Wesprzyj Kontakt

6 minuty czytania  •  06.10.2021

Lubika? Zdaniem użytkowników smartfonów to porażka. Moim zdaniem: jest całkiem dobrze.

Udostępnij

Aplikacja Lubika miała być rewolucją. Rzeczywiście jest rewolucją – jak każda rewolucja jest procesem nagłych i gwałtownych zmian. Zdaniem jej użytkowników ta aplikacja to porażka – ponad 200 osób oceniło ja średnio na 1,5 w skali 5. Sprawdziłem osobiście czego się spodziewać!

Nietrafiony pomysł

Wydaje się, że koncept własnej aplikacji do biletów… nie bardzo ma sens. Po pierwsze podmiot publiczny wydając nie swoje pieniądze nie może zrobić czegoś lepiej niż podmiot prywatny, który swoją usługą zarabia na siebie. Podmiot publiczny nie ma ku temu bodźca. Po drugie podmiot prywatny żyjąc z prowizji, poza oferowaniem najwygodniejszej aplikacji, będzie oferował jak najszerszą ofertę usług. I super! Nie ważne czy jestem w Lublinie, Wrocławiu czy Warszawie – mogę kupić bilet na autobus miejski jedną apką. Nie ważne czy chcę kupić bilet na autobus, pociąg, zapłacić za autostradę , kino, wstęp do parku narodowego – zrobię to jedną apką. Nikt nie lubi mieć apki tylko do jednej rzeczy, która dodatkowo wymaga jej każdorazowego konfigurowania. I tu przychodzi Lubika: aplikacja tylko do jednego!

Jak udała się Lubika?

Jako nośnik biletu miesięcznego Lubika to fantastyczna sprawa. Nieskromnie przyznam, że sam to proponowałem kilkanaście lat temu jeżdżąc jeszcze na bilecie miesięcznym… Zaproponowałem po prostu: skoro da się kupić bilet w aplikacji przez telefon, to może mógłbym kupić też miesięczny? Usłyszałem, że nie da się. Dlaczego: bo się nie da i już. Wprowadzenie dedykowanej aplikacji do biletu okresowego pokazuje, że pomimo upływu czasu, wciąż jest to niewykonalne w aplikacjach prywatnych firm. Dlaczego? Staram się dowiedzieć, ale to temat na osobny artykuł.

Sam z funkcjonalności biletu miesięcznego w Lubice raczej nie prędko skorzystam. Do pracy dojeżdżam rowerem. Z rzadka korzystając z usług miejskiego przewoźnika podziwiam codziennych bohaterów, którzy z uśmiechem dojeżdżają codziennie komunikacją miejską do pracy.

Recenzja właściwa

Zanim zacznę recenzować Lubikę, wspomnę, że z technologiami i smartfonami nie mam problemów. Obsługuję je zazwyczaj na pamięć, intuicyjnie i szybko. Telefonem płacę za wszystko. Obsługa nowej aplikacji? Po opiniach innych byłem sceptycznie nastawiony, choć większość aplikacji działa intuicyjnie. Zdaję sobie jednak sprawę, że dla wielu osób samo ogarnięcie płacenia telefonem za autobus może być nie do przeskoczenia.

Ściągnięcie aplikacji ze sklepu google nie sprawia żadnej trudności. Klik i jest. No chyba, że jesteś użytkownikiem nowych telefonów Huaweii, które nie mają usług google. Wtedy: spadaj na drzewo. Aplikacji w AppGalery nie ma i póki co nie będzie (a informację o tym znajdziesz gdzieś w gęszczu komentarzy na facebooku)! Aplikacja jest oczywiście bezpłatna. Żeby korzystać z aplikacji trzeba się zarejestrować. Rach-ciach i gotowe… Mała podpowiedź: czytajcie dokładnie co komunikuje Wam aplikacja. Przykładowo przy rejestracji pyta się o Kartę Biletu Elektronicznego, ale nie trzeba jej posiadać by korzystać z Lubiki.

Rejestracja jest całkiem prosta

Jeszcze tylko skonfigurowanie płatności… i zdziwienie, bo mogę tylko doładować konto. To było super rozwiązanie kilka lat temu, dziś po takiej aplikacji spodziewam się, że mogę podpiąć kartę bankową. Dzięki temu nie muszę pamiętać o doładowaniach, bo pieniążki pobierane są prosto z karty. Nie muszę też zamrażać środków na kolejnej rzadko używanej aplikacji do tylko jednej rzeczy. Na pocieszenie pozostaje fakt, że można zapamiętać kartę płatniczą do doładowań portmonetki, ale tego nie polecam. Dlaczego? O tym potem.

Taryfa przystankowa – dla oszczędnych

Lubiki użyłem do taryfy przystankowej, bo w innym celu raczej z tej aplikacji nie będę korzystał. Z biletów okresowych nie korzystam, a bilety czasowe wygodniej kupuje się u konkurencji. Jeszcze zanim wsiadłem do autobusu odpaliłem apkę, żeby sprawdzić jak mogę się zameldować w pojeździe – bez tego nie pojedziemy wg taryfy przystankowej. Plusem tej taryfy jest to, że płacimy tyle ile przystanków jedziemy. Ekstra opcja na krótkie podróże. Są trzy opcje zameldowania: kodem QR, zbliżeniowo i numerem pojazdu. Jestem z natury leniwy… Wybieram opcję zbliżeniową. Wsiadając namierzam nowy kasownik (bo obecnie w autobusach są kasowniki nowe i stare – niekompatybilne z Lubiką) przykładam telefon… i nic. OK, czasem zbliżeniowość nie działa. Zostaje mi sczytanie kodu QR, który szczęśliwie wyświetla się na kasowniku. Nie wybrałem tej opcji domyślnie, bo wiem, że w autobusie jest ciemno a w takich warunkach aparaty telefonów lubią nie szczytać kodu QR. Ale udało się. Jestem zameldowany w autobusie. Na przyszłość wpiszę numer boczny pojazdu z palca – wydaje się to jednak najwygodniejsze i najszybsze. Można to też zrobić wsiadając.

Przy okazji warto wspomnieć, że naklejka zbliżeniowa… został naklejony na szybie naprzeciwko wejście do pojazdu. To oznacza, że jej odczytanie będzie często problematyczne – wystarczy, że ktoś stanie przy naklejce. Głupio tak machać przy czyjejś głowie telefonem! Być może lepszą lokalizacją byłyby drzwi.

Nie miłym rozczarowaniem było, że po zameldowaniu aplikacja zjadła mi 3,72zł! To drożej niż bilet 15 minutowy a jadę tylko kilka przystanków!!! Jak się okazuje: tak ma być i aplikacja o tym informuje, tylko ja nie czytam a klikam byle szybciej. Aplikacja domyślnie zjada nam pieniądze od przystanku, na którym wsiadamy, aż do przystanku końcowego (czyli za każdym razem może to być inna kwota!)… Jak się nie wymeldujesz – zapłacisz drożej. Wysiadając wyświetla się przycisk wymeldowania z pojazdu. Nie trzeba już nic skanować wystarczy potwierdzić czy wymeldowujemy się na właściwym przystanku, przy czym nie mogę tego wybrać na przystanku wcześniejszym niż tym, na którym wysiadam. Widać zostałem zlokalizowany po GPS. Jak się okazuje wymeldować można się też wsiadając! Po zameldowaniu wystarczy od razy wybrać właściwy przystanek docelowy i jesteśmy rozliczeni za przejazd. Ta funkcja bardzo mi się podoba, bo ogranicza kolejne użycie telefonu. Po wymeldowaniu się Lubika oddała mi 1,22 zł, czyli za podróż 5 przystanków zapłaciłem 2,50zł, zamiast np. 2,80zł przy 15 minutowym bilecie.

Wrażenia?

Pierwsze użycie Lubiki, wbrew opiniom innych użytkowników uznaje za udane. Aplikacja jest prosta w obsłudze i intuicyjna, przyciski są duże i łatwe do trafienia. Wszystko wygląda ładnie. Domyślnie bilety ustawia pod użytkownika, ale można kupić bilety także współpasażerom. Nie trzeba przy tym kupować ich dla siebie. Na kilka użyć nie miałem też żadnych problemów z działaniem aplikacji czy zakupem biletów.

Nie obyło się jednak bez wad. Po pierwsze aplikacja śmiertelnie długo się włącza. Ekran startowy wyświetla się ponad 3 sekundy. Jak na aplikację to śmiertelnie długo! Po drugie brak możliwości pobierania środków z karty płatniczej zamiast z portmonetki, którą trzeba doładować. Po trzecie: aplikacja umożliwia płacenie z portmonetki i doładowanie zapamiętaną kartą płatniczą bez podawania PINu. Jest to w sumie rzecz, która wkurza mnie w aplikacji konkurencji, ale wiem, że nie jest to zrobione bez powodu. Jeśli ktoś ukradnie mi telefon będzie mógł wydać wszystko z mojej Lubiki, wcześniej przelewając tam środki z mojej karty płatniczej… Oczywiście tak się nie stanie, jeśli nasz telefon nie jest odpowiednio zabezpieczony. Ale tego Lubika nie wie. Pocieszeniem może być fakt, że ewentualny złodziej nie dostanie naszych pieniędzy. Po prostu może je bezsensownie przepalić w Lubice na bilety.

Po czwarte: właśnie ustawił mi się ciemny motyw Lubiki. Nie wiem jak, bo ja za to nie odpowiadam. Niestety jest źle! Motyw działa głównie na początkowych ekranach, i ktoś nie pomyślał, że czarne literki na czarnym tle… będą niewidoczne.

Porównanie motywu jasnego i ciemnego

Komentarz ZTM

Do kilku kwestii odniosła się Monika Fisz z Zarządu Transportu Miejskiego. Jak wskazuje w zakresie bezpieczeństwa aplikacja mobilna Lubika daje użytkownikowi opcję wylogowania się po każdym korzystaniu co zapewnia możliwość zabezpieczenia dostępu osobom postronnym.

Co do możliwości płacenia bezpośrednio z karty – byłoby to za wolne, ponieważ wymaga przeprocesowania przez bank. Odwrotnie z zakupem bilety okresowego – jego zakup z portmonetki byłby wolniejszy niż bezpośrednio opłacony z karty. Brzmi to logicznie, bo rzeczywiście nie każdy trzyma w portmonetce nawet 1368zł. Dokładnie tyle kosztuje bilet normalny 300-dniowy na wszystkie linie, w strefie 1+2. Co więcej zakupu biletu okresowego nie dokonuje się ad-hoc wsiadając do autobusu.

Przy okazji ciekawa informacja: bilet okresowy można kupić nie tylko przez aplikację – Rodzic, który chce zapewnić bilet okresowy dziecku i dokonać jego zakupu, może to uczynić poprzez sklep internetowych, biletomat stacjonarny czy w punkcie sprzedaży wskazując w trakcie transakcji identyfikator z aplikacji -informuje Monika Fisz z ZTM.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *