var bwg_objectsL10n = {"bwg_field_required":"field is required.","bwg_mail_validation":"To nie jest prawid\u0142owy adres e-mail. ","bwg_search_result":"Nie ma \u017cadnych zdj\u0119\u0107 pasuj\u0105cych do wyszukiwania.","bwg_select_tag":"Select Tag","bwg_order_by":"Order By","bwg_search":"Szukaj","bwg_show_ecommerce":"Poka\u017c sklep","bwg_hide_ecommerce":"Ukryj sklep","bwg_show_comments":"Poka\u017c komentarze","bwg_hide_comments":"Ukryj komentarze","bwg_restore":"Przywr\u00f3\u0107","bwg_maximize":"Maksymalizacji","bwg_fullscreen":"Pe\u0142ny ekran","bwg_exit_fullscreen":"Zamknij tryb pe\u0142noekranowy","bwg_search_tag":"SEARCH...","bwg_tag_no_match":"No tags found","bwg_all_tags_selected":"All tags selected","bwg_tags_selected":"tags selected","play":"Odtw\u00f3rz","pause":"Pauza","is_pro":"","bwg_play":"Odtw\u00f3rz","bwg_pause":"Pauza","bwg_hide_info":"Ukryj informacje","bwg_show_info":"Poka\u017c informacje","bwg_hide_rating":"Ukryj oceni\u0142","bwg_show_rating":"Poka\u017c ocen\u0119","ok":"Ok","cancel":"Anuluj","select_all":"Wybierz wszystkie","lazy_load":"0","lazy_loader":"https:\/\/jawnylublin.pl\/wp-content\/plugins\/photo-gallery\/images\/ajax_loader.png","front_ajax":"0","bwg_tag_see_all":"see all tags","bwg_tag_see_less":"see less tags"};
Marcin Wroński, autor cyklu kryminałów o komisarzu Zydze Maciejewskim, chce się zmierzyć w walce o najważniejszy urząd w mieście. – To jest samorząd i ja chcę po prostu pomóc sąsiadom, a nie wchodzić w politykę – deklaruje kandydat.
Do tej pory jasną deklarację o starcie w kwietniowych wyborach złożył jedynie Krzysztof Żuk (PO). Prawo i Sprawiedliwość nie zaprezentowało jeszcze oficjalnie swojego kandydata na prezydenta Lublina: z dotychczasowych informacji wynika, że będzie to Jarosław Stawiarski, marszałek województwa lubelskiego.
Gdzie dwóch się bije, tam wkracza… komisarz Maciejewski
I teraz do tej dwójki w walce o Ratusz dołącza kolejny pretendent – Marcin Wroński. To dość niespodziewana kandydatura, bo do tej pory Wroński nie był związany z żadną partią i nie jest znany z działalności samorządowej czy politycznej. Lublinianie i czytelnicy z całej Polski znają go przede wszystkim jako autora kryminałów z serii o komisarzu Zygmuncie „Zydze” Maciejewskim. Akcja większości książek Wrońskiego z tej serii, a było ich już dziesięć, toczy się w przedwojennym Lublinie. Na kanwie jednej z nich – „Pogrom w przyszły wtorek” – powstał nawet plenerowy spektakl, który w 2017 roku był pokazywany na Zamku Lubelskim. Rok później Wroński wraz z reżyserem Łukaszem Witt-Michałowskim zostali uhonorowani za to Nagrodą Artystyczną Miasta Lublin.
Teraz autor – tym razem już jako kandydat w wyborach – chce się zająć przyszłością swojego rodzinnego miasta, z którego – jak podkreśla – rzadko wyjeżdża.
– To moje miasto i jako lublinianinowi zależy mi bardzo, żeby się zmieniało na lepsze – mówi Jawnemu Lublinowi Marcin Wroński. – To wymaga zmiany stylu zarządzania: rzeczywistego wyjścia do mieszkańców, rozumienia ich potrzeb w ekosystemie, jaki stanowi miasto, i dialogu. Początek prezydentury Krzysztofa Żuka napawał mnie nadzieją, natomiast w ostatniej kadencji – jak w powieści – nastąpił punkt zwrotny i wiele spraw wymaga naprawy.
Polityka w samorządzie jest zgubna
Na razie Marcin Wroński nie chce rozmawiać o swoim zapleczu politycznym, pod jakim szyldem, czy z kim pójdzie do wyborów. Zapowiada jedynie, że chce, żeby to był szeroki front angażujący ugrupowania zarówno z prawej, jak i lewej strony.
– To jest samorząd i ja chcę po prostu pomóc sąsiadom, a nie wchodzić w politykę – zaznacza pisarz. – Właśnie myślenie w kategoriach politycznych o samorządzie jest dla niego zgubne. Wielka polityka sprawiła, że nas, mieszkańców Lublina, podzieliła przepaść, którą ja chcę zasypać. Jako pisarz mam czytelników z różnych obozów politycznych, spotykam się z nimi, rozmawiam bez zacietrzewienia i widzę potrzebę połączenia ich ponad podziałami w normalnych, prostych życiowych sprawach. I stąd pomysł na mnie.
Co Wroński chce zmienić w Lublinie? – Od rzeczy niezwykle ważnych, jak budownictwo miejskie, przez kiepską promocję naszych dokonań kulturalnych na zewnątrz, po komunikację z mieszkańcami. Z jednej strony miasto potwornie się zadłuża, z drugiej nie daje od siebie oferty mieszkaniowej przeznaczonej dla normalnego człowieka, którego niekoniecznie stać na niepewny kredyt, ale którego jak najbardziej stać na to, żeby lokal utrzymywać, a może go nawet za jakiś czas wykupić. Nie chcę, by Lublin był miastem rotacyjnym: skoro chlubimy się mianem Oxfordu po prawej stronie Wisły, to warto zatrzymać u nas absolwentów.
Wybory za niespełna trzy miesiące
Premier Donald Tusk ogłosił w tym tygodniu, że pierwsza tura wyborów samorządowych odbędzie się 7 kwietnia, a druga – 21 kwietnia. W 2018 roku Krzysztof Żuk pewnie wygrał już w pierwszej turze, zdobywając 62 proc. głosów. Poprało go 89,5 tys. lublinian. Jego główny rywal – Sylwester Tułajew z PiS – miał o połowę mniejsze poparcie, a pozostali kandydaci praktycznie się nie liczyli. Na trzecim miejscu z 3-procentowym poparciem uplasował się Jakub Kulesza.
Na zdjęciu: Marcin Wroński to drugi kandydat do fotela prezydenta miasta, który oficjalnie potwierdził udział w wyborach samorządowych. Gdy zapytaliśmy to, jakiego rodzaju książkę napisałby o Ratuszu, odparł: Do każdej swojej powieści robiłem drobiazgową dokumentację, do tej muszę wygrać wybory (śmiech) Fot. Krzysztof Wiejak
Ten artykuł został wsparty przez program grantowy „Media lokalne na rzecz demokracji” Journalismfund Europe
document.getElementById( "ak_js_1" ).setAttribute( "value", ( new Date() ).getTime() );
Na razie to wiemy już tyle: pośród tebewałowców żuk zdobędzie 150% poparcia, niezależnie kto inny by startował i jaki miał cel na przyszłość. Piniądz musi się zgadzać.
Jest wysoce prawdopodobne, że Wroński, który się tu urodził, tu nadal mieszka (czyli ma jakiś pozytywny sentyment do Koziego Grodu) i nie jest bucem fraternizującym się z burakami, byłby niezłym prezydentem, który nie traktowałby miasta jak terytoriów P0dbitych tak, jak to czynią napływowi łupieżcy, których z tym miejscem łączą tylko stosunki zawodowo-byznesowe i powiązania koteryjne.
Ale czy jego głos da radę przebić się do świadomości dziadogrodzian przez szum wygenerowany za pomocą 1000 bilbordów i po tysiąckroć P0wtarzanego przez różne tuby i ustami Dewelo-Rozwijacza i jego fan-klubu słowa „rozwój” – w to raczej niestety należy wątpić.
Jedyny realny sposób, by zakończyć rządy Żuka w Mieście Irytacji, jest wystawienie przez Trzecią Drogę-PSL osobnego kandydata do wyborów samorządowych, zaplanowanych na 7 kwietnia. W poprzednich wyborach do Sejmu i Senatu, 15 października Koalicja TD-PSL osiągnęli duże poparcie w Lublinie, więc najpewniej mieliby tutaj szansę. Pisarz prawdopodobnie ma marginalne szanse na przełom. W innym przypadku łysego się na pewno nie pogoni, ponieważ pisowiec również przerżnie te wybory, i będzie okazja następne pięć lat niszczyć miejski ekosystem i zezwalać na WSZYSTKIE inwestycje, nawet i te zbędne, jak nowy park handlowy na Turystycznej, przy terenie którego również już wycięto drzewa. Żadnych kur*wa skrupułów nie mają, wytną 100, sadzą 70, taka jest polityka u nas, tylko czekać na zasyfienie miasta swoim łysym uśmiechniętym ryjem na przystankach, bilbordach, płotach. Gdzie miejska uchwała antybilbordowa…
Dołącz do ekipy Jawnego Lublina jako wolontariusz!
Fundacja Wolności ciągle poszukuje osób, którym bliskie są ideały jawności, przestrzegania prawa dobrego rządzenia czy racjonalnego wydatkowania pieniędzy publicznych.
Na razie to wiemy już tyle: pośród tebewałowców żuk zdobędzie 150% poparcia, niezależnie kto inny by startował i jaki miał cel na przyszłość. Piniądz musi się zgadzać.
Jest wysoce prawdopodobne, że Wroński, który się tu urodził, tu nadal mieszka (czyli ma jakiś pozytywny sentyment do Koziego Grodu) i nie jest bucem fraternizującym się z burakami, byłby niezłym prezydentem, który nie traktowałby miasta jak terytoriów P0dbitych tak, jak to czynią napływowi łupieżcy, których z tym miejscem łączą tylko stosunki zawodowo-byznesowe i powiązania koteryjne.
Ale czy jego głos da radę przebić się do świadomości dziadogrodzian przez szum wygenerowany za pomocą 1000 bilbordów i po tysiąckroć P0wtarzanego przez różne tuby i ustami Dewelo-Rozwijacza i jego fan-klubu słowa „rozwój” – w to raczej niestety należy wątpić.
Lublin Oxfordem po prawej stronie Wisly? Czy Oxford mowi o sobie „Lublin poludniowej Anglii”, jak myslicie, drogie dzieci?
Raczej nie ma szans na zwycięstwo, ale zawsze to trochę głosów mniej dla obecnego prezydenta.
Jedyny realny sposób, by zakończyć rządy Żuka w Mieście Irytacji, jest wystawienie przez Trzecią Drogę-PSL osobnego kandydata do wyborów samorządowych, zaplanowanych na 7 kwietnia. W poprzednich wyborach do Sejmu i Senatu, 15 października Koalicja TD-PSL osiągnęli duże poparcie w Lublinie, więc najpewniej mieliby tutaj szansę. Pisarz prawdopodobnie ma marginalne szanse na przełom. W innym przypadku łysego się na pewno nie pogoni, ponieważ pisowiec również przerżnie te wybory, i będzie okazja następne pięć lat niszczyć miejski ekosystem i zezwalać na WSZYSTKIE inwestycje, nawet i te zbędne, jak nowy park handlowy na Turystycznej, przy terenie którego również już wycięto drzewa. Żadnych kur*wa skrupułów nie mają, wytną 100, sadzą 70, taka jest polityka u nas, tylko czekać na zasyfienie miasta swoim łysym uśmiechniętym ryjem na przystankach, bilbordach, płotach. Gdzie miejska uchwała antybilbordowa…
Niby fajnie lecz żeby ocenić kandydata musiałbym usłyszeć odpowiedzi na kilka ważnych światopoglądowo pytań
Łysy zblokował artykuł o ESK? ????
Jedno jest pewne: jeśli Dewelo-Duce złapie ostatnią kadencję, to poziomy dewelo-ubogacania i masakrowania eko-systemu wykroczą P0za skalę.
Kroniki (Monisia), ja dokładnie to samo wypisałem powyżej.
Każdy, tylko nie Żuk. Po najbliższych wyborach Panu Prezydentowi życzymy odpoczynku na emeryturze.
Jarosław Stawiarski zrobił dużo dobrego dla lubelskiego podczas swojej kadencji.
Czas żeby Pan marszałek zaczął zmieniać Lublin na lepsze!
brzydki początek ale klasyczny proszę pana