4 minuty czytania • 29.03.2024 06:39
W kampanii zaczęło się gotować. Radne prezydenta wpadają na konferencję PiS
Udostępnij
Mdła i bezbarwna kampania wyborcza w Lublinie właśnie nabrała rumieńców. Robert Derewenda obiecuje miejskim urzędnikom „godziwe” pensje. Kiedy to mówi, na konferencję wpadają radne prezydenta Żuka i atakują kandydata PiS.
Chodzi o pieniądze, a chyba żadna kwestia nie rozpala tak emocji, jak właśnie ta. I nie są to miliardy złotych, ale skromne tysiące, o których marzą ci na najniższych urzędniczych pensjach.
PiS obiecuje więcej
– Po 7 kwietnia zagwarantujemy pracownikom godziwe wynagrodzenie oraz zrozumienie ze strony władz miejskich – ogłosił w czwartek Robert Derewenda rady miejski klubu PiS i kandydat tej partii na prezydenta Lublina. – Jako przyszły prezydent miasta Lublin pragnę zapewnić, że pracownicy Ratusza oraz ci, którzy będą mi podlegać, będą traktowani sprawiedliwie – dodaje. I wskazuje na dwie sprawy, jakie opisał Jawny Lublin.
Niedawno szeroko przedstawialiśmy konflikt pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, którzy od 2,5 roku walczą o podwyżki. Teraz o niskich płacach mówią i piszą pracownicy miejskiego Wydziału Komunikacji, którzy ogłaszają strajk włoski (formalnie nie został zgłoszony pracodawcy). Argumentują, że są najsłabiej opłacanymi urzędnikami w Ratuszu, są pomijani są przy nagrodach, a dodatki funkcyjne w tym wydziale są o wiele niższe niż w innych.
>>>Więcej o strajku włoskim w Wydziale Komunikacji piszemy w tym miejscu<<<

– W Wydziale Komunikacji nie ma absolutnie żadnego strajku włoskiego. Ilustruje to średnia liczba obsłużonych klientów w poniedziałek, wtorek, środę, która w żaden sposób nie odbiega od liczby przyjmowanych interesantów czy to w lutym czy na początku marca – zapewniał wczoraj na wspólnej konferencji z prezydentem Lublina Krzysztofem Żukiem Andrzej Wojewódzki. To sekretarz miasta – odpowiedzialny za organizację pacy urzędu.
Przypomnijmy jednak, że Ratusz oficjalnie przyznał, że doszło do spotkania pracowników Wydziału Komunikacji z sekretarzem. Rozmawiali właśnie o podwyżkach. Teraz Wojewódzki tłumaczy to tak: – Myślę, że pracownicy Wydziału Komunikacji mają zrozumienie sytuacji, że jednak jest to praca na rzecz klienta i w związku z tym czują misję urzędu, która na nich spoczywa. Taką wolę wyrazili też w poniedziałek.
Wojewódzki podaje, że średnia pensja w tym wydziale to 4900 zl brutto. To sporo mniej niż średnia płaca w Lublinie, która według danych GUS w lutym wyniosła 7317 złotych brutto. W skali całego województwa lubelskiego to 6714 zł brutto.
Dwie wściekłe radne – forpoczta prezydenta
Konferencja Wojewódzkiego i Żuka była też odpowiedzią na wystąpienie Roberta Derewendy, który kilka godzin wcześniej przed Wydziałem Komunikacji mówił o dramatycznie niskich zarobkach pracujących tu urzędników. Nagle na konferencji pojawiły się dwie radne z klubu prezydenta (teraz walczą o reelekcję). To Anna Ryfka i Monika Kwiatkowska. Przerwały wypowiedź kandydata PiS. Zarzucały mu hipokryzję.
– Głosował pan przeciwko budżetowi, a w tych budżetach zawsze były podwyżki dla pracowników – mówiła do Derewendy Monika Kwiatkowska. Ale nieco mija się tu z prawdą, bo podwyżki dla urzędników nie były tam „zawsze” – zapisywano je w budżecie miasta w ostatnich trzech latach. W styczniu tego roku było to 300 zł brutto, czyli znacznie mniej niż oczekiwali związkowcy. Oni liczyli na 1000 zł.

Wtórowała jej Anna Ryfka: – To wasz rząd oskubał lublinian, oskubał samorządy i to wy jesteście za to odpowiedzialni. 560 milionów złotych utracił Lublin w wyniku decyzji rządu reprezentowanego przez pana organizację polityczną!
Chodzi o podatkowe reformy PiS: zwolnienie z płacenia PIT przez osoby do 26. roku życia czy podniesienie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł albo zmiana stawki podatkowej z 18 do 17 procent a następnie do 12 procent.
– Pozycja finansowa i ustrojowa samorządów została poważnie nadszarpnięta w wyniku reform podatkowych przeprowadzonych w latach 2019-2022. Zmiany te, polegające między innymi na obniżeniu stawek podatkowych i wprowadzeniu zwolnień dla młodych podatników, doprowadziły do znaczącego uszczuplenia dochodów własnych JST, stawiając pod znakiem zapytania ich finansową samodzielność oraz zdolność do realizacji zadań publicznych – oceniła niedawno Najwyższa Izba Kontroli.
Do wystąpienia Derewendy odniósł się też prezydent Krzysztof Żuk.
Mój kontrkandydat w wyborach na Prezydenta Miasta, stanął dziś w obronie wynagrodzeń urzędników, opowiadając się za koniecznością podwyżek. Trochę mnie to zdziwiło. Pan Radny jedną ręką dziś (przed wyborami samorządowymi w których kandyduje), macha flagą z hasłami o konieczności podwyżek dla pracowników, a zapomina, że drugą głosował przeciw we wszystkich głosowaniach nad budżetem miasta, w których podwyżki były zapisane – napisał Żuk na Facebooku.
Dalej przekonuje, że podwyżki swoim podwładnym daje regularnie. – Tylko od 2022 r. wzrost wynagrodzeń pracowników zatrudnionych na stanowiskach urzędniczych wyniósł łącznie 1300 zł/etat. Dotyczył wszystkich urzędników, nie tylko osób, które objął wzrost płacy minimalnej.
Na zdjęciu. W czwartek o niskich pensjach urzędników zaczął mówić Robert Derewenda. Jego konferencję przerwały dwie radne z kulu Krzysztofa Żuka (Fot. Monika Kwiatkowska Facebook)
Ciekawe że obniżenie podatków dla obywateli, czyli wyższa kwota wolna od podatku czy zwolnienie dla osób do 26rż traktowane jest jako oskubywanie Żuka o miejskiej kasy. To już wiemy czemu Tusk obiecał 60k kwoty wolnej i nie wprowadził. Pewnie bał się reakcji Zuka i oskarżenia o oskubywanie.
Zdaniem dewelo-fanklubu prawo do skubania Lublinian powinno być zastrzeżone tylko dla dewelocwaniaków, zaprzyjaźnionych wykonawców autostrad śródmiejskich i pomników megalomanii Duce oraz dla firm zajmujących się gospodarką śmieciami.
I trzeba przyznać, że dewelopery z tego przywileju korzystają całkiem efektywnie – w ciągu 3 kadencji Dewelo-Ubogacacza oskubali miasto (bezpośrednio i pośrednio, wg. moich szacunków) na ok. 1 mld zł, czyli za ok. 60-70% przyrostu długu, który dokonał się podczas ww. 3 kadencji.
Myślę, że pracownicy Wydziału Komunikacji mają zrozumienie sytuacji, że jednak jest to praca na rzecz klienta i w związku z tym czują misję urzędu, która na nich spoczywa. — napewno z tego czucia misji urzędu można wykarmić dzieci albo kupić mieszkanie w Lublinie. Niektórzy są oderwani od rzeczywistosci.
Tak obniżenie kwoty wolnej od podatku,także urzędnikom
z najniższą krajową to okradanie urzedu miasta Lublin z kwot na nagrody dla zaufanych.
Anna Ryfka kiedy się pojawia spada poziom IQ
Znamienne, że przy tej okazji Derewenda nie poruszył tematu wyjątkowego ordynarnego ubogacania dewelo-buraka w drodze 10-letniej umowy najmu podpisanej w momencie, kiedy nadal wydział funkcjonował bez problemu w pobliskim biurowcu będącym w posiadaniu UM (z tego co się orientuję, ten budynek nadal stoi, ale oczywiście przez te lata bezsensownego opuszczenia tego obiektu ew. remont będzie problematyczny).
Zgaduję, że podczas IV-tej tury działka zostanie wystawiona na sprzedaż, a gdy „przetarg” wygra któryś z dewelo-buraczków z Loży, plan zagospodarowanie zostanie niezwłocznie dostosowany do potrzeb cfaniaka.
Fundusz na podwyżki został sK0nsumowany na wypchanie kieszeni dewelocwaniaka, który jeszcze przed wbiciem łopaty miał gwarancję 10-letniego wynajmu po stawkach, gdzie inwestycja spłaci mu się w ciągu 5 lat, a dalsze 5 to już czysty zysk.
Tymczasem ywestory pakujące się w kurniki u tego samego dewelo-buraka na zwrot kapitału z wynajmu muszą czekać 20-30 lat (4-6 x dłużej) i to pod warunkiem zakupu bezkredytowego.
To milczenie Derewendy odczytuję jako niewypowiedzianą zgodę na dewelo-ubogacanie, co z perspektywy każdego myślącego wyborcy oznaczać powinno dyskwalifikację takiego kandydata, bowiem sygnalizuje obojętność wobec faktu, że miastem faktycznie rządzi niewybieralna dewelo-banda, czyli faktycznie okupant.
Co robi teraz Pruszkowski z zawodu- dyrektor? Bezrobotny czy może znalazł jakąś pracę poza państwowym korytem?
Widać, że w kampanii końcówka, bo arbuzy z PSL, całkiem przypadkiem w ostatnim tygodniu kampanii, postanowili złożyć doniesienie do CBA na Stawiarskiego ???? najpierw Sawicki żali się, że PO podkopuje pozycję Trzeciej Drogi i że sondaże im lecą, aż tu nagle nasz lubelski arbuz Sosnowski szumnie ogłasza, że podpierdziela Stawiara do CBA – oczywiście całkiem przypadkowo w czasie kampanii, przy dołujących sondażach PSL. Tak samo przypadkowo, jak w przypadku blamażu PO w sprawie Pegasusa i Hermesa niemiecki namiestnik kazał Bodnarowi rozkręcić „aferę” z Funduszem Sprawiedliwości. Boją się, że bez chleba dotychczas zafundowane swoim Wyborcom igrzyska nie wystarcza, żeby wygrać samorząd. Wcale się im nie dziwię, tak dać dupy w realizacji „przenośni” wyborczych potrafi tylko Tusk.
Duce wypracował sprytną zagryFkę, montując skład swoich lotnych brygad z wyszczekanych babsztyli, a nie z facetów. Babsztylowi, nawet takiemu najbardziej trzepiącemu ozorem, nikt nie da po gębie za bezczelne K0nfabulacje.
Ryfka niech lepiej zajmie się swoimi szemranymi interesami z deweloperami. Żadne poważne media w Lublinie nawet nie chciały zająć się jej związkiem z nieletnią dziewczynką, któa uciekła z domu.