Wesprzyj Kontakt

7 minuty czytania  •  05.04.2024 14:35

Węszą, mącą, dezinformują. Czego Rosjanie szukają w wyborach w Polsce

Udostępnij

Kandydatom do samorządu zdarza się głosić prorosyjskie tezy. Ekspert od dezinformacji tłumaczy, że wcale nie muszą być świadomi tego, jak są wykorzystywani przez putinowską propagandę.

Piotr Marek kandyduje do Rady Miasta Lublin z list Konfederacji i Bezpartyjnych Samorządowców. 35-latek zasiada w zarządzie Rady Dzielnicy Wrotków, wcześniej związany był z Ligą Polskich Rodzin i komitetem Grzegorza Brauna „Szczęść Boże”.

Na publicznym profilu młodego polityka znaleźliśmy posty wychwalające putinowską Rosję. Piotr Marek rozważał także dołączenie do rosyjskiej Legii Cudzoziemskiej czy Armii Donbasu – wojskowych formacji walczących z Ukraińcami.

Kto zna rosyjski, i ewentualnie idzie ze mną??? – pytał w październiku 2013 roku linkując do tekstu o kontraktach wojskowych. W 2014 roku przekonywał, że „Rosja jest krajem zdrowym moralnie, a zachód to banda degeneratów„, a „Rosja to jedyny gwarant obrony suwerenności naszego Państwa„.

Dziś Marek przekonuje, że poglądy zmienił. – Chciałbym oficjalnie odciąć się od swoich komentarzy zamieszczanych dekadę temu w mediach społecznościowych, na moim oficjalnym profilu, grupach fanowskich, od wszelkich wypowiedzi pochwalnych wobec polityki Rosji i Białorusi. Były często pisane pod wpływem grupy politycznej oraz emocji, a obecnie uważam je za żenujące – pisze w oświadczeniu.

Usunął też posty ze swojego Facebooka.

Od poglądów głoszonych przez kandydata odcina się Marcin Nowak, jeden z liderów Konfederacji i Bezpartyjnych Samorządowców do lubelskiej Rady Miasta i kandydat tego komitetu na prezydenta miasta. – Oczekuję, że przeprosi za te głupoty. Gdybym wiedział o tym, co wypisywał, nie znalazłby się na listach. Mogę zapewnić, że nasi kandydaci nie popierają takich słów – mówi Jawnemu Lublinowi.

Zrzut ekranu z profilu na Facebooku Piotra Marka

Rok wyborczy

Tegoroczny raport Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych (EEAS) jasno wskazuje, że Ukraina, USA i Polska nadal stanowią główne cele rosyjskiej propagandy. Wysoki Komisarz UE ds. polityki międzynarodowej i bezpieczeństwa Josep Borrell ostrzega, że działania dezinformacyjne wykorzystują uwagę skupioną wokół wyborów. W Polsce lada dzień wybory samorządowe, a za dwa miesiące do Europarlamentu. Obywatele USA w tym roku wybiorą prezydenta kraju.

– Rok 2024 to krytyczny rok dla demokracji. Na całym świecie około dwóch miliardów ludzi zostanie poproszonych o oddanie głosu, w tym o wybranie Parlamentu Europejskiego w czerwcu 2024 r. – pisze w dokumencie Josep Borrell. – W świetle tego raport sugeruje środki i działania, które należy przygotować i chronić społeczeństwa przed potencjalną manipulacją informacją i ingerencję w wybory – diagnozuje w raporcie.

To, że ta walka się już toczy widać gołym okiem. Kilka dni temu Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przeprowadziła dużą akcję, podczas której przeszukano kilka mieszkać w Warszawie i Tychach. To pokłosie prowadzonego śledztwa oraz działań czeskich służb, które tropiły rosyjską siatkę w swoim kraju.

Udokumentowano działania zmierzające do zorganizowania w państwach UE prorosyjskich inicjatyw i kampanii medialnych. Celem była realizacja założeń polityki zagranicznej Kremla, w tym osłabienie pozycji RP na arenie międzynarodowej, dyskredytacja Ukrainy oraz wizerunku organów Unii Europejskiej. Dążąc do realizacji ww. celów uruchomiono m.in. portal internetowy o zasięgu międzynarodowym Voice of Europe, na którym publikowane są artykuły, oświadczenia, komentarze czy wywiady o tendencyjnym, prorosyjskim wydźwięku, związane z obecną sytuacją międzynarodową, w tym z wojną prowadzoną przez Rosję przeciwko Ukrainiepodaje ABW i wylicza, że agenci zabezpieczyli m.in. 48,5 tys. euro oraz 36 tys. dolarów.

W tej sprawie głównym rozgrywającym był mężczyzna – Polak, który „uplasowany w środowisku polskich i europejskich parlamentarzystów, wykonywał zadania zlecone i finansowane przez współpracowników rosyjskiego wywiadu, które obejmowały m.in. działania propagandowe, dezinformacyjne oraz prowokacje polityczne”.

Nieświadome trolle

Rozmowa z dr. Michałem Markiem, dyrektorem Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa, ekspertem w zakresie dezinformacji.

Przed nami wybory samorządowe, ale i podczas kampanii parlamentarnej mieliśmy kandydatów wychwalających działania Rosji czy głoszących hasła antyszczepionkowe, antywspólnotowe. Czy takie osoby mogą nam zagrażać?

Problemem jest to, że osoby, które są w sposób trwały zaangażowane w szerzenie przekazu zbieżnego z rosyjską dezinformacją, po otrzymaniu – w wyniku wyborów – stanowiska zostaną uwiarygodnione. Przekaz emitowany przez radnego miasta czy powiatu ma lepsze możliwości infekowania naszej infosfery rosyjską dezinformacją. Słowa mają inny wydźwięk, gdy padają z ust urzędnika państwowego, samorządowca – kogoś reprezentującego nawet na lokalnym poziomie państwo polskie.

Gdy do tego dojdzie z pewnością zauważy to także strona rosyjska, gdyż monitoruje naszą infosferę i będzie uwiarygadniać swoje przekazy o antypolskim charakterze bazując, na przykład, na wypowiedziach takiego polityka. Czyli będzie wykorzystywać działania tych osób do oddziaływania na swoją wewnętrzną infosferę albo do deprecjonowania obrazu Polski na innych kierunkach zagranicznych.

Słowa radnego czy wójta mogą trafić do Amerykanów na przykład, gdy stwierdzi, że właściwie strona rosyjska została sprowokowana przez NATO, lub że to NATO wywołało wojnę. Wówczas już mamy do czynienia z działaniami, które uderzają w wizerunek państwa polskiego bezpośrednio i uwiarygadniają rosyjskie narracje.

Czy możemy powiedzieć, że osoby głoszące tego typu poglądy są inspirowane przez Rosję?

Każdy przypadek należałoby analizować pojedynczo. Jeżeli mamy do czynienia z działaczami politycznymi, którzy regularnie wyjeżdżają na Białoruś i tam odbywają spotkania z osobami, które są związane z rosyjskimi czy też białoruskimi służbami, wówczas możemy mieć dosyć silne obawy, że rzeczywiście są to działania inspirowane. Co do naszych prorosyjskich działaczy samorządowych, nie mamy żadnych dowodów i trudno wysnuwać takie przypuszczenia.

Zaryzykowałbym tezę, iż bardzo często są to osoby, które rezonując przekaz propagandowy starają się przykuć uwagę. W oparciu o manipulację chcą budować swoją karierę polityczną. Rosjanom udało się, dzięki agenturze wpływu, wytworzyć w Polsce pewnego rodzaju trend. Takie przekazy propagandowe są nawet w niektórych środowiskach modne. Mogą torować drogę do kariery, szczególnie we wschodniej i południowo-wschodniej Polsce. Takie osoby starają się poprzez działalność szkodliwą społecznie dbać o swoje interesy.

Zauważył Pan zwiększenie intensywności pojawiania się takich przekazów?

Absolutnie tak. Przede wszystkim dotyczy to lobbowania przekazów o rzekomym wpychaniu nas w wojnę z Rosją. Ma to robić tak zwany „rząd warszawski” czy Amerykanie. Promowany jest także głos dotyczący wyjścia Polski z NATO dla własnego bezpieczeństwa, bo pakt ma na nas ściągać zagrożenie. Słyszy się także, że w Polsce nadal szaleje amerykanizacja czy ukrainizacja – mamy być podlegli czy to wobec USA, czy Ukrainy. Te przekazy mają trafić do przeciętnych Polaków niezorientowanych w sytuacji międzynarodowej, niemających świadomości działań dezinformacyjnych naszego przeciwnika. Ma to stymulować niepokój w Polsce. Te same schematy dotyczą Unii Europejskiej: lobbuje się przekaz o „polexicie”, o tym, że UE chce nas zniszczyć, zagłodzić, jest naszym wrogiem.

To są czyste manipulacje, które bazują na niechęci do pamiętania o tym, jak wielkie korzyści uzyskaliśmy dzięki członkostwu w unii, na przykład w rolnictwie. Żerując na strachu wpływają na preferencje wyborcze Polaków. Mianownik jest wspólny: to złe podłe NATO, które chce zniszczyć Polskę albo źli brukselscy globaliści, którzy chcą zagłodzić Polaków. Z drugiej strony jawi się dobra Rosja, broniąca rzekomo tradycyjnych wartości.

To jest atrakcyjna perspektywa? Mamy za sobą na przykład Marsz Pokoju, który odbył się w Lublinie 8 marca, organizowany przez środowiska prorosyjskie, gromadzący ludzi o przeróżnych poglądach: antyglobalistycznych, antyszczepionkowych, antyukraińskich.

Niestety coraz bardziej. Społeczeństwo znajduje się już od bardzo długiego czasu pod wpływem rosyjskiej dezinformacji. Nie ma zdecydowanej reakcji państwa polskiego i te środowiska coraz bardziej się rozbestwiają. Kiedyś nie do pomyślenia było, żeby aktywiści prorosyjscy promowali w tak otwarty sposób potrzeby wystąpienia Polski z NATO. Struktury prorosyjskie starały się wpływać na grupy zradykalizowane, ale teraz robią tak z innymi. Na przykład na Polaków, którzy odczuwają problemy ekonomiczne i osoby w średnim wieku, które mają poczucie, że pewna ich możliwość rozwoju osobistego czy zawodowego już się wyczerpała. W tym momencie te środowiska ukierunkowują ferment rodzący się w tych ludziach. Jeżeli mamy obywatela niezadowolonego ze swojego poziomu życia, to te środowiska wskazują winnego: globalistów, Ukraińców i tak dalej. Dlatego też na takich marszach, o których pani wspomniała jest taki szeroki przedział różnych narracji.

To jest tak jakby podejść do budynku z karabinem i wystrzelić cały magazynek w jego kierunku – wiadomo, że któryś pocisk gdzieś w okno trafi. Tak jest właśnie z przekazem dezinformacyjnym. Jest wiele narracji mających trafić w końcu do odbiorców i powiedzieć im, gdzie jest źródło ich problemów. Może to przez szczepionki, a może przez tę sztucznie wywołaną plandemię. A jak nie, to winni będą Ukraińcy, którzy zabierają Polakom pracę, albo globaliści chcący budować pokoje do masturbacji dla dzieci w przedszkolach. Widzimy tu działania socjotechniczne, trafiające niestety do niemałej grupy odbiorców. Potem ci ludzie chcą głosować na osoby, które oferują remedium na ich problemy. Wyborcy nieświadomi takich działań myślą, że nagle staną się szczęśliwi, wspierając prorosyjskich kandydatów.

Tekst powstał w ramach projektu „Siła Prawdy”. Celem projektu jest walka z dezinformacją i fake newsami na styku polsko-ukraińskim. Projekt współfinansowany ze środków Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności w ramach programu Wspieramy Ukrainę, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji.

3 odpowiedzi na “Węszą, mącą, dezinformują. Czego Rosjanie szukają w wyborach w Polsce”

  1. Lisu pisze:

    Starszych wypowiedzi nie było? Żenada…

  2. Piotr N pisze:

    Użytkownik Lisu pod każdym miejscem, które wspomina o Marku pisze, że „starszych wypowiedzi nie było
    ?”. Otóż to są wypowiedzi z 2014 roku i nowsze, już PO ANEKSJI KRYMU PRZEZ ROSJĘ. Marek był wtedy dorosły, wiedział co mówi i pisze. Może zmienił swoje podejście, ale fakt jest taki, że pisał co pisał i mówił co mówił. Jakbyś znalazł taką wypowiedź u Tuska czy Zandberga to by Ci chyba palce eksplodowały od pisania o tym na lewo i prawo :DDD

  3. elyja argaiz pisze:

    elyja argaiz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

3 minuty czytania

18.04.2024

Rosjanie poszli w deepfake i uczą się prowadzenia tak wojny

Rosyjska armia zajmująca się dezinformacją w sieci mocno korzysta ze…

3 minuty czytania

17.04.2024

Co mają truskawki do wojny w Ukrainie? W Polsce otwarcie działa prorosyjski portal internetowy

Rosjanie mają w całej Europie sieć portali internetowych, które służą…

4 minuty czytania

16.04.2024

Dlaczego Jarosław Kaczyński w galerii handlowej obiecywał „darmowe pogrzeby emerytów”?

Jesteśmy w stanie zimnej cyberwojny z Rosją – ogłasza wicepremier…

3 minuty czytania

05.04.2024

1,5 mln zł kary dla lubelskiej firmy. Ukraińskie zboże sprzedawała jako polskie

Wielomiesięczne śledztwo pozwoliło ustalić, że jedna z lubelskich firm kupowała…

7 minut czytania

20.03.2024

O malinach, drobiu i krzyżu, czyli rozmowy wojewody z rolnikami. Z Meklerem i Kowalskim w tle

Cięgi od rolników za bierność rządu zebrał jego terenowy przedstawiciel…

3 minuty czytania

20.03.2024

Rosjanie mają w Polsce żniwa. Wykorzystują protesty rolnicze

Trwające rolnicze protesty są polem do popisu rosyjskich trolli. Pracują…

6 minut czytania

14.03.2024

Wojna w Ukrainie i piekło kobiet. „Wybierz jedną, albo my wybierzemy” [18+]

Nastoletnie córki były chowane w piwnicach i pod łóżkami. Kobiety…

4 minuty czytania

10.03.2024

„Polscy patrioci” nie lubią „śmierdzącego zachodu” i dlatego maszerują po Lublinie

Spotkaliśmy się tu, na tle symbolu parlamentaryzmu – takimi słowami…