Wesprzyj Kontakt

6 minuty czytania  •  13.04.2024

Z Zakopanego aż na Hel, czyli deskorolką w depresję

Udostępnij

Depresja to cichy zabójca i choroba cywilizacyjna, która zbiera coraz większe żniwo. Przez nią trzech jego kolegów już nie żyje, on sam również się z nią zmaga, ale walczy. W tej walce Jacek Harasimiuk planuje przebyć trasę z Zakopanego na Hel, by symbolicznie „utopić” depresję w odmętach Bałtyku. Rzecz jasna na deskorolce, bo „Rdzawy Jaco” bez deskorolki nie istnieje.

Michał Dybaczewski: Deskorolka nie była raczej kojarzona jako antidotum na depresję. Aż do teraz, bo ty ustanawiasz precedens.

Jacek Harasimiuk: Jednak zanim pojawił się pomysł, żeby uderzyć deskorolką w depresję, to już 8 lat temu zaczęła się we mnie kotłować myśl: skoro jeżdżę codziennie na deskorolce i jestem w stanie przejechać na niej cały Lublin, to czemu nie zrobić czegoś więcej? Ale ten pomysł się tlił i nic z tego nie wynikało. Aż przyszło większe natchnienie, kiedy Chad Caruso, ponad rok temu, na deskorolce przejechał całe Stany Zjednoczone ze wschodu na zachód. Pomyślałem wtedy, że zrobię to samo, tylko w Polsce. Potem doszły do tego śmierć trzech moich kolegów, którzy chorowali na depresję i w końcu moja depresja. Wszystko skotłowało się na tyle, że stwierdziłem: dosyć myślenia, robię to.

Otwarcie mówisz, że masz zdiagnozowaną depresję. Kiedy cię dopadła?

Dużym strzałem była dla mnie pandemia Covid. Musiałem siedzieć w domu, nie mogłem realizować swoich projektów. A na 2020 r. miałem ich trochę zaplanowanych: w marcu otworzyłem z kolegą Fundację Kukułka, otworzył się też skatepark na Rusałce. Normalnie żyć nie umierać, było idealnie, miał być ogień. A tu bach! Lockdown i musiałem się zamknąć w czterech ścianach. Trzeba było szukać innej pracy, a taką na szybko i dobrze płatną była praca fizyczna. Praca była, zarobki były, ale całe otoczenie nie miało tej zajawki co ja. Z roku na rok „zjeżdżałem” coraz bardziej, aż mnie „przycięło” całkowicie…

„Przycięło”, czyli?

Uwagę, że dzieje się ze mną coś niedobrego, zwróciła moja partnerka Beata. Widziała, że zacząłem zachowywać się agresywnie, że z pesymizmem patrzę na rzeczywistość i jestem nerwowy. Zasugerowała mi psychologa. Ale przecież Jaco jest starej daty. „Do psychologia chodzą wariaci” – myślałem. No ale w końcu się przemogłem, zapisałem się i poszedłem na wizytę. Im bardziej się otwierałem i wkręcałem w tematy, tym diagnoza stawała się oczywistsza. Psycholożka skierowała mnie do psychiatry. Werdykt był ten sam: depresja. Trzeba było to jakoś ogarnąć. Zacząłem się leczyć, jest lepiej, a teraz jest nawet nadzieja, że jak pojadę w tak długą trasę na mojej ukochanej deskorolce, to może wrócę na ten właściwy obieg.

Start 1 czerwca w Zakopanem, meta 21 czerwca na Helu. Ani daty, ani miejscowości nie są tu przypadkowe...

 Pewnie! Wyruszam w Dzień Dziecka, kończę w Dzień Deskorolki. Ta podróż to „Downhill to Hel”. Zakopane jest w górach, czyli zacznę od jazdy z górki i dojadę aż na Hel, który postrzegam po angielsku, jako piekło. Depresja to taki zjazd do piekła, do głębin smutku. W falach Bałtyku zamierzam zmyć z siebie ten balast. Wskoczę do morza i, schodząc poniżej, tym razem, geograficznej depresji, pogadam sobie z Posejdonem.

Jaki odzew w środowisku skaterów ma twoja akcja?

Można powiedzieć, że kiedy poinformowałem o swoich planach na początku marca, to otworzyła się pozytywna puszka Pandory. Ludzie, których znam i którzy jeżdżą ze mną na deskorolce, otwarcie teraz mówią o tym, że mieli lub mają depresję. Odzew jest bardzo pozytywny, jest przekonanie, że faktycznie musimy zacząć głośno mówić o tej chorobie. I mam tu na myśli nie tylko swoje środowisko, bo nawet ostatnio na Czechowie zaczepiła mnie pewna kobieta, która gdzieś wyczytała o moich planach. Przyznała, że sama cierpi na stany depresyjno-lękowe i obiecała trzymać kciuki.

Startujesz 1 czerwca, ale przygotowania ruszyły. Zacznijmy od sprzętu – na czym pojedziesz?

Jadę na tej deskorolce, na której teraz siedzę, firmy Nibiru Skatebords. Deski zapasowej mieć nie będę, a jedynie łożyska i koła zapasowe.

Planujesz dziennie przejechać 40 km. Podołasz kondycyjnie?

Przygotowuje mnie Ariel Sawczuk z CrossFit Lublin. Daje mi wskazówki i aplikuje masakrycznie dla mnie ciężkie treningi. Teraz muszę nauczyć się jeździć lewą nogą do przodu, bo zawsze jeździłem prawą. Ale w tak długiej trasie muszę jeździć na zmianę, żeby nie przeciążyć za bardzo jednej nogi.

A dieta?

Była taka myśl, że trzeba opracować coś specjalnego, ale ostatecznie uznałem, że jednak nie powinien odchodzić od swoich przyzwyczajeń. Skoro przez 43 lata mój organizm przyzwyczaił się do tego, że jem zupki chińskie i popijam je herbatą, to nie chcę ryzykować, żeby tu jakiegoś buntu nie było (śmiech). Na pewno jednak muszę się odpowiednio nawadniać, przyjmować dużo elektrolitów, magnezu, witaminy C, no i produktów bogatych w białko oraz węglowodany, bo żeby jechać – potrzebuję energii.

Noclegi?

Na początku był plan, że co noc szukam hostelu, ale potem przyszła inna, żeby jednak czerpać energię od natury i spać pośród drzew w hamaku. Na szczęście poznałem Martę i Grzegorza, surivalowców z Szum Lasu, którzy uświadomili mnie o ryzykach. Przede wszystkim hamak na dłuższą metę jest niewygodny, a ja po całym dniu jazdy muszę mieć w miarę dobry komfort odpoczynku. Ostatecznie biorę ze sobą do plecaka matę samo pompującą, śpiwór i żyję na płaskim. Planuję jednak, żeby dwie noce w ciągu tygodnia przespać w hotelu.

Punkt początkowy i końcowy znamy, a co pomiędzy? Masz roboczą mapkę przejazdu?

Kręgosłupem wyprawy jest googlowska trasa rowerowa Zakopane – Hel. Nie ma innych punktów po drodze, idę na żywioł. Będę poruszał się chodnikami, serwisówkami, żadnych ekspresówek (śmiech).

Będziemy mogli śledzić twoje poczynania na trasie?

Na pewno będę prezentował w mediach społecznościowych (Facebook, Instagram) skrót z danego dnia i zapowiedź kolejnego. Na Youtube planuje wrzucać swoją gadaninę, bo po całym dniu będę przecież potrzebował przestrzeni do wygadania.

Spodziewasz się, że ludzie będą do ciebie dołączać na trasie, niczym kiedyś do Foresta Gumpa?

Są pytania od znajomych, gdzie konkretnie będę, żeby mi przez jakiś czas towarzyszyć i ewentualnie w czymś pomóc. Kolega z Warszawy zamierza przyjechać rowerem, jak będę na wysokości stolicy. Spotkamy się zatem gdzieś w okolicach Łodzi, bo zapewne tamtędy będę jechał.

W związku wyprawą uruchomiłeś zrzutkę. Ile trzeba i na co?

Pierwsze 4 tys. zł zamierzam przeznaczyć na pokrycie kosztów mojej podróży – zakup sprzętu, ubezpieczenie, żywność itp. To co powyżej chcę przeznaczyć na działania wspierające zdrowie psychiczne młodych osób: przeszkolenie z rozpoznania niepokojących symptomów u młodych ludzi i pierwszej pomocy psychologicznej, a także moje warsztaty deskorolki oraz inne spotkania, które będą w ramach tego projektu prowadził przy wsparciu psychologa. Mam też inne marzenie: by stworzyć miejsce takie, jakim dla nas był kultowy skatepark 1stFloor. Sami go zbudowaliśmy, to było po prostu nasze miejsce. Niestety, wszedł tam deweloper i został zburzony. Dlatego jeśli zebrałbym ok. 100 tys. zł, to jest szansa, by stworzyć podobne miejsce w danych Zakładach Tytoniowych.  

Link do zrzutki tutaj

Zdjęcie: Jacek „Rdzawy Jaco” Harasimiuk jest znanym w Lublinie animatorem kultury deskorolkowej (Fot. Dyba)

4 odpowiedzi na “Z Zakopanego aż na Hel, czyli deskorolką w depresję”

  1. kronikidewelorozwoju pisze:

    W Dziadogrodzie nietrudno nabawić się depresji, chociażby patrząc jak banda Detroiciarza „rozwija” miasto, albo gnieżdżąc się w kurniku na betonowym, maksymalnie dogęszczonym dewelo-getcie za dośmiertny kredyt albo za absurdalne komorne.

  2. Małpa pisze:

    Jest już pan nudny, panie Kroniko.

  3. Niejawny pisze:

    Depresja to jest poważna choroba i nie pokona się jej jeżdżąc na deskorolce.

  4. Piotr pisze:

    Może pomóc a na pewno nie zaszkodzi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

3 minuty czytania

09.05.2024

Bielszy odcień bieli. MOSiR zamawia krzesełka na Arenę Lublin

Krzesełka nie podobają się kibicom Motoru Lublin, bo zabrakło jednego…

3 minuty czytania

02.05.2024

Żużel, piłka nożna i ręczna porzucone. Kłopoty chemicznego giganta

Grupa Azoty Puławy po kolei rezygnuje ze sponsorowania sportu. Pieniędzy…

4 minuty czytania

30.04.2024

Nigdzie nie pobiegną. 11. Półmaraton Solidarności odwołany

Koszulki już wyprodukowane, zawodnicy zapisani i opłaceni. Trasa 11. Półmaratonu…

6 minuty czytania

19.04.2024

Żużlowy Motor Lublin traci poważnego sponsora. Bo chemiczny gigant ma olbrzymie długi

Na progu nowego sezonu do lubelskiego klubu przyszła fatalna wiadomość.…

3 minuty czytania

09.04.2024

Były trener Motoru Lublin w klubie Ekstraklasy. Goncalo Feio poprowadzi Legię Warszawa

Sensacja w Ekstraklasie. Goncalo Feio, ex-trener Motoru Lublin obejmie Legię…

6 minuty czytania

22.03.2024

Przed wyborami budowę nowego stadionu obiecują wszyscy. Ale nie wiadomo za co i ile będzie to nas kosztować

Termin na przedstawienie kosztorysu już minął, ale Ratusz sam tłumaczy…

4 minuty czytania

14.03.2024

Totolotek z nowym stadionem. Obaj kandydaci na prezydenta bardzo go chcą, ale skąd pieniądze – nie wiadomo

Jeden obiecuje, że zrobi to szybciej, ale pytany o terminy…

3 minuty czytania

27.02.2024

Trener Motoru przeprasza. Za „alkoholika”, rzucenie kuwetą w prezesa i obrażanie rzeczniczki prasowej

Roczna dyskwalifikacja w zawieszeniu na trzy lata, grzywna w wysokości…