5 minuty czytania • 24.12.2024 12:31
Święta Palikot spędzi w areszcie, a kamienicę zabrał wierzyciel
Udostępnij
Choć sąd wyznaczył kaucję, to nikt jej nie wpłacił. Święta Bożego Narodzenia Janusz Palikot spędzi we wrocławskim areszcie. Kwota 2 mln zł okazała się być poza zasięgiem „króla polskiego crowdfundingu”.
Kilka dni temu sąd wyznaczył nową kwotę poręczenia. Dwumilionowa kaucja na koncie depozytowym Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej we Wrocławiu powinna się pojawić nie później niż do 26 grudnia 2024 r.
– Na chwilę obecną nie wpłacili. Nie są umówieni na złożenie dziś poręczenia – poinformował nas w południe w Wigilię prok. Przemysław Nowak, rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej.
We wrocławskim Areszcie Śledczym Janusz Palikot jest od 3 października. Przywieźli go tu agenci CBA, którzy tego dnia rano weszli do kamienicy przedsiębiorcy na Starym Mieście w Lublinie. Równie emocjonującą pobudkę Centralne Biuro Antykorupcyjne zafundowało dwóm najbliższym współpracownikom Palikota. Ale już następnego dnia obaj mogli wyjść za kaucją: 30-letni Przemysław B. miał do wpłacenia 150 tys. zł, a 70-letni Zbigniew B. – 100 tys. zł. W przypadku Palikota sąd również wyznaczył wówczas kaucję – w wysokości 1 mln. zł. Obrońcy biznesmena (warszawski adw. Jacek Dubois i adw. Andrzej Malicki z Wrocławia) przekonywali wówczas, że jest to „kwota nieosiągalna dla rodziny”.
Nie udało się tego jednak sprawdzić, czy rzeczywiście tak jest, bo ewentualne wyjście byłego polityka za kaucją zablokowała sama prokuratura. Skorzystała z przepisu, który zastosowanie poręczenia uzależnia od braku sprzeciwu prokuratora. Mec. Jacek Dubois grzmiał wówczas w mediach, że prokuratura skorzystała z „niekonstytucyjnego przepisu” (został on wprowadzony przez PiS). Teraz prokuratur po raz kolejny stara się o przedłużenie aresztu (na trzy miesiące), ale sprawy kaucji już nie blokuje.
– Do Sądu Okręgowego został już złożony wniosek o przedłużenie aresztu, ale jeśli poręczenie zostanie wpłacone, to wniosek będzie bezprzedmiotowy – mówi nam prok. Katarzyna Calów-Jaszewska z zespołu prasowego Prokuratury Krajowej.
Gdyby Janusz Palikot wyszedł z aresztu, to dwa razy w tygodniu (poniedziałek i czwartek) musiałby meldować się w komisariacie. Dostanie też zakaz opuszczania kraju i kontaktowania się ze współpodejrzanymi oraz świadkami w sprawie. Zarzuty wobec niego od jesieni się nie zmieniły – jest ich osiem, w tym siedem dotyczących oszustwa (na kwotę 70 mln zł) i jeden przywłaszczania mienia (na 5 mln zł). Do żadnego z nich się nie przyznaje.
Facebook zablokowany, X prowadzą adwokaci
Choć od października jest za kratami, to na jego koncie na platformie X (dawniej Twitter) pojawiają się wpisy. Ten z października informuje, że mogły się tu pojawiać „nieprawdziwe informacje i bezpodstawne sugestie mogące naruszać dobra osobiste Marka Maślanki”. W tym z połowy grudnia czytamy, że Janusz Palikot przeprasza Oswalda Rostockiego – m.in. za nazwanie go oszustem. W tym drugim przypadku sąd nakazał zamieszczenie przeprosin – w formie filmu – na Facebooku Palikota, ale ten profil zniknął 7 września. Kancelaria Dubois, która reprezentuje byłego polityka, tłumaczy, że nie ma do niego dostępu, bo został on zablokowany.



Kamienica na Starym Mieście zmieniła właściciela
W czasie gdy Palikot przebywa w areszcie, toczą się inne jego procesy przed sądami cywilnymi i karnymi. Obecny był na jednym, choć tylko zdalnie, bo na przewiezienie osadzonego z Wrocławia na rozprawę do Warszawy nie zgodziła się Prokuratura Krajowa. Z trójki oskarżonych o niezgodne z prawem reklamowane wysokoprocentowego alkoholu w mediach społecznościowych zeznawał tylko on. Jego byli wspólnicy – telewizyjny celebryta Kuba W. i wrocławski restaurator Tomasz Cz. – do sądu się nie pofatygowali.
Palikot z właściwą sobie nonszalancją tłumaczył, że jego głównym celem była edukacja Polaków w temacie spożywania alkoholu. – Ludzie nam gratulowali, że wprowadziliśmy inną kulturę picia – argumentował. Sądu jednak nie przekonał i został ukarany wysoką grzywną. Razem z kosztami procesu ma do zapłacenia blisko pół miliona złotych. Jego obrońcy zapowiedzieli odwołanie od wyroku do sądu wyższej instancji. Podobnie jak w przypadku innej wysokiej kary finansowej nałożonej na Palikota – w sierpniu prezes UOKiK ukarał go grzywną w wysokości 950 tys. zł (za jego ostatnią akcję crowdfundingową „Skarbiec Palikota”).
Zeznając w listopadzie przed warszawskim sądem przedsiębiorca przyznał, że nie ma dziś żadnych dochodów, samochodów ani nieruchomości. Pytany o adres, pod którym zamieszka po wyjściu z aresztu, wskazał swój dom przy Archidiakońskiej w Lublinie. Ale – jak pisaliśmy – ta nieruchomość do niego już nie należy.
W księdze wieczystej jednej z najstarszych kamienic na Startym Mieście w Lublinie widnieje już inny właściciel. To poznańska spółka Specivest należąca do Tomasza Gołębiewskiego (rocznik ’73), poznańskiego przedsiębiorcy, właściciela marki kosmetyków Semilac. To właśnie na rzecz Specivest sp. z o.o. Beta Alternatywna Spółka Inwestycyjna Spółka Komandytowa była ustanowiona na budynku hipoteka wielokrotnie przekraczająca wartość tej nieruchomości – 39 mln 250 tys. zł.
Na rzecz wierzycieli Palikotowie stracili też inną kamienicę na lubelskim Starym Mieście – Dom Złotnika na ul. Złotej. W lutym br. budynek przeszedł na własność powiązanej z CK Money spółki CK Investments, a ta natychmiast go sprzedała. Za niespłacone długi CK Money (niedawno firma pożyczkowa zmieniła nazwę na Cash Capital 4 You) przejęła też inną nieruchomość Palikotów – willę w Mięćmierzu pod Kazimierzem Dolnym.
Egzekucji komorniczej może natomiast uniknąć kamienny kościółek w Okrzeszynie pod czeską granicą. Dawna ewangelicka świątynia zmieniła właściciela w połowie tego roku. Nadal jest na sprzedaż (650 tys. zł), ale nie sprzedaje go już spółka Kresy, ale Łukasz Piłasiewicz – lubelski prawnik, bliski współpracownik Janusza Palikota.
Rodzina Janusza Palikota już nie mieszka w Lublinie. Jego żona z córką przeprowadziła się do Warszawy. W dniu aresztowania byłego polityka zmieniła też nazwę swojej modowej marki, nie sprzedaje już ubrań pod szyldem „Monika Palikot”. Syn wyjechał do szkoły w USA.
Na zdjęciu głównym: Firmowy wyjazd pracowników Browaru Tenczynek do Maroka wiosna 2023 r. Fof. Facebook Janusza Palikota
Spekuluję, że już któryś z dewelo-buraczków z Loży zasadził się na przejęcie kamienicy P0 Paliklaunie, żeby podjąć pałeczkę brylowania.
Obstawiam, że będzie to ktoś z Czwórki kontrolującej Rewir Śródmieście, czyli albo Tęgi Łeb, albo Tralalala InvestmĘt, albo Don Hamisco, albo Urban I Czyściciel Kamienic.
PS. Ciekawe, czy Paliklaun teraz żałuje, że nie zdecydował się wstąpić do Klubu Dewelo-Buraczków Dziadogrodu. Być może nie mógł pogodzić się z tym, że w tej Loży nie miał szans grać pierwszych skrzypiec.
Największą karą dla Palikota i jemu podobnych byłoby chyba upokorzenie postaci stanięcia w kolejce do miejskiego urzędu pracy czego szczególnie temu panu życzę ale też całej bandzie lubelskich polityków nieudaczników