var bwg_objectsL10n = {"bwg_field_required":"field is required.","bwg_mail_validation":"To nie jest prawid\u0142owy adres e-mail. ","bwg_search_result":"Nie ma \u017cadnych zdj\u0119\u0107 pasuj\u0105cych do wyszukiwania.","bwg_select_tag":"Select Tag","bwg_order_by":"Order By","bwg_search":"Szukaj","bwg_show_ecommerce":"Poka\u017c sklep","bwg_hide_ecommerce":"Ukryj sklep","bwg_show_comments":"Poka\u017c komentarze","bwg_hide_comments":"Ukryj komentarze","bwg_restore":"Przywr\u00f3\u0107","bwg_maximize":"Maksymalizacji","bwg_fullscreen":"Pe\u0142ny ekran","bwg_exit_fullscreen":"Zamknij tryb pe\u0142noekranowy","bwg_search_tag":"SEARCH...","bwg_tag_no_match":"No tags found","bwg_all_tags_selected":"All tags selected","bwg_tags_selected":"tags selected","play":"Odtw\u00f3rz","pause":"Pauza","is_pro":"","bwg_play":"Odtw\u00f3rz","bwg_pause":"Pauza","bwg_hide_info":"Ukryj informacje","bwg_show_info":"Poka\u017c informacje","bwg_hide_rating":"Ukryj oceni\u0142","bwg_show_rating":"Poka\u017c ocen\u0119","ok":"Ok","cancel":"Anuluj","select_all":"Wybierz wszystkie","lazy_load":"0","lazy_loader":"https:\/\/jawnylublin.pl\/wp-content\/plugins\/photo-gallery\/images\/ajax_loader.png","front_ajax":"0","bwg_tag_see_all":"see all tags","bwg_tag_see_less":"see less tags"};
Krzysztof Żuk, Mariusz Banach, Beata Stepaniuk-Kuśmierzak i Anna Augustyniak nie będą radnymi Lublina. Ich mandaty przejmą kandydaci, którzy dostali za mało głosów.
Tort był truskawkowo-orzechowy i został pokrojony w powyborczy poniedziałek wczesnym popołudniem przed Ratuszem. Na szycie ciasta znajdowała się cukrowa figurka prezydenta Krzysztofa Żuka, który właśnie wywalczył kolejną kadencję. Prezydent szybko stracił nogę, bo odgryzł ją Zbigniew Jurkowski (ponownie został radnym) i oświadczył, że „jest zjadliwa”.
Tortem na placu Łokietka Krzysztof Żuk świętował zwycięstwo w pierwszej turze wyborów samorządowych (dostał 57,49 proc. głosów). Drugi powód do radości to zdecydowana większość mandatów dla prezydenckiego klubu w Radzie Miasta.
– Potwierdziło się to, co założyliśmy w tej kampanii. Z jednej strony pierwsza tura dla kandydata na prezydenta Lublina. Z drugiej strony większość jeśli chodzi o Radę Miasta – komentuje wyniki Żuk. – Pierwszą rzeczą, którą chciałbym zrobić, to głęboko się ukłonić wszystkim mieszkańcom miasta i powiedzieć słowo „dziękuję”. Po pierwsze za to, że poszli do wyborów i za to, że oddali głos na większość, która pozwoli spokojnie przez tę kadencję realizować te wspólnie uzgodnione działania – dodał.
Nowa kadencja samorządowa zacznie się w maju. Wówczas też prezydent wskaże swoich zastępców. Jednak już zapowiedział, że będzie pracował ze swoimi obecnymi współpracownikami. Oznacza to, że zastępcami prezydenta Lublina będą:
Artur Szymczyk
Beata Stepaniuk-Kuśmierzak
Anna Augustyniak
Mariusz Banach
Ostatnia trójka w niedzielę zostali także wybrani na miejskich radnych. Nie mogą jednak sprawować mandatu łącznie z pracą w Ratuszu.
– Kontynuacja jest tutaj wskazana – mówi Żuk o swoich zastępcach i potwierdza: – To jest oczywiste, że nieobjęcie mandatu oznacza przesunięcie innej osoby z tej „listy rankingowej”. Ale to są działania komisarza wyborczego, który decyzją administracyjną musi to potwierdzić. Czekamy na ostateczne wyniki i wystąpimy do komisarza ze stosownym wnioskiem – zapowiada prezydent Lublina.
Oznacza to, że radną zamiast Krzysztofa Żuka zostanie Kamila Florek. Za Annę Augustyniak do rady wejdzie Anna Ryfka. Zamiast Mariusza Banacha radną będzie Marta Gutkowska. Beata Stapaniuk-Kuśmierzak zwolni miejsce Piotrowi Choduniowi.
Jedno zaskoczenie
Przed wyborami zostały w Lublinie zmodyfikowane okręgi wyborcze i z tym łączy się jeden w bład w obliczeniach sztabu Żuka. – Tego nie przewidywaliśmy. Że decyzja komisarza wyborczego o przesunięciu Za Cukrownią do innego okręgu spowodowało, że w jednym okręgu 25 tys. osób wybierało pięciu radnych, a w drugim 20 tysięcy wybierało sześciu radnych – mówi prezydent.
I wylicza, że w okręgu nr 6. (Dziesiąta, Abramowice, Zemborzyce) komitetowi zabrakło 260 głosów, aby wprowadzić do rady jeszcze jedną osobę. Tą radną miała być Agnieszka Wójcik, urzędniczka z lubelskiego Ratusza. – Może trzeba było zwiększyść intensywnośc kampanii w okręgu 6? – komentuje prezydent. Ale przyznaje, że i tak ma „stabilną większość„, by rządzić miastem czwartą kadencję.
Na zdjęciu: Anna Augustyniak z cukrową figurką Krzysztofa Żuka (Fot. sko)
document.getElementById( "ak_js_1" ).setAttribute( "value", ( new Date() ).getTime() );
Takie postępowanie, że ktoś staruje jednocześnie na prezydenta i radnego powinno być zakazane. To jest oszukiwanie wyborców. Mandaty przeszły na osoby, które dostały bardzo mało głosów. Przykładem jest Ryfka. Ps. kto ufundował ten tort? Deweloperzy?
Spośród deweloperów: Galadom – poparcie dla Żuka 98,76%, lalak Immobilia 100,00%, TBV Investment 100,00%, Wikana 100,00%, Mak Dom 89,88%. Wycinki drzew po całości, beznadziejna komunikacja miejska, syf reklamowy na ulicach, rekordowe zadłużenie miasta, niezrealizowane projekty BO, zignorowanie latarnika wyborczego Fundacji Wolności, dziury na Witosa, Kraśnickiej, Zana, mimo to wygrał tylko i wyłącznie z powodu braku alternatywy (brak kandydatów TD i Lewicy + rezygnacja Wrońskiego do kandydowania na prezydenta). Tak by mógł przerżnąć te wybory.
Natomiast spośród wszystkich 250 050 osób uprawnionych do głosowania, to chrząszcz w Lublinie uzyskał tylko 27,38%, czyli 63% mieszkańców nie chce go na stanowisku prezydenta Lublina. To będzie ciągle to samo co było, czyli miłość do betonozy i nie przykryje tego żaden ewentualny nowy skwer pod publikę. Nawet w bronowickim powycina co będzie chciał. Nie żal mi was. Żal mi będzie tylko tych skutków.
@Niejawny
Uwaga słuszna, ale Sory-gregory – zasady dewelokracji nie podlegają prawom logiki – „wygranych” ustalają praktycznie z góry faktyczni władcy Folwarku. Korelacja wyniku z liczbą banerów jest taką zasadą, którą wystarczy tylko lekK0 sK0rygować w razie P0trzeby.
Zresztą nawet ewentualne wyeliminowanie możliwości cfaniackiego wpychania K0lanem wybranych pionków, które nie cieszą się zbytnią popularnością wśród lemingozy, ale wykazały się szczególną sP0legliwością wobec dewelo-bandy, i tak w niczym nie zagroziłoby dominacji dewelo-bandy.
Nie zmieniłby tego nawet ewentualny „wypadek przy pracy”, kiedy dewelo-fanklub imienia Dewelo-Rozwijacza nie uzyskałby większości w RM – banda ma sposoby, żeby w razie potrzeby szybko przeciągnąć z „opozycji” kilku chętnych na ogrzanie się w blasku Dewelo-Słoneczka.
Tak jak powtarzam od lat – jedynie koniec manii na kurniki może doprowadzić do rozpadu tego konkretnego patologicznego układu. „Plebs” Folwarku, jak to zostało już wielokrotnie udowodnione przy urnie, jest już w pełni wytresowany w kierunku służby swoim Panom.
Efekty „reformy samorządowej” przerosły chyba nawet oczekiwania samych sorosowców – autorów tej neo-folwarkizacji.
Jeszcze trochę obserwacji.
Typowy „plebs” w znaczeniu klasa pracująca ogarnia fakt, że jeśli wybory mogłyby coś zmienić, to zostałyby zdelegalizowane, o czym świadczy wyraźnie niższa frekwencja odnotowana w takich okręgach jak np. Bronowice (ok. 35-40%), Za Cukrownią (38%), Dzierżawna (25%), 1Maja (29%), Tatary (30-40%) itd, podczas gdy w skupiskach lemingozy aktywność była znacznie wyższa (50%+).
Lemingoza podnieca się głównie pseudo-konfliktem na linii P0lskie vs. W0lskie skrzydło Partii Deweloperskiej, podczas gdy „plebs” słusznie bojkotuje te pseudo-wybory, w których wszelkie alternatywne wobec Panów na Folwarku formy zostały skutecznie skancelowane jeszcze przed sporządzeniem list kandydatów.
Dokładnie takich efektów spodziewali się autorzy „reformy samorządowej” z 1998 r., z tym że wyniki, gdzie dżoker Mamony bije wszystkie oddolne inicjatywy już na starcie, zapewne przerosły ich najśmielsze oczekiwania.
Powtórzę tu po raz kolejny, że jedną z klątw najbardziej pogrążających Kozi Gród jest status ośrodka akademickiego, ponieważ uczelnie w obecnych uwarunkowaniach to nic więcej jak tylko wylęgarnie socjopatycznych kadr i towarzystw wzajemnej adoracji, oraz system do generowania klientów dla kamieniczników. Ta czarna skrzynka, w którą pompowane są gigantyczne środki z budżetu państwa, nie przynosi żadnych wymiernych korzyści miastu, ponieważ większość absolwentów z głową na karku (oprócz może studentów medycyny, którym starzejąca się,schorowana populacja Dziadogrodu zapewniać będzie źródło sowitych dochodów) ucieka z tego Folwarku zaraz po uzyskaniu dyplomu, natomiast reszta szuka zaczepienia w zatrudnieniu w rozbuchanej biurokracji, powiększając rzesze lemingozy i kredyciarzy, a na tej pożywce chętnie żerują dewelo-pasożyty oraz land-lordy (w tym głównie lekarze, akademicy i drobni geszefciarze), którzy masowo wykupują dewelo-kurniki z nadzieją na „pasywne dochody”, czy to z wynajmu czy ze wzrostu wyceny kurników i tak się kręci ten „rozwój”.
Wszystko to do czasu, ponieważ jazda na jałowym biegu w końcu musi dobiec końca.
@kronikidewelorozwoju
W mojej komisji (mieszkam w okręgu nr V) do urn nie poszło prawie 70% osób. Po co było iść jak nie było nadziei bo nie było na kogo głosować. To były pseudowybory z jednym jedynym kandydatem z koalicji 13 grudnia/15 października. Grudniowa zmasowana rzeź na Tatarach przy skrzyżowaniu Gospodarczej z Mełgiewską całkowicie zniszczyła tę dzielnicę, która była uważana niegdyś za zieloną. Ale przecież do stołka trzeba było się znowu wepchnąć, mimo że swoje Volvomierz już zarobił. Za Cukrownią już zaczął niszczyć z ekosystemu od momentu jak zlikwidowano skręt z RLL do Młyńskiej. Z zielonej dzielnicy jeszcze dekadę temu nic już nie zostało i to samo będzie z Tatarami, gdy dojdzie do kompletu remont Turystycznej i Mełgiewskiej po 2025 roku. I żeby nie było, ja nie krytykuję inwestycji drogowych, tylko krytykuję że w wielu przypadkach wszystko rżną – przykład z góry „Choć za przystankiem jest sporo miejsca by drogę rowerową puścić za drzewami, projektant przewidział ją dokładnie w miejscu szpaleru drzew. (fot. KK)”. Jestem święcie przekonany, że wiele wycinek byłoby do uniknięcia, gdybyśmy mieli normalnego prezydenta a nie jakiegoś Żuka czy jeszcze nie daj Boże tego całego Derewendę i tym podobnych.
Reforma nie była w 98 tylko w 99.
Mamy pecha, bo gdyby ta ustawa o dwukadencyjności samorządowców weszła dużo wcześniej, to Żuk już by nie mógł rządzić długotrwale i takie zielone skwery jak przy Krańcowej istniałyby do dzisiaj (ś.p. 2015), oczywiście przy założeniu że Łysy rządził już na długo przed 2010, bo rzeź była dopiero w roku 15.
Dołącz do ekipy Jawnego Lublina jako wolontariusz!
Fundacja Wolności ciągle poszukuje osób, którym bliskie są ideały jawności, przestrzegania prawa dobrego rządzenia czy racjonalnego wydatkowania pieniędzy publicznych.
Takie postępowanie, że ktoś staruje jednocześnie na prezydenta i radnego powinno być zakazane. To jest oszukiwanie wyborców. Mandaty przeszły na osoby, które dostały bardzo mało głosów. Przykładem jest Ryfka. Ps. kto ufundował ten tort? Deweloperzy?
Spośród deweloperów: Galadom – poparcie dla Żuka 98,76%, lalak Immobilia 100,00%, TBV Investment 100,00%, Wikana 100,00%, Mak Dom 89,88%. Wycinki drzew po całości, beznadziejna komunikacja miejska, syf reklamowy na ulicach, rekordowe zadłużenie miasta, niezrealizowane projekty BO, zignorowanie latarnika wyborczego Fundacji Wolności, dziury na Witosa, Kraśnickiej, Zana, mimo to wygrał tylko i wyłącznie z powodu braku alternatywy (brak kandydatów TD i Lewicy + rezygnacja Wrońskiego do kandydowania na prezydenta). Tak by mógł przerżnąć te wybory.
Natomiast spośród wszystkich 250 050 osób uprawnionych do głosowania, to chrząszcz w Lublinie uzyskał tylko 27,38%, czyli 63% mieszkańców nie chce go na stanowisku prezydenta Lublina. To będzie ciągle to samo co było, czyli miłość do betonozy i nie przykryje tego żaden ewentualny nowy skwer pod publikę. Nawet w bronowickim powycina co będzie chciał. Nie żal mi was. Żal mi będzie tylko tych skutków.
@Niejawny
Uwaga słuszna, ale Sory-gregory – zasady dewelokracji nie podlegają prawom logiki – „wygranych” ustalają praktycznie z góry faktyczni władcy Folwarku. Korelacja wyniku z liczbą banerów jest taką zasadą, którą wystarczy tylko lekK0 sK0rygować w razie P0trzeby.
Zresztą nawet ewentualne wyeliminowanie możliwości cfaniackiego wpychania K0lanem wybranych pionków, które nie cieszą się zbytnią popularnością wśród lemingozy, ale wykazały się szczególną sP0legliwością wobec dewelo-bandy, i tak w niczym nie zagroziłoby dominacji dewelo-bandy.
Nie zmieniłby tego nawet ewentualny „wypadek przy pracy”, kiedy dewelo-fanklub imienia Dewelo-Rozwijacza nie uzyskałby większości w RM – banda ma sposoby, żeby w razie potrzeby szybko przeciągnąć z „opozycji” kilku chętnych na ogrzanie się w blasku Dewelo-Słoneczka.
Tak jak powtarzam od lat – jedynie koniec manii na kurniki może doprowadzić do rozpadu tego konkretnego patologicznego układu. „Plebs” Folwarku, jak to zostało już wielokrotnie udowodnione przy urnie, jest już w pełni wytresowany w kierunku służby swoim Panom.
Efekty „reformy samorządowej” przerosły chyba nawet oczekiwania samych sorosowców – autorów tej neo-folwarkizacji.
Jeszcze trochę obserwacji.
Typowy „plebs” w znaczeniu klasa pracująca ogarnia fakt, że jeśli wybory mogłyby coś zmienić, to zostałyby zdelegalizowane, o czym świadczy wyraźnie niższa frekwencja odnotowana w takich okręgach jak np. Bronowice (ok. 35-40%), Za Cukrownią (38%), Dzierżawna (25%), 1Maja (29%), Tatary (30-40%) itd, podczas gdy w skupiskach lemingozy aktywność była znacznie wyższa (50%+).
Lemingoza podnieca się głównie pseudo-konfliktem na linii P0lskie vs. W0lskie skrzydło Partii Deweloperskiej, podczas gdy „plebs” słusznie bojkotuje te pseudo-wybory, w których wszelkie alternatywne wobec Panów na Folwarku formy zostały skutecznie skancelowane jeszcze przed sporządzeniem list kandydatów.
Dokładnie takich efektów spodziewali się autorzy „reformy samorządowej” z 1998 r., z tym że wyniki, gdzie dżoker Mamony bije wszystkie oddolne inicjatywy już na starcie, zapewne przerosły ich najśmielsze oczekiwania.
Powtórzę tu po raz kolejny, że jedną z klątw najbardziej pogrążających Kozi Gród jest status ośrodka akademickiego, ponieważ uczelnie w obecnych uwarunkowaniach to nic więcej jak tylko wylęgarnie socjopatycznych kadr i towarzystw wzajemnej adoracji, oraz system do generowania klientów dla kamieniczników. Ta czarna skrzynka, w którą pompowane są gigantyczne środki z budżetu państwa, nie przynosi żadnych wymiernych korzyści miastu, ponieważ większość absolwentów z głową na karku (oprócz może studentów medycyny, którym starzejąca się,schorowana populacja Dziadogrodu zapewniać będzie źródło sowitych dochodów) ucieka z tego Folwarku zaraz po uzyskaniu dyplomu, natomiast reszta szuka zaczepienia w zatrudnieniu w rozbuchanej biurokracji, powiększając rzesze lemingozy i kredyciarzy, a na tej pożywce chętnie żerują dewelo-pasożyty oraz land-lordy (w tym głównie lekarze, akademicy i drobni geszefciarze), którzy masowo wykupują dewelo-kurniki z nadzieją na „pasywne dochody”, czy to z wynajmu czy ze wzrostu wyceny kurników i tak się kręci ten „rozwój”.
Wszystko to do czasu, ponieważ jazda na jałowym biegu w końcu musi dobiec końca.
@kronikidewelorozwoju
W mojej komisji (mieszkam w okręgu nr V) do urn nie poszło prawie 70% osób. Po co było iść jak nie było nadziei bo nie było na kogo głosować. To były pseudowybory z jednym jedynym kandydatem z koalicji 13 grudnia/15 października. Grudniowa zmasowana rzeź na Tatarach przy skrzyżowaniu Gospodarczej z Mełgiewską całkowicie zniszczyła tę dzielnicę, która była uważana niegdyś za zieloną. Ale przecież do stołka trzeba było się znowu wepchnąć, mimo że swoje Volvomierz już zarobił. Za Cukrownią już zaczął niszczyć z ekosystemu od momentu jak zlikwidowano skręt z RLL do Młyńskiej. Z zielonej dzielnicy jeszcze dekadę temu nic już nie zostało i to samo będzie z Tatarami, gdy dojdzie do kompletu remont Turystycznej i Mełgiewskiej po 2025 roku. I żeby nie było, ja nie krytykuję inwestycji drogowych, tylko krytykuję że w wielu przypadkach wszystko rżną – przykład z góry „Choć za przystankiem jest sporo miejsca by drogę rowerową puścić za drzewami, projektant przewidział ją dokładnie w miejscu szpaleru drzew. (fot. KK)”. Jestem święcie przekonany, że wiele wycinek byłoby do uniknięcia, gdybyśmy mieli normalnego prezydenta a nie jakiegoś Żuka czy jeszcze nie daj Boże tego całego Derewendę i tym podobnych.
Reforma nie była w 98 tylko w 99.
Mamy pecha, bo gdyby ta ustawa o dwukadencyjności samorządowców weszła dużo wcześniej, to Żuk już by nie mógł rządzić długotrwale i takie zielone skwery jak przy Krańcowej istniałyby do dzisiaj (ś.p. 2015), oczywiście przy założeniu że Łysy rządził już na długo przed 2010, bo rzeź była dopiero w roku 15.