10 minuty czytania • 21.03.2024 15:02
Urząd Marszałkowski Travel. Misje gospodarcze czy turystyka wycieczkowa?
Udostępnij
Nie trzeba mieć wieloletniej historii i sukcesów w biznesie. Wystarczy zrobić odpowiednie wpisy w ewidencji gospodarczej, by w ciągu pół roku odwiedzić Madryt, Chiny, Dubaj i Szanghaj. Na marszałkowskie misje jeżdżą niekiedy te same firmy albo przedsiębiorcy bez żadnego doświadczenia w branży.
– To są misje dla lubelskich przedsiębiorców, którzy za pieniądze z „Marketingu gospodarczego”, pieniądze pochodzące z Funduszy Europejskich dla Lubelskiego, będą mogli wyjeżdżać na różnego rodzaju sympozja, targi gospodarcze na całym świecie: trzy kontynenty, kilkanaście krajów – tak pod koniec stycznia marszałek województwa lubelskiego Jarosław Stawiarski (PiS) zachwalał organizowane przez urząd misje gospodarcze, zapowiadając 14 kolejnych takich wypraw.
W konferencji prasowej towarzyszyła mu Elwira Lorenz, p.o. dyrektor Departamentu Gospodarki w Urzędzie Marszałkowskim (oboje na zdjęciu poniżej), który odpowiada za wysyłanie w świat naszych przedsiębiorców po nowe kontrakty i rynki zbytu. – Zastanawialiśmy się, jak w ramach projektu ułatwić przedsiębiorcom ich ekspansję na rynki zagraniczne. Jak pokazać ich ofertę i jak promować na rynkach zagranicznych – mówiła dyrektorka.
„Darmowe wycieczki dla znajomych”
W wypowiedziach i informacjach o misjach przygotowanych przez marszałkowskich urzędników często przewijają się słowa-klucze: „internacjonalizacja„, „wzmocnienie potencjału eksportowego” czy „ekspansja na zagraniczne rynki„. Ładnie to wygląda w materiałach propagandowych, czy relacjach z konferencji prasowych, ale rzeczywistość nieco, a czasami nawet bardzo, rozjeżdża się z deklaracjami marszałka i jego podwładnych.
– Celem takich misji jest nawiązywanie kontaktów biznesowych, które w przyszłości mogą zaowocować podpisaniem kontraktów. Ale na liście uczestników nie ma żadnych kluczowych eksporterów ani osób pretendujących do tego miana, czy firm z potencjałem – opisuje Jawnemu Lublinowi osoba dobrze znająca realia naborów na misje gospodarcze. – To darmowe wyjazdy za publiczne pieniądze dla znajomych – tak komentuje obecność niektórych firm w niedawnej misji do Chin.
Bo trzeba przyznać, że marszałek wysyła przedsiębiorców nie byle gdzie. Może zaoferować im atrakcyjne kierunki, bo do dyspozycji ma wielomilionowy budżet z „Marketingu gospodarczego województwa III”. To 10 mln euro, czyli około 43 mln zł. W poprzednich edycjach tego budżetu marszałek chętnie czerpał, by opłacać np. „promocję walorów gospodarczych województwa poprzez sport”. Pieniądze trafiały zarówno do IV-ligowych zespołów piłki nożnej, na gale boksu, czy eurorozgrywki w koszykówkę. W najnowszej wersji już nie ma takiej możliwości.
Wracając do misji: w zeszłym roku na liście był m.in. Madryt, Chiny, wcześniej Abu Zabi i Dubaj (Zjednoczone Emiraty Arabskie). Imponująca jest tegoroczna (publikujemy ją na końcu tekstu). To m.in. Tokio, Cannes, czy Toronto w Kanadzie. Marszałek zazwyczaj pokrywa koszty przelotów, zakwaterowania, ubezpieczenia i biletów wstępu na imprezy wystawiennicze, czasami też koszty stoiska.
Tanio nie jest. Jak już pisaliśmy, gospodarcza wyprawa do Chin z marszałkiem Stawiarskim na czele kosztowała podatników prawie 95 tys. zł. Na same lotnicze podróże wydaliśmy 73 tys. zł, zakwaterowanie to kolejne 10 tys. zł, a inne wydatki 11,5 tys. zł. A mówimy o zaledwie sześcioosobowej delegacji, w której oprócz marszałka znalazły się dwie jego podwładne i raptem trzech przedsiębiorców (choć urząd oferował 12 miejsc), z których tylko jeden tak naprawdę związany był z branżą rolną, a taki był cel wyprawy do Państwa Środka.
Sposób na wpis do ewidencji
Informacja o tym, że urzędnikom nie udało się znaleźć 12. chętnych firm na misję do Chin, jest co najmniej zaskakująca. Według danych Urzędu Statystycznego na koniec czerwca 2023 roku w naszym województwie było zarejestrowanych prawie 210 tys. podmiotów gospodarczych, z czego aż 157,7 tys. to osoby fizyczne prowadzące działalność, a 28,2 tys. to spółki (w tym 18 tys. spółki handlowe). Rejestr REGON zawiera także 750 spółdzielni.
Mimo takiego bogactwa mikro, małych i średnich przedsiębiorstw (do nich skierowana jest misyjna oferta) Urząd Marszałkowski kwalifikuje, a potem wysyła w świat te same (pełną listę publikujemy w pdf na końcu tekstu).
Jedną ze stałych uczestniczek marszałkowskich misji jest firma Gold Crown. To jednoosobowa działalność gospodarcza prowadzona przez Anitę Kowalczuk-Sobieszczańską. W zeszłym roku zakwalifikowała się na wyjazd do Madrytu (BNI Global Convention 2023, 7-10 listopada); zaraz potem była na opisywanej przez nas misji na targach rolnych w Chinach (The 2nd Belt and Road Agricultural Cooperation Expo, 19-24 listopada). W tym roku sukcesem zakończył się dla niej nabór na kolejne targi z branży rolnej Gulfood 2024 w Dubaju (ZEA, 18-23 lutego). Pojawiła się także na liście wyjazdowej na prestiżowe targi CES w Las Vegas w Stanach Zjednoczonych. To coroczne, największe na świecie na świecie targi elektroniki oraz nowych technologii. W amerykańskiej stolicy hazardu prezentowane są nowe produkty, prototypy oraz nowości technologiczne. Ale z uwagi na to, że nie udało się w porę zarezerwować biletów lotniczych, Urząd Marszałkowski odwołał misję. 16 wybranych przedsiębiorców musiało obejść się smakiem.
Ale ciekawe jest samo to, że Kowalczuk-Sobieszczańska w ogóle zakwalifikowała się na misję do USA. Zgodnie z wpisem w Centralnej Ewidencji Działalności Gospodarczej podstawowa działalność Gold Crown to „pozostałe pozaszkolne formy edukacji, gdzie indziej niesklasyfikowane”. Na swojej stronie internetowej chwali się głównie organizacją eventów: imprez okolicznościowych, szkoleń, kursów, wyjazdów integracyjnych. Próżno tu szukać informacji o jakiejkolwiek aktywności w branży IT czy związanej z nowoczesnymi technologiami.
Nasz informator zwraca uwagę na zabieg, który pozwolił Anicie Kowalczuk-Sobieszczańskiej (zresztą nie tylko jej) startować w naborze. Wymagania stawiane przedsiębiorcom (to reguła stosowana też przy innych misjach) to prowadzenie biznesu na terenie województwa lubelskiego przynajmniej od pół roku i branża zbieżna z tematyką misji. To drugie można łatwo załatwić poprzez odpowiedni wpis PKD (Polska Klasyfikacja Działalności).
Właścicielka Gold Crown zadbała o właściwy pod koniec roku. 5 grudnia w ewidencji Gold Crown pojawiają się dwa nowe PKD: „Działalność związana z oprogramowaniem” oraz „Działalność związana z zarządzaniem urządzeniami informatycznymi„. Zgłoszenia na wyjazd do USA przyjmowane są do 14 grudnia. Podobny zabieg sprawdził się też w przypadku misji do Dubaju na Gulfood 2024, największych na Bliskim Wschodzie targach branży spożywczej. Od 23 stycznia Gold Crown ma nowy PKD „Pozostała sprzedaż detaliczna prowadzona w niewyspecjalizowanych sklepach”. Zgłoszenia na tę misję były przyjmowane do 25 stycznia.
Nasz informator podkreśla, że „sposób na PKD” to niemal powszechna praktyka, a odpowiednie podpowiedzi mają płynąć z samego Urzędu Marszałkowskiego. Chodzi o to, by zapełnić listę firm na wyjazd. Bo z tym urząd wciąż ma kłopot – w niektórych naborach trzeba ogłaszać dodatkową rekrutację.
I wołowina, i aplikacja
Nasze rozmowa telefoniczna z Anitą Kowalczuk-Sobieszczańską o jej udziale w misjach odbywała się w dwóch turach, bo przemieszczała się właśnie między lotniskami w drodze na kolejną misję – tym razem w Szanghaju (Food Ingredients China 2024, 20-22 marca). Jest to już jej czwarta od listopada misja zagraniczna. Gdyby udał się wyjazd do Las Vegas, byłoby o jedną więcej.
Zapytaliśmy ją, dlaczego przed tymi dwoma naborami zmieniła wpisy w ewidencji gospodarczej. – Nie robię tego celowo – zapewnia. – Mam sześć różnych branż, a o tym, czy jako firma spełniam kryteria wyjazdu na misję, decyduje Urząd Marszałkowski.
Z jej profilu w serwisie Linkedin wynika, że stawia na branżę medyczną, chemiczną, finansową i beauty. „Kontakty zamieniam na kontrakty” – reklamuje się.
Jakie są jej związki z branżą spożywczą czy rolną? – Od dwóch miesięcy ofertuję wołowinę oraz mleko w proszku dla Chińczyków. Jestem w trakcie zakładania spółki import-eksport – odpowiada, zaznaczając, że w Chełmie prowadzi też sklep spożywczy, a ekologiczna żywność jest właśnie tą branżą, którą chce rozwijać. Gdy pytamy o jej doświadczenie w zakresie IT, ogólnikowo stwierdza, że opracowuje specjalną aplikację.
Dodaje, że z uwagi na to, że jest lubelską dyrektorką BNI (Business Network International) ma częste kontakty z lokalnymi przedsiębiorcami, z którymi dzieli się wiedzą i kontaktami zdobytymi podczas misji, a na samych misjach – dzięki świetnej znajomości angielskiego – pomaga innym uczestnikom w odnalezieniu się w świecie wielkiego biznesu.
– Dzięki mnie wielu z nich dowiedziało się, że istnieje marketing gospodarczy województwa lubelskiego i można starać się o środki z tego budżetu – tłumaczy.
Na Instagramie właścicielka Gold Crown chętnie chwali się zdjęciami z zagranicznych misji, a to w luksusowym hotelu, a to z zabytkami czy drapaczami chmur w tle. Ale stanowczo zaprzecza, że jej podróże mają charakter turystyczny. – Podczas wyjazdów od rana do popołudnia mam liczne spotkania biznesowe, nawiązuję kontakty. A to, co robię potem, w wolnym czasie, to moja prywatna sprawa – ucina. I odsyła na swoje profile w serwisach Linkedin i Facebook, gdzie publikuje zdjęcia z oficjalnych spotkań.
Targi: spożywcze. Firmy: podnośniki i doradztwo
Firma Gold Crown nie jest zresztą jedyną firmą, której podstawowa działalność nie współgra z tematyką misji. Na Gulfood w Dubaju był też m.in. prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą Dawid Kostrubiec (firma No LIMIT). Na swojej stronie internetowej oferuje przede wszystkim usługi wysokościowe (wycinka i pielęgnacja drzew, usługi oświetleniowe, czyszczenie rynien itp.) oraz transport i pomoc drogową. W ewidencji gospodarczej 24 stycznia (na dzień przed końcem naboru do Dubaju) przy firmie No Limit pojawił się nowy PKD („Działalność agentów zajmujących się sprzedażą żywności, napojów i wyrobów tytoniowych„).
Gdy pytamy Kostrubca o jego związki z branżą spożywczą i dodanie PKD, odpowiada: – Nie wiem co w tym dziwnego. Pewnie tak zrobiłem. Rozszerzamy działalność naszej firmy w wielu obszarach biznesowych i jednym z nich jest branża FMCG.
Wskazuje, że jest współzałożycielem i członkiem polsko-kenijskiej izby handlowej (TIMU Polish Kenyan Chamber of Commerce – jest w trakcie rejestracji). – Poszerzyliśmy naszą ofertą handlową o usługę sprzedaży maszyn laserowych – tłumaczy właściciel No Limit. I dodaje, że „w związku z tym pojawiły się zapytania z branży FMCG„.
Na misje do Chin i Zjednoczonych Emiratów Arabskich zakwalifikował się również Bogdan Chodyka, który prowadzi firmę Euroinvent. Branża? – „Kompleksowe usługi doradcze i szkoleniowe w zakresie rozwoju przedsiębiorstw, jednostek samorządu terytorialnego oraz organizacji pozarządowych” – czytamy na stronie firmy. Gdy zapytaliśmy go o związki z branżą spożywczą, poprosił o telefon następnego dnia o godz. 10. Gdy dzwoniliśmy – już nie odebrał. Nie odpowiedział też na wiadomość SMS z prośbą o kontakt.
Misja: wycieczka turystyczna
Na kontrowersje związane z misjami zwracała niedawno uwagę randa Bożena Lisowska z Koalicji Obywatelskiej, która w sejmiku województwa jest przewodniczącą komisji rewizyjnej. – Nie są adekwatne do potrzeb naszych przedsiębiorstw. To bardziej wycieczki turystyczne, które nie przekładają się na rozwój naszych firm i zwiększanie zatrudnienia – uważa radna KO.
– Zarząd Województwa nie robi ewaluacji, w jaki sposób te misje przełożyły się na biznesowe konkrety: ile powstało nowych miejsc pracy, o ile zwiększyły się obroty czy eksport, ile podpisano umów handlowych. Lubelskie to przede wszystkim mali i średni przedsiębiorcy. Część z nich rzeczywiście chciałaby eksportować, ale do bliskich krajów, jak Słowacja, czy Ukraina. Tymczasem wymyśla się misje do Chin, Dubaju, czy Stanów Zjednoczonych, a to są targi dla dużych, poważnych firm, a nie dla mikroprzedsiębiorstw.
Jej słowa potwierdza jedna z uczestniczek misji, która – mimo początkowych oporów, rozwianych później przez urzędników marszałka – dała się namówić na wyjazd. – Każdego dnia gdy otwierałam oczy w hotelu, nie wierzyłam, w jakiej szopce uczestniczę. Dlaczego nie ma tu dużych, naprawdę znanych firm z mojej branży? To były targi dla naprawdę potężnych producentów – opisuje. I potwierdza, że urzędnicy marszałka sami podpowiadają, jaki wpisać PKD, by wszystko się we wniosku zgadzało.
Radna Lisowska zwraca też uwagę, że misje są słabo promowane i źle dopasowane do potrzeb rynku. – To jest niesprawiedliwe społecznie. Wiele firm po prostu nie wie o takiej możliwości. A inni nie chcą brać w tym udziału, bo widzą, że będzie to tylko strata czasu.
Zapytaliśmy Urząd Marszałkowski, w jaki sposób Departament Gospodarki (prowadzi nabory) weryfikuje, czy dana firma rzeczywiście, a nie fikcyjnie (wyłącznie poprzez wpisanie odpowiedniego PKD do CEIDG) działa w branży, z którą związana jest dana misja gospodarcza?
– Wnioskodawca zobowiązany jest wskazać kod PKD, w związku z którym ubiega się o pomoc de minimis (zbieżny z tematyką wydarzenia). Ponadto przedsiębiorca wypełniając wniosek przedstawia plan marketingowy związany z rozwojem swojej działalności eksportowej oraz wprowadzeniem produktów/usług/technologii na rynek zagraniczny – odpisał nam Remigiusz Małecki, rzecznik prasowy marszałka. Dalszy ciąg odpowiedzi to same ogólniki. To przedsiębiorcy „uzasadniają wybór rynku docelowego z uwzględnieniem potencjalnych użytkowników, klientów oraz inwestorów”, czy „potencjał wnioskodawcy do szybkiego wzrostu”.
Rzecznik zaznacza również, że przedsiębiorca składając wniosek jest zobowiązany zadeklarować, że nawiąże współpracę z partnerem zagranicznym oraz rozpocznie sprzedaż swoich produktów/usług/technologii na nowym rynku zagranicznym (na którym do tej pory nie prowadził sprzedaży). – Następnie w terminie 9 miesięcy od zakończenia wyjazdu firma złoży pisemne oświadczenie dotyczące efektów udziału w wydarzeniu – dodaje Małecki.
A gdy pytamy o to, dlaczego w naborach powtarzają się nazwy firm i czy Departament Gospodarki kieruje zaproszenia do określonego kręgu firm, Małecki stwierdza, że nabory są otwarte, a wszystkie informacje i wnioski dostępne na stronie urzędu.
Na zdjęciu głównym: Misja gospodarcza na targi rolne w Chinach w listopadzie zeszłego roku. Marszałek Jarosław Stawiarski (PiS) i jedna z najczęściej wyjeżdżających na misje uczestniczek: Anita Kowalczuk-Sobieszczańska z firmy Gold Crown Fot. Linkedin
misje-1Gdzie marszałek wysyła na misje
Targi i misje gospodarcze w I połowie 2024 r.:
FruitLogistica (branża spożywcza), Berlin/Niemcy, 7-9 lutego
Biofach (branża spożywcza), Norymberga/Niemcy, 13-16 lutego
Gulfood (branża spożywcza), Dubaj/ZEA, 19-23 lutego
World Sustainable Energy Days (zielone technologie), Wels/Austria, 6-8 marca
MIPIM (rynek nieruchomości), Cannes/Francja, 12-15 marca
China International Food Additives and Ingredients Exhibition (branża spożywcza), Szanghaj/Chiny, 20-22 marca
Hannover MESSE (branża inżynierii mechanicznej, elektrycznej i cyfrowe oraz sektora energetycznego), Hanower/Niemcy, 22-26 kwietnia
Międzynarodowe Targi Ochrony Pracy, Pożarnictwa i Ratownictwa SAWO (branża BHP), Poznań/Polska, 23-25 kwietnia
Nordbygg (branża budowlana), Sztokholm/Szwecja, 23-26 kwietnia
Japan IT Week (branża IT), Tokio/Japonia, 24-26 kwietnia
Warsaw Food Expo (branża spożywcza), Warszawa/Polska, 21-23 maja
PLMA (marki własne), Amsterdam/Holandia, 28-29 maja
ILA Berlin Air Show (branża lotniczo-kosmiczna), Berlin/Niemcy, 5-9 czerwca
Collision Toronto (branża IT/ICT), Toronto/Kanada, 17-20 czerwca
Ten artykuł został wsparty przez program grantowy „Media lokalne na rzecz demokracji” Journalismfund Europe
Wczasy. K… ich mac, klasa prozniacza w pelnej krasie. Duze wydatki, zero efektywnosci, zero odpowiedzialnosci. I na wszystko wytlumaczenie, zawzse inni winni, a nie urzednicy.
Tak wydaje sie nie swoje pieniadze. Kto wymieni pozytywny skutek istnienia takich tworow jak sejmiki wojewodzkie czy powiatowe (poza urzadzaniem koryt do pasienia sie stad urzedniczych darmozjadow)? Rozplenilo sie to-to jak robactwo. I jak insekty, do wytepienia jest niezwykle trudne.
Z taką prezeską pojechałbym choćby na koniec świata, w delegację służbową z marszałkowskiego
Trudno nie oprzeć se wrażeniu, że „Jawny Lublin” to forum antagonistów działań czy aktywności propagowanych przez Urząd Marszałkowski w Lublinie. To kolejny artykuł, oprócz tych o nowym dworcu w Lublinie, który tego dowodzi. Zamiast obiektywnej relacji, są tu zamieszczane artykuły pełne jadu i zawiści. Bardzo smutne, żenujące, nie będę więcej tego czytać…
Te artykuły to nic innego jak tylko sączenie jadu i brak obiektywizmu. Żenada…
Widziałem w TVP 3 jak z bożej łaski nieudacznik Wojciechowski opowiadał o wycieczce do Dubaju…wycieczce która przyniosła stratę ilu 3 milionów zł ? Zaprezentowano tam jak zwykle wiochę…Bender Motyka pokazywała jak się kwiatki z bibuły lepi…wstyd…XXI wiek a PRZYPAWANI nadal żyją na koszt mieszkańców miasta Lublina i Lubelszczyzny
To prawda co napisali. Szkoda tylko że autor nie dodał, że tak było we wszystkich projektach marketingu gospodarczego. Od piątku ten projekt służy promocji tych, którzy aktualnie są u władzy. Przepuszczono tam olbrzymie pieniądze, bez jakiejkolwiek gospodarności. To jakie „akcje” finansowano z tego projektu to legenda i szczyt marnotrawstwa.
Dla przyzwoitości dodajmy jedynie, że zacząla to robić poprzednia władza. Obecna, jak widać dobrze się w tych butach odnalazła.
Luksusowe wakacje za pieniądze podatników. Gold Crown Anita Kowalczuk-Sobieszczańska, ile ona tej wołowiny i mleka w proszku sprzedała? Czy tylko oferuje i nic więcej. Cała ta firma wygląda na wydmuszkę. Jakie ma obroty i ile osób zatrudnia?
Przez długi czas działalność była zawieszona. Z dotacji, głównie od Marszałka, przytuliła 127 871,35 zł.
Bezczelne babsko, przez takich ludzi traci lubelska gospodarka. Te środki lepiej przeznaczyć na firmy, które mają historię i doświadczenie w branży.
czy to prawdą jest pan Marszałek kupił do Urzędu nowe auto eletryczne Marki Tesla ?jako auto służbowe ?