7 minuty czytania • 16.04.2024 12:16
Świdnik: Pierwsze takie wybory w historii. Jemu jest dobrze, ona chce zmian
Udostępnij
On – namaszczony przez burmistrza Waldemara Jaksona, który rządził w mieście przez 26 lat. Ona – chce przewietrzyć miasto i zerwać ze „świdnickim układem”. W niedzielę mieszkańcy Świdnika będą wybierać między Marcinem Dmowskim i Edytą Lipniowiecką.
Drugiej tury w wyborach samorządowych w Świdniku nie było nigdy. Od 26 lat gabinet burmistrza zajmował prawicowy polityk Waldemar Jakson. Wybory wygrywał sześć razy, zawsze za pierwszym podejściem.
W tym roku 68-letni Jakson fotel burmistrza już nie kandydował – zadowolił się mandatem powiatowego radnego. Nie ukrywał jednak komu chciałby przekazać władzę. To Marcin Dmowski (rocznik ’84), jego zastępca, który od dłuższego czasu brylował w mediach społecznościowych. To on ogłaszał przetargi, chwalił się inwestycjami, zapowiadał więcej kursów komunikacji miejskiej do pobliskiego Lublina. Zastępca błyszczał coraz mocniej, a burmistrz usuwał się w cień.
Było ich troje. Namaszczony, radna i buntownik
W walce o władzę Dmowski musiał się zmierzyć z miejskim radnym Marcinem Magierem (rocznik ’91) i radną powiatową Edytą Lipniowiecką (rocznik ’86).
Magier kandydował z własnego komitetu, ale jest utożsamiany z prawicą i PiS. Przez ostatnie lata był w radzie w klubie burmistrza. Wspierał Jaksona i Dmowskiego.
Lipniowiecka to kandydatka Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi, Lewicy, które połączyły się pod szyldem Koalicji 15 października. I to też historyczny dla Świdnika moment, bo nigdy wcześniej lokalna opozycja nie była w stanie się dogadać. Za to prawa strona szła za każdym razem do wyborów zwartym szeregiem. Aż do teraz – kiedy wyłamał się Magier, któremu dziś bliżej do Konfederacji niż do PiS. W kampanii wspiera go pochodzący ze Świdnika poseł Konfederacji Bartłomiej Pejo.
W niedzielę, 7 kwietnia, mieszkańcy Świdnika nowego burmistrza nie wybrali. Dmowski dostał 46,63 proc. głosów. Druga była Lipniowiecka z wynikiem 32,27 proc. Magier też miał niezły wynik – 21,09 proc., ale na drugą turę to za mało.
– O tym, że będzie druga tura miałem przekonanie kiedy pojawił się trzeci kandydat – przyznaje Marcin Dmowski. I wskazuje na Magiera. Przez ostatnie lata młody radny stanowił w radzie zaplecze dla Jaksona i Dmowskiego, ale kiedy postanowił się wybić na niezależność, odebrał głosy namaszczonemu kandydatowi. – Nigdy w Świdniku nie były drugiej tury, ale też nigdy burmistrz Jakson nie miał kontrkandydata po prawej. Tym razem to na prawo doszło do politycznego podziału, a konkurenci połączyli siły – analizuje zastępca burmistrza. Nie ma wątpliwości, że to właśnie Magier odebrał mu część głosów.
– Nie uważam, żeby na pana Magiera głosowały wyłącznie osoby z elektoratu prawicowego, które teraz zagłosują na mojego kontrkandydata. Na pana Magiera głosowały także osoby, które w Świdniku chcą zmian. Zatem jest to także mój elektorat – tak z kolei sytuację ocenia Edyta Lipniowiecka. I dodaje – Wiedziałam, że będę w drugiej turze.
Do tego, by zakończyć walkę już 7 kwietnia, Dmowskiemu zabrało mu tylko nieco ponad 3 procent, czyli zaledwie ok. 500 głosów. Lipniowiecka ma do narobienia sporo więcej.
On: nowe firmy i autobusy. Ona: mniej betonozy i dość PiS
Świdnik to miasto PiS. W ubiegłym roku w wyborach do Sejmu partia Jarosława Kaczyńskiego dostała tu 41,42 proc. głosów. Cztery lata wcześniej było o ponad 10 proc. więcej, a jeszcze wcześniej 46,79 procent. PiS zawsze był na fali więc niezły wynik Lipniowieckiej (32 proc.) można uznać za sukces opozycji. Z drugiej strony – w poprzednich wyborach samorządowych było dwóch kandydatów opozycji (Waldemar Białowąs i Mariusz Wilk) i zdobyli łącznie ponad 45 proc. głosów.
Wtedy – jak zawsze – wygrał Waldemar Jakson. Ludzie doceniali, że mają równe ulice, czyste chodniki, sporo zieleni. Nie było aquaparku (już jest), komunikacja autobusowa z Lublinem była kiepska, nie było też zbyt wielu dużych pracodawców (oprócz PZL Świdnik), ale ludziom żyło się tu dobrze.
– Może i się zasiedział, ale wszystko co trzeba zrobić to było zrobione – mówi nam pan Marek, którego zaczepiliśmy na ulicy w Świdniku. Głosował na Dmowskiego, bo „jego kojarzy”. I przyznaje, że nie bardzo ma na co narzekać. – Bo nawet autobusy zaczęły częściej jeździć – wskazuje na przystanku na pojazd linii 55 do Lublina i zaraz przed nim nr 35 jadący z Lublina.
Sprawna komunikacja, nowe inwestycje, zadbane miasto. O tym zapewne Marcin Dmowski będzie mówił w debacie TVP3 Lublin (18 kwietnia). O tym mówi też w kampanii.
– Nowe firmy i miejsca pracy. W listopadzie odbieramy autobusy i będzie pierwsza w historii komunikacja miejska. To konieczne, bo miasto się rozwija, rozbudowuje, ale też społeczeństwo się starzeje i chcemy mieszkańcom pomóc w przemieszczaniu się – mówi Dmowski. I dodaje: – Niedawno przeprowadziliśmy badanie, nie jest związane z wyborami, na temat jakości życia. Ok. 80 proc. mieszkańcom żyje się tu dobrze.
Edyta Lipniowiecka mówi z kolei o walce z betonozą, zazielaniu miasta i odsunięciu PiS od władzy. Można odnieść wrażenie, że to przedwyborcza kalka z wielkich miast. – Nic podobnego – stanowczo zaprzecza. – Mój program powstał na podstawie rozmów z mieszkańcami, które prowadziłam będąc przez 10 lat radną i nadal je prowadzę. To nie są postulaty wielkomiejskie, tylko mieszkańców Świdnika – zapewnia.
W ocenie zastępcy burmistrza kandydatka Koalicji 15 października przyjęła metodę wyszukiwania osób niezadowolonych i to ich problemy uwypukla w swojej kampani. – Wybudowaliśmy 100 dróg w tej kadencji i zawsze znajdzie się ktoś, kto ponarzeka, bo akurat tej drogi nie udało nam się zrobić – komentuje Dmowski.
Takich przepychanek między kandydatami w sieci jest pełno. Co rusz sobie coś wypominają, albo udowadniają.
Jest „świdnicki układ” czy go nie ma?
Lipniowiecka mówi wprost o „świdnickim układzie”. Najpierw przez lata miastem rządził prawicowy Waldemar Jakson (członek PiS, który zawiesił członkostwo w partii), a teraz jego miejsce ma zająć Marcin Dmowski (też zawiesił członkostwo w PiS).
– Ludzie chcą zakończenia układu świdnickiego. Nie twierdzę, że miasto się nie rozwija. Mówię, że mogłoby się rozwijać szybciej gdyby tego układu nie było. Potrzebna jest zmiana, bo to jest jak z mieszkaniem, którego nie wietrzy się od 26 lat – nawiązuje do długich rządów Jaksona.
Podobnie mówią jej zwolennicy. – Nie chodzi o to, że coś tu się złego dzieje, ale od lat te same twarze. To już nie ma miejsca dla nikogo nowego? Nie ma miejsca dla kobiet? Nie ma miejsca dla młodych kobiet? – unosi się pan Paweł, którego również zaczepiliśmy na świdnickiej ulicy. I deklaruje, że zagłosuje na Edytę Lipniowiecką. – Jak będę w mieście. Bo mogę wyjechać – zastrzega.
Ale w Świdniku słychać też inne głosy. Ludzie zastanawiają się, co złego jest w układzie, skoro od lat się sprawdza?
– Panie, za komuny wszędzie było tak, że jak się nie nadawali, to ich wymieniali. I teraz jak ludzie ich chcą, to też powinni zostać. Jak PiS umie, to niech rządzi. Będzie ten Dmowski zły, to go wymienią. Albo PiS, albo ludzie – tłumaczy nam starszy pan. I deklaruje, że pójdzie w niedzielę do urn.
– Układ? Nie ma żadnego układu. A już na pewno nie prawicowego. Mamy w Świdniku i WOŚP i Orszak Trzech Króli – odpowiada sam Dmowski. I zapewnia, że jest od PiS-u tak daleki, że równie dobrze mógłby być kandydatem KO czy Trzeciej Drogi. Choć już nie Lewicy.
– Taki z niego PiS, jak z... – nie kończy zdania jeden z lokalnych polityków. I tłumaczy, że gdyby Dmowski miał plecy w partii, to Magier nigdy by nie wystartował. – Pierwszy by plakaty rozklejał. Ale niektórzy pomyśleli, że jak Jaksona nie ma, to mogą przejąć miasto. Nie tylko KO, ale też inni z PiS-u – dodaje nasz rozmówca.
O tym, kto będzie rządził Świdnikiem zdecyduje już sama frekwencja. I to, kto mocniej zmobilizuje swoich wyborców. Jeżeli w domach zostaną starsi ceniący czyste chodniki, a zagłosują młodsi chcący zmian, to wygrać może Edyta Lipniowiecka.
– Kiedy analizuję wyniki wyborów w poszczególnych obwodach, to widać, że mam duże popracie – ponad 50 proc. – w miejscach, gdzie mieszkają raczej starsi. W nowszych częściach, miasta gdzie mieszkają młodsi, którzy dzień spędzają w Lublinie, a w Świdniku tylko śpią, to wypadam tam trochę gorzej – przyznaje zastępca burmistrza.
Kto dogada się z Konfederacją?
Niezależnie od tego, kto wygra w niedzielę, to nie będzie rządził w pełni samodzielnie. Dmowski w Radzie Miasta będzie miał 10 radnych. Lipniowiecka ośmioro, a Magier i jego KWW Projekt Świdnik trzech. Do większości musi powstać koalicja.
I wcale nie jest wykluczone, że za kilka tygodniu miastem będzie rządził duet Dmowski – Lipniowiecka (niezależnie od tego, kto zostanie burmistrzem). Na razie jednak ktoś inny kreśli scenariusze.
Bartłomej Pejo z Konfederacji już miał Dmowskiemu złożyć wizytę. To miała być bardzo konkretna propozycja polegająca na tym, że albo Dmowski weźmie Konfederację do współpracy, albo Konfederacja pójdzie z propozycją do Lipniowieckiej.
O tym, czy KWW 15 października zrobi polityczny wyskok i zacznie współpracować z Konfederacją, Lipniowiecka dziś nie przesądza. – Są w radzie trzy siły polityczne. I żeby móc sprawnie pracować dla miasta i realizować postulaty wszystkich mieszkańców, potrzebna jest współpraca wszystkich tych sił. Także z radnymi mojego kontrkandydata – mówi nam Edyta Lipniowiecka.
Na zdjęciu: Z Ulic Świdnika już znikają plakaty i płotki z reklamą kandydatów na radnych. Zostały jednak kandydatów na burmistrza (Fot. sko)
Od razu widać jakie poglądy ma osoba która napisała ten artykuł.Dobry reporter powinien przedstawiać nam fakty a swoje poglądy polityczne zatrzymać dla siebie. Nie wiem czy brak szacunku dla pana Dmowskiego miał być śmieszny? Myślę że profesjonalny reporter użył by słowa „poparty” a nie namaszczony. Po drugiej turze wyborów widać że Świdniczanie lubią starą atmosferę Jaksona i nie chcą wietrzenia tylko rozwoju Świdnika.Ja nie mieszkam w Świdniku ale tam się wychowałem i za każdym razem jak odwiedzam to miasto to widzę jak się rozwija.