5 minuty czytania • 01.07.2024 14:21
Wicemarszałek przeprosił byłego przewodniczącego Rady Miasta. Za „kolesiostwo”
Udostępnij
Szykował się długi proces z 76 świadkami, a skończyło na przeprosinach na sali rozpraw i umorzeniu postępowania. Taki jest finał sądowego procesu, jaki Piotr Kowalczyk, znany lubelski deweloper i były wieloletni przewodniczący Rady Miasta, wytoczył byłemu radnemu miejskiemu PiS, a obecnie wicemarszałkowi województwa Piotrowi Bresiowi.
Sprawa miała związek z wypowiedziami Bresia (wówczas szefa klubu PiS w Radzie Miasta) na temat kontrowersyjnych planów Ratusza, który chciał sprzedać należace do miasta działki przy ul. Filaretów – Obok siedziby ZUS, na tyłach kościoła św. Józefa. Kontrowersyjnych, bo – po pierwsze – sprzedaży głośno sprzeciwiali się zarówno dzielnicowi radni jak i mieszkańcy, którzy widzieli tutaj teren zielony, a po drugie – zakupem działek miała być zainteresowana spółka Helvetia Development, której wspólnikiem jest były przewodniczący Rady Miasta Piotr Kowalczyk, prywatnie przyjaciel prezydenta Krzysztofa Żuka (PO).
Nowy szef klubu i seria wpadek
Breś, jako świeżo upieczony szef klubu PiS, wraz z radnymi swojej partii we wrześniu 2022 roku zorganizował konferencję prasową na temat sprzedaży działek, podczas której nie szczędził krytyki pod adresem prezydenta Lublina i byłego przewodniczącego Rady Miasta.
– Nie ma przypadku w tym wszystkim – mówił do dziennikarzy radny Breś. – Niech pan prezydent skończy z kolesiostwem w mieście! – apelował do Krzysztofa Żuka. I publicznie pytał: – Dlaczego pan sprzedaje teren zielony firmie pana Piotra Kowalczyka?
Przy okazji konferencji Breś zaliczył kilka wpadek. Mówiąc o wygaszeniu Żukowi mandatu prezydenta przez sąd (chodziło o zabronione przepisami łączenie tej funkcji z zasiadaniem w radzie nadzorczej państwowej spółki PZU Życie) powiedział, że Żuk został w tej sprawie skazany, choć w rzeczywistości nic takiego nie miało miejsca. Z kolei Kowalczykowi przypisał wniosek o wygaszenie szkoły przy ul. Spokojnej, gdzie później spółka Helvetia Investment (w której – przez inną spólkę – ma 1/4 udziałów), wybudowała luksusowe apartamenty. Były przewodniczący RM w późniejszym oświadczeniu sprostował tę informację, podkreślając, że pomysł wyszedł od wydziału oświaty, a za wygaszeniem szkoły był nawet sam radny Breś.
Trzecia wpadka Bresia dotyczyła opisywanej przez nas wielokrotnie spawy byłego budynku stomatologii w centrum miasta. — Firma pana Piotra Kowalczyka kupiła działkę przy ul. Karmelickiej. Efektem tego była zmiana planu zagospodarowania dla tego terenu, którą pan prezydent przedstawił Radzie Miasta. Arytmetyka jest nieubłagana i Rada Miasta zmieniła plan zagospodarowania dla tego terenu. Za chwilę pewnie firma pana Kowalczyka będzie sprzedawać tam apartamenty – grzmiał Breś.
Tymczasem dla tego obszaru nie było wówczas – i nie ma zresztą do dziś – takiego planu, a kilka spółek, m.in. ze stajni Kowalczyka, od lat stara się o wydanie warunków zabudowy. Deweloperskie zakusy blokują sąsiedzi z kamienicy przy ul. Świętoduskiej i przeor klasztoru Karmelitów Bosych.
Dzień po konferencji prasowej Breś co prawda rozesłał do mediów sprostowanie, gdzie przyznał się do popełnienia kilku błędów, ale Kowalczyka nie przeprosił. I dlatego ten zdecydował się pozwać szefa klubu PiS o ochronę dóbr osobistych. Chciał przeprosin w Dzienniku Wschodnim i wpłaty 50 tys. zł na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.
Był nawet uścisk dłoni
Podczas pierwszej rozprawy Kowalczyk mówił, w jaki sposób odebrał słowa Bresia. – Wbrew temu, co mówi strona pozwana, że kolesiostwem są pewne przywileje, jakie może uzyskać taka osoba jak ja, od takiej strony jak Ratusz, chciałbym nadmienić, że nie korzystam z żadnych przywilejów tego typu, a z przywilejów jak każdy inny przedsiębiorca – tłumaczył.
By zobrazować, że nie podlega specjalnemu traktowaniu, podał przykład jeden ze swoich spółek, która na rozpatrzenie wniosku o wydanie warunków zabudowy czekała pół roku, choć z godnie z prawem urząd ma na to 30 dni.
– Jeśli mówimy o renomie, to gdzie ona została naruszona? – pytał z kolei były szef klubu PiS, przywołując m.in. fakt, że Kowalczyk jest jednym z oskarżonych w sprawie o płatną protekcję w aferze tzw. Zanagate.
Mimo nakłania przez sąd do polubownego załatwienia sporu, do ugody ani na pierwszej, ani na kolejnych rozprawach nie doszło. Zanosiło się na długi proces, ale niespodziewanie w minionym miesiącu, rok po rozpoczęciu procesu, adwersarze zawarli jednak ugodę.
– Wobec nakłaniania przez sąd do zawarcia porozumienia, z inicjatywy pana Piotra Bresia, strony zawarły ugodę: pozwany przeprosił pana Piotra Kowalczyka za swoje nieprawdziwe wypowiedzi, w konsekwencji czego cofnęliśmy powództwo, a sąd umorzył postępowanie. Pozwany Piotr Breś zobowiązał się również do zwrotu połowy kosztów procesu, bowiem drugą połowę zwróci sąd – mówi Jawnemu Lublinowi mecenas Rafał Choroszyński, pełnomocnik Piotra Kowalczyka w procesie o ochronę dóbr osobistych.
Jak dodaje, takie rozwiązanie jest dla jego klienta zadawalające, bo wyrok zapadłby po 2-3 latach, gdy już nikt by nie pamiętał, o co tak naprawdę toczył się spór. Ale z drugiej strony sam Kowalczyk zgłosił aż 76 świadków do przesłuchania, w tym m.in. prezydenta Krzysztofa Żuk (PO), co przyczyniłoby się do rozciągnięcia w czasie całego procesu. Na tę niecodzienną liczbę świadków zwracał uwagę obrońca Bresia Marcin Bień. Jego zdaniem było to działanie skierowane na przewlekłość procesu.
Z ugody zadowolony jest także sam Kowalczyk: – Jestem usatysfakcjonowany faktem przeprosin za pomówienia ze strony Piotra Bresia. To kolejna sprawa o naruszenie dóbr, która wygrałem. Jest to również sygnał dla wszystkich, którzy czują się bezkarni, dokonując pomówień mojej osoby – przekazał nam były przewodniczący RM.
Kowalczyk chętnie ostatnio korzysta z sądowej ścieżki. Przypomnijmy, że wytoczył proces Piotrowi Nowakowi, byłemu dziennikarzowi Kuriera Lubelskiego, za artykuł o Zanagate (zakończył się ugodą i przeprosinami), a w toku jest m.in. sprawa przeciwko Agnieszce Mazuś, obecnej redaktor naczelnej Jawnego Lublin. Chodzi o trzy artykuły, które napisała jeszcze w czasach, gdy była zastępczynią redaktora naczelnego Dziennika Wschodniego. Jeden z nich pt. „Przewodniczący z wyboru, deweloper z zamiłowania” ukazał się tylko w wydaniu papierowym gazety. Jego publikację w internecie zatrzymali nowi właściciele tytułu prasowego (przedsiębiorcy z branży deweloperskiej). Można go znaleźć jedynie na stronie Stowarzyszenia Gazet Lokalnych – organizatora konkursu Local Press, gdzie tekst ten wygrał w kategorii „Dziennikarstwo śledcze”.
O komentarz do ugody chcieliśmy poprosić także Piotra Bresia, który pożegnał się już Radą Miasta i od kwietnia jest radnym wojewódzkim PiS i zarazem wicemarszałkiem województwa. Ale nie odebrał od nas dziś telefonu, ani nie zareagował na SMS. Zawarta ugoda nie przewiduje publikacji przeprosin w Dzienniku Wschodnim oraz wpłaty na WOŚP. Jak przekazał nam mec. Choroszyński, Kowalczyk i Breś na znak zgody podali sobie ręce.
Proces umorzony, a działki trafiły na sprzedaż
Działki przy ul. Filaretów, które wywołały tyle kontrowersji, Ratusz wystawił na sprzedaż w przetargach nieograniczonych. Trzy z nich za niecałe 3,3 mln zł kupiła spółka Vikana Komerc. Kolejne cztery podczas przetargu wylicytowała spółka Helvetia Development, oferując za nie 4,653 mln zł. To firma kapitałowo powiązana z Piotrem Kowalczykiem, Robertem Siejką i Wojciechem Lutkiem. Plan zagospodarowania przestrzennego w tym rejonie jest bardzo atrakcyjny dla deweloperów, bo można stawiać tu akademiki, bloki i biurowce. Helvetia już wcześniej, od 2020 roku, miała tu jedenaście innych niezabudowanych nieruchomości, a działki miejskie niejako się w nie wdzierały.
Na zdjęciu: Sądowy spór Piotra Kowalczyka (z lewej) z Piotrem Bresiem (z prawej) zakończył się ugodą. Fot. Krzysztof Wiejak
Albo zegniesz kolano przed dewelo-burakiem, albo będziesz mieć pod górkę. Nawet jak jesteś z P0lsK0-W0lskiej Zjednoczonej Partii Deweloperskiej. Ja osobiście wolałbym zostać zlicytowanym niż wejść w kontakt ze śmierdzącą łapą Tęgiego Łba, co oznacza, że ewidentnie nie nadaję się na polytykiera.
Tęgi Łeb powołuje 'bezkarność’ – jest to typowa projekcja, ponieważ to określenie dosK0nale pasuje właśnie do niego i do pozostałych okupantów z dewelo-bandy.
PS. Redaktor Mazuś życzę szczerze powodzenia w starciu z dewelo-bandą. Filipowicz pokazał, że da się bez zginania kolana.
Bresiu (wg. info z l***n112) naskoczył właśnie na straganiarzy na starym dworcu pks. Czy fakt, że kilka dni temu przybił piątkę z Tęgim Łbem, to zbieg okoliczności, czy może część „ugody”?
Co te zdarzenia mogą mieć ze sobą wspólnego? Otóż należy brać pod uwagę, że Tęgi Łeb może być jednym z czołowych kandydatów do przejęcia przedmiotowego terenu pod stawianie dewelo-klocków („ucywilizowanie” wg. nomenklatury dewelorozwoju).