3 minuty czytania • 03.04.2023 18:17
Unijne fundusze a kampania wyborcza. Marszałek obiecuje, europoseł studzi zapał
Udostępnij
W ciągu sześciu lat do województwa lubelskiego ma trafić 2,3 miliarda euro. Tymczasem europoseł PSL alarmuje, że mieszkańcy regionu nie zobaczą ani złotówki.
W latach 2021-2027 województwo lubelskie ma otrzymać blisko 2,3 mld euro z unijnego Funduszu Spójności. Nabory wniosków trwają. Ale czy samorządy, przedsiębiorcy i organizacje pozarządowe rzeczywiście dostaną dofinansowanie z unijnego Funduszu Spójności? Zdaniem europosła z Lublina wcale tak się nie stanie.
– W pierwszej kolejności Komisja Europejska oczekuje spełnienia warunków, do których zobowiązał się rząd premiera Morawieckiego. W przypadku braku ich realizacji nie może przekazać środków finansowych – grzmiał w piątek na konferencji prasowej w Lublinie europoseł Krzysztof Hetman (PSL), w przeszłości marszałek województwa.
Hetman podkreśla, że jedyne przekazane do tej pory fundusze to te na tzw. koszty obsługi, jak wypłaty dla urzędników zajmujących się rozliczaniem unijnych pieniędzy.
Podczas poniedziałkowej sesji sejmiku województwa o zarzutach Hetmana debatowali radni.
– Chcecie grać na instynktach naszych mieszkańców, na ich strachu, za cenę partykularnych interesów. Wy źle życzycie województwu – grzmiał z mównicy marszałek Jarosław Stawiarski (PiS).
Przekonywał, że Lubelskie jest „najszybsze i najlepsze”, jeśli chodzi o wnioskowanie o fundusze unijne. Jego zdaniem, nie istnieje żadna formalna przeszkoda uniemożliwiająca przeprowadzenie naborów. Wszystko ma odbywać się zgodnie z procedurami, a wtedy pieniądze do mieszkańców województwa popłyną. Tak mieli zapewnić marszałka przedstawiciele Komisji Europejskiej.
Europosła Hetmana Stawiarski oskarżył o zniechęcanie społeczeństwa do starania się o środki unijne (co w efekcie spowoduje niższy poziom inwestycji), a PSL o przedwczesną kampanię wyborczą.
Marszałkowi wtórował radny Mieczysław Ryba (PiS), który z kolei przekonywał, że jeśli Polska nie dostanie funduszy unijnych, to dlatego że „nie przyjęła małżeństw homoseksualnych”.
– Wara od województwa lubelskiego, ktokolwiek będzie łapy pchał – zwrócił się do dopytujących o unijne środki radnych PSL-u.
Zarzuty o uprawianie polityki odrzuca Polskie Stronnictwo Ludowe. Radni ugrupowania chcą, by Jarosław Stawiarski wystosował zapytanie do rządu, czy w razie braku środków unijnych, Lubelskie pieniądze dostanie z budżetu centralnego. Ich zdaniem pozwoliłoby to uniknąć „nieprzyjemnych, nieprzewidzianych niespodzianek”
– Marszałkowi korona z głowy nie spadnie, jeśli zwróci się o wyjaśnienie tej kwestii – stwierdził Sławomir Sosnowski były marszałek województwa lubelskiego, obecnie radny PSL. – Łatwo mówi się, gdy nie bierze się kredytu i nie ma się zobowiązań, natomiast doniesienia i fakty są takie jakie są, że do tej pory umowa partnerstwa z czerwca 2022 nie została zmieniona.
W umowie partnerstwa z czerwca 2022 roku Polska zobowiązała się do przestrzegania Karty Praw Podstawowych, w zamian za otrzymanie środków. Rząd nie zrealizował dotychczas tzw. „kamieni milowych”, a przede wszystkim nowelizacji ustawy o sądzie najwyższym. Ta przez prezydenta Andrzeja Dudę skierowana została 21 lutego do Trybunału Konstytucyjnego. Zdaniem urzędników KE, to nie wystarczy, a kwestia praworządności jest kluczowa. Łącznie Polsce grozi utrata 75 miliardów złotych z Funduszu Spójności.
Marszałek Stawiarski tymczasem zapewnia, że fundusze wpłyną do urzędu po wyborach. Przekonuje, że stanie się to w październiku 2023 roku, niezależnie od tego, kto będzie stał na czele Rady Ministrów. – Rząd Zjednoczonej Prawicy lub totalnej opozycji – stwierdza.
Dodaj komentarz