var bwg_objectsL10n = {"bwg_field_required":"field is required.","bwg_mail_validation":"To nie jest prawid\u0142owy adres e-mail. ","bwg_search_result":"Nie ma \u017cadnych zdj\u0119\u0107 pasuj\u0105cych do wyszukiwania.","bwg_select_tag":"Select Tag","bwg_order_by":"Order By","bwg_search":"Szukaj","bwg_show_ecommerce":"Poka\u017c sklep","bwg_hide_ecommerce":"Ukryj sklep","bwg_show_comments":"Poka\u017c komentarze","bwg_hide_comments":"Ukryj komentarze","bwg_restore":"Przywr\u00f3\u0107","bwg_maximize":"Maksymalizacji","bwg_fullscreen":"Pe\u0142ny ekran","bwg_exit_fullscreen":"Zamknij tryb pe\u0142noekranowy","bwg_search_tag":"SEARCH...","bwg_tag_no_match":"No tags found","bwg_all_tags_selected":"All tags selected","bwg_tags_selected":"tags selected","play":"Odtw\u00f3rz","pause":"Pauza","is_pro":"","bwg_play":"Odtw\u00f3rz","bwg_pause":"Pauza","bwg_hide_info":"Ukryj informacje","bwg_show_info":"Poka\u017c informacje","bwg_hide_rating":"Ukryj oceni\u0142","bwg_show_rating":"Poka\u017c ocen\u0119","ok":"Ok","cancel":"Anuluj","select_all":"Wybierz wszystkie","lazy_load":"0","lazy_loader":"https:\/\/jawnylublin.pl\/wp-content\/plugins\/photo-gallery\/images\/ajax_loader.png","front_ajax":"0","bwg_tag_see_all":"see all tags","bwg_tag_see_less":"see less tags"};
– Sądzę, że prezydent dużego miasta zawsze znajdzie czas dla inwestorów – zeznał dziś przed sądem Kamil K., przedsiębiorca z branży budowlanej i znajomy oskarżonych w głośnym procesie o płatną protekcję przy budowie wieżowca przy ul. Zana.
Środa była kolejnym dniem opisywanej przez nas głośnej afery tzw. „Zanagate”, w której – po akcji CBA – prokuratura oskarżyła kilku lubelskich przedsiębiorców. Jeden z nich – Maciej Sz. – już dobrowolnie poddał się karze. Przed sądem odpowiadają Piotr Kowalczyk, były przewodniczący Rady Miasta, obecnie wspólnik kilku prężnie działających spółek z branży deweloperskiej, architekt Adam M. oraz przedsiębiorca Mariusz P. Oskarżeni mieli powoływać się na wpływy w m.in. w Urzędzie Miasta Lublin w celu załatwienia zgody na budowę drapacza chmur przy ul. Zana. W zamian od udającego biznesmena agenta CBA mieli żądać 1 mln zł łapówki.
Razem jeździliśmy na wakacje
Dziś zeznawał Kamil K., który od 15 lat działa w branży budowlanej. Opowiadał o swoich relacjach z oskarżonymi. Z Adamem M. i Mariuszem P. A połączyła ich spółka Odyseja Architekci, zajmująca się projektowaniem. Firma – jak przyznał świadek – ma na koncie kilka dużych realizacji, m.in. osiedla mieszkaniowe w Pruszkowie, czy przy ul. Gęsiej w Lublinie. Podobnie jak oskarżony Adam M., był w niej udziałowcem. Z kolei Mariusz P. pełnił funkcję wiceprezesa zarządu.
O swoich relacjach z oskarżonymi mówił tak: – Znajomość z P. przerodziła się w prywatną. Razem jeździliśmy na wakacje. Przyznał też, że od trzech lat nie utrzymują kontaktów.
– A z jakiego powodu? – zapytała sędzia Bożena Dzimira-Rzepkowska.
– No właśnie z powodów tej sprawy. Przestałem przyjeżdżać do Lublina (K. biznes prowadzi głównie w Chełmie – red.). Nie mieliśmy specjalnych powodów się spotykać – tłumaczył Kamil K.
Przyznał, że zna także Piotra Kowalczyka: chodziło m.in. o doradztwo w sprawie kamienicy na Starym Mieście czy remontu w domu jego żony Moniki Drozd-Kowalczyk (na zdjęciu poniżej; jest radcą prawnym, w sprawie występuje jako jedna z pełnomocników męża).
Jak przyznał, w spółce Odyseja Architekci „cały kontakt pomiędzy inwestorem a projektantem był przez Mariusza i Adama”, a on głównie odpowiadał za wykonawstwo. Wspólnicy mieli nawzajem polecać swoje usługi potencjalnym klientom.
Na pytanie mecenasa Marka Chołdzyńskiego, obrońcy Kowalczyka, czy kiedykolwiek słyszał, żeby jego klient powoływał się na wpływy w urzędach albo instytucjach, odpowiedział: – Nie, nie słyszałem.
Gdy podobne pytanie na temat Mariusza P. zadał mecenas Piotr Kryczka, świadek przyznał, że ten również nie powoływał się na wpływy: – Natomiast wszyscy wiedzieli, że jest spokrewniony z ówczesny wojewodą, czyli panem Czarnkiem (Przemysławem – red.). To była raczej powszechna wiedza.
Zwykła działalność operacyjna
– A czy zdarzało się panu przy inwestycjach, przy których były problemy, np. spotykać się z prezydentem miasta, burmistrzem, naczelnikami wydziałów? – pytał mecenas Kryczka.
– Tak, z każdym z rodzajem z tych urzędników – odpowiedział Kamil K.
– Czy to było coś niezwykłego, czy wpisane w wasze działania?
– To jest zwykła działalność operacyjna.
– Czy Adam M. w ramach Odyseja wykonywał takie czynności, spotkania, uzgadnianie z urzędnikami?
– Było to jego główne zadanie w tej spółce, aby wyjaśniać sprawy formalne przy projektowaniu, czyli uzyskiwać pozwolenia zazwyczaj– zeznał Kamil K. Dodał, że bezpośredni kontakt z urzędnikami jest nieodłączny przy załatwianiu spraw związanych z procesem inwestycyjnym.
Na pytanie sędzi Bożeny Dzimiry-Rzepkowskiej (na zdjęciu powyżej) w jaki sposób odbywały się spotkania, Kamil K. powiedział, że z prezydentami czy burmistrzami wcześniej się umawiał, a z urzędnikami niższego stopnia nie było takiej konieczności, wystarczyło zazwyczaj przyjść do urzędu.
– Czy w trakcie jak pan pracował z M. miał pan okazję bliżej się poznać się z prezydentem Żukiem? – dopytywała sędzia.
– Rozmawialiśmy kilka razy, na spotkaniach branżowych, że tak powiem.
– W jaki sposób umawiał pan spotkania z prezydentem?
– Ja ich nie umawiałem, przychodziłem tylko jako doradca techniczny.
– A kto umawiał?
– Albo Adam, albo Mariusz.
– Nie było problemu, żeby prezydent znalazł dla was czas?
– Nie wiem, z jakim wyprzedzeniem były umawiane te spotkania. Sądzę, że prezydent dużego miasta zawsze znajdzie czas dla inwestorów– odpowiedział Kamil K.
Tajne specjalnego znaczenia
Na zakończenie sędzia odczytała pismo szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego, który odmówił odtajnienia niejawnej części akt sprawy. A znajdują się w niej m.in. nagrania z podsłuchów założonych podczas prowokacji pod kryptonimem „Chryzantema”. „Decyzja podyktowana jest koniecznością ochrony środków, formy i metod realizacji czynności wykonywanych przez funkcjonariuszy CBA” – uzasadnił szef Agencji.
Sędzia poinformowała jednak, że we wrześniu ponowi taki wniosek, bo pierwszy składał sąd jeszcze w innym składzie, a w międzyczasie – na co zwrócił uwagę jeden z obrońców – zmienił się szef CBA.
document.getElementById( "ak_js_1" ).setAttribute( "value", ( new Date() ).getTime() );
Podstawowa kwestia: czy „słowak” zdołał nagrać wypowiedzi Nieuchwytnego Dewelo-Fantomasa podczas sP0tkań „byznesowych” w rathausie, a jeśli tak, to czy kiedykolwiek ujrzą one światło dzienne? Bez tego będziemy mieć do czynienia z biciem piany, a na koniec dewelo-banda ponownie zakpi sobie z wymiaru sprawiedliwości.
Jak znam te klimaty, to treść podsłuchów nie zostanie odtajnia, a ich „bohaterowie” zostaną KO, TW lub Konsultantami. Teczki zostaną zdeponowane w Kancelarii Prezydenta RP i wpisane w zbiór zastrzeżony. Taki mamy w Polsce klimat od 1944 roku!!!
@LAS – czy puentę Pańskiej wypowiedzi powyżej należy rozumieć jako deklarację uznania sanacji za złotą erę demokracji bulandyjskiej? Jeśli tak, to – używając slangu prawniczego- nie mam więcej pytań.
Dołącz do ekipy Jawnego Lublina jako wolontariusz!
Fundacja Wolności ciągle poszukuje osób, którym bliskie są ideały jawności, przestrzegania prawa dobrego rządzenia czy racjonalnego wydatkowania pieniędzy publicznych.
Podstawowa kwestia: czy „słowak” zdołał nagrać wypowiedzi Nieuchwytnego Dewelo-Fantomasa podczas sP0tkań „byznesowych” w rathausie, a jeśli tak, to czy kiedykolwiek ujrzą one światło dzienne? Bez tego będziemy mieć do czynienia z biciem piany, a na koniec dewelo-banda ponownie zakpi sobie z wymiaru sprawiedliwości.
PS. Na pierwszym zdjęciu to oskarżyciel(ka)? Jeśli tak, to pozostaje mieć nadzieję, że jej zaangażowanie w sprawę dorównuje jej urodzie 😛
Jak znam te klimaty, to treść podsłuchów nie zostanie odtajnia, a ich „bohaterowie” zostaną KO, TW lub Konsultantami. Teczki zostaną zdeponowane w Kancelarii Prezydenta RP i wpisane w zbiór zastrzeżony. Taki mamy w Polsce klimat od 1944 roku!!!
@LAS – czy puentę Pańskiej wypowiedzi powyżej należy rozumieć jako deklarację uznania sanacji za złotą erę demokracji bulandyjskiej? Jeśli tak, to – używając slangu prawniczego- nie mam więcej pytań.
Można i tak, bo służby zawsze przejmowały wszystko z tzw. dobrodziejstwem inwentarza.
Pewnym wyłomem było działanie Instytutu Joachima Gaucka, co i tak nie zmieniło sytuacji w naszym kraju.