Wesprzyj Kontakt

5 minuty czytania  •  29.05.2023

„Tu nie siedzą zera i jedynki”. Wielkie emocje na komisji kultury

Udostępnij

Pracownicy CSK i Filharmonii im. Henryka Wieniawskiego przychodzą przygotowani. Ci z FL trzymają kartki z hasłem #niedlafuzji; ci z CSK włożyli czarne koszulki. Na „awersie” słynny cytat z taśmy dyrektorki Teatru Muzycznego Kamili Lendzion: „Dyrektorem BĘDĘ JA”.  Wszyscy żywiołowo reagują na słowa padające z mównicy: są gromkie oklaski przeciwników fuzji, a dla jej zwolenników pytania o konkrety i cięte riposty.

Informacja o tym, że o 8 rano w poniedziałek ma się zebrać sejmikowa komisja edukacji, kultury i sportu, dociera do radnych w piątek. Dowiadują się też o tym pracownicy łączonych instytucji, wspomnianych CSK, FL i TM. Na sali zdecydowana przewaga tych z dwóch pierwszych. Bo to oni najbardziej czują się zagrożeni pomysłem połączenia trzech „niepołączalnych” instytucji. Zagrożeni i pominięci w ustaleniach, jakie zapadły za ich plecami, bez ich udziału. Nie dziwią więc emocje, okrzyki, brawa i poirytowanie.

Kultura pozbawi was władzy

Jako pierwszy atak na projekt uchwały intencyjnej – jak nazywa się dokument, który wyszedł spod pióra zarządu województwa i Kamili Lendzion, dający pole do łączenia trzech instytucji – przypuszcza radny Krzysztof Komorski (Koalicja Obywatelska):

Czym ta genialna decyzja jest podyktowana? – zwraca się z przekąsem do członka zarządu Bartłomieja Bałabana (Suwerenna Polska).

Na razie to jest wizja zwinięcia instytucji (brawa).

Oklaski słychać też przy kolejnych słowach Komorskiego: – Zarządzanie instytucją kultury to nie jest zarządzanie fabryką śrubek. To są ludzie, emocje,  żywa tkanka, żywy organizm. To jest zamach na idee i wartości, które były budowane latami. To różne systemy walutowe, jak włożycie je do jednego portfela, to nie będzie działać. Nie jestem złośliwy, staram się was przestrzec, bo skończy się tak, że lubelska kultura pozbawi was władzy.

Wywołany do tablicy wicemarszałek Bałaban, odpowiedzialny w zarządzie województwa za kulturę, pomysł fuzji tłumaczy tak: – Nikt nie mówi o likwidacji instytucji, uchwała jest intencyjna, jednogłośnie przyjęta. Mówimy o pełnej autonomii, że nikt nie zostanie zwolniony, ale że jest jeden budynek z trzema dyrektorami, co nie jest korzystne z ekonomicznego punktu widzenia. Będziemy też mogli starać się o większe dotacje jako jedna instytucja.

A zaraz potem odcina się Komorskiemu: – Dziękuję panu radnemu, że uczy zarządzania osoby tak niedoświadczonej jaką jestem. Kieruje pan MOSiR (radny jest w miejskiej spółce wiceprezesem – red.), który ma 6 mln zadłużenia i pan instruuje, jak zarządzać instytucją, żeby ona dobrze funkcjonowała? – pyta Bałaban.

No mów pan – ile?!

Z kolei Wojciech Kuc, dyrektor Biura Nadzoru Właścicielskiego Urzędu Marszałkowskiego i autor analizy ekonomicznej fuzji, przekonuje, że połączenie umożliwi wspólne zarządzanie przestrzenią i infrastrukturą budynku, wyeliminuje wzajemne rozliczenia (np. za wynajem sal), zwiększy efektywność zamówień publicznych i umożliwi staranie się o większe środki zewnętrzne. – Bo w tej chwili tylko CSK ma zdolność kredytową.

No właśnie – dlatego je zlikwidujmy – rzuca ktoś z sali.

Żeby przekonać nieprzekonanych dyr. Kuc wyświetla prezentację z liczbami. Podaje m.in. strukturę przychodów ze sprzedaży biletów w 2022 roku w zestawieniu z liczbą miejsc na widowni. I tak w TM na 433 miejsca przychód z biletów wyniósł 1,6 mln zł; w CSK na 1333 miejsca – 1,8 mln zł, a FL z 554 miejsc wygenerowano 470 tys. zł wpływów.

Ale w trakcie tych wyliczeń wtrąca się radny Komorski: – Kontynuuje pan coś, co obraża tych ludzi: tu nie siedzą zera i jedynki – mówi.  

Przedstawiam dane ekonomiczne, które były podstawą decyzji zarządu województwa. Ja jestem analitykiem. Tak jak wy się znacie na nutach, ja się znam na liczbach – kontynuuje dyr. Kuc.

Matematykę miał każdy w szkole, ale muzykę nie bardzo – odpowiada na to kobieta z sali, za co zbiera brawa.

Gdy wreszcie przychodzi do konkretów, czyli oszczędności, jakie ma dać fuzja, dyrektor stwierdza, że tylko na wzajemnych rozliczeniach trzy instytucje zaoszczędzą około 600 tys. zł (głos z sali: To jest koszt strojów do jednej opery). W chwilę później przyznaje, że z punktu widzenia ekonomicznego „oszczędności nie są na tym etapie tak istotne”.

To są istotne czy nie są, pan tego nie wie? – pyta radny Grzegorz Kapusta (PSL, opozycja)

Wiem.

To mów pan – ile! – zagrzewa radny.

Najważniejsze jest to, żeby przede wszystkim Teatr Muzyczny miał możliwość korzystania z sali operowej (w CSK – red.), nie płacąc za nią – odpowiada dyrektor.

Mówienie o tym, ile zaoszczędzimy na połączeniu, wydaje mi się, że w temacie kultury jest nie na miejscu – to z kolei łączący się zdalnie z komisją radny Krzysztof Babisz (Koalicja Obywatelska). – Po to mamy podatki, żeby takie instytucje utrzymywać dla dobra mieszkańców.

Pokażcie, jak potraficie grać

W bloku poświęconym na wypowiedzi przedstawicieli pracowników jako pierwszy wypowiada się Piotr Kociubowski ze Związku Zawodowego Polskich Artystów Muzyków Orkiestrowych przy Teatrze Muzycznym w Lublinie. W emocjonalnym przemówieniu (przyznaje, że nie jest już pracownikiem TM, bo złożył rezygnację ze względu na panującą tam sytuację) mówi:

– Jestem członkiem PiS (szmer na sali – red.). Przyznam się do tego, bo mi wstyd. Nie zapisywałem się dla układów, tylko dla prawa i sprawiedliwości, bo to jest dla mnie ważne. Nie wiem, czy państwo wiecie, że musimy 17 lat się kształcić, ciężkiej pracy, a dziś nam tabelki przedstawiacie? Jakie tabelki? Spróbujcie na instrumencie, pokażcie, że potraficie. Jak będziemy tak zarządzać kulturą, to za 50 lat w tym budynku będzie chyba basen. Nie idźcie tą drogą, zawróćcie z tej drogi! – apeluje.

Jacek Piasecki, szef związku CSK „Kultura”, też nawiązując do tego, że teatr Muzyczny potrzebuje sali operowej do dużych projektów: – Nie trzeba stawiać opery, żeby zrobić operę – mówi. – Nie wiemy, czy jest zapotrzebowane na ten produkt.  To, że pani Lendzion mówi, że jest taka potrzeba, to jest jej chciejstwo, jej marzenia. Ale jeżeli te marzenia mają być realizowane za publiczne pieniądze, to muszą być głębokie analizy, badania i oceny ryzyka.

Głosu na komisji nie zabrał żadnej z radnych PiS. Na jej obradach nie było też nikogo z dyrektorów łączonych instytucji kultury, nawet inicjatorki tej fuzji – Kamili Lendzion, szefowej Teatru Muzycznego.

Obrady komisji kultury mają być wznowione we wtorek rano. Tego samego dnia odbędzie się sejmik województwa. W programie jest punkt o fuzji. Przypomnijmy że radni PiS z sojusznikami mają wystarczającą przewagę, by przyjąć uchwałę w tej sprawie.

11 odpowiedzi na “„Tu nie siedzą zera i jedynki”. Wielkie emocje na komisji kultury”

  1. Artiom pisze:

    Panie Balaban, jeśli tak wam zależy na oszczędności, to popikwidujcie stanowiska wicemarszałków, po jakiego grzyba tam tyłu Was… (wiadomo, że chodzi o kasę i tłuste premie/nagrody).
    Doszło do tego, że członkowie PiS wstydzą się, że są w PiS…
    Szanowny Panie ekonomistów, dlaczego przestać ma istnieć jedyna instytucja że zdolnością kredytowa, a przejąć ja ma ta co jest na minusie? Gdzie się Pan tej ekonomi uczył, bo brzmi jak z uniwersytetu partyjnego w Moskwie. Czemu zestawia Pan tylko wpływy z biletów? A reszta działalności przynaszacej dochody? Jak to wygląda???
    Kłamiecie, kłamaliście i kłamać będziecie.
    A ta pseudoanaliza jakby na jej podstawie zarządzać Sahara to po tygodniu zabrakło by piachu…

  2. Kamila pisze:

    Na spotkaniu w TM Pan Balaban jasno wraz z dyrekcją TM mówili, że tylko rok nie mogą nikogo zwolnić.
    Niech się Pan zdecyduje na jedną wersję, bo od tych kłamstw to już sam Pan nie wie co i jak

  3. Balcerowicz pisze:

    A to dobre. Geniusze od reform i ekonomii niedoczytali…
    Cytuje Kurier Lubelski

    „W poniedziałek rano, na chwilę przez rozpoczęciem komisji, na skrzynki redakcyjne przyszła ekspertyza o którą poprosili pracownicy CSK. Poprosili, bo chcieli się dowiedzieć, czy decyzja zarządu o ewentualnym połączeniu instytucji nie spowoduje, że województwo lubelskie będzie musiało zwrócić fundusze unijne przyznane na budowę CSK.

    – Jedną z podstawowych reguł udzielania pomocy publicznej jest absolutny zakaz „znaczącej modyfikacji” projektu w ciągu 10 lat od dnia udzielenia pomocy publicznej. W przypadku projektu „Budowa Centrum Spotkania Kultur w Lublinie” termin ten mija w dn. 28.10.2024 r. tj. 10 lat po zawarciu umowy o dofinansowanie. Bez wątpienia likwidacja instytucji lub włączenie jej do większej struktury stanowi znaczącą modyfikację projektu. Dlatego dokonanie takich działań przed 28.10.2024 rodzi potencjalne ryzyko uznania, że nie dochowano ww. obowiązku niedokonywania znaczącej modyfikacji projektu. Oznaczałoby to uznanie całości dofinansowania UE za nienależne – i konieczność jego zwrotu – brzmi kluczowy aspekt ekspertyzy.”
    No to co?
    Uchwały anty lgbt trzeba było wycofać bo UE zagroziła, a teraz kolejna wpadka?
    Czemu takie miernoty rządzą w Lubelskim?
    Wstyd za Was Urzędowe darmozjady i kombinatorzy…
    Ekonom zrobił analizę…
    A potem przyleciał wielki samolot…

  4. Komisja Cyrkowa pisze:

    Grupa „#niedlafuzji”: Nie ma żadnych analiz ekonomicznych! Pokażcie nam analizy!
    Urząd Marszałkowski: [pokazuje analizy]
    Grupa „#niedlafuzji”: Tu nie siedzą zera i jedynki!!!

    Śmiech na sali.

  5. Bob pisze:

    Dobrze, że Twoi mocodawcy wazeliniarzu, są uczciwi nie kłamią i wiedzą co robią i robią to charytatywnie. Odkładasz jyz cześć pensji na zwrot dotacji? Bo jak myślisz kto będzie musiał to zwrócić? Marszałek? Dyrektory? Nie, tylko Ty i inni obywatele.
    A komisja Cyrkową niech siedzi w cyrku i zastanawia się czy piana na gumowym torcie ma być z bitej śmietany czy z mydła.

  6. Art pisze:

    Teatr Muzyczny ma 333 miejsca na widowni a nie 433 droga redakcjo! Ma dotacje 11.9mln zł ale zatrudnionych jest 2x więcej pracowników( głównie artyści instrumentaliści, chórzyści i baletmistrzowie), niż w każdej z dwóch pozostałych instytucji. CSK – dotacja 13mln, sale 1300 miejsc, Filharmonia Lubelska ok 9mln zł. – sala 540 miejsc. Od stycznia podwyżka najniższej krajowej „zarżnie” teatr, bo ma duże zobowiązania wobec pracowników i mimo sporej popularności malutka sala nie zaspokaja potrzeb a pracownicy choć pracują ciężko ( praca 2x dziennie bo próby rano i wieczorem i po 14-16 spektakli w miesiącu) zarabiają najmniej w porównaniu z tymi w CSK i FL. Do tego filharmonicy mogą sobie pracować w szkołach muzycznych w czasie popołudniowym( tzw praca własna w domu a tak na prawdę na innym etacie publicznym).Takie to właśnie zera i jedynki…

  7. White00 pisze:

    Analizy źrebaczka to se można… zna się jak swinia na gwiazdach i gwiazdorzy

  8. Komentator pisze:

    Teatr muzyczny od lat jest najsłabszy. W roku jubileuszowym nie zrobił nawet premiery, a co dopiero opery. Tylko Filharmonia i centrum spotkania kultur prowadziły politykę finansową która skutkowała dodatnim bilansem. Przerost zatrudnienia w teatrze jest wynikiem złego zarządzania przez Kamilę Lendzion. Wystarczyłaby prosta kontrola jaka jest zajętość w pracy tych pracowników. Przez całą pandemię pracowali po 4-5 godzin dziennie. Dziwne że pracownicy teatru w większości nie protestują przeciwko fuzji. Ale słyszeliśmy na nagraniu dlaczego, chcą zarobić kosztem innych pracowników. Rewolucja kulturalna

  9. Krzysztof pisze:

    Z tego co pisze Art wynika, że Teatr Muzyczny powinien mieć wyższą dotację od Organizatora. W tym kierunku powinna iść presja pracowników, jeśli zgodzili się na wykonywanie spektakli bez ponadnormówek. Jak widać dyrekcja TML nie jest w stanie domagać się tego od Marszałka, więc lepiej pożreć pozostałe lepiej funkcjonujące jednostki i pożywić się na ich budżecie. Niestety sami pracownicy tej instytucji, czy raczej ich przedstawiciele zgodzili się na ten eksploatujący ich system beznormowy, który miał być remedium na bolączki instytucji. Jak sie okazało nie jest

  10. Balbina pisze:

    Dokładnie masz rację. Tzw związki zawodowe, a właściwie ich zarządy do tego doprowadziły. Oczywiście dyrekcja twierdziła, że jest to odgórny wymóg, od Marszałka, od Ministra…
    Nie ma pieniędzy?
    No cóż, jak się zatrudnia „puste” etaty, płaci się ludziom którzy ni razu nie byli na występie, zatrudnia się jednorazowo na zlecenia za duże pieniądze, nie wspominając ile takich umów zawarła dyrekcja sama że sobą…
    No to co za zdziwienie, że nie ma pieniędzy…

  11. Katarzyna pisze:

    Ja mam taki postulat, żeby zlikwidować TML i wtedy zwolni się tyle pomieszczeń- sal do ćwiczeń, garderób itd że każdy muzyk filharmonii lubelskiej będzie mógł odpracować „pracę własną” w siedzibie instytucji a nie wtedy wyrabiać kolejny etat w szkole. Ależ się wtedy podniesie ich poziom gry!!! Ludzie będą walić oknami do FL na koncerty… A nie czekaj… W filharmonii nie ma żadnego okna. Kto tam chodzi to wie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *