7 minuty czytania • 20.03.2024 21:24
O malinach, drobiu i krzyżu, czyli rozmowy wojewody z rolnikami. Z Meklerem i Kowalskim w tle
Udostępnij
Cięgi od rolników za bierność rządu zebrał jego terenowy przedstawiciel – wojewoda lubelski Krzysztof Komorski. Nie tylko za złą sytuację w rolnictwie, ale także za krzyż, który zdjął w pierwszych dniach swojego urzędowania.
We wtorek rolnicy zorganizowali w całej Polsce ok. 580 blokad. W województwie drogi zablokowali w 30 miejscach. Mimo zakazu demostracji – wydanego dzień wcześniej przez prezydenta Krzysztofa Żuka – pojawili się też w Lublinie.
– Była prośba żeby wojewoda zorganizował spotkanie z ministrem Siekierskim, nie zrobił tego, olał nas – grzmiał na schodach przez lubelskim zamkiem Krzysztof Chmiel, jeden z organizatorów rolniczego protestu. To właśnie z placu Zamkowego al. Tysiąclecia, Dolną 3 Maja i Chmielną rolnicy w sile ok. 200 osób przeszli pod Lubelski Urząd Wojewódzki. W rękach trzymali narodowe flagi, a animuszu dodawali sobie syrenami i trąbkami. Marsz przebiegał spokojnie.
Rolnicy idą po wojewodę
A przy ul. Spokojnej czekał już na nich suto zastawiony stół (z jabłkami, sokami, smalcem i chlebem), ciągnik Ursus i prowizoryczna przyczepa, która chwilę później stała się sceną ostrej wymiany zdań między wojewodą, a rolnikami. Ale pierwotny plan był taki, by przedstawiciele rolników rozmawiali z Krzysztofem Komorskim w budynku urzędu. Ci się na to nie zgodzili. – Chcemy konkretnych rozwiązań, a nie rozmów za zamkniętymi drzwiami – bulwersowali się rolnicy.
Ich kilkuosobowa delegacja weszła wprawdzie do LUW, ale wyłącznie z po to, by wyjść z niego razem z wojewodą. Rolnicy, jako wyraz dobrych intencji, dali Komorskiemu chleb i sok z polskich malin. Ale na tym uprzejmości się skończyły.
– Chcemy spotkania z ministrem Siekierskim, jeśli chodzi o owoce jagodowe, bo o zbożach jest głośno, a maliny każe nam Siekierski wysyłać do Afryki – żądał Krzysztof Chmiel.
– Nie jesteśmy w stanie w tym momencie na inicjatywę indywidualnych rolników zorganizować spotkania każdemu kto chce się spotkać – odpowiadał wojewoda. Słuchał też o trudnej sytuacji drobiarzy.
– Płynie dużo drobiu od oligarchów z Ukrainy. Nasze dzieci jedzą to badziewie. Proszę o interwencję, bo miliony sztuk płyną do Polski – mówił Antoni Sidor, hodowca drobiu.
Narzędzia ponoć są, rozwiązania brak
Ale gorąco, było też przed LUW. Wychodzącego do rolników Krzysztofa Komorskiego powitały gwizdy. – Nie mam żalu za ani jedno gorzkie słowo, które płynie w stronę rządu i w moją stronę – mówił Komorski i złożył publiczne zobowiązanie. – Zwrócę uwagę i będę prosił o to, by przedstawiciel ministerstwa spotkał się z przedstawicielem producentów owoców miękkich – zaznaczył.
Stwierdził, że ma pewne narzędzia, którymi pokaże, iż administracja rządowa „robi dobrze w terenie swoją robotę”.
– To nie jest tak, że wjeżdża do nas niesamowita ilość produktów spożywczych, a my nic nie robimy – zapewniał. Na potwierdzenie swoich słów przedstawił listę cofniętych produktów. – Jest cukier – 68,5 tony, pszenica – 25 ton, cukier buraczany – 44 tony, malina mrożona – 20 ton – wyliczał.
Odpowiedział mu śmiech. – Nie wiesz co mówisz! – krzyknął jeden z rolników.
– 25 ton to ja mam w stodole zboża – wtórował kolejny.
Co do konkretów, to wojewoda przyznał, że „nie ma rozwiązania z dzisiaj, na jutro”. – Jest gotowe rozwiązanie u Kołodziejczaka na biurku napisane przez rolników – krzyczał Krzysztof Chmiel.
O jakie rozwiązanie chodzi? Rolnicy postulują nałożenie embarga na maliny wjeżdżające do Polski z Ukrainy i innych krajów spoza Unii Europejskiej, przywrócenie ceł na produkty rolno-spożywcze z Ukrainy i państw trzecich oraz wzmożone kontrole mobilne na granicy. – Przedstawię te żądania. Zobowiązuję się – deklarował wojewoda.
Temat krzyża jak bumerang
– Byliśmy w Sali Kolumnowej i okazuje się, że nie ma tak krzyża – stwierdził jeden z rolników schodząc niespodziewanie z tematów rolnych.
– Hańba! – krzykną ktoś z tłumu. Tym samym rolnicy przypomnieli Komorskiemu jedną z jego pierwszych decyzji po objęciu funkcji wojewody, jaką było usunięcie krzyża z reprezentacyjnej sali LUW.
– Chcecie rozmawiać dzisiaj o krzyżu? Ja myślałem, że mam rozmawiać na temat interesów środowisk rolniczych. Nie mieszajmy religii z polityką, biznesem i życiem publicznym – wzywał wojewoda. W odpowiedzi usłyszał, że ta sprawa nie ma nic wspólnego z polityką. Wtedy Komorski z tłumu pod LUW „wyłowił” Rafała Meklera, twarz protestów przewoźników na granicy, ale też kandydata Konfederacji w wyborach do sejmiku.
– Co robi Rafał Mekler wśród was? Co robi ruch narodowy? Co robi Konfederacja? – pytał Krzysztof Komorski. I zarzucił Meklerowi, że prowadzi kampanię wyborczą. Ale rolnicy w sprawie krzyża nie ustępowali.
– Zostawiliśmy krzyż na stole w Sali Kolumnowej. Jeśli nie będzie zawieszony, to postawimy duży przy LUW na zewnątrz – grzmiał Antoni Sidor. Wtedy ze strony wojewody padła propozycja. – Po wyborach pan Antoni przyjedzie do mnie i wspólnie wybierzemy miejsce i zawiesimy krzyż. Ale Sala Kolumnowa ma być wolna.
Mekler i Kowalski wchodzą na scenę
W końcu głos zabrał wywołany przez Komorskiego Rafał Mekler. – Z rolnikami w Medyce staliśmy 73 dni i ja dziś jestem tutaj, bo czuję wobec was dług. Wyście nam pomagali. Jestem dziś tu nie jako polityk, ale jako przewoźnik, Polak i katolik – grzmiał Mekler. Również i on zahaczył o temat krzyża: – 90 proc. społeczeństwa to katolicy, więc nie mała sala, ale duża sala jest dla nich.
Komorski nie pozostał dłużny. – Trwa kampania wyborcza. Nie dajcie się robić w jajo – apelował do rolników.
Kiedy wojewoda opuścił prowizoryczną scenę pojawił się na niej Marian Kowalski, do tej pory bardziej znany z tematów narodowych, aniżeli rolniczych. – Czemu jesteście zdenerwowani? Jesteście w Unii! Idziecie do domu, bądźcie grzeczni. Siekierski wam da! – kpił Kowalski.
– Pan jest z PiS-u? – zapytał go Krzysztof Chmiel.
– Nie jestem z żadnej partii – odpowiedział Kowalski nie wspominając ani słowem, że jest „czwórką” na liście PiS w wyborach do sejmiku. Część rolników domagała się, by Kowalski zszedł ze sceny, wymuszając w końcu, by ten posypał głowę popiołem.
– Niech pan powie, że PiS też źle robił – domagał się Chmiel.
– PiS też źle robił! Starczy?– stwierdził wyraźnie poirytowany Kowalski.
Jaskółka, ale do porozumienia daleko
Po Kowalskim głos zabrało jeszcze kilku przedstawicieli wsi. Kilka minut po godz. 14 protest się zakończył. Co dalej? – Nie cofniemy się. Jeśli te strajki nie przyniosą efektów, to zrobimy coś mocniejszego, być może tak jak we Francji – stwierdził Krzysztof Chmiel. We Francji rolnicy blokowali nie tylko drogi, ale także dojazdy do lotnisk, stacji benzynowych, czy centrów logistycznych.
W nocy z 19 na 20 marca w Jasionce na Europejskim Forum Rolniczym minister rolnictwa Czesław Siekierski i wiceminister Michał Kołodziejczak podpisali porozumienie z przedstawicielami organizacji i środowisk rolniczych. Jednak w ocenie rolników, którzy przybyli do Lublina, dokument ten nie odzwierciedla tego, czego chcą „doły”. Ich zdaniem w swojej treści to raczej listą zasad i problemów, aniżeli przepis na ich rozwiązanie. – To jaskółka, ale do wiosny w rolnictwie jeszcze daleko – podsumowuje jeden z rolników.
Na zdjęciu: Wojewoda lubelski Krzysztof Komorski tłumaczył się nie tylko z polityki rządu, ale także z krzyża, który został zabrany z Sali Kolumnowej LUW (Fot. Dyba)
Komorski miał pełne gacie bo to lawirant i nierób, wystarczy wspomnieć jego karierę nic nie zrobił niczego nie dokonał a teraz odcina od tego kupony….chłopaki z LSM paętają jak za gnoja lizał im jaja o dobrego grama gandzi…..wstyd dla Lublina że takie zero zostało wojewodą….
Kowalski zmienił profesję i został rolnikiem? Kto go tam wpuścił?
Ten obibok pewno mocno żałuje, że dał się usadzić na stołku wojewodziny. Teraz musi się użerać z „plebsem” i nie ma nawet czasu wyskoczyć na solarium. O dawnych dobrych czasach w mosirze można tylko pomarzyć.
Komorski niezbyt się nadaje na to stanowisko. Widać że go przerasta. Gdyby go ubrać w dres jak za czasów liceum to niewiele by się zmienilo. Szkoda że nie ma zamiast niego np. Grabczuka.
rozumiem i popieram rolników, żeby nie było ale… to już tradycja ale widzę że pomimo uczestnictwa w proteście rolników przedstawicieli innych gałęzi produkcji takich jak czarna porzeczka, wiśnia, aronia i wiele innych, to na proteście słyszy się troskę o producentów zbóż i malin, ja rozumiem że maliny po 5 zł to policzek ale czarna porzeczka po 30 groszy to nie gorszy Was, o nas zapominacie!!!!! a jesteśmy wśród Was na Spokojnej w Lublinie. Kilku z Was jest Naszym Głosem, niech Wojewoda i Minister pochylą się również nad pozostałymi, nie samą maliną Lubelszczyzna stoi, może chociaż słowa za Nami!!!
Ten wojewoda to jest wstyd dla Lublina i całego regionu. Dnia uczciwie nie przepracował a największym jego osiągnieciem jest epizod w ratuszu na stołku zastępcy K.Żuka.
@Suweren – w CfaniaK0grodzie wstyd to być nieprzyjętym do Klubu, np. z uwagi na brak skłonności do wylizania j@j Duce i jego K0leżK0m z dewelo-bandy. Natłuczenie kapuchy w zamian za nic-nierobienie (oprócz ww. lizania albo naciągania leszczy na dewelo-kurniki) to powód do dumy.
Niech spadają z rogatek miasta.
Ale co robi policja i miasto? Weźcie tych bałwanów wywalcie z rogatek. Co im da dokuczanie zwykłym mieszkańcom. Jakoś nie widzę, żeby mieszkańcy miasta tłumnie przyłączali się do protestów. Prędzej do rękoczynów dojdzie…
Ciekawe co by pan Mekler zrobił jakby mu aktywiści zaczęli tiry blokować z jakiegoś powodu zwiazanego z łamaniem przepisów drogowych przez kierowców tirów. Przyłączyłby się?
Czarna porzeczka to chyba już od 115 lat jest po 30 groszy….