Wesprzyj Kontakt

4 minuty czytania  •  19.06.2023

Operę moją widzę ogromną. Dyr. Lendzion wie, kto będzie szefem i kto jest winien protestów

Udostępnij

Marszałek od kultury komplementował dyrektor Kamilę Lendzion, a ta nie miała sobie nic do zarzucenia w związku z protestami przeciwko połączeniu trzech instytucji kultury. Na pytania o koszty funkcjonowania Opery Lubelskiej konkretne liczby nie padły. Ale wiadomo przynajmniej, kto będzie nią rządził.

To pierwsze spotkanie dyrektor Teatru Muzycznego z dziennikarzami od czasu ujawnienia słynnego już nagrania (tzw. „taśma Lendzion”) ze związkowcami na temat planów połączenia TM, CSK i Filharmonii im. Henryka Wieniawskiego w Lublinie.

Jest dobrze, a nawet świetnie

Ale konferencja oficjalnie nie była poświęcona głośnym wydarzeniom ostatnich tygodni, a podsumowaniu artystycznego sezonu. Zaczął je Bartłomiej Bałaban (Suwerenna Polska), członek zarządu województwa lubelskiego odpowiedzialny m.in. za sprawy kultury. Na początku odczytał znany już apel władz województwa na temat zaprzestania „rozpowszechniania nieaktualnych informacji” o fuzji, choć media szeroko informowały już o tym, że marszałek Jarosław Stawiarski (PiS) wycofał z majowych obrad sejmiku województwa projekt uchwały o połączeniu trzech instytucji.

Po wygłoszeniu oświadczenia Bałaban gładko przeszedł do sukcesów frekwencyjnych i finansowych Teatru Muzycznego w sezonie 2022/23. Bo – jak wyliczał – w porównaniu z 2021 rokiem liczba widzów wzrosła z 24 631 osób do 36 261 osób, a wpływy z biletów z 893 tys. zł do 1 mln 245 tys. zł. – To blisko 50-procentowy wzrost jeśli chodzi o tę malutką, 333-osobową salę – chwalił Bałaban. Jednak Katarzyna Kędzierska, dyrektor Departamentu Kultury Urzędu Marszałkowskiego, nie umiała podać ani wyniku finansowego netto TM za miniony rok, ani poziomu dotacji z budżetu województwa. Tymczasem w 2021 roku wynosił on 87 proc. przychodów teatru.

Sceniczny przebój na powitanie

Kamila Lendzion mówiła zaś o sukcesach artystycznych swojego zespołu: od wyjazdowej „Zemsty nietoperza” w Białej Podlaskiej, przez cieszące się popularnością bajki dla dzieci, po ostatni frekwencyjny przebój, czyli wznowioną po 15 latach „La Traviatę”, która grana była od lutego tego roku i na 10 spektakli przyciągnęła komplet publiczności.

– Widzowie z całej Polski przyjeżdżają, bo jesteśmy jedynym teatrem, który gra klasyczną operetkę. Publiczność kocha produkcje Teatru Muzycznego w Lublinie – mówiła bez zbędnej skromności dyr. Lendzion, zapowiadając kolejne superprodukcje, w tym musical „Jesus Christ” (wiosna przyszłego roku). Jednak sama Opera Lubelska ma wystartować z wysokiego „C”, jak na prawdziwą operę przystało. Będzie to „Tosca” w reżyserii Tomasza Mana. – Spodziewamy się, że rozpoczęcie sezonu otworzymy w sali operowej CSK (może pomieścić 1000 osób – red.) – zapowiedział marszałek Bałaban.

Ale czy rzeczywiście się o to uda, czy CSK będzie miało wolny termin we wrześniu na wystawienie tak dużej produkcji? Andrzej Goliszek, rzecznik tej instytucji, powiedział nam, że rzeczywiście do CSK wpłynęło zapytanie z Urzędu Marszałkowskiego o rezerwację terminu od 19 do 24 września na potrzeby prób i premiery „Toski”. Jak nas zapewnił, odpowiedź ma być udzielona jeszcze dzisiaj.

Porażka? Jaka porażka!?

I gdy już wybrzmiały wszystkie akordy dotyczące znaczenia i pozycji Teatru Muzycznego na lubelskiej i krajowej scenie, przyszedł czas na pytania. Dyr. Lendzion miała w końcu okazję publicznie wypowiedzieć się na temat fuzji i głośnych protestów pracowników – głównie CSK i filharmonii – przeciwko jej pomysłowi. Czy to, że zarząd województwa ostatecznie wycofał się z tego zamiaru i tym samym koncepcja szefowej operetki nie będzie realizowana, jest jej porażką? – Absolutnie nie – oznajmiła dyrektor TM. – Pomijając to, że porażki są wpisane w życie każdego człowieka, nie jest to absolutnie żadna porażka. Przygotowałam koncepcję, był plan, wydarzyło się inaczej. Ma powstać opera, a mnie chodzi przede wszystkim o rozwój mojego zespołu.

Z kolei pytana o protesty pracowników CSK i filharmonii z łatwością znalazła winnych. – To dzięki państwu – mówiła Lendzion, zwracając się do dziennikarzy obecnych na konferencji prasowej. – Przekazywaliście przekłamaną informację o likwidacji tych instytucji, co było nieprawdą, stąd pewnie te protesty. Wcale się nie dziwię pracownikom, którzy mogli czuć się zaniepokojeni tym faktem – przekonywała. Tymczasem – o czym dyrektor nie wspomniała – tłem protestów były m.in. jej zapowiedzi wypowiedziane podczas słynnego już dzięki nagraniu kwietniowego spotkania ze związkowcami TM o pomniejszeniu zespołów łączonych instytucji z 375 do 300 osób, czy niepokoje o marginalizację CSK i filharmonii kosztem wzmocnienia pozycji TM.

Nie ma pani sobie nic do zarzucenia? – padło pytanie.

– Nie, absolutnie nie mam sobie nic do zarzucenia. Wiem, że zmiany są trudne do zaakceptowania i że ludzie z natury boją się zmian – przekonywała szefowa operetki. 

A tych w najbliższym czasie mogą się spodziewać pracownicy Teatru Muzycznego – przynajmniej na papierze. Do 17 lipca mają się zakończyć konsultacje w sprawie zmiany nazwy i statutu TM i powołania Opery Lubelskiej. Ile rocznie będzie kosztować nowa instytucja? Odpowiedzi na to pytanie dziennikarze nie usłyszeli, choć dyrektor Lendzion w jednym z wywiadów zapewniała, że w sprawie fuzji zostały przeprowadzone analizy finansowe. Jednak jedna rzecz jest praktycznie pewna – dyrektorem Opery Lubelskiej będzie Kamila Lendzion. Jej kontrakt na stanowisku szefowej TM wygasa za 4 lata, a – jak przekonywała – przy zmianie nazwy i statutu instytucji nie trzeba przeprowadzać konkursu na to stanowisko. – No jeszcze trochę się państwo ze mną pomęczycie, jeśli wszystko się dobrze ułoży – zapewniła dziennikarzy szefowa operetki.

8 odpowiedzi na “Operę moją widzę ogromną. Dyr. Lendzion wie, kto będzie szefem i kto jest winien protestów”

  1. Komentator pisze:

    Warto chyba dodać, ze zmiany frekwencyjne w latach 2021 – 2022 są pochodnymi poluźnienia ograniczeń covidowych. Robienie z tego sukcesu jest dosyć zabawne.

  2. Komentator pisze:

    I jeszcze jedna zabawna obserwacja. Organizuje się jakieś konsultacje społeczne, które np. mogą zakończyć się konkluzjami, że opera w Lublinie jest niepotrzebna albo za droga a z drugiej strony planuje się już dokładnie kiedy powstanie, kiedy radni uchwalą itd. Takie konsultacje to fikcja. Zastanawia, dlaczego Dyrekcja nie potrafi podać na konferencji tak oczywistego wskaźnika jak wynik finansowy za poprzedni rok. Na Boga każdy dyrektor takie rzeczy pamięta, może nie do miejsc po przecinku ale przynajmniej w przybliżeniu, Myślę, że czeka nas tutaj jakaś niespodzianka…

  3. Młodzi pisze:

    Nie ma sobie nic do zarzucenia…. No pięknie, skromnie i tak oto pokazuje się wielka „kultura” osób które mają być odpowiedzialne, o zgrozo – za kulturę…

    O wypowiedziach Pana Balabana szkoda pisać. Tak jak się na niczym nie znał tak się nie zna, typowy Kozioł ofiarny na wszelki wypadek…

    Dobrze, że jest przynajmniej nadzieja, i młodość wraz z jakością w osobie Maestro Vincenta, który w tej całej awanturze jawi się jako jedyna iskierka nadziei dla Teatru/Opery. Jego charyzma, skromność, wszechstronne kontaktu i uznanie jego klasy, powinny jasno wskazywać, kto byłby wlaściwym kandydatem do prowadzenia tego okrętu „Operą” zwanego.

    Tym bardziej, że stawia na młodość, świeżosc a nie na odgrzewane pulpety 😉 Zresztą widać na zdjęciach o co chodzi z tymi kulinariami..

  4. FL pisze:

    No to mieliście wakacje, jakiś nam Was nie szkoda. Przyślemy kartki z urlopów

  5. Komentator pisze:

    Dyrektorzy oper łączcie się, nie przecierajcie oczu ze zdumienia, Tosca we wrześniu, sala na 6 dni hahaha

  6. Kiepura pisze:

    Ciekawym czy odtwórcy głównych ról już zakontraktowani? Czy znowu z łapanki za duże pieniądze? Ale skoro Urząd nie kontroluje zasadnisci roztrwanuania funduszy, to placom ile trzeba a nawet dziesięciokrotnie więcej.
    Czy szanowni muzycy z Teatru jeszcze, za chwilę z Opery, mają jyz opanowana sztukę? Bo premiera we wrześniu a to nie Pinokio czy Kot w Butach…
    Pan Balaban nic nie wie i się nie zna, to trudno go winic…
    Pani Dyrektor… No cóż, Wracając do wspomnianego Pinokia… On jak kłamał rósł mu nos, pamięta Pani?
    Nie boi się Pani, że i Pani urośnie?
    Może nie nos, ego to jyz jest ogromne, ale karma bywa złośliwa..

  7. Janek pisze:

    Czyli właściwie czym ma sie różnic ta opera?? Pakowanie pieniędzy w zmianę nazwy i przekształcenie, majac na koncie jedno wznowienie i jedna operę dopiero w planach??? Szkoda, ze jednak teatr muzyczny nie chce wystawiać musicali, które naprawdę są teraz siła napędowa innych teatrów muzycznych i przyciągają młodych ludzi. Byłem na Traviacie w Lublinie i szczerze jako młody widz- nudziłem sie. Kilkakrotnie byłem na innych operach w Warszawie i niestety ale były zdecydowanie lepsze.
    Mysle, ze jednak młoda widownia woli musicale. Zaraz ktoś napisze, ze przeciez musicale tez beda dalej grane w Lublinie. Tylko w takim razie po co cała ta afera? Fuzje, przekształcenia…?

  8. Kiepura pisze:

    Skok na kasę, plus ego urzędników. Nic więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *