Wesprzyj Kontakt

4 minuty czytania  •  10.07.2023

Nastolatek nie kupi już energetyka. Dla sklepów to potężny cios finansowy

Udostępnij

Od 2024 roku będzie można kupić napój energetyczny tylko z dowodem osobistym. Sieci handlowe chcą zablokować tę zmianę. – Może nie paleta dziennie, ale dużo ich sprzedajemy – mówi sprzedawczyni z jednego ze sklepów w centrum Lublina.

Na początek kilka liczb. Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego PZH-Państwowy Instytut Badawczy wylicza, że napoje energetyzujące regularnie w Polsce pije 2,1 proc. dzieci w wieku 3-9 lat. Im dziecko starsze, tym chętniej po nie sięga. W grupie wiekowej 10-17 lat to już to 35,7 procent.

Za tym idą ogromne pieniądze. Jeszcze 2015 roku Polacy wydali na energetyki 1,3 mld zł, a ich producenci zacierali ręce, bo perspektywy wskazywały, że rynek będzie jeszcze rósł. W 2018 roku było to już ponad 1,5 mld złotych.

Kilka dziennie

Pan Michał jest ojcem 15-letniej Weroniki. Dziewczyna co tydzień dostaje 50 zł kieszonkowego. Część tych pieniędzy idzie na słodycze i napoje. Na energetyki także. – Nie wiem dokładnie, ile ich pije, nie rozliczam jej. Ale widzę, że pije. W pokoju córki znajduję puste puszki. Nie mam nic przeciwko temu, ale ze wszystkim nie należy przesadzać – mówi mężczyzna i jasno deklaruje: – Jeżeli nastolatek nie będzie mógł kupić energetyka w sklepie, to jestem za takim rozwiązaniem. Obawiam się jednak, że będzie jak z papierosami. Od sprzedawcy zależy, co i komu sprzeda – dodaje pan Michał.

Sklep spożywczy w centrum Lublina. Jedna ze ścian to półki z napojami. Kilka rzędów zajmują energetyki. – Idą jak woda. Nawet lepiej jak woda – mówi nam sprzedawczyni. – Może nie paleta dziennie, ale dużo ich sprzedajemy. Klienci to głównie młodzi ludzie. Nie kupują tych najdroższych, ale tańsze i najlepiej ze zniżką kiedy kupi się dwa, albo w aplikacji – zdradza kobieta.

Rzecz w tym, że energetyki w nadmiarze szkodzą. W uzasadnieniu do procedowanej właśnie w Sejmie ustawy jest cały katalog schorzeń, do których przyczyniają się energetyki, a na pierwszym miejscu są powikłania sercowo-naczyniowe.

Ustawa, o której mowa, kiedy zostanie przyjęta i podpisana przez prezydenta, wprowadzi zakaz sprzedaży napojów energetycznych osobom niepełnoletnim. Wprowadzi też duże zmiany w zasadach reklamowania takich produktów.

Zgodnie z nowym prawem nie będzie można sprzedawać energetyków osobom poniżej 18 roku życia, na terenie szkół i innych jednostek systemu oświaty, w automatach. Sprzedawca będzie mógł klienta poprosić o dokument potwierdzający wiek.

Za złamanie zasad grozić będzie ograniczenie wolności i grzywna od 10 tys. zł do 500 tys. zł.

Co do reklamowania napojów, to zakazane będzie np. promowanie energetyków w telewizji, radiu, kinie i teatrze między godziną 6 rano a 20 wieczorem. Wyjątek zarezerwowano dla reklamy „prowadzonej przez organizatora imprezy sportu wyczynowego lub profesjonalnego w trakcie trwania tej imprezy”. Nie będzie można także reklamować napojów w mediach dla dzieci i młodzieży, na plakatach, słupach i tablicach reklamowych. Ograniczeń jest znacznie więcej.

I najważniejsze: zakazy mają zacząć funkcjonować już 1 stycznia 2024 roku.

Sklepy liczą pieniądze

Zrzeszająca sieci sklepowe Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji w wydanym właśnie stanowisku zaznacza, że nie zna wiarygodnych badań, „które w sposób jednoznaczny podważałyby bezpieczeństwo spożywania kofeiny i tauryny w umiarkowanej ilości”. Walczy o to, żeby złagodzić zapisy uchwalanego prawa, bo to oznacza dla sklepów realne, finansowe straty. „Ograniczenia sprzedaży napojów energetycznych i nałożenie na sklepy dodatkowego obowiązku, przy istotnych niedoborach kadrowych na rynku pracy, uderzają przede wszystkim w przedsiębiorców prowadzących sklepy, które w obliczu inflacji, nadmiernie rosnących kosztów i spowolnienia konsumpcji znalazły się w bezprecedensowej, trudnej ekonomicznie sytuacji” – czytamy w stanowisku.

Organizacja chce trzech podstawowych zmian w projekcie ustawy. Po pierwsze, zakaz – zdaniem POHiD, powinien wejść w życie znacznie później, bo dopiero 1 stycznia 2027 roku. W ten sposób branża otrzyma czas na przygotowanie się do zmian. A chodzi o np. o umieszczenie nowych informacji na opakowaniach napojów czy uwzględnienie już zawartych umów z dostawcami.

W naszej ocenie dalszych prac wymaga ustalenie granicy wieku. Nie jest czytelne, dlaczego przyjęto 18. rok życia jako dolną granicę dla sprzedaży napojów energetycznych zawierających kofeinę i taurynę, a nie na przykład 16. rok życia” – argumentuje POHiD, a trzecim punktem jest to, że wskazywany jest poziom zawartości kofeiny, ale tauryny już nie. To oznacza, że każda ilość tego drugiego składnika sprawi, że każdy napój będzie objęty proponowanym zakazem sprzedaży.

– „W zakresie poziomu zawartości kofeiny nie zostało uzasadnione, dlaczego i na jakiej podstawie przyjęto tak niską wartość 150 mg/l, a nie na przykład 30 mg/100 ml (co byłoby porównywalne do zawartości kofeiny w kawie parzonej, którą w dowolnych ilościach będzie można nabywać bez ograniczeń wiekowych)” – piszą sieci handlowe.

Zakazany owoc

Magdalena Borek, dietetyk z Lublina popiera wprowadzenie zakazu, ale ma pewne wątpliwości co do granicy wieku. – Czy to osoba bardzo młoda, czy trochę starsza, to tego rodzaju produkty nadal pozostają dla niej szkodliwe – mówi i dodaje, że obawia się jeszcze jednego: – Zakazany owoc zawsze smakuje lepiej. Może nowe przepisy utrudnią dzieciom i młodzieży dostęp do takich napojów, ale sądzę, że i tak wiele osób znajdzie sposób, aby je kupić. Mimo to uważam, że zakaz jest dobrym rozwiązaniem, ale powinien iść w parze z uświadamianiem młodych ludzi o szkodliwości napojów energetycznych – zauważa ekspertka.

Fot. sko

Zgodnie z projektem ustawy osoby niepełnoletnie nie będą mogły kupić napoju energetycznego

Jedna odpowiedź do “Nastolatek nie kupi już energetyka. Dla sklepów to potężny cios finansowy”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły