Wesprzyj Kontakt

3 minuty czytania  •  05.07.2023

„Wódka po lubelsku” czyli Europejska Stolica Młodzieży w The Guardian

Udostępnij

Wódka po lubelsku, czyli na parapecie pod Żabką, i litr piwa za 13 złotych. Tak zapamiętała Lublin dziennikarka brytyjskiego The Guardian. Organizator wizyty jest zdziwiony odbiorem miasta przez reporterkę, ale jak tłumaczy – w pracę dziennikarzy nie ingeruje.

Organizatorem tej, jak i innych podobnych wizyt jest Lokalna Organizacja Turystyczna Metropolia Lublin. Jak zapewnia nas organizacja, tekst w Guardianie i pozostałe ukazujące się w zagranicznych mediach, nie są sponsorowane. Miasto Lublin w żaden sposób nie partycypowało w kosztach, jak i nie robi tego przy innych wizytach prasowych. Koszty wycieczki pokrywa stowarzyszenie LOT Metropolia Lublin. W przypadku przylotu Brytyjki, było to 4193,50 zł.

Część kosztów wizyty została sfinansowana zleceniem od Polskiej Organizacji Turystycznej, a dzięki wsparciu partnerów z lubelskiej branży turystycznej, część świadczeń otrzymaliśmy nieodpłatnie – tłumaczy Krzysztof Raganowicz, prezes organizacji.

Wódka z Żabki i wystawa małpek

W Lublinie Neelam Tailor spędziła 64 godziny. Jej przewodnikami po mieście byli: Sylwia Stachyra, zwyciężczyni 7. edycji programu kulinarnego Top Chef, znawczyni kuchni i Krzysztof Raganowicz. Gros tekstu to wyprawa degustacyjna. Przechodząc przez kawiarnie, grupa ląduje w podziemiach Browaru Perła. – Studenci lubią piwo – zauważa dziennikarka. I chwali jego cenę. Według dziennikarki Guardiana w Lublinie piwo kosztuje 13 zł za litr.

Ludzie zwykle są zdziwieni, jak piękny Lublin jest – mówi cytowany w tekście Raganowicz. A autorka z zachwytem opisuje wszystko co widzi, nawet wystawkę „małpek”.

Pewnego poranka zauważam parapet na Starym Mieście zastawiony pustymi butelkami po wódce – pisze Neelam Tailor. I dalej kontynuuje. – Raganowicz i Stachyra zabierają nas do Żabki, gdzie sprzedają tanią, pyszną wódkę w 15 smakach, od wiśni po mango. Kupujemy mleko i wódkę orzechową . Pijemy „po lubelsku”, mieszając je na pobliskim parapecie – relacjonuje, a tekst okrasza zdjęciem, na którym ona, jej chłopak Sylwia Stachyra pozują z butelką smakowej Lubelskiej.

Fragment tekstu The Guardian z wizyty dziennikarki w Lublinie

Moim zdaniem artykuł przedstawia młody, żywy, interesujący i otwarty Lublin. Lublin, który będzie chciał odwiedzić brytyjski turysta, nie bacząc na stereotypy związane z Europą Środkowowschodnią czy brakiem otwartości na wszelkiego rodzaju mniejszości. Jak również miasto, które jest w stanie przedstawić Polskę w pigułce, jej bogatą i innowacyjną przeszłość, teraźniejszość i przyszłość – przekonuje prezes organizacji. Jednocześnie przyznaje, że interweniował u autorki i w redakcji z prośbą o zmianę fragmentu tekstu, który mógł sugerować promocję wódki.

Perła jest celowo

Piwo w artykule pojawia się jednak celowo. – Perła Browary Lubelskie jest aktywnym członkiem naszego stowarzyszenia i w sposób wzorowy buduje atrakcyjność turystyczną Lublina dzięki swoim działaniom w ramach zabudowań przy ul. Bernardyńskiej. Podziemia Browaru Perła są wyjątkową atrakcją edukacyjną, gdzie poza procesem warzenia piwa można poznać niezwykle interesującą historię XIX-wiecznych lubelskich przedsiębiorców, a Perłowa Pijalnia Piwa to jedna z najbardziej charakterystycznych restauracji Lublina, o wyjątkowym wystroju i daniach bazujących na regionalnych składnikach – podkreśla Raganowicz.

Ale nie tylko alkoholowa wstawka zaskakuje. Autorka jako jedno z miejsc warte odwiedzenia wskazuje „morze Lublina”, czyli Zalew Zemborzycki. Nad jego piaszczyste brzegi dotarła po godzinnej jeździe… pociągiem.

– Jest to też pewna wizja autorki zbudowana na podstawie wizyty, rozmów z lubelskimi studentami oraz zebraniu we własnym zakresie dodatkowych informacji (nie zawsze prawdziwych, jak w przypadku „godzinnej podróży pociągiem nad Zalew”). W artykule nie pojawiło się kilka elementów programu wizyty, natomiast pojawiły się dodatkowe wzmianki o alkoholu, ponieważ najwyraźniej autorka uznała to za istotne ze swojego indywidualnego punktu widzenia – tłumaczy Raganowicz.

I jednocześnie chwali skuteczność tekstów publikowanych zagranicą. W tym roku do Lublina przyjechali już dziennikarze z Włoch, Austrii, Czech i Izraela. W planie są kolejne wizyty: sześć redakcji z Francji i Hiszpanii. Na tegoroczne study-tour’y LOT Metropolia Lublin wydała łącznie mniej niż 6 tys. złotych. Koszty są niskie dzięki współpracy z partnerami.

Podczas zwiedzania browaru dołączyła do nas para z Hiszpanii, która przyjechała do Lublina zachęcona właśnie tym artykułem – podkreśla prezes LOT Metropolia Lublin. Ma również nadzieję, że następne teksty będą „w większym stopniu skupione na zaplanowanym i realizowanym programie wizyty”, niż artykuł w The Guardian.

Fotomontaż: Neelam Tailor z The Guardian i Sylwia Stachyra pozują z butelką smakowej wódki Lubelskiej i logo Europejskiej Stolicy Młodzieży 2023

Jedna odpowiedź do “„Wódka po lubelsku” czyli Europejska Stolica Młodzieży w The Guardian”

  1. kronikidewelorozwoju pisze:

    Inspirator z Jakubowic zapewne byłby wniebowzięty, gdyby Dziadogród zalała kolejna fala „rozwoju” w postaci miłośników tanich trunków z wysp brytyjskich (znanych już dobrze np. w Karkowie). Ale tym razem się chyba nie uda, bo czytelnicy Guardiana to nie jest właściwy target. Następnym razem zorganizujcie reportaż od kogoś z The Sun albo Daily Mail 😛

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły