Wesprzyj Kontakt

5 minuty czytania  •  02.09.2023

Miłość, równość i cebularz. Marsz Równości przeszedł ulicami Lublina

Udostępnij

Około 500 osób przeszło w sobotę w V Marszu Równości w Lublinie. Nie było żadnych ataków na uczestników imprezy, wszystko odbyło się spokojnie.

Poślizg czasowy był. Marsz miał wyruszyć z placu Teatralnego o godzinie 13, ale miał ok. 30-minutowe opóźnienie. Nikt jednak nie narzekał. Ludzie się zbierali, rozmawiali, spotykali znajomych, robili sobie zdjęcia. Plac przypominał kolorowy piknik, na którym spotykają się bliscy przyjaciele. Może tylko stojąca wokół policja mąciła ten obraz.

Policji było dużo. Można było odnieść wrażenie, że momentami więcej niż uczestników marszu. Ale to wymogi bezpieczeństwa z myślą o latach poprzednich. Wtedy uczestnicy marszu byli atakowani.

Teraz tak nie ma. Widać, że sytuacja się zmienia. I co z tego, że ten PiS rządzi? Ludzie widzą, że nie ma się czego bać, że jesteśmy ich córkami, synami, siostrami i braćmi. Że mamy prawo mówić, co myślimy i żyć jak chcemy – mówiła nam pani Agata, która na marsz przyszła z dziewczyną i nie miała żadnych przed tym oporów. – Czuję się tu bezpiecznie. Czuję się bezpiecznie na ulicy, ale kilka lat temu tak nie było. Ale to nie jest zasługa PiS-u i policji, tylko takich marszów. Co roku pokazujemy, że jesteśmy ok. – wyjaśniła.

Dalsza część artykułu pod galerią zdjęć

Z roku na rok też na marsz przychodzi coraz więcej polityków i samorządowców. Teraz w tłumie widać było Maję Zaborowską i Dariusza Sadowskiego (Rada Miasta), Bożenę Lisowską (sejmik województwa), Magdalenę Długosz (kandydatka do Sejmu) i zastępczynie prezydenta Lublina – Beatę Stepaniuk-Kuśmierzak i Monikę Lipińską. Choć samego prezydenta, Krzysztofa Żuka nie było i odmówił objęcie marszu patronatem.

To ogromna szansa dla naszego miasta, które zdobyło tytuł „Europejskiej Stolicy Młodzieży”, by udowodnić, że to nie tylko pusty slogan, a prawa człowieka nie są mu obojętne. Chcemy zamanifestować, że potrzebujemy realnej polityki zapewniającej nam bezpieczeństwo i równe prawa – mówiła jedna z organizatorek imprezy Alicja Sienkiewicz a miała na myśli hasło marszu. To „Europejska Stolica Równości”.

Inna z uczestniczek, Kinga, kwituje: – Marsz pokazuje, że Polska to nie tylko jedna strona sporu politycznego, ale całe spektrum poglądów, tożsamości, którzy też mają tu prawo żyć. I nawet mimo tego, że nie ma bezpośredniego wpływu na prawo, wychodzić swoje trzeba.

Było głośno, kolorowo a w hasłach z transparentów można było przebierać. Już na początku pochodu furorę zrobiło „Miłość, równość i cebularz”.

Nikt nie próbował zaatakować idących w marszu. Na placu Litewskim zebrało się kilkanaście osób (naliczyliśmy 13) i odmawiali różaniec. Na początku marszu na chodniku postawiono banery o treściach any-LGBT. Stała także pani, którą często można zobaczyć w Lublinie, z połacią tektury i napisem wskazującym, że „kto współżyje z mężczyzną nie odziedziczy królestwa bożego”.

Trudno – skwitował jeden z uczestników marszu.

Na zdjęciu: To był już piąty Marsz Równości w Lublinie (fot. kk)

Jedna odpowiedź do “Miłość, równość i cebularz. Marsz Równości przeszedł ulicami Lublina”

  1. Jezus pisze:

    Bez policji mieszkańcy szybko by ich pogonili.

    Kto zapłaci za ich ochronę? Podatnik.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *