Wesprzyj Kontakt

2 minuty czytania  •  07.12.2019 12:57

Dzień sąsiada

fot. canva.com

Udostępnij

Dzień sąsiada jest w naszym interesie

Modne i nośne słowo – społeczeństwo obywatelskie. Co to właściwie znaczy? Dla ludzi z mojego pokolenia kojarzy się z czasami socjalizmu w Polsce. Gdzie często używało się słowa „Obywatelu”. Jednak dziś ma zupełnie inne, bardziej wartościowe znaczenie. Obserwujemy rozwój edukacji obywatelskiej już w naszych małych społecznościach lokalnych, z którymi się utożsamiamy. Dlaczego się tak identyfikujemy? Bo to nasze wspólne! My decyduje co będzie się działo i jak wyglądało. Jednak rzeczywistość bywa bardziej brutalna, bo wspólne oznacza… niczyje. A co mnie obchodzi wygląd naszej klatki schodowej czy naszego podwórka? Moje mieszkanie zaczyna się za drzwiami. Reszta, ta wspólna, jest przecież niczyja i niech taka pozostanie. Jak zmienić ten tok myślenia i wieloletnie przyzwyczajenie?

Jest mnóstwo organizacji i mnóstwo akcji, które prI co? I klapa!óbują to przełamać. Wyposażona w taką wiedzę, pełna dobrej woli i nadziei, pomyślałam: fajnie byłoby zrobić coś takiego na naszym skromnym osiedlu, co zbliżyłoby ludzi.

Wymyśliłam: „Dzień Sąsiada”! Taki piknik gdzie moglibyśmy się poznać, wypić kawę przyniesioną z domów, zjeść upieczone przez sąsiadkę ciasto. Może wymienić się rzeczami, zabawkami, których już nie używają nasze dzieci? Poznać hobbystów, którzy być może mieszkają za ścianą. Zaprosić seniorów, bo przecież bliziutko, nie trzeba jechać. Może poznać ich potrzeby, czy tez zwyczajnie wysłucha?. Oczami wyobraźni widziałam już ten kolorowy piknik, śmiechy i zabawy dzieci. Myślałam sobie, że jak ludzie tak się spotkają, pogadają o wszystkim i o niczym, częściej będą się później do siebie uśmiechać. Trudniej będzie rzucić jakąś opryskliwą uwagę do kogoś z kim parę dni temu tak się miło rozmawiało. Ulotki już właściwie się przygotowywały same, część sąsiadów nastawiona entuzjastycznie do projektu. Zrobiłam krótki rekonesans, co ludzie sądzą o tym pomyśle…

I co? I klapa!

Mur nie do przebicia. A po co? A na co?… I tak się wszyscy znają. Sonda sąsiedzka przeprowadzona była w większości wśród młodych ludzi, gdzie liczyłam na entuzjazm. Po tym falstarcie, po jakichś dwu miesiącach poszłam na zebranie osiedlowe. Ludzie podzieleni na jakieś obozy, jakoś wrogo do siebie nastawieni. I tak sobie pomyślałam, czy byłaby jakaś różnica gdybyśmy wtedy wypili razem kawę i zjedli szarlotkę?

I tak po tych doświadczeniach zajęłam się rozwojem osobistym. Maluję, robię decoupage, i tylko mi smutno, ze nie mam tego komu pokazać.

Teresa Ciurska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *