Wesprzyj Kontakt

4 minuty czytania  •  31.05.2023

Zemsta za „taśmę Lendzion”. Dwaj związkowcy mają być dyscyplinarnie zwolnieni

Udostępnij

Wiadomość o zamiarze zwolnienia dwóch związkowców z Teatru Muzycznego gruchnęła w kuluarach sejmiku kilka minut po tym, jak marszałek Jarosław Stawiarski zdjął z obrad sprawę fuzji trzech instytucji kultury. Jeden z zarzutów stawianych pracownikom – potajemne rejestrowanie, a potem rozpowszechnienie nagrania z dyr. Kamilą Lendzion w roli głównej. Ona sama nie pojawiła się dziś w sądzie, jest na zwolnieniu.

Zostałem wezwany z kadr o godz.13.30, że mam do odebrania pismo – tak Mirosław Dziaduszek, przewodniczący ZZ Polskich Artystów Muzyki Orkiestrowej w Teatrze Muzycznym, relacjonował na gorąco sposób, w jaki został powiadomiony o tym, że dyrektorka teatru chce w trybie dyscyplinarnym rozwiązać z nim umowę o pracę. Drugie zawiadomienie dotyczyło członka zarządu tego samego związku – Dariusza Domańskiego.

W tym czasie na sejmiku trwała gorąca dyskusja o kontrowersyjnym pomyśle połączenia trzech instytucji kultury. Przysłuchiwali się jej m.in. posłowie KO, a pracownicy CSK i Filharmonii im. Henryka Wieniawskiego żywiołowo reagowali na wystąpienia w sprawie fuzji. Dziaduszek (na zdjęciu) z pismami pojawia się na obradach. Pokazuje je dziennikarzom, radnym i posłom. Jest wyraźnie poruszony.

Jesteśmy podejrzewani, że to my dokonaliśmy nagrania. A nikt nam nie udowodnił, że myśmy to nagrywali – mówił emocjonalnie przewodniczący związku.

Co jest zasadne dla dyr. Lendzion?

Pisma podpisane przez dyr. Lendzion formalnie nie są jeszcze wypowiedzeniami umów o pracę. Informują jednak związek zawodowy, którego członkami są obaj pracownicy, o „zamiarze wypowiedzenia” (z winy pracownika, w związku z ciężkim naruszeniu podstawowych obowiązków pracowniczych). Jest to ścieżka, którą narzuca kodeks pracy.

Co Kamila Lendzion zarzuca związkowcom, żeby sięgnąć po najmocniejszą broń, jaką ma pracodawca, czyli dyscyplinarkę? W zawiadomieniu dotyczącym Domańskiego można przeczytać m.in., że ten miał publicznie nawoływać „o pomoc w zatrzymaniu fuzji, pomimo zasadności dla pracodawcy planowanego połączenia, co stanowi zagrożenie interesów pracodawcy”. Szefowa TM wprost zarzuca też, że pracownik rejestrował bez jej zgody, a potem rozpowszechnił słynne nagranie ze związkowcami z 24 kwietnia, na którym mówiła o swoich planach połączenia TM, CSK i filharmonii w jedną nową instytucję – operę lubelską. To wtedy padło słynne zdanie „Dyrektorem będę ja”, które później stało się mottem protestujących przeciwko łączeniu instytucji. Trafiło nawet na koszulki.

Pismo Lendzion datowane jest na 29 maja, ale związkowcy odebrali je 30 maja. Teraz – zgodnie z kodeksem pracy – związek ma 3 dni na zgłoszenie zastrzeżeń. Wiadomo już, że odpowiedź na temat zamiaru wręczenia „dyscyplinarek” będzie negatywna i – jak zapowiadają koledzy zwalnianych – mocna.

Bo bronili zakładu pracy przed likwidacją

Artur Gadzała, przewodniczący zarządu głównego ZZ PAMO, nie ma wątpliwości co do intencji szefowej Teatru Muzycznego: – To jest jej odwet, bo nasz związek jako jedyny przeciwstawił się pomysłowi połączenia tych instytucji, który oceniamy jako efekt wygórowanych ambicji pani Lendzion. Tym ruchem stara się pokazać, że nadal jest silna. Chce im dać i marchewkę, i kij: czyli obietnicę znaczącej roli i wyższych zarobków w nowej instytucji, a z drugiej strony pokazanie, że zwolni wszystkich, którzy nie będą propagatorem jej pomysłu o fuzji.

W podobnym tonie wypowiada się Piotr Kociubowski, który przez 15 lat pracował w Teatrze Muzycznym w Lublinie, ale w wyniku konfliktu z szefową w zeszłym roku złożył wypowiedzenie. Nadal jest jednak członkiem ZZ PAMO. – Absolutnie nie uważam, żeby nasi koledzy zrobili coś złego – wręcz przeciwnie, bronili zakładu pracy przed fuzją, a właściwie likwidacją – komentuje Kociubowski. – Nasza odpowiedź na pismo pani dyrektor jest w przygotowaniu i będzie ona bardzo negatywna. Wyślemy ją również do marszałka Jarosława Stawiarskiego, który jest jej zwierzchnikiem.

Co do zarzutu o nagranie – mógł zrobić to każdy, ale dyrektor się wydaje, niemal czarno na białym, że to my jesteśmy winni – dodaje Domański. I przyznaje, że liczy na deklaracje obecnych na sejmiku posłów i radnych opozycji z KO, że wstawią się w ich sprawie. – Dostaliśmy zapewnienie, że nie mam czego się bać – mówi. – I ja w to wierzę.

Jedną z osób, która ma rozmawiać z dyr. Lendzion w tej sprawie, jest Bartłomiej Bałaban (Suwerenna Polska), członek zarządu województwa lubelskiego, któremu podlega kultura. Jak powiedział Jawnemu Lublinowi, do spotkania ma dojść w piątek. Bałaban zaznaczył, że chce poznać powody tej decyzji, jednak zastrzegł, że za sprawy personalne teatru odpowiada dyrektorka.

Z dyrektor Teatru Muzycznego chcieliśmy porozmawiać o przyczynach zamiaru zwolnienia obu związkowców. W sekretariacie usłyszeliśmy jednak, że Kamila Lendzion jest na zwolnieniu lekarskim, a w pracy ma być w piątek. Wtedy też odpowie na nasze pytania, które wysłaliśmy mailem. A pytaliśmy m.in. o to, jakie ma dowody na to, że to któryś ze wspomnianych związkowców rejestrował i rozpowszechniał nagranie głośnego spotkania ze związkami działającymi w teatrze.

„To miał być efekt mrożący”

Jeśli dojdzie do wręczenia wypowiedzeń, sprawy najprawdopodobniej skończą się w sądzie. Związkowcy już zapowiadają, że się odwołają. Nie byliby pierwszymi zwolnionymi z Teatru Muzycznego, którzy z byłym pracodawcą spotykają się dziś na sali sądowej.

W Sądzie Rejonowym Lublin-Zachód od trzech lat toczy się proces jednej z solistek TM. Na środowej rozprawie miały zostać przesłuchane obie strony, sąd przewidział też czas na mowy końcowe. Sprawa została jednak odroczona (do września), bo dyr. Kamila Lendzion nie pojawiła się na sali sądowej. Jej pełnomocniczka przedstawiła zwolnienie lekarskie.

W Teatrze Muzycznym pracowałam blisko 27 lat. Zostałam zwolniona dyscyplinarnie w lutym 2020, gdy byłam na wielomiesięcznym zwolnieniu – opowiada kobieta, która walczy o odszkodowania i przywrócenie do pracy. Podkreśla, że była wzorowym pracownikiem i docenianą artystką. Na swoim koncie ma wiele nagród, dyplomów uznania i medali przyznawanych przez lata przez dyrektorów instytucji, prezydentów Lublina, marszałka województwa. – Moje zwolnienie miało przynieść efekt mrożący. Zamknąć ludziom usta – ocenia.

Współpraca: Agnieszka Mazuś

3 odpowiedzi na “Zemsta za „taśmę Lendzion”. Dwaj związkowcy mają być dyscyplinarnie zwolnieni”

  1. Xxx pisze:

    Panie Marszałku Balaban, choć zapewne i tak Pan tego nie przeczyta, to nie są tylko sprawy personalne Teatru. To jest próbą zwolnienia związkowców za ich działalność wynikająca z ustawy o związkach zawodowych.
    Może koalicja rządząca już przemysliwuje by zlikwidować wolne związki?

  2. Heinz Müller pisze:

    Marszałek w wyborach, a Lendzion już teraz do wywalenia i wywiezienia na taczce. Obrzydliwa baba z przerośniętym ego. Nic nie zaproponowała, żadnych gwarancji, tylko parcie na szkło i lans

  3. Teatr pisze:

    Mirek brawo Chłopie!!!
    Jedynie Ty w teatrze masz odwagę, swoich przeciwników Stalin pozwalniał.
    Boimy się angażować, bo dzisiaj stracić prace to tragedia. Dlarego stoimy za tobą murem i nie damy Cię zwolnić!!!
    Wszyscy w Teatrze jestesmy za Tobą poza wyjatkami takimi jak np dwie kurki, które już zdały egzamin do nowej opery. Jedna kurka w nowej operze będzie śpiewać Violettę w Traviacie Pucciniego, a druga bedzie jej partnerować. Ewentualnie zamienią się rolami. To nie są insynuacje. Rolami – nie płciami.
    Nikogo nie dyskryminuję.
    Panie Marszałku Gomułko od Traviaty zpucciniego , dalsze piastowanie urzędu przez Pana zagraża demokracji ściany wschodniej.
    Gwałcisz Pan demokrację!!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *