5 minuty czytania • 12.07.2023 16:23
Michał Moskal karierę robi z Warszawy. I tym irytuje lubelskich działaczy PiS
Udostępnij
Młody polityk PiS ponownie został szefem gabinetu wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. Czy to umocnienie pozycji Michała Moskala? – Jakby tego potrzebował – ironizują w lubelskim PiS.
Jeśli wyliczyć lubelskich polityków PiS, którzy mogą coś szybko załatwić w Warszawie, to lista będzie krótka. To Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki, Ryszard Madziar – pochodzący z Mazowsza a kierujący PiS w chełmskim okręgu wyborczym. To także szef gabinetu politycznego Jacka Sasina. Samego ministra aktywów państwowych też trzeba wyliczyć. I jeszcze Michała Moskala.
To ludzie, którzy mają dostęp do uszu najważniejszych ludzi w kraju. Ostatnio najwięcej uwagi przykuwa 29-letni Michał Moskal.
Od młodzieżówki do pani Basi
Urodził się Janowie Lubelskim, studiował prawo na Uniwersytecie Warszawskim i tam, w latach 2015-2017, był przewodniczącym Niezależnego Zrzeszenia Studentów UW. A to już całkiem blisko do polityki.
Ścieżka, jaką wybrał Moskal zaprocentowała członkostwem w młodzieżówce PiS. Moskal został szefem Forum Młodych PiS.
– Młodzieżówka to młodzieżówka. Niektórzy spędzają w niej dużo czasu, lata lecą, a jakoś się nie potrafią wybić. Ale żeby trafić na listę wyborczą do samorządu czy parlamentu trzeba mieć determinację i nie ograniczać się tylko do młodzieżówki. Za dużo przeszkód do pokonania, żeby polegać tylko na tym – mówi nam jeden z lubelskich polityków PiS. I wskazuje, że te przeszkody to inni działacze, radni, posłowie, którzy przecież nie zwolnią miejsca na liście dla „świeżaka” z młodzieżówki.
Ale Michał Moskal to inna historia, bo w 2018 r., zanim jeszcze zaczął rządzić PiS-owską młodzieżą został radnym warszawskiej dzielnicy Żoliborz. W CV ma także pracę w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji i w Ministerstwie Obrony Narodowej.
Ale naprawdę głośno o młodym polityku zaczęło się robić, kiedy zastąpił legendarną panią Basię. Chodzi o Barbarę Skrzypek, jedną z najbardziej zaufanych osób Jarosława Kaczyńskiego, pracownicę jego partyjnego gabinetu. W 2020 roku odeszła na emeryturę, a jej miejsce zajął właśnie Michał Moskal.
Oj, myli się ten, kto sądzi, że to zwykłe stanowisko sekretarza. To coś znacznie więcej. To przede wszystkim łącznik między prezesem a wszystkimi, którzy chcą z nim coś załatwić. To ucho prezesa.
– Dla prezesa ogromne znaczenie miał fakt, że pracowałem w administracji publicznej, do tego mam wykształcenie prawnicze. To pomaga koordynować codzienną pracę, komunikację i wdrażanie w życie proponowanych przez nas rozwiązań – opowiadał Moskal w rozmowie z Telewizją Republika.
Na konferencjach i bilbordach
Michał Moskal – to już pewne – będzie lubelskim kandydatem do Sejmu. Bryluje w mediach, jest na każdej znaczącej konferencji prasowej. Kiedy do województwa lubelskiego przyjeżdża Daniel Obajtek gospodarskim okiem przyjrzeć się wydobyciu gazu, to obok stoi Moskal. Żaden poseł, tylko Michał Moskal. Jadąc S17 mija się billboardy z twarzą Moskala.
Na trasie z Lublina do Łęcznej też stoi wielki Moskal (na zdjęciu). Reklama jest ogromna, widać ją z daleka. Kiedy podjeżdża się bliżej, kierowca nie ma szansy dojrzeć, gdzie ta konstrukcja się kończy.
I to trochę polityków PiS irytuje. Stara szkoła polityczna wskazuje, że karierę ogólnopolską robi się od dołu. Zaczyna się w swoim mieście, powiecie i pnie się do rządu czy parlamentu. Ma się jakiegoś zwierzchnika, który polityka ciągnie za sobą do Warszawy, albo samemu buduje się swoje zaplecze – ludzi, na których plecach wchodzi się wyżej. Moskal to jednak nowa szkoła.
– Tak samo jak Piotrek Patkowski – mówi nam jeden z posłów PiS. Patkowski to pochodzący z Lublina młody wiceminister finansów. – Tak jak Michał Moskal zaczynali nie w terenie, ale w Warszawie i tam od razu robili karierę – dodaje nasz rozmówca. I przyznaje, że irytujące jest to, że takie osoby trafiają na tutejsze listy wyborcze, choć z Lubelskiem związani są tylko z urodzenia. – Stawiają wielkie billboardy, konkurują z posłami o głosy, ale w regionie to się nie napracowali – wytyka nasz rozmówca.
Kontaktowy i koleżeński
Ale nie jest to żal to samego Moskala, bo ten ma bardzo dobre opinie. Jest kontaktowy, inteligentny, ma poczucie humoru, jest koleżeński. Ludzie go lubią. – Łatwo nawiązuje kontakty. Jest rzeczowy. Jak o czymś rozmawia, to zawsze na temat, nie zbacza. To chyba łączy go z Jarosławem Kaczyńskim – dywaguje jeden z lubelskich posłów PiS.
Czemu w ogóle piszemy o Michale Moskalu? Bo właśnie awansował. „Rzeczpospolita” podaje, że został szefem gabinetu politycznego wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS wrócił do rządu 21 czerwca, a 30 czerwca Moskal zaczął pracę w jego biurze. Zresztą tak samo było, gdy Kaczyński był wicepremierem w latach 2020-2022.
Oznacza to, że Moskal został właśnie szarą eminencją w rządzie i została wzmocniona jego pozycja w PiS. – Jakby tego potrzebował – kpi jeden z naszych rozmówców.
Podziemne zaręczyny
W awansach Moskalowi nie przeszkadzają związane z nim afery. To on stał za wyemitowanym w maju spotem PiS, w którym do ataku na PO posłużyła tragiczna historia Aushwitz Birkenau. Reklamówką partia Kaczyńskiego chciała zniechęcić do udziału w warszawskim marszu opozycji.
„W Auschwitz zamordowano ponad 1 mln osób”, „6 mln Polaków zamordowano podczas wojny” – takie napisy wyświetlały się w spocie, a te słowa zostały zestawione z internetowym wpisem Tomasza Lisa: „Znajdzie się komora dla Dudy i Kaczora”. – Czy na pewno chcesz iść pod tym hasłem? padło pytanie na koniec filmiku.
„Instrumentalizacja tragedii ludzi, którzy cierpieli i ginęli w niemieckim nazistowskim obozie Auschwitz – po jakiejkolwiek stronie politycznego sporu – uwłacza pamięci ofiar. To smutny, bolesny i niedopuszczalny przejaw moralnego i intelektualnego zepsucia debaty publicznej” – zaprotestowało muzeum Aushwitz, a krytycznie wypowiedział się także Andrzej Duda.
Moskal spot tłumaczył tak: – Tusk mówił o żelaznej miotle, o wyprowadzaniu siłą. Słyszeliśmy o szarańczy i dorzynaniu watahy, o bydle. Pamiętamy też działalność Janusza Palikota pod auspicjami szefa PO. Zapowiedzi, które należy rozumieć jako całkowite odrzucenie praworządności. Lis spuentował tę wieloletnią kampanię odczłowieczania ludzi PiS. Trzeba było na to zareagować, bo w historii nie raz zdarzało się, że od słów przechodzono do czynów.
Kolejna wpadka miała miejsce wcześniej, kiedy na jaw wyszły wydarzenia z grudnia 2022 roku. Moskal zjechał pod ziemię w lubelskiej kopalni Bogdanka i tam się oświadczył swojej wybrance. Miał mu to umożliwić Kasjan Wyligała, ówczesny wiceprezes, a dziś prezes, górniczej spółki.
Były podejrzenia, że złamano zasady bezpieczeństwa w kopalni, a na czas oświadczyn wstrzymano prace pod ziemią.
Jak było dokładnie, LW Bogdanka nigdy jasno nie wyjaśniła. Zapewniła jedynie, że każda podziemna wizyta odbywa się zgodnie z procedurami. Państwowa spółka tłumaczyła także, że pod ziemię zjeżdżają nie tylko górnicy, ale także sportowcy, dziennikarze, rektorzy wyższych uczelni i jest to wszystko elementem budowy wizerunku i „dobrych relacji z bezpośrednim otoczeniem na Lubelszczyźnie”.
Szybka kariera narzeczonej
Kobieta, której pod ziemią oświadczył się Michał Moskal to Maria Cholewińska, absolwentka górnictwa i geologii na AGH. Działaczka fundacji (Instytut im. Kazimierza Promyka czy Stowarzyszenie Europejskie Forum Wolności) otrzymujących pieniądze od państwowych spółek. W lutym tego roku na jaw wyszło, że Cholewińska pracuje w państwowej spółce KGHM Polska Miedź. Jak podało OKO.press, jest tam zastępcą dyrektora Departamentu Nowych Kierunków Biznesowych z pensją ok. 20-30 tys. złotych miesięcznie.
Michał Moskal, Maria Cholewińska i Kasjan Wyligała mają wspólny mianownik w swoich życiorysach. Wszyscy działali w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów.
Fot. Maria Cholewińska i Michał Moskal (FB Michała Moskala)
Dodaj komentarz