacji truizmem: https://gloria.tv/post/DdMcsQhv2VD81qBXVBfkEsxRQ
A nie można by tak rozszerzyć w KK ochrony osób „specjalnych”, takich jak funkcjonariusze publiczni, na byznesowych liderów „kluczowych” branż, do których niewątpliwie zalicza się w obecnym ustroju budowa miejsc zakwaterowania? Wtedy np. negatywną ocenę dewelo-burackiej firmy podpadałoby się pod znieważenie ścigane z urzędu, a zgłoszenie usterki w nowo nabytym dewelo-kurniku – pod próbę wyłudzenia?
@AF – „protoplaści” komunistów? Zgaduję, że chodziło raczej o antonim (potomkowie). A czy pato-deweloperka to też spadkobiercy komunizmu, czy może raczej sprawni kapitaliści?
Czy wciskanie „inwestycji” w jakieś 30m na zakręcie przy centrum kultury, gdzie nie ma miejsca na chodnik, czyli nie będzie też na jakikolwiek parking to objaw „skutecznego kapitalizmu” czy krotkowzrocznosci skorumpowanych urzędników?