var cnArgs = {"ajaxUrl":"https:\/\/jawnylublin.pl\/wp-admin\/admin-ajax.php","nonce":"ba0c66cdfe","hideEffect":"fade","position":"bottom","onScroll":false,"onScrollOffset":100,"onClick":false,"cookieName":"cookie_notice_accepted","cookieTime":2592000,"cookieTimeRejected":2592000,"globalCookie":false,"redirection":false,"cache":true,"revokeCookies":false,"revokeCookiesOpt":"automatic"};
var bwg_objectsL10n = {"bwg_field_required":"field is required.","bwg_mail_validation":"To nie jest prawid\u0142owy adres e-mail. ","bwg_search_result":"Nie ma \u017cadnych zdj\u0119\u0107 pasuj\u0105cych do wyszukiwania.","bwg_select_tag":"Select Tag","bwg_order_by":"Order By","bwg_search":"Szukaj","bwg_show_ecommerce":"Poka\u017c sklep","bwg_hide_ecommerce":"Ukryj sklep","bwg_show_comments":"Poka\u017c komentarze","bwg_hide_comments":"Ukryj komentarze","bwg_restore":"Przywr\u00f3\u0107","bwg_maximize":"Maksymalizacji","bwg_fullscreen":"Pe\u0142ny ekran","bwg_exit_fullscreen":"Zamknij tryb pe\u0142noekranowy","bwg_search_tag":"SEARCH...","bwg_tag_no_match":"No tags found","bwg_all_tags_selected":"All tags selected","bwg_tags_selected":"tags selected","play":"Odtw\u00f3rz","pause":"Pauza","is_pro":"","bwg_play":"Odtw\u00f3rz","bwg_pause":"Pauza","bwg_hide_info":"Ukryj informacje","bwg_show_info":"Poka\u017c informacje","bwg_hide_rating":"Ukryj oceni\u0142","bwg_show_rating":"Poka\u017c ocen\u0119","ok":"Ok","cancel":"Anuluj","select_all":"Wybierz wszystkie","lazy_load":"0","lazy_loader":"https:\/\/jawnylublin.pl\/wp-content\/plugins\/photo-gallery\/images\/ajax_loader.png","front_ajax":"0","bwg_tag_see_all":"see all tags","bwg_tag_see_less":"see less tags"};
O kłótni Żuka z Wcisło czy konieczności „pogonienia brukselskiego establishmentu” mówiono podczas „Spotkania Wolnych Polaków”, zorganizowanego przez PiS w CSK. Wystąpienie polityków cieszyło się takim powodzeniem, jakby na ekranie wyświetlano kinowy superprzebój.
119 miejsc – tyle dokładnie według specyfikacji technicznej liczy sala kinowa CSK. Ale w sobotę przyszło do niej przynajmniej dwa razy tyle sympatyków PiS. Wielu z nich miesiąc wcześniej było obecnych na odsłonięciu pomnika śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a potem na spotkaniu w CSK. Wtedy też sala była nabita, ale mówimy o Sali Operowej, w której mieści się tysiąc osób. Dlatego w sobotę niektórzy nie kryli irytacji. – Gdzie taką małą salę wziąć. Myśleli, że ludzie nie przyjdą czy co? – zastanawiała się jedna z nich. – Jak można było nas tak zlekceważyć? – ciskał gromy starszy mężczyzna. A ktoś inny proponował, żeby pójść na dużą Salę Operową. Ale ta nie wchodziła w grę, bo tam już w najlepsze trwały przygotowania do… gali boksu. A ten sport to przecież konik marszałka Jarosława Stawiarskiego (PiS). Ostatecznie, wszyscy się nie zmieścili, kilkadziesiąt osób zostało przed salą, by Wąsika i Kamińskiego zobaczyć na ekranie.
– Wolimy za dużo ludzi niż za dużą salę – obracał w żart problem z miejscami Przemysław Czarnek, szef regionalnych struktur PiS, wprowadzając na salę skazanych prawomocnie i uniewinnionych przez prezydenta byłych szefów MSWiA. I się zaczęło. Było o tym, że sytuacja w PiS nie jest wcale taka zła. – Słyszymy, że Żuk się kłóci z Wcisło o miejsce na listach. To kto się stacza, my – czy oni? – pytał retorycznie Czarnek. Dalej był apel do szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza. – Żeby panu nie przyszło do głowy, by wykorzystywać wojsko przeciwko rolnikom! Tego panu robić nie wolno! – grzmiał Czarnek. – Nie wolno! – jak echo odpowiedziała publiczność.
Było też o zakłamywaniu historii. – Niejaki Kowal (Paweł, poseł KO – red.) powiedział, że za rzeź wołyńską nie odpowiada państwo ukraińskie, bo go nie było. To byli obywatele polscy przeciwko obywatelom polskim, tak powiedział – stwierdził Czarnek. Pytał też kto blokuje ekshumacje Polaków pomordowanych na Wołyniu – Muminki? Kosmici? – pytał retorycznie. Było też o obecnej napiętej sytuacji między Polską a Ukrainą na granicy. Czarnek z jednej strony zaznaczył, że pomoc Ukrainie jest w żywotnym interesie Polaków, ale z drugiej strony zachowanie tamtejszych władz nazwał bezczelnym. – Nie możemy zgadzać się na bezczelność premiera Ukrainy. Nie możemy zgadzać się na bezczelność prezydenta Ukrainy. Nie jesteśmy naiwni. Musimy zadbać o polskich rolników i polski rynek rolny – zaznaczył Czarnek. Dostał za to brawa.
Z tematu Ukrainy szef lubelskiego PiS sprytnie przeskoczył na sprawy lokalne. – Żuk zadłużył Lublin w sposób niebywały. Te zadłużenie obciążą już kolejne pokolenia. Dlatego na stanowisku prezydenta potrzebny jest normalny człowiek, Robert Derewenda – zachwalał Czarnek obecnego na sali kandydata PiS na fotel prezydenta Lublina.
Jak Kamińskiego wyciągali z Pałacu Prezydenckiego
W końcu głos dostał Mariusz Kamiński. Mówił prawie pół godziny. A mówił o niszczeniu opozycji przez obecną koalicję rządzącą i zawłaszczeniu mediów. – Nie ma telewizji publicznej, jest tylko ich telewizja, bezprawnie przejęta – stwierdził. Kamiński opowiadał też o co „tak naprawdę chodziło” w tzw. aferze gruntowej, za którą on i Maciej Wąsik trafili za kratki. – To była walka z korupcją, to nie była żadna partyjna działalność – przekonywał. Jego zdaniem postawienie go przed sądem było zemstą obozu Tuska za wykrycie przez CBA afery hazardowej, której twarzami byli główni politycy PO. – Wysłałem premierowi ówczesnego rządowi Donaldowi Tuskowi tajne pismo, a dwa tygodnie po wysłaniu tego listu zostałem zaproszony do prokuratury, gdzie postawiono mi zarzuty w tzw. aferze gruntowej. To była zemsta za to, że jego koledzy chcieli okradać Skarb Państwa – mówił Mariusz Kamiński.
Było też o przewinach obecnej władzy. – Chcą odwołać prezes Trybunału Konstytucyjnego. To jest po prostu zamach na demokrację, na naszą wolność, na Polskę! – grzmiał były szef MSWiA i CBA. Opowiedział też o kulisach zatrzymania w Pałacu Prezydenckim przez policję. – Byliśmy oficjalnymi gośćmi prezydenta, nie ukrywaliśmy się. Wpadli, wyciągali nas z Pałacu Prezydenckiego przez sekretariat głowy państwa. To skandal! – mówił Kamiński. – Precz z rządem! – krzyknął ktoś z sali. Skandalem Kamiński nazwał chęć odwołania prezesa NBP Adama Glapińskiego. – W ich programie jest to, żeby polski złoty zniknął – mówił Kamiński. Przekonywał też, że nadal jest posłem, a jeśli „kolejna osoba za nim na liście” przyjmie mandat (Monika Pawłowska już to zrobiła – red.), to będzie to niezgodne z konstytucją. Mobilizował przed kwietniowymi wyborami, by walczyć „o każdy mandat, każdą miejscowość i każdy sejmik wojewódzki”, ale i czerwcowymi do europarlamentu, by „pogonić ten lewicowy establishment brukselski”.
Obrzydzić ludziom PiS
Maciej Wąsik mówił krócej i skoncentrował się na konkretnym aspekcie, tj. operacji „Lucień” (w miejscowości o tej nazwie znajduje się ośrodek szkoleniowo-konferencyjny CBA – red.). Przywoływał pytania, jakie były szef CBA (2009-2015) Paweł Wojtunik stawiał w TVN24 kilka dni po jesiennych wyborach do parlamentu. Pytania sugerowały, że CBA wobec polityków Trzeciej Drogi stosowało nielegalne podsłuchy. Wąsik mówił, że o Lucień pytali go ludzie w sklepie. – Operacja „Lucień”, która została przeprowadzona w mediach, była fejkiem. Została przeprowadzona tylko po to, by obrzydzić ludziom PiS i Kaczyńskiego – mówił Maciej Wąsik. Zapowiedział też, że już wkrótce on i Kamiński obnażą obłudę operacji „Pegasus”.
Nikłe szanse Derewendy?
Potem był czas na pytania od publiczności. Czarnek po raz kolejny został zapytany o przywództwo w partii i po raz kolejny zaprzeczył. – Dlaczego przed osiem lat nie znaleźliście zarzutów na tego brudasa, by go posadzić – pytał jeden z mężczyzn, mając na myśli Donalda Tuska. Czarnek zaapelował o kulturę wypowiedzi. – To przekroczenie granic. Można mówić „łobuz” – powiedział, a do pytania odniósł się Kamiński, wskazując, że „szereg rzeczy przeciwko ludziom Tuska zostało podjętych”. – Złote dziecko Tuska, łapówkarz Sławomir Nowak, Zbigniew Chlebowski, Stanisław Gawłowski, Włodzimierz Karpiński – wymieniał Kamiński.
Ostatni głos należał do Roberta Derewendy, kandydata PiS na prezydenta Lublina. A ten mówił m.in. bolączkach miasta: o dziurach w drogach, braku oświetlenia, a nawet kanalizacji. – Czas na zmianę. Lublin może być centrum tej części Europy – mówił Derewenda. – Ja mu daję max 15 procent – stwierdził sympatyk PiS opuszczając salę kinową.
Zdjęcia: Sala kinowa CSK była zapełniona po brzegi sympatykami i działaczami PiS (fot. Michał Dybaczewski)
” A ten mówił m.in. bolączkach miasta: o dziurach w drogach, braku oświetlenia, a nawet kanalizacji. ” To wszystko się zgadza, ale to są sprawy poboczne, a i w tej kategorii są tematy ważniejsze, jak dewastacja ekosystemu czy wygaszenie mpk. Dlaczego nie mówi o tym, co jest pierwotnym źródłem degradacji Dziadogrodu, tj. o tym, że miasto to de facto terytorium okupowane przez dewelo-bandę oraz traktowane z buta przez technokratę-narcyza, który znalazł sobie tu P0letK0 do realizacji swoich chorych wizji budowy Nowego Porządku (McCity) opartych na podręcznikach turbo-liberalnej ekonomii z lat 70-tych ub. wieku? PS. Tą ocenę „sympatyka PiS”, który szacuje poparcie ich kandydata na 15%, należy uznać za realistyczną. I chyba jest to zgodne z planem, w ramach którego kontynuacja rządów Dewelo-Duce jest przyjmowana przez te siły jako wygodne rozwiązanie, bo nikt nie pali się do wzięcia odpowiedzialności za miasto znajdujące się w stanie upadku.
Nie tylko drzewa umierają w Lublinie, ale również zapomniane historie i ludzkie tragedie pozostają niewypowiedziane, zakopane pod ziemią Górek Czechowskich.
Odkrycie szczątków ludzkich i artefaktów to nie tylko kwestia archeologiczna, ale również moralna i społeczna odpowiedzialność.
PiS, mając nadal kontrolę nad kluczowymi instytucjami IPN, miał i nadal ma szansę na otwarcie tych zatrzęsionych kart historii Lublina.
Jednakże, zamiast tego, decyduje się trzymać je w ukryciu, wykorzystując władzę w pionie historycznym i prokuratorskim IPN w celach politycznych.
To wyraźny dowód na to, że interesy partii stoją ponad troską o prawdę i pamięć.
Lublin potrzebuje przywództwa, które nie tylko dba o jego teraźniejszość, ale również otwiera drzwi do przeszłości, niezależnie od politycznych kalkulacji.
W przypadku Górek Czechowskich, cisza jest niegodna pamięci tych, którzy tam spoczywają.
Ludzie chca dostępnych mieszkan i terenow rekreacyjnych na miare miasta wojewódzkiego, a nie spektakli IPN-u, ktore grzeja wyobraźnię trzech osob na krzyz.
„Niejaki Kowal (Paweł, poseł KO – red.) powiedział, że za rzeź wołyńską nie odpowiada państwo ukraińskie, bo go nie było. To byli obywatele polscy przeciwko obywatelom polskim, tak powiedział – stwierdził Czarnek. Pytał też kto blokuje ekshumacje Polaków pomordowanych na Wołyniu – Muminki? Kosmici?”
Zabawne, że Czarnek posługuje się identycznymi argumentami, jak ci, co mówią o odpowiedzialności Polski za pogromy Żydów na Podlasiu w 1941 (w tym słynne Jedwabne). Paweł Kowal w obu sprawach przynajmniej stosuje spójną i uczciwą argumentację.
@Zibi – rathausowcy z dewelo-fanklubu mieli już sporo czasu (14 lat), żeby zorganizować przestrzeń w sposób przyjazny dla mieszkańców, a nie dla dewelo-buraków, niestety zamiast tego pojawiają się coraz bardziej zagęszczone dewelo-getta (przykład – Północna), a równocześnie „dostępność mieszkań” dalej spada, mimo że jest już i tak jedną z najgorszych w kraju (najgorszą w relacji do przeciętnych zarobków). Jak na tle tej filozofii wspierania wyciskania metrażu kurnikowego z powierzchni działek jawić się może sprawa „parku” na GCz.? Otóż jako nic innego niż wspieranie ekstremalnego cfaniactwa, gdzie 2 czy 3 dewelo-buraków nabyło ogromny bank ziemi po stawkach jak za tereny zieleni (ok. 100 zł/mkw licząc już tylko od gruntu przeznaczonego wkrótce po tym nabyciu pod zabudowę – ok. 25 mln za 25 ha – podczas gdy na rynku tereny mające obowiązujący plan pod bloki chodzą nawet po 10 x tyle). Należy mieć świadomość, że jedynym celem bandyckiej propagandy o „stworzeniu terenów rekreacji” jest zapewnienie ww. dewelo-burakom ponadprzeciętnych zysków. Na szczęście jakimś przypadkiem Czarnek jednym podpisem opóźnił realizację tego szczwanego planu o dobre 6-8 lat i jak na razie jeszcze prawie CAŁY teren jest miejscem rekreacji, a nie tylko jego okrojona pod potrzeby deweloburaczków część. I tak może też pozostanie, bo w międzyczasie w Dziadogrodzie powstały dziesiątki tys. kurników, podczas gdy ludności ubywa systematycznie w tempie kilka tys./rok. Jeszcze kilka lat i pomysł byznesowy zabetonowania GCz. 3k kurników stanie się takim samym niewypałem, jak plany budowy tam galerii handlowej. PS. Zgodzę się z tym, że – nie oceniając tego aspektu – rozgrzebywanie przeszłości faktycznie mało kogo obchodzi i jest to słaby argument przeciwko zabudowie, ale w walce z dewelo-okupantem należy chwytać się wszelkich dostępnych metod.
Inauguracja cyrku objazdowego pod hasłem chyba – „zostańmy razem”. Nie wróżę ażeby długo obecny elektorat pozostał z pisem, przyglądając się uważnie na średnią wieku entuzjastów dwóch ułaskawionych po pierwszym otrzymanym skazaniu i jednego jeszcze bez wyroku. Poczekamy na szczęśliwy finał – jesteśmy cierpliwi. Udało się obronić sędziów i niektórych prokuratorów (oczywiście nie ujmując wielu własnego zaangażowania) to liczymy na nich teraz.
Dołącz do ekipy Jawnego Lublina jako wolontariusz!
Fundacja Wolności ciągle poszukuje osób, którym bliskie są ideały jawności, przestrzegania prawa dobrego rządzenia czy racjonalnego wydatkowania pieniędzy publicznych.
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.ZgodaPolityka prywatności
” A ten mówił m.in. bolączkach miasta: o dziurach w drogach, braku oświetlenia, a nawet kanalizacji. ”
To wszystko się zgadza, ale to są sprawy poboczne, a i w tej kategorii są tematy ważniejsze, jak dewastacja ekosystemu czy wygaszenie mpk.
Dlaczego nie mówi o tym, co jest pierwotnym źródłem degradacji Dziadogrodu, tj. o tym, że miasto to de facto terytorium okupowane przez dewelo-bandę oraz traktowane z buta przez technokratę-narcyza, który znalazł sobie tu P0letK0 do realizacji swoich chorych wizji budowy Nowego Porządku (McCity) opartych na podręcznikach turbo-liberalnej ekonomii z lat 70-tych ub. wieku?
PS. Tą ocenę „sympatyka PiS”, który szacuje poparcie ich kandydata na 15%, należy uznać za realistyczną. I chyba jest to zgodne z planem, w ramach którego kontynuacja rządów Dewelo-Duce jest przyjmowana przez te siły jako wygodne rozwiązanie, bo nikt nie pali się do wzięcia odpowiedzialności za miasto znajdujące się w stanie upadku.
Nie tylko drzewa umierają w Lublinie, ale również zapomniane historie i ludzkie tragedie pozostają niewypowiedziane, zakopane pod ziemią Górek Czechowskich.
Odkrycie szczątków ludzkich i artefaktów to nie tylko kwestia archeologiczna, ale również moralna i społeczna odpowiedzialność.
PiS, mając nadal kontrolę nad kluczowymi instytucjami IPN, miał i nadal ma szansę na otwarcie tych zatrzęsionych kart historii Lublina.
Jednakże, zamiast tego, decyduje się trzymać je w ukryciu, wykorzystując władzę w pionie historycznym i prokuratorskim IPN w celach politycznych.
To wyraźny dowód na to, że interesy partii stoją ponad troską o prawdę i pamięć.
Lublin potrzebuje przywództwa, które nie tylko dba o jego teraźniejszość, ale również otwiera drzwi do przeszłości, niezależnie od politycznych kalkulacji.
W przypadku Górek Czechowskich, cisza jest niegodna pamięci tych, którzy tam spoczywają.
Dwóch kryształowych bandytów i jeden wieprz niegolony….. hehehehehe
Ludzie chca dostępnych mieszkan i terenow rekreacyjnych na miare miasta wojewódzkiego, a nie spektakli IPN-u, ktore grzeja wyobraźnię trzech osob na krzyz.
„Niejaki Kowal (Paweł, poseł KO – red.) powiedział, że za rzeź wołyńską nie odpowiada państwo ukraińskie, bo go nie było. To byli obywatele polscy przeciwko obywatelom polskim, tak powiedział – stwierdził Czarnek. Pytał też kto blokuje ekshumacje Polaków pomordowanych na Wołyniu – Muminki? Kosmici?”
Zabawne, że Czarnek posługuje się identycznymi argumentami, jak ci, co mówią o odpowiedzialności Polski za pogromy Żydów na Podlasiu w 1941 (w tym słynne Jedwabne). Paweł Kowal w obu sprawach przynajmniej stosuje spójną i uczciwą argumentację.
@Zibi – rathausowcy z dewelo-fanklubu mieli już sporo czasu (14 lat), żeby zorganizować przestrzeń w sposób przyjazny dla mieszkańców, a nie dla dewelo-buraków, niestety zamiast tego pojawiają się coraz bardziej zagęszczone dewelo-getta (przykład – Północna), a równocześnie „dostępność mieszkań” dalej spada, mimo że jest już i tak jedną z najgorszych w kraju (najgorszą w relacji do przeciętnych zarobków).
Jak na tle tej filozofii wspierania wyciskania metrażu kurnikowego z powierzchni działek jawić się może sprawa „parku” na GCz.? Otóż jako nic innego niż wspieranie ekstremalnego cfaniactwa, gdzie 2 czy 3 dewelo-buraków nabyło ogromny bank ziemi po stawkach jak za tereny zieleni (ok. 100 zł/mkw licząc już tylko od gruntu przeznaczonego wkrótce po tym nabyciu pod zabudowę – ok. 25 mln za 25 ha – podczas gdy na rynku tereny mające obowiązujący plan pod bloki chodzą nawet po 10 x tyle).
Należy mieć świadomość, że jedynym celem bandyckiej propagandy o „stworzeniu terenów rekreacji” jest zapewnienie ww. dewelo-burakom ponadprzeciętnych zysków. Na szczęście jakimś przypadkiem Czarnek jednym podpisem opóźnił realizację tego szczwanego planu o dobre 6-8 lat i jak na razie jeszcze prawie CAŁY teren jest miejscem rekreacji, a nie tylko jego okrojona pod potrzeby deweloburaczków część.
I tak może też pozostanie, bo w międzyczasie w Dziadogrodzie powstały dziesiątki tys. kurników, podczas gdy ludności ubywa systematycznie w tempie kilka tys./rok. Jeszcze kilka lat i pomysł byznesowy zabetonowania GCz. 3k kurników stanie się takim samym niewypałem, jak plany budowy tam galerii handlowej.
PS. Zgodzę się z tym, że – nie oceniając tego aspektu – rozgrzebywanie przeszłości faktycznie mało kogo obchodzi i jest to słaby argument przeciwko zabudowie, ale w walce z dewelo-okupantem należy chwytać się wszelkich dostępnych metod.
Inauguracja cyrku objazdowego pod hasłem chyba – „zostańmy razem”. Nie wróżę ażeby długo obecny elektorat pozostał z pisem, przyglądając się uważnie na średnią wieku entuzjastów dwóch ułaskawionych po pierwszym otrzymanym skazaniu i jednego jeszcze bez wyroku. Poczekamy na szczęśliwy finał – jesteśmy cierpliwi. Udało się obronić sędziów i niektórych prokuratorów (oczywiście nie ujmując wielu własnego zaangażowania) to liczymy na nich teraz.