Wesprzyj Kontakt

6 minuty czytania  •  14.03.2024 18:26

Wojna w Ukrainie i piekło kobiet. „Wybierz jedną, albo my wybierzemy” [18+]

Udostępnij

Nastoletnie córki były chowane w piwnicach i pod łóżkami. Kobiety starały się nie wychodzić z domów. Ale to nie zawsze pomagało, bo Rosjanie wchodzili jak do siebie. I brali co chcieli. – Jestem starą kobietą, po co ci ja? Wycelował we mnie broń – opowiada jedna ze zgwałconych Ukrainek.

Uprzedzamy, artykuł tylko dla osób pełnoletnich.

Ten raport został przygotowany przez Centrum Dokumentowania Zbrodni Rosyjskich w Ukrainie im. Rafała Lemkina działający przy Instytucie Pileckiego. Dokument powstał na podstawie terenowych badań w obwodach: kijowskim, donieckim, sumskim, czernihowskim, dniepropietrowskim, chersońskim oraz  zaporoskim a jego autorzy zgromadzili ponad 60 świadectw kobiet wykorzystanych przez Rosjan. Nie dotyczy ostatniego okresu, bo obejmuje lata 2014-2022. Początkowa data to rok zajęcia Donbasu.

W raporcie znalazły się relacje 60 świadków. Spośród nich 42 kobiety były ofiarami przemocy seksualnej i przemocy ze względu na płeć, a 11 kobiet było świadkami tej przemocy. W niewoli przebywały 22 kobiety. Ofiarą gwałtu na terytoriach okupowanych padło 11 kobiet. Raport zawiera także świadectwa 8 mężczyzn, którzy byli świadkami przemocy seksualnej – podaje instytut.

Zeznania zostały zebrane na miejscu. Wszystkie zostały zanonimizowane. Podany jest tylko przedział wiekowy rozmówców. N – małoletni, 18+, 25+, 35+, 45+, 55+, 65+, 75+.

Nie każdy mógł uciec

Gdy dokumentujemy świadectwa zbrodni na wyzwolonych terenach, widzimy, że jednym z narzędzi, którymi posługuje się rosyjska armia, by kontrolować ludność, jest strach przed przemocą seksualną. Kobiety boją się wychodzić z domów, obawiając się jakichkolwiek kontaktów z okupantami. Rosjanie powszechnie wykorzystują groźbę gwałtu podczas przesłuchań, by maksymalnie zastraszyć ofiary. Gdy już dochodzi do wymuszonych kontaktów seksualnych, widzimy w świadectwach bezsilność ofiar wobec sprawców, strach o siebie i członków rodziny, obawę że przestępcy seksualni powrócą, niemożliwość jakiejkolwiek ochrony przed uzbrojonymi napastnikami – relacjonują autorzy raportu.

Pierwsze zebrane relacje z wczesnego okresu ataku Rosji wskazują na strach rozmówców. Ludzie nie wiedzieli co się dzieje, albo nie mogli uwierzyć w przekazywane w telewizji informacje. Szybko jednak w wypowiedziach pojawiają się opowieści o torturach. Doszło do nich już wiosną 2014 roku.

W lutym 2022 roku wojna ogarnęła już cały kraj. 45+: – Wcześnie rano, około wpół do szóstej. Mama zadzwoniła i płakała do telefonu. Nie rozumiałam, co się dzieje. Myślałam, że coś się stało, ktoś umarł w rodzinie. Powiedziałam: Mamo, co się stało? Ona płacze, nie jest w stanie mówić. Spytałam: Mamo, co się stało? Czy ktoś umarł? A ona odpowiedziała: Nie, zaczęła się wojna.

Ludzie potwierdzają to, o czym media informowały na początku wojny. Rosjanie wchodzili do domów i zabierali wszystko. Chwytali za taczki, żeby mieć czym przewieźć łupy. Wiele starszych osób nie chciało uciekać. Bały się właśnie tego, że ich dobytek zostanie rozkradziony. Jedna z kobiet opowiada, że nie mogła zostawić domu bez opieki. Nie miała jak zabrać trzech kotów, psa i „duże piękne akwarium z rybkami”. Wiedziała, że grozi jej niebezpieczeństwo, ale na ucieczkę się nie zdecydowała.

Tacy jak ona liczyli, że jeżeli zostaną, to Rosjanie ominą ich dom. Tak się jednak nie stało. Napastnicy zajmowali kolejne tereny i terroryzowali mieszkańców. Robili kontrole, naloty, przeszukania, zabierali telefony komórkowe. Codziennie ktoś znikał. Czasami po kilka osób. I nikt więcej ich nie widział. A na ulicach leżały ciała.

Bachmut, sierpień 2023 (Fot. MON Ukrainy)

Z ulicy, z mieszkań, z biur

Dalsza lektura raportu jest trudniejsza.

35+: – Opowiem ci o jednej sytuacji, gdzie była duża rodzina, były dwie młode dziewczyny (…). Żołnierz powiedział do kobiety: Wybierz jedną, albo my wybierzemy. Z tych dwóch dziewczyn jedna była jej córką, a druga synową. Wskazała więc na synową. I to było na oczach wszystkich. Były w tym samym wieku, były młode, piękne. Kobieta uratowała córkę i wskazała na synową, a synowa miała wtedy dwoje małych dzieci.

55+: – (…) ja tylko płakałam i krzyczałam, jak ci Rosjanie przyszli… On (rosyjski żołnierz) powiedział, że zabił sąsiadkę i wskazał na szeregowce, gdzie to się stało, ona tam leżała naga, naprzeciwko mojego domu… Oni ją prowadzili dookoła… Ona nie była mu posłuszna, on ją uderzył w głowę, ona zemdlała, a on jej poderżnął gardło, a potem znowu coś jej poderżnął w gardle, żeby ją wykończyć.

Żeby nie narażać się na niebezpieczeństwo, kobiety starały się nie wychodzić z domów. Jeżeli już musiały to zrobić, starały się nie zakładać żadnych ubrań, którymi mogły przyciągnąć uwagę. Ale i tak kobiety były zaczepiane. Od Rosjan na ulicy słyszały np. „Widziałaś kiedyś cipę która miała setkę kutasów w środku? Będziesz miała okazję to zobaczyć„.

55+: – Powiedział: Wejdźmy do środka! Zamknął drzwi. Szybko, rozbieraj się!” W domu było 5 stopni. Zaczęłam się powoli rozbierać. Powiedziałam: Może nie trzeba? Zaczęłam płakać (…) Jestem starą kobietą, po co ci ja? Wycelował we mnie broń. Zostałam w koszulce i majtkach. Wycelował we mnie karabin maszynowy, zdarł ze mnie koszulkę i majtki i wyprowadził na zewnątrz. Szturchał mnie karabinem maszynowym – czasem w pośladki, czasem w klatkę piersiową. Widziałam, że sprawiało mu to przyjemność. Padałam na kolana. Szturchał mnie, szturchał. (…) Wracaj do domu! A potem w przeciwnym kierunku, przeprowadził mnie dookoła domu, przez podwórko i do domu. A tam była rozłożona kanapa.

Rosjanie zabierali Ukrainki z domów. Zarzucali worek na głowę i wywozili. Z mieszkań i z biur. 35+: – „Wyobraź sobie, Oleg, kogo będziemy pieprzyć!” Jedna ma 41 lat, druga 43. Zabrał sąsiadkę na piętro, a ja byłam na parterze. „Albo zgwałcę cię tutaj, albo pójdziemy do czołgu i cała kompania cię zgwałci”. (…) Powiedziałam: Gwałć mnie tutaj.

Kolejna relacja. 55+: – W jednej ręce trzymał karabin maszynowy. Płakałam, krzyczałam… Nie mogłam mu się w żaden sposób przeciwstawić. (…) Bądź cicho, bo będzie gorzej! – powtarzał 150 razy. Zaczął mnie gwałcić karabinem maszynowym, potem rękami… Nie rozebrał się, tylko rozpiął rozporek. Mój mały piesek biegał dookoła, do mnie podbiegał… Zaczął mnie gwałcić. (…) Skończył we mnie i na pled. Zostawiłam go jako dowód przestępstwa. Potem go wyrzuciłam.

Są też opowieści o tym jak matki ukrywały przed Rosjanami swoje córki. Jak kazano nastolatkom chować się pod łóżkami. Ale dziewczyny i tak były zabierane. Jak 17-latka, za którą ulicą biegła matka. W końcu dostała w głowę kolbami karabinów, a córkę i tak zgwałcili. Potem też matkę.

Rosjanie często zacierali ślady. Zabijali kobiety i świadków gwałtów. Jak wówczas, gdy do domu wszedł żołnierz i do znajdującego się tam mężczyzny krzyknął: „Daj mi swoją babę. Jestem Rosjaninem!”. Zaraz potem strzelił, a mąż kobiety padł martwy.

75+ – Usłyszałam jakby kliknięcie. Serce mi zamarło. A potem dziwnie cicho. (…) W domu coś jakby kapało. Patrzę: krew. Rzuciłam jakieś szmaty… Potem spojrzałam tam… Tam leżał mój zięć. On [rosyjski żołnierz – red.] go tam położył… I nogi tak mu położył, głowę przy lodówce. Poprawiłam mu nogi, myślę, że teraz poprawię mu głowę. Wzięłam jego głowę w ten sposób i wszystko było już miękkie… On jeszcze żył… I tam taki dźwięk, jakby ktoś miał czkawkę. Pomyślałam, że mogę go opatrzyć. Ale zobaczyłam, że już przestał oddychać. Zamknęłam mu oczy… Pochowaliśmy ciało mojego zięcia w ogrodzie.

Iryna Dowhań, dokumentalistka Centrum Dokumentowania Zbrodni Rosyjskich w Ukrainie im. Rafała Lemkina, zwraca uwagę, że wiele ofiar to starsze kobiety i zapewne nie dożyją momentu ukarania sprawców. Jednak ich zeznania zostaną jako dowód rosyjskich zbrodni i ludzkiego cierpienia. – Wszyscy musimy pracować, aby położyć kres przemocy. Aby każdy, kto jest gotowy popełnić nową zbrodnię, wiedział, że kara nadejdzie – apeluje Dowhań.

Raport Centrum Dokumentowania Zbrodni Rosyjskich w Ukrainie im. Rafała Lemkina można znaleźć się tym miejscu.

Tekst powstał w ramach projektu „Siła Prawdy”. Celem projektu jest walka z dezinformacją i fake newsami na styku polsko-ukraińskim. Projekt współfinansowany ze środków Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności w ramach programu Wspieramy Ukrainę, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji.

Jedna odpowiedź do “Wojna w Ukrainie i piekło kobiet. „Wybierz jedną, albo my wybierzemy” [18+]”

  1. Fatri pisze:

    Czy wyborcy Konfederacji popierają takie zachowania wiedząc, że liderzy tego ugrupowania mają dosyć swobodne podejście do stosunków ze zbrodniczą Rosją?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

3 minuty czytania

18.04.2024

Rosjanie poszli w deepfake i uczą się prowadzenia tak wojny

Rosyjska armia zajmująca się dezinformacją w sieci mocno korzysta ze…

3 minuty czytania

17.04.2024

Co mają truskawki do wojny w Ukrainie? W Polsce otwarcie działa prorosyjski portal internetowy

Rosjanie mają w całej Europie sieć portali internetowych, które służą…

4 minuty czytania

16.04.2024

Dlaczego Jarosław Kaczyński w galerii handlowej obiecywał „darmowe pogrzeby emerytów”?

Jesteśmy w stanie zimnej cyberwojny z Rosją – ogłasza wicepremier…

3 minuty czytania

05.04.2024

1,5 mln zł kary dla lubelskiej firmy. Ukraińskie zboże sprzedawała jako polskie

Wielomiesięczne śledztwo pozwoliło ustalić, że jedna z lubelskich firm kupowała…

7 minut czytania

05.04.2024

Węszą, mącą, dezinformują. Czego Rosjanie szukają w wyborach w Polsce

Kandydatom do samorządu zdarza się głosić prorosyjskie tezy. Ekspert od dezinformacji…

7 minut czytania

20.03.2024

O malinach, drobiu i krzyżu, czyli rozmowy wojewody z rolnikami. Z Meklerem i Kowalskim w tle

Cięgi od rolników za bierność rządu zebrał jego terenowy przedstawiciel…

3 minuty czytania

20.03.2024

Rosjanie mają w Polsce żniwa. Wykorzystują protesty rolnicze

Trwające rolnicze protesty są polem do popisu rosyjskich trolli. Pracują…

4 minuty czytania

10.03.2024

„Polscy patrioci” nie lubią „śmierdzącego zachodu” i dlatego maszerują po Lublinie

Spotkaliśmy się tu, na tle symbolu parlamentaryzmu – takimi słowami…