Udostępnij
W trudnych i kontrowersyjnych tematach prezydent Krzysztof Żuk głosu nie zabiera. Tak jest też w temacie sporu zbiorowego w MOPR, gdzie pracownicy domagają się podwyżek. Do tego zadania wyznaczył sekretarza miasta Andrzeja Wojewódzkiego. Ten jednak na żadne spotkanie mediacyjne nigdy nie przyszedł.
Spór zbiorowy między dyrekcją Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie (MOPR), a pracownikami trwa od lipca 2021 r., czyli już prawie trzy lata. Przez ten czas związkowcom nie udało się wywalczyć praktycznie nic. Ci, którzy zarabiają najniższą krajową – czyli większość pracowników MOPR Lublin – dostało jedynie podwyżki wynikające ze wzrostu tej kwoty. W międzyczasie z pracy zrezygnowała dyrektorka Katarzyna Fus , a wicedyrektorka, Magdalena Pakuła, przeszła na emeryturę (obie pracują obecnie w innych podmiotach podlegających miastu). Pracownicy MOPR kilka razy wyszli też z transparentami na ulicę – ostatni raz marcu, gdy Ratusz zamknął przed nimi drzwi na klucz.
Dyrektor widzi „światełko w tunelu”
W styczniu 2022 r. rozpoczęły się negocjacje z udziałem mediatora wyznaczonego przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Ratusz „do reprezentowania i zajmowania stanowiska” wyznaczył z kolei sekretarza miasta Andrzeja Wojewódzkiego. Ten jednak na żadnym ze spotkań mediacyjnych nigdy się nie pojawił.
Nie było go też na tym ostatnim – w piątek, 17 maja. – Przełomu nie było. Mediacja dotyczyła uporządkowania spraw zaległych, czyli podpisania protokołów – mówi Izabella Ptak, przewodnicząca Związku Zawodowego Pracowników Pomocy Społecznej w MOPR. Dodaje, że wybrany na kolejną kadencję (czwartą) prezydent Krzysztof Żuk już po wyborach do sprawy podwyżek wynagrodzeń w MOPR się nie odniósł.
Ale druga strona sporu, dyrekcja MOPR, podchodzi do sprawy bardziej optymistycznie. – Mamy światełko w tunelu, bo prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę, która da szansę, że będzie te tysiąc złotych więcej, a sytuacja się rozwiąże „ad hoc” – mówi Grzegorz Sołtys, nowy dyrektor MOPR.
Ustawa, w której nadzieję pokłada dyr. Sołtys, to nowelizacja ustawy o pomocy społecznej wprowadzająca dodatki dla pracowników sektora opieki społecznej. Zgodnie z jej zapisami, rząd będzie mógł wprowadzać programy umożliwiające wypłatę dodatku w wysokości 1 tys. zł brutto dla pracowników pomocy społecznej.
Izabella Ptak jednak ten optymizm dyrektora MOPR tonuje. – Dodatek tysiąca złotych sprawy nie załatwia, bo spór jest o zasadnicze wynagrodzenie. My oczekujemy podwyżki zasadniczego wynagrodzenia.
Sekretarz miasta czeka na zaproszenie
W rozwiązanie sporu zbiorowego w MOPR prezydent Krzysztof Żuk osobiście się nie angażuje. Jak wspomnieliśmy, do reprezentowania stanowiska Urzędu Miasta wyznaczył sekretarza miasta – Andrzeja Wojewódzkiego.
Okazuje się jednak, że Wojewódzki nie wziął udziału w ani jednym spotkaniu mediacyjnym, choć tych od stycznia 2022 r. było już kilka. On sam tłumaczy to tym, że nie został o to poproszony przez mediatora.
– W przypadku zawiadomienia przekazanego przez mediatora lub stronę sporu zbiorowego zawsze przedstawiciel miasta uczestniczy w takich rozmowach, jak również ma możliwość zaproszenia na konkretne posiedzenie stron sporu innego przedstawiciela urzędu posiadającego wiedzę i kompetencje w zakresie, które są w danym dniu przedmiotem mediacji – tłumaczy Wojewódzki. I dodaje, że to mediator ze stronami sporu zbiorowego ustalają terminy spotkań, osoby w nich uczestniczące oraz zakres prowadzonych negocjacji i uzgodnień.
– Jesteśmy w fazie zmian, odeszło stare, przyszło nowe, przed nami pierwsza merytoryczna sesja rady miasta. Czekamy – odpowiada dyplomatycznie Grzegorz Sołtys, pytany o ocenę braku zaangażowania miasta w rozwiązanie sporu w instytucji. która zatrudnia ok. 500 pracowników.
Izabella Ptak wskazuje, że ostatnia i jedyna, jak do tej pory, aktywność Andrzeja Wojewódzkiego dotycząca spraw płacowych w MOPR miała miejsce na sesji rady miasta w marcu 2023 r.
To właśnie wówczas pracownicy MOPR przynieśli na salę obrad krzesła, a na jednym z nich pojawiła się kartka: „Panie prezydencie, zapraszamy do rozmów”. Ale Krzysztof Żuk nie znalazł dla nich czasu, odsyłając właśnie do Andrzeja Wojewódzkiego. Ten z kolei stwierdził, że postulat o podwyżkach został w części już zrealizowany. – Płace w MOPR od 2021 roku wzrosły średnio o 700 zł. W 2021 była jedna podwyżka, w 2022 dwie kolejne – wyliczał Wojewódzki przepytywany przez dziennikarzy.
Ale to, co ratusz uznaje za podwyżkę, związkowcy uznają za wyrównanie powodowane wzrostem minimalnej krajowej. Po tych „podwyżkach”, którymi chwalił się Wojewódzki, było jeszcze wyrównanie średnio 300 zł w drugiej połowie 2023 r., a kolejne pracownicy dostali pod koniec marca – każdy pracownik MOPR miał dostać 300 zł, ale w praktyce wielu dostało dużo mniej – tylko 58 zł.
Dlaczego? Ci, którzy zarabiali poniżej najniższej krajowej dostawali wyrównanie do poziomu najniższej i w tych przypadkach kwota 300 zł została pomniejszona o kwotę, która wcześniej szła na wyrównanie. W konsekwencji pracownicy zarabiający powyżej pułapu minimalnej krajowej otrzymali 300 zł, a ci poniżej – mniej.
W Chełmie urzędnicy nie potrzebowali zaproszeń
Zaproszenia do udziału w mediacjach, nie potrzebowali natomiast przedstawiciele Urzędu Miasta w Chełmie, gdzie również trwał spór zbiorowy w MOPR. Udało się go jednak rozwiązać w połowie lutego.
Tam do udziału w mediacjach zostało oddelegowanych przez prezydenta Jakuba Banaszka (PiS) kilku urzędników, m.in. wiceprezydent, skarbnik i sekretarz.
– Prowadziliśmy te rozmowy w szerokim gronie. Było duże zaangażowanie miasta, bo to miasto przekazuje środki pieniężne, a więc prowadzenie rozmów bez udziału czynnika decyzyjnego nie miało sensu. Nikt nie chciał toczyć sporu w nieskończoność, a udział w mediacjach przedstawicieli miasta był elementem dzięki któremu udało się go zakończyć – mówi Damian Zieliński, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Chełmie.
Jak zaznacza, z formalnego punktu widzenia przedstawiciel miasta nie musiał brać udziału w mediacjach, bo nie jest stroną. – Uznaliśmy jednak, że uczestnictwo miasta jest w tym przypadku czymś zupełnie naturalnym – dodaje Zieliński.
– W Chełmie sytuacja była zupełnie inna niż teraz w Lublinie. Im zależało, żeby spór rozwiązać, była dobra wola – dodaje Bartłomiej Gostomski, wiceprzewodniczący Polskiej Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej, który brał udział w chełmskich mediacjach.
W Lublinie symbolem podejścia miasta do rozwiązania płacowego problemu w MOPR stały się zamknięte drzwi ratusza, które pracownicy zastali podczas marcowego protestu i które przyozdobili czarnymi balonami.
Ministerstwo traci cierpliwość
Jak udało nam się ustalić, pat w negocjacjach powoduje zniecierpliwienie w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. – Resort rozmawiał o tym z mediatorem i poszedł jasny przekaz, że sprawa ciągnie się już zdecydowanie za długo – twierdzi nasz informator.
Zwróciliśmy się do MRPiPS z pytaniem resort monitoruje spór zbiorowy, jak ocenia przebieg negocjacji i ich ewentualny postęp. Resort wprost nie odpowiada.
– Gdy mediator skończy powierzoną mu mediacyjną misję poinformuje o tym oraz jej wyniku,ministra. Dopóki mediacja trwa, jej przebieg jest znany wyłącznie jej uczestnikom i ewentualne zapytania w tym zakresie należy kierować do stron sporu – brzmi komunikat biura prasowego MRPiPS.
Na zdjęciu: Podczas marcowego protestu pracownicy MOPR zawiesili na drzwiach ratusza czarne balony (Fot. Dyba)
Pan Powiatowy i Pezydent biorą rocznie setki tysięcy zł. Nie będą się z plebsem szarpać.
Oczywiste jest, że jakubowicki P0grobowiec A. Rand uważa, że wszelką pomoc socjalną należałoby zlikwidować, a że w ramach prawa nie jest to jeszcze możliwe, drugim „najlepszym” rozwiązaniem jest sabotaż działania instytucji zajmujących się taką pomocą.
Duce zapewne liczy, że dzięki płacowym zgnojeniu kadra sama zacznie odchodzić i w ten sP0sób ograniczenie dostępu „plebsu” do pomocy stanie się faktem „obiektywnym”.
A z drugiego rękawa kapucha spływa na dewelo-buraczków szerokim strumieniem – z ostatnich przykładów warto wymienić budowę kanalizacji burzowej Wojciechowska/Bliska i Wallenroda, czy przedłużenie Węglarza – manna od kilkunastu do 100+ milionów leje się bez mrugnięcia okiem.
Nikt Wam nie da tyle co Wam Sekretarz Miasta Lublin obieca
Prezydent Żuk stał się w końcu prawdziwym prezydentem i pełni zasadniczo funkcję reprezentacyjną. Do głównych zadań prezydenta należy: wrzucanie zdjęć na Facebooka, rozdawanie medali, spotykanie się z konsulami i deweloperami, dbanie o swój wizerunek.
To się nazywa rzetelne dziennikarstwo. W jednym akapicie biadolenie że ,, do reprezentowania i zajmowania stanowiska wyznaczony jest sekretarz miasta” a w innym że druga strona sporu ,,dyrekcja MOPR”. A w jeszcze kolejnym mowa jest o sektorze ,,opieki” społecznej. Ustawa o ,,pomocy” społecznej istnieje od 2004r ale nie dla autora artykułu . W poprzednim artykule Izabella Ptak podekscytowana twierdziła że ,,tylko dyrektor Grzegorz Sołtys miał odwagę wyjść i stać z nimi ” I niestety miała rację bo on chyba tam dalej stoi. Daje się zauważyć pewna prawidłowość: przedtem związkowcy krytykowali poprzednią dyrektorkę i prezydenta Żuka a od 1 marca 2024r krytykują tylko prezydenta Żuka. Obecny dyrektor MOPR raz stoi z nimi , raz jest stroną sporu ale fajnie jest, mimo że od marca nie zrobił nic. Ale to ich problem. Problemem natomiast prezydenta Żuka chyba powinno być to co mówi i robi pan G. Sołtys. Czyż to nie zastanawiające że ,, odeszło stare, przyszło nowe , przed nami pierwsza merytoryczna sesja”, ,, prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę która da szansę że będzie te tysiąc złotych więcej”. Mnie w tych słowach zdecydowanie brzmi nie dość że prawe to i sprawiedliwe podejście. Kto tu bowiem jest stary a kto nowy. Prezydent Żuk czwarta kadencja, zastępcy prezydenta z wyjątkiem pani Anny Augustyniak też ci sami, więc kto. Wprawdzie Rada Miasta w nowym składzie ale też trochę w starym. Jednak radni obecnej kadencji winni panu dyrektorowi wdzięczność ponieważ sesję z dnia 23.05.2024r pan Sołtys ocenił jako ,, pierwszą merytoryczną”. Natomiast radni poprzednich kadencji niestety nie zyskali uznania w oczach dyrektora Grzegorza Sołtysa. Mogli przecież stać razem z nim. I na koniec pytanie: jeśli od lipca rzeczywiście będzie po 1000 zł dodatku i dalej nie będą to pieniądze z budżetu miasta to związkowcy będą dalej protestować czy też nie? Bo według słów pana Grzegorza Sołtysa jest to zasługa prezydenta A. Dudy nie rozumiem jednak dlaczego pan A. Duda czekał z podpisem od 2015 roku.
Test
Wyjebongo
„szmatławska”
Test