6 minuty czytania • 10.04.2024 16:40
Przegrał, ale wraca z tarczą. Czarnek cieszy się, że postawił na Derewendę
Udostępnij
34,26 proc. nie wystarczyło, by zmierzyć się z Krzysztofem Żukiem jeszcze raz – w drugiej turze wyborów na prezydenta Lublina. Ale wynik Roberta Derewendy i tak jest o niebo lepszy w porównaniu z wieloma kandydatami PiS w innych dużych miastach.
Duże miasta to pięta achillesowa Prawa i Sprawiedliwości. Nawet we wschodnich bastionach PiS stolice województw padają łupem politycznej konkurencji. Tak jest w Lublinie, gdzie partia Kaczyńskiego straciła władzę w 2006 roku (ostatnim prezydentem z prawicy był Andrzej Pruszkowski) i nie odzyskała jej do dziś. W obecnych wyborach samorządowych o prezydencki gabinet w ratuszu walczy Robert Derewenda, miejski radny i dyrektor lubelskiego oddziału IPN. W niedzielę przegrał z urzędującym prezydentem, ale z tego boju wcale nie wraca na tarczy.
Wierzył w niego mało kto
Kiedy na początku lutego gruchnęła wieść, że to właśnie Robert Derewenda będzie kontrkandydatem dla Krzysztofa Żuka (PO), wielu lokalnych działaczy partii nie kryło zaskoczenia.
– Jeżeli ktoś chciałby go oceniać z pracy w samorządzie, to wypada blado. Ale ma uznanie w środowiskach katolickich. Pytanie, czy to nie za mało – to jeden z głosów.
– Daję mu maksymalnie 15 procent – mówił nam pod koniec lutego jeden z działaczy PiS, wskazując, że kandydat nie ma ani konkretnej marki, ani rozpoznawalności.
Zanim decyzja o Derewendzie zapadła na giełdzie nazwisk pojawiał się Zbigniew Wojciechowski (wicemarszałek, kiedyś wiceprezydent Lublina) czy marszałek Jarosław Stawiarski, ale ten ostatni nigdy nie ukrywał, że nie ma ochoty na z góry przegraną walkę. Takiego wyzwania chciał się za to podjąć członek zarządu województwa Bartłomiej Bałaban, ale namaszczenia od partyjnej góry nie dostał. Lubelski PiS zrezygnował też ze swojego pierwotnego planu, by na prezydenta Lublina wystawić osobę z partią Kaczyńskiego niekojarzoną i „najlepiej z tytułem naukowym” (jak czas pokazał – tytuł naukowy doktora lub nawet profesora miał każdy z czterech kandydatów na prezydenta Lublina).
Na Derewendę postawił sam Przemysław Czarnek, szef regionalnych struktur PiS. – To był pomysł mój i Roberta – mówi Jawnemu Lublinowi były minister edukacji z Lublina.
– Kluczowe było pytanie, czy jako kandydat nienależący do partii politycznej mogę liczyć na wsparcie tak poważnej formacji jak PiS. Zdawano sobie sprawę, że można wykorzystać mój potencjał, choć niewątpliwie była to odważna decyzja – mówi dziś Robert Dereweda.
Rozkręcał się powoli
Derewenda na początku kampanii sam nie wydawał się przekonany, co do swoich szans – wskazywała na to mało naturalna i elastyczna mowa ciała. Ale z dnia na dzień, z konferencji na konferencję, krzepł i nabierał pewności siebie. Stawał się coraz bardziej ofensywny, coraz częściej stosując akcje zaczepne w kierunku Krzysztofa Żuka. Skuteczne, bo wywołujące u włodarza irytację i zmuszające go do ad vocem.
I tak np. kiedy pod koniec marca pracownicy Wydziału Komunikacji wszczęli strajk włoski spowodowany niskimi zarobkami urzędników Derewenda natychmiast zwołał konferencję prasową. – Po 7 kwietnia zagwarantujemy pracownikom godziwe wynagrodzenie oraz zrozumienie ze strony władz miejskich – zapewniał. I punktował: – Z jednej strony prezydent Żuk chce, by Lublin był miastem dla młodych, z drugiej nie jest w stanie zapewnić młodym ludziom dobrze płatnej pracy.
Musiało boleć, bo już po kilku minutach od rozpoczęcia konferencji pojawiły się na niej dwie radne z klubu Krzysztofa Żuka: Anna Ryfka i Monika Kwiatkowska (obie wywalczyły reelekcję do RM). – To wasz rząd oskubał lublinian, oskubał samorządy i to wy jesteście za to odpowiedzialni – pokrzykiwała jedna z nich. A kandydat PiS cieszył się, że ma dobry materiał na swojego Facebooka i Tik Toka.
Prezydent Żuk odpowiedział wówczas także konferencją (był na niej zdenerwowany) i wpisem na Facebooku: „Trochę mnie to zdziwiło. Pan Radny jedną ręką dziś macha flagą z hasłami o konieczności podwyżek dla pracowników, a zapomina, że drugą głosował przeciw we wszystkich głosowaniach nad budżetem miasta, w których podwyżki były zapisane„.
Na kilka dni przed wyborami Derewenda wytknął Żukowi fatalną jakość dróg w mieście. I zapewnił, że jego osoba w fotelu prezydenta odmieniłaby taki stan rzeczy i to zaledwie „w trzy miesiące”. Tu również doczekał się szybkiej riposty prosto z najważniejszego gabinetu lubelskiego ratusza.
– Mój kontrkandydat dziś zapowiedział, że jeśli zostanie prezydentem miasta, w trzy miesiące wyremontuje lubelskie drogi. Szkoda, że nie miał ochoty zająć się tym tematem, gdy na lutowej sesji Rady Miasta przesuwaliśmy 3 mln zł na ten cel. Nie wziął udziału w głosowaniu, choć na sesji był obecny – pisał na Facebooku Krzysztof Żuk.
Marszałkowi wolno więcej?
Ale Żuk nie zawsze reagował. Słowem nie skomentował ostatniej konferencji prasowej PiS, na dzień przed ciszą wyborczą, gdy marszałek Jarosław Stawiarski (PiS) swojej politycznej konkurencji wyjątkowo nie oszczędzał. – Piękny Dworzec Metropolitalny od początku do końca został wybudowany decyzją zarządu województwa i sejmiku województwa, a nie prezydenta miasta. (…) A wszystko co ma powyżej 10 lat się już zużywa. Stagnację widać gołym okiem – tak skomentował 14-letnie rządy w mieście obecnej ekipy.
W porównaniu z zaprawionym w polityce i wyborczych bojach Żukiem, Derewenda był kompletnym żółtodziobem. – Nigdy wcześniej kampanii nie prowadziłem, ale miałem przy sobie młodych ludzi, czerpaliśmy wzorce od najlepszych, czy to planując ulotkę, czy filmik w mediach społecznościowych. Jedyne co nas ograniczało to wyobraźnia – opowiada.
Gdy w czasie wieczoru wyborczego poprosiliśmy go podsumowanie kampanii przyznał, że zaskoczony był dwa razy. Raz gdy prezydent Żuk wspomniał o zniesieniu dwukadencyjności (uchwalił to PiS) i gdy zobaczył, że jego konkurent „nie ma żadnych nowych pomysłów na Lublin”, oprócz tego, „by wszystko zabetonować„. Jaki pomysł miał on? – Świeżość i dynamika – stwierdził.
Nie wszędzie przegrał
Ostateczne wyniki niedzielnych wyborów to 34,26 proc. dla Roberta Derewendy i 57,49 proc. Krzysztofa Żuka. Były jednak komisje wyborcze, w których to Żuk oglądał plecy kandydata PiS (mapka niżej).
Gdyby wziąć pod uwagę wyłącznie głosy mieszkańców z północno-wschodniej części miasta – Ponikwoda, Hajdów-Zadębie i Felin – wybory wygrałby Robert Derewenda. Ba, w jednej z komisji już w pierwszej turze: w komisji obwodowej nr 155 przy ul. Zygmunta Augusta Derewenda zdobył 50,41 proc. głosów (Żuk – 39,67 proc.). Ale większość kandydat PiS zyskał również w komisji nr 25 w ścisłym centrum miasta (pl. Wolności) – 55,10 proc. głosów. Wygrał też z Krzysztofem Żukiem w niektórych szpitalach (USK nr 1 przy ul. Staszica, Wojewódzki Szpital Specjalistyczny przy ul. Biernackiego i ul. Herberta, Wojskowy Szpital Kliniczny) i Domach Pomocy Społecznej (DPS-y przy ul. Ametystowej, Kosmonautów i Kalinowszczyźnie).
Teraz szef klubu, „za pięć lat prezydent”
34,26 proc. przy 57,49 proc. dla Żuka to z jednej strony porażka, z drugiej – całkiem sporo. Tyle nie udało się zdobyć nawet tym, kandydatom PiS, którzy weszli w innych miastach do drugiej tury – np. w Poznaniu Zbigniew Czerwiński dostał 20,30 proc., a Waldemar Szumny w Rzeszowie 24,23 proc.
Nie tylko tym wynikiem Derewenda zapunktował u partyjnej góry. – Wprowadził do Rady Miasta więcej radnych niż mieliśmy wcześniej (chodzi o jednego radnego – przyp. red.). Skład naszych radnych się zmienił i w naszym przekonaniu będzie to skład kompetentny i celnie punktujący prezydenta Żuka, co będzie prowadziło Roberta Derewendę do prezydentury za pięć lat – mówi Przemysław Czarnek. Zdaniem Czarnka to właśnie aktywna kampania Derewendy w stolicy województwa spowodowała, że w samym Lublinie po raz pierwszy PiS zdobył więcej głosów do sejmiku niż KO.
W lokalnych strukturach będą więc zmiany. – Ktoś kto bardzo dobrze liderował w wyścigu samorządowym powinien być teraz szefem klubu radnych. Marcin Jakóbczyk będzie dalej szefem struktur PiS w mieście, a szefem klubu Robert Derewenda – zdradza Czarnek.
Derewenda planuje teraz „wykorzystać potencjał 40 796 głosów, jakie dostał w wyborach” (Żuk zdobył 68,4 tys. – o ok. 20 tys. mniej niż w 2018, ale frekwencja była mniejsza). – Bardzo często nasz głos w radzie jest nie tylko lekceważony, ale i wykpiwany przez ratusz. Już na to nie pozwolę – zapowiada nowy szef klubu radnych PiS.
Na zdjęciu: W niedzielnych wyborach na prezydenta Lublina Robert Derewenda (na zdjęciu z Przemysławem Czarnkiem) zdobył 40,7 tys. głosów, a Krzysztof Żuk 68,4 tys. (Fot. Facebook Roberta Derewendy)
Współpraca: Agnieszka Mazuś
Ulica DIAMENTOWA. Wyobraźcie sobie, że idealnie przez te drzewa ma przebiegać ścieżka rowerowa, ale zobaczyć też można, ile miejsca na ścieżkę rowerową byłoby z prawej strony.
https://zapodaj.net/images/e828991bcfafc.jpg
To będzie nowa Mełgiewska 6 czyli ludzie będą w żarze bez cienia czekać na autobus. Nic kurwa nie oszczedzą, nic a nic. A debile na nich głosują co wybory samorządowe
Nie zauważyłem, żeby Derewendziarz próbował „punktować” rządy Duce tam, gdzie leży sedno wszystkich problemów pogarszających systematycznie jakość życia w Dziadogrodzie, czym jest filozofia zinstycjonalizowania cwaniactwa – żerowania na „plebsie” i na ekosystemie miasta przez garstkę kombinatorów, których wspólnym mianownikiem są zażyłe stosunki z Duce.
Frazesy o dziurawych ulicach, czy o zadłużeniu, w połączeniu z brakiem krytyki (czy nawet wręcz prób wPiSania się w tą narrację) zorganizowanego na potrzeby dewelo-ubogacania bizancjum jak bublo-dworzec czy planowane nowe K0lesiosuem do czarnego cyrku oraz z pominięciem tematyki dramatycznego niszczenia przyrody + zaplanowanego totalnego outsourcingu funkcji gminy na rzecz zaprzyjaźnionych wykonawców (np. wpisane w Konstytucję zadania gminy w/s zaspokajania potrzeb mieszkaniowych znajdują patologiczny wyraz we wspieraniu dewelocfaniactwa, wskutek czego dostępność mieszkań systematycznie maleje pomimo spadku liczebności populacji; gmina Dziadogród została przerobiona zgodnie z filozofią turbo-kapitalizmu na wydmuszkę, w ramach której nawet najprostsze czynności utrzymania, jak koszenie trawy czy wywóz śmieci, muszą być pod-zlecane geszefciarzom, a do tej obsługi zostają dopuszczone jedynie pijawki zatwierdzone przez zarząd folwarku czochrające kwoty typu 100k za betonową ławkę z funkcją popielniczki).
Tymczasem otumaniona „rozwojem” populacja nie widzi w tym żadnego problemu, jak i nie chce tego widzieć Derewendziarz.
Obstawiam, że za 5 lat pałeczka „rozwijania” zostanie płynnie przekazana takim „osobowościom” jak obecna zastępczyni-muza Satyra Jakubowickiego, a jeśli jej proces postępującego utuczenia uczyni ją przez ten czas nie-medialną, dewelo-banda ma już w rezerwie nową „klacz”, na którą będzie można obstawić w kolejnym wyścigu – agentkę nieruchomości w kasku.
Prześlicznie kwitną mlecze, trawa jeszcze nie jest zbyt wysoka, lecz antyekologiczny ratusz już zleca prace zapobiegawcze ładnej wiosennej trawce i kosi nawet nie przy drogach ale przy zwykłych trawnikach 40 m od ulicy
Przypominam że dziadostwo typu kleszcze może występować także i w wykoszonej trawie. Kto tego nie wie, polecam poczytać w sieci
Gdy byłem kiedyś w Łebie nad Bałtykiem, to przy głównych ulicach miasta masz piękne połacie lawendy, róż, tam się tak często nie kosi jak tutaj
Troglodyta i złodziej w jednej osobie z drugim funkcjonariuszem narodowo-socjalistycznym, obrzydliwy widok(((
Patrzę na tę mapkę i nie wierzę własnym oczom. Mieszkańcy Górek Czechowskich i okolicznych dzielnic zagłosowali za Żukiem? Kilka lat wystarczyło, żeby zapomnieć o tej farsie jakim było to zmanipulowane referendum? To miasto zeszło już na samo dno.
Sam posadze te drzewa na melgiewskiej, 𝙨𝙠𝙤𝙧𝙤 𝙍𝙖𝙩𝙪𝙨𝙯 𝙏𝙍𝙕𝙔 𝙈𝙄𝙀𝙎𝙄𝘼̨𝘾𝙀 𝙋𝙊 𝙒𝙔𝘾𝙄𝙉𝘾𝙀 𝙒𝙊𝙆𝙊𝙇 𝘼𝙇𝘿𝙄𝙀𝙂𝙊 𝙕 𝙋𝙊Ł𝙐𝘿𝙉𝙄𝙊𝙒𝙀𝙅 𝙄 𝙒𝙎𝘾𝙃𝙊𝘿𝙉𝙄𝙀𝙅 𝙎𝙏𝙍𝙊𝙉𝙔 𝙣𝙞𝙚 𝙥𝙤𝙩𝙧𝙖𝙛𝙞 𝙩𝙚𝙜𝙤 𝙯𝙧𝙤𝙗𝙞𝙘 𝙖 𝙥𝙧𝙯𝙮𝙥𝙤𝙢𝙞𝙣𝙖𝙢, 𝙯𝙚 𝙣𝙤𝙬𝙚 𝙣𝙖𝙨𝙖𝙙𝙯𝙚𝙣𝙞𝙖 𝙥𝙤𝙙 𝙯𝙣𝙞𝙬𝙚𝙡𝙤𝙬𝙖𝙣𝙞𝙚 𝙨𝙠𝙬𝙚𝙧𝙪 𝙗𝙮ł𝙮 𝙤𝙗𝙞𝙚𝙘𝙮𝙬𝙖𝙣𝙚 𝙬𝙚 𝙬𝙣𝙞𝙤𝙨𝙠𝙪 𝙟𝙪𝙯̇ 𝙩𝙮𝙡𝙠𝙤 𝙙𝙤 𝙠𝙤𝙣𝙘𝙖 𝙠𝙬𝙞𝙚𝙩𝙣𝙞𝙖 𝙖 𝙡𝙖𝙨𝙮 𝙥𝙖𝙣𝙨𝙩𝙬𝙤𝙬𝙚 akurat 𝙩𝙚𝙧𝙖𝙯 𝙧𝙤𝙯𝙙𝙖𝙟𝙖̨ 𝙙𝙖𝙧𝙢𝙤𝙬𝙚 𝙨𝙖𝙙𝙯𝙤𝙣𝙠𝙞 𝙙𝙧𝙯𝙚𝙬❗❗❗
_
I jeszcze 𝙍𝙕𝙀𝙕 𝙉𝘼 𝘿𝙄𝘼𝙈𝙀𝙉𝙏𝙊𝙒𝙀𝙅 𝙇𝘼𝘿𝘼 𝙇𝘼𝘿𝘼 𝙈𝙊𝙈𝙀𝙉𝙏 𝙋𝙊𝘿 𝙒𝙔𝘾𝙄𝙉𝙆𝙀 𝙆𝙄𝙇𝙆𝙐𝘿𝙕𝙄𝙀𝘾𝙄𝙐 𝘿𝙍𝙕𝙀𝙒, 𝙆𝙏𝙊𝙍𝙀 𝙣𝙖𝙥𝙧𝙖𝙬𝙙𝙚 𝙢𝙤𝙜𝙡𝙞𝙗𝙮 𝙪𝙣𝙞𝙠𝙣𝙖𝙘 𝙩𝙚𝙟 𝙥𝙞𝙚𝙥𝙧𝙯𝙤𝙣𝙚𝙟 𝙧𝙯𝙚𝙯𝙞 𝙜𝙙𝙮𝙗𝙮 𝙩𝙮𝙡𝙠𝙤 𝙨𝙘𝙞𝙚𝙯𝙠𝙖 𝙧𝙤𝙬𝙚𝙧𝙤𝙬𝙖 𝙥𝙧𝙯𝙚𝙘𝙝𝙤𝙙𝙯𝙞𝙡𝙖 𝙥𝙧𝙯𝙚𝙯 𝙨𝙯𝙚𝙧𝙤𝙠𝙞 𝙩𝙧𝙖𝙬𝙣𝙞𝙠
Cieszę się, że na waszym fb pojawił się film z Zorza. Przejeźdźcie się teraz na Węglarza i pooglądajcie sobie pustynię o której pisałem na forum z 15x
J𝒆𝒔𝒛𝒄𝒛𝒆 𝒑𝒐𝒛𝒐𝒔𝒕𝒂𝙡𝒂 𝒘𝒂𝒎 𝑾𝙚𝒈𝒍𝒂𝒓𝒛𝒂, 𝑺𝒂𝒎𝒔𝒐𝒏𝒐𝒘𝒊𝒄𝒛𝒂 𝒛 𝑫𝒊𝒂𝒎𝒆𝒏𝒕𝒐𝒘𝙖 (𝒋𝒖𝙯 𝒅𝒐𝙨𝙡𝒐𝒘𝒏𝒊𝒆 𝒛𝒂 𝒍𝒂𝒅𝒂 𝒎𝒐𝒎𝒆𝒏𝒕), 𝑲𝒓𝒖𝒔𝒛𝒚𝒏𝒐𝒘𝒂, 𝒕𝒂𝒎 𝒕𝒆𝙯 𝒎𝒂 𝒕𝒓𝒘𝒂𝒄́ 𝒓𝒛𝒆𝙯, 𝙯𝒆 𝒐 𝒖𝒍𝒊𝒄𝒚 𝑺𝒕𝒂𝒓𝒚 𝑮𝒂𝒋 𝒏𝒊𝒆 𝒘𝒔𝒑𝒐𝒎𝒏𝙚. 𝑾 𝒌𝒐𝙣𝒄𝒖 𝙥𝙤 𝙬𝙞𝙚𝙡𝙤𝙩𝙮𝙜𝙤𝙙𝙣𝙞𝙤𝙬𝙚𝙟 𝙥𝙧𝙯𝙚𝙧𝙬𝙞𝙚 𝒛𝒂𝒄𝒛𝙚𝒍𝒊𝙨𝒄𝒊𝒆 𝒄𝒛𝒚𝒕𝒂𝙘 𝒌𝒐𝒎𝒆𝒏𝒕𝒂𝒓𝒛𝒆 𝒊 𝒐𝒅 𝒓𝒂𝒛𝒖 𝒏𝒂 𝒘𝒂𝒔𝒛𝒚𝒎 𝒇𝒂𝒄𝒆𝒃𝒐𝒐𝒌𝒖 𝒋𝒆𝒔𝒕 𝒏𝒂𝒈𝒓𝒂𝒏𝒊𝒆 𝒛 𝒖𝒍𝒊𝒄𝒚 𝒁𝒐𝒓𝒛𝒂 𝒏𝒂 𝒅𝒓𝒖𝒈𝒊 𝒅𝒛𝒊𝒆𝙣. 𝑷𝒊𝒔𝒂𝙡𝒆𝒎 JA 𝒋𝒂𝒌𝒐 𝒑𝒊𝒆𝒓𝒘𝒔𝒛𝒚 𝒐 𝒕𝒚𝒎 𝒘𝒄𝒛𝒐𝒓𝒂𝒋 𝒑𝒐 𝟏𝟒. Tylko i wyłącznie ja, kropka pisze na bieżąco o wszystkich wycinkach w Lublinie, bo media lubelskie mają z tym często problem.
𝒉𝒕𝒕𝒑𝒔://𝒘𝒘𝒘.𝒚𝒐𝒖𝒕𝒖𝒃𝒆.𝒄𝒐𝒎/𝒘𝒂𝒕𝒄𝒉?𝒗=𝑵𝒔𝟓𝒆𝑴𝒕𝒉𝒘𝑨𝑱𝒘