Wesprzyj Kontakt

2 minuty czytania  •  23.10.2021

Przeciw covidowi „na czuja”

Udostępnij

Gwałtownie rośnie liczba zachorowań na Covid-19, szczególnie w naszym regionie i na Podlasiu. Zapełniają się szpitale, prognozy są alarmujące, a ludzie … nie szczepią się. Chcą chorować, nie zależy im na życiu? Czy ktoś potrafi to wyjaśnić?

Minister zdrowia Adam Niedzielski nie hamuje się. Padły szokujące sformułowania. „Eksplozja pandemii”, „ogromny alert”, „trendy zatrważające”, „krytyczne najbliższe dni” – to niektóre określenia, jakie wypowiedział podczas środowej konferencji prasowej.

I liczby: z tygodnia na tydzień podwoiła się liczba zakażeń; aż jedna trzecia nowych zakażonych dziennie to mieszkańcy województw lubelskiego i podlaskiego. W Lubelskiem chorzy na Covid-19 zajmują już 700 łóżek szpitalnych, najwięcej w kraju, choć województwo nie należy do największych.

Media pełne są informacji o epidemii, cierpiących ludziach pod respiratorami, szpitalach, które muszą być przystosowywane do potrzeb chorych na Covid-19, bo brakuje dla nich miejsc. I pełne apeli, aby się szczepić.

Tymczasem od kilku miesięcy jest przecież skuteczny sposób, aby uniknąć zachorowania bądź znacznie złagodzić objawy. To szczepionka. Dane są jednoznaczne, chorują niemal wyłącznie osoby niezaszczepione. Tymczasem na wschodzie Polski, szczególnie w Lubelskiem, na Podlasiu akcja szczepień poszła słabo.

Na Lubelszczyźnie w pełni zaszczepionych jest 813 tys. osób (stan na 19 października), czyli ledwie około 40 proc. całej populacji.

Z dostępnością szczepionki nie ma problemu, organizowane są liczne akcje promocyjne, chyba więc ludzie po prostu nie chcą się szczepić. Dlaczego?

Nie można przyjmować, że nie zależy im na zdrowiu i życiu swoim i swoich bliskich. To byłoby absurdalne. Wyjaśnienie musi być jakieś inne, niestety nikt nie pokusił się, aby go poszukać i wykorzystać do przekonywania. W kółko tylko słychać takie same wypowiedzi, tych samych osób, że choroba jest groźna, a szczepienia przeciwko niej skuteczne i bezpieczne. I znacznie mniej liczne głosy „antyszczepionkowców”, że szczepienia są bardziej niebezpieczne niż choroba…

Zjawisko warte jest dokładniejszej analizy, zastosowania naukowych metod. Są w Lublinie dwa wydziały socjologii, ale nie słychać, by ktoś prowadził badania na ten temat. Nie przebił się głos kierownika Katedry Społecznych Problemów Zdrowotności UMCS prof. Włodzimierza Piątkowskiego, który we wrześniu mówił PAP, że straszenie covidem przestało działać. Wskazywał, żeby zachęcać ludzi do szczepień przy użyciu metod inżynierii społecznej, które są stosowane w marketingu politycznym i ekonomicznym.

Nic takiego się nie dzieje. Znów pojawiły się zapowiedzi kar za nieprzestrzeganie rygorów sanitarnych, brak maseczek. Znowu ci sami ludzie, lekarze, eksperci, tymi samymi argumentami bombardują nieprzekonanych. Najnowszy przykład to specjalne wydanie Kuriera Lubelskiego, promujące szczepienia. Poczta oczywiście dostarczy mieszkańcom bezpłatną gazetę, ale co ich ma skłonić, żeby ją przeczytali i zastosowali się do zaleceń?

Znaczna część społeczeństwa najwyraźniej nie ufa zarówno władzy, jak i autorytetom przekonującym do szczepień. Drugi rok już trwa „zamrażanie” i „odmrażanie” łóżek covidowych w szpitalach, co dezorganizuje służbę zdrowia. Działania przeciw pandemii prowadzone są „na czuja”. Nic więcej nie da się zrobić?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły