Wesprzyj Kontakt

4 minuty czytania  •  09.07.2024 08:40

Swoim urzędnikom na „do widzenia”. Jak po wyborach wójtowie wypłacali nagrody

Udostępnij

Nie tylko wójt gminy Niedrzwica Duża odchodząc z urzędu wypłacił niektórym swoim podwładnym wysokie nagrody. To samo zrobił ex wójt gminy Sułów. Choć akurat on ma obecnie większe problemy – niedługo zasiądzie na ławie oskarżonych i może trafić do więzienia nawet na 10 lat.

Po wyborach samorządowych Fundacja Wolności (wydawca Jawnego Lublina), w trybie dostępu do informacji publicznej zwróciła się do 68 gmin z naszego regionu, w których zmieniły się władze, z pytaniem o nagrody przyznane urzędnikom w 2023 i 2024 r.

Przypomnijmy opisywany już przez nas casus Ryszarda Golca (PiS), który od 2018 r. był burmistrzem Niedrzwicy Dużej. W kwietniu walczył o reelekcję, ale zaliczył porażkę. Dosłownie o włos – bo 59 głosami – przegrał ze swoim jedynym rywalem Bartoszem Dąbrowskim (bezpartyjny). Opuszczając fotel wójta na „do widzenia” wypłacił swoim podwładnych nagrody roczne. Choć zwykle przyznaje się je pod koniec roku gdy już wiadomo ile pieniędzy zostało w gminnej kasie.

Do 45 zatrudnionych w urzędzie trafiło łącznie 289,5 tys. zł. Osoby z bliskiego kręgu Golca: jego zastępca, skarbnik i sekretarz dostali najwięcej – po 14 tys. zł. – Mamy tu do czynienia z pożegnaniem „dla swoich”. Z etycznego punktu widzenia nie wygląda to dobrze – ocenił dr hab. Grzegorz Makowski  z Fundacji Batorego.

Nagrody na wygraną i na pożegnanie

Ale nie tylko Ryszard Golec miał taki gest żegnając się z urzędem. W te same buty wszedł Leon B. (nie podajemy jego danych osobowych, bo prokuratura w związku z inną sprawą wystosowała wobec niego akt oskarżenia, o czym piszemy dalej), który w fotelu wójta gm. Sułów (pow. zamojski) zasiadał od 2014 r. Nic nie zapowiadało porażki także w tych ostatnich wyborach.

B. (startował ze swojego komitetu) w I turze spośród pięciu kandydatów zdobył największe popracie – 36,22 proc. (712 głosów). Konieczna była II tura, a kontrkandydatem był Piotr Kaliszewski (PiS). I tu urzędujący od dekady wójt zaliczył porażkę – przegrał zaledwie 52 głosami.

Z urzędem pożegnał się z gestem. W powyborczy poniedziałek, 22 kwietnia Leon B. wypłacił 25 urzędnikom „nagrody uznaniowe” na łączną kwotę 203,8 tys. zł. Uzasadnił to „wzorowym wypełnianiem obowiązków służbowych”. Najbardziej hojny był dla skarbnika gminy – 25 tys. zł oraz sekretarza – 15 tys. zł. Docenieni zostali także kierownicy referatów (8,5-15 tys. zł), inspektorzy (4,9-12 tys.), podinspektorzy (4,8-5,7 tys. zł), młodsi referenci (4,3-4,6 tys. zł) i pracownicy na stanowiskach pomocniczych (4-5,6 tys.).

Tymi nagrodami były wójt chciał sobie zapewnić wygraną, bo choć zostały wypłacone już po wyborach, to decyzja zapadła wcześniej. Komunikat do pracowników poszedł przed II turą – mówi następca Bulaka, Piotr Kaliszewski.

Teraz nowy wójt ma problem. – Dla budżetu naszej gminy to jest duża kwota. Mamy limit odnawialny na poziomie 2 mln zł, więc to jest 1/10 tego limitu. Wypłata takich nagród idzie ze środków bieżących i bardzo obciąża budżet – mówi Kaliszewski. Zaznacza jednak, że nagrody, które „zostały dane, nie zostaną zabrane, bo to byłoby niezgodne z prawem”. – Jedyne co mogę zrobić to wdrożyć oszczędności – przyznaje.

Chcieliśmy Porozmawiać z Leonem B., ale nie odbierał telefonu. Na SMS z pytaniem nie odpowiedział.

Co ważne, w całym poprzednim roku Leon B.k na nagrody wydał z budżetu gminy mniej niż do kwietnia 2024 r. W 2023 r. było to bowiem 201,4 tys. zł, a niektórzy dostali wtedy nagrodę dwa razy: m.in. skarbnik gminy (12,9 tys. pod koniec sierpnia i 17,5 tys. zł w grudniu), sekretarz gminy (12,1 tys. zł pod koniec sierpnia i 17,5 tys. zł w grudniu).

Były wójt ma poważniejszy problem

Były wójt gminy Sułów jest również bohaterem innej historii. On i jego żona usłyszeli prokuratorskie zarzuty. Śledczy podejrzewają, że przetarg ogłoszony przez gminę na utwardzenie dna wąwozu w miejscowości Źrebce został ustawiony. Firma Grażyny B. mogła wygrać postępowanie dzięki informacjom przekazywanym przez jej męża – ówczesnego wójta. Leon B. wprawdzie formalnie wyłączył się z podejmowania decyzji w tej sprawie, ale miał zdradzić swojej małżonce ile gmina zaplanowała wydać na tę inwestycję. Chodziło o kwotę 215 tys. zł. Zdaniem Prokuratury Okręgowej w Zamościu „ta informacja miała kluczowe znaczenie dla oceny i wyboru wykonawcy”.

To nie wszystko. Firmy startujące w przetargu musiały udokumentować minimum jedną inwestycję drogową za co najmniej 100 tys. zł. I tu też mąż dał żonie pomocną dłoń, bo – jak ustaliła prokuratura – Leon B. miał załatwić Grażynie B. wystawienie fałszywych referencji o wykonaniu robót budowlanych za 120 tys. zł dla firmy należącej do Mirosława R.

W maju 2019 r. gmina Sułów podpisała z żoną wójta umowę na roboty budowlane za niecałe 200 tys. zł. Jak dowodzi prokuratura, prace zostały wykonane wadliwie i niezgodnie z przepisami. Chodziło m.in. o nieprawidłowe ułożenie płyt i brak sprawnego odwodnienia, co skutkowało przemieszczeniem się płyt i zamuleniem terenu. Pomimo tego inspektor nadzoru inwestorskiego Stanisław K. podpisał końcowy odbiór prac, dzięki czemu Grażyna B. mogła otrzymać zapłatę.

Teraz byłemu wójtowi i jego żonie grozi do 10 lat więzienia. Małżeństwo nie przyznało się do zarzucanych czynów. Opuścili areszt po wpłaceniu poręczenia majątkowego.

Na zdjęciu: Leon B. był wójtem gm. Sulów przez dekadę (2014-2024). Na odchodne dał urzędnikom nagrody (Fot. Gmina Sułów/FB)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *