7 minuty czytania • 04.02.2025 23:27
„Pomożemy jak możemy”. To miasto, a nie deweloper, obiecuje dać ludziom nowe mieszkania
Udostępnij
Ratusz zapewnia o „daleko idącym wsparciu” i priorytetowym traktowaniu mieszkańców Farbiarskiej 2 przy przydzielaniu miejskich lokali. Właściciel kamienicy w obietnicach jest o wiele bardziej wstrzemięźliwy. Choć to właśnie na nim ciąży obowiązek zapewnienia mieszkań zastępczych rodzinom ewakuowanym z pękającego budynku.
Ten artykuł powstał dzięki wsparciu finansowemu naszych Czytelników.
Do Ratusza przyjechali z hosteli pracowniczych, mieszkań ze współdzieloną łazienką i kuchnią, z domów swoich rodzin. To tam mieszkają od piątku, gdy nadzór budowlany wyłączył kamienicę przy Farbiarskiej 2 z użytkowania, a administracja nieruchomości przeprowadziła błyskawiczną ewakuację (piszemy o tym dalej).
Rodzin jest 15, łącznie to 37 osób. Wczoraj rano w Ratuszu czekał na nich wiceprezydent, sekretarz miasta i dyrektorka Wydziału Spraw Mieszkaniowych. Dziś urzędnicy spotkali się mieszkańcami ponownie. Zapewniali o „daleko idącym wsparciu” i przyznaniu im miejskich lokali (do generalnego remontu) „bez zbędnej zwłoki”. Ludzie usłyszeli, że już trwa weryfikacja złożonych wczoraj wniosków (w przypadku 12 rodzin) i niewykluczone, że zostaną one rozpatrzone na najbliższym posiedzeniu Społecznej Komisji Mieszkaniowej – 12 lutego.
– Jeżeli będzie potrzeba zwołać dodatkową komisję, to będziemy zwoływać. O to się państwo nie martwcie. Na tyle, na ile my będziemy ze strony miasta mogli państwu pomóc, to pomożemy – zapewniała dyr. Ewa Lipińska.
A wiceprezydent Tomasz Fulara uspokajał: – Nie martwcie się. Deklarujemy chęć państwa przyjęcia poza ustalonym kalendarzem. Żeby jak najszybciej problem państwa rozwiązać i państwu pomóc.


Bo mieszkań na rynku brak, a szum medialny nie pomaga
Do jak najszybszego składania dokumentów do miasta namawiał też przedstawicieli spółki, która pod koniec września kupiła kamienicę przy Farbiarskiej. Choć to właśnie na właścicielu nieruchomości ciąży obowiązek zapewnienia mieszkań ludziom, którzy z dnia na dzień stracili swoje domy.
– Nikt z was nie zostanie bez dachu nad głową. Mówię to tutaj w obecności mediów i przedstawicieli władz miasta – zapewniał Adam Szot, jeden z trzech nowych właścicieli kamienicy, siedząc przy stole obok miejskich urzędników.
To właśnie do niego zebrani na sali ludzie kierowali najwięcej pytań. Bo też okazji do rozmowy z nabywcami Farbiarskiej 2 mieszkańcy kamienicy dotąd nie mieli zbyt wiele. Właścicieli reprezentowała ich administracja, a nazwiska osób stojących za spółką F2 Real Estate niektórzy poznali dopiero przy okazji pism informujących o drastycznym podniesieniu czynszu, czy wzywających do „opróżnienia i opuszczenia piwnic”.
– Czy spółka przewiduje jakieś dofinansowanie do remontów? Czy zostawicie nas samych sobie? – dopytywał pan Krzysztof.
– Nie wykluczamy wsparcia państwa finansowego, jeśli będzie taka możliwość ze strony spółki. Ogólna deklaracja jest na tak, ale nie wiem, o jakim zakresie remontu mówimy, czy za 10 tys., czy 40 tys. czy 300 tys. – mówił Adam Szot. – Ja nie lubię rzucać słów na wiatr. Jak będziemy mieli konkret, to z każdym z państwa będziemy chcieli się spotkać i porozmawiać.
W piątek ludzie w pośpiechu pakujący swój dobytek usłyszeli, że do „mieszkań” i „hotelu” jadą na tydzień. Dziś nie ukrywali, że zaproponowane rozwiązanie na dłuższą metę się nie sprawdzi. – Czy bierzcie pod uwagę, by od piątku nam wynająć normalne mieszkania? – dopytywała jedna z kobiet. A jej sąsiadka argumentowała: My tam nawet wody nie możemy zagrzać. Nie mamy ani gdzie się przebrać, ani lodówki, nic kompletnie.
Ale konkretnej deklaracji nie usłyszeli. – W piątek wykonaliśmy naprawdę setki telefonów, żeby coś znaleźć. I dalej to robimy – przekonywał Szot. I tłumaczył, że po pierwsze obecnie „mieszkań na rynku jest relatywnie mniej”. Po drugie posiadanie zwierząt przez niektórych mieszkańców jeszcze bardziej sprawę utrudnia. A kolejnym problemem – o którym nie chciał mówić przy dziennikarzach – ma być towarzyszący sprawie „szum medialny”.
Zapewnił natomiast, że magazyn, do którego w piątek pojechały rzeczy ludzi z opróżnianych w pośpiechu mieszkań, jest wynajęty do końca miesiąca, a jeśli będzie taka potrzeba to spółka opłaci go na dłużej. Pytany przez jednego z mieszkańców o to, jak mogą się z właścicielami nieruchomości kontaktować, stwierdził krótko: – Przez administrację.


„Monitorowaliśmy sytuację z perspektywy dokumentacji fotograficznej”
Na zwołanej chwilę później konferencji prasowej urzędnicy podtrzymali deklaracje pomocy, a współwłaściciel kamienicy w rozmowie z dziennikarzami jeszcze raz zapewnił, że lokatorzy „na 100 proc. nie wylądują pod przysłowiowym mostem”.
Adam Szot zapewnił też, że spółka nie zakłada innego scenariusza niż uratowanie tego budynku. A także, że reagowała na sygnały mieszkańców o tym, że budynek pęka wskutek prac budowlanych prowadzonych na działce obok.
– Monitorowaliśmy sytuację z perspektywy dokumentacji fotograficznej, jak również skorzystaliśmy z opinii inspektora, który na tydzień przed tym, co się stało, był na miejscu i stosowną dokumentację sporządził. Był to inżynier z uprawnieniami konstrukcyjno-rzeczoznawczymi.

- Co wynikało z tej dokumentacji? Inspektor nie stwierdził żadnego zagrożenia?
– Nie odpowiem na to pytanie. Nie widziałem tego dokumentu.
- Budowa została na tydzień wstrzymana, ale potem ruszyła jeszcze raz.
– Być może tak. Nie mamy dostępu do dokumentacji inwestycji, która dzieje się obok.
- Dziś nie było mowy o powrocie mieszkańców do kamienicy. Nie wrócą?
– Droga jest otwarta. Od początku rozmawialiśmy z mieszkańcami, że ta kamienica nadaje się do generalnego remontu. Warunki, w których część z tych osób przebywała, były bardzo mocno średnie. I proponowaliśmy powrót, kiedy remont zostanie wykonany.
- Ale już na innych warunkach?
– Na warunkach bardziej rynkowych, zdecydowanie. Standard będzie inny.
- Proponowaliście mieszkańcom pieniądze za wyprowadzenie się?
– Proponowaliśmy państwu, że dopłacimy do czynszów na rynku komercyjnym względem tego, co płacą u nas. Nasza idea była taka, by ich sytuacja się nie pogorszyła. Część osób z tego skorzystała.
- Zamknęliście mieszkańcom dostęp do piwnic i strychu. Z jakiego powodu?
– To pytanie do naszego działu prawnego.
- Można dostać kontakt do pana lub działu prawnego?
– Nie. Przez administrację.
Spękania i ospojenia. Dwa dni na wyprowadzkę
Jak pisaliśmy w piątek, kamienica zaczęła pękać w wyniku prac budowlanych prowadzonych na sąsiedniej działce. Apartamentowiec buduje tam KMG Development (jej właścicielem jest obywatel Ukrainy Oleh Klochenok), a mieszkania sprzedaje Big City Broker. „Stara Farbiarnia” reklamowana jako „luksusowa inwestycja, w której przeszłość spotyka się z przyszłością”.
Po tym jak dwa tygodnie wcześniej w nocy runęła ściana kamienicy przy ul. Bernardyńskiej 10, nadzór budowlany woli dmuchać na zimne. W decyzji o wyłączeniu Farbiarskiej 2 z użytkowania Tomasz Piwko, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego, szczegółowo wylicza wszystkie spękania na elewacji zewnętrznej, na klatce schodowej, w poszczególnych mieszkaniach. – Część spękań i odspojeń nie występowała podczas poprzedniej kontroli Miejskiego Konserwatora Zabytków 21 stycznia – zauważa.
Lista uszkodzeń jest długa i „w przyszłości budynek może niechybnie grozić zawaleniem”, ale w ocenie inspektorów sytuacja nie jest tak alarmowa jak w przypadku kamienicy przy ul. Bernardyńskiej. Tam mieszkańcy mogli wejść nawet po najpotrzebniejsze rzeczy i zwierzęta (w mieszkaniu na parterze został kot), a straż i policja zamknęły ulicę dla samochodów i pieszych. Tutaj na zastosowanie się do zaleceń PINB dał właścicielowi nieruchomości dwa dni, na miejsce nie przyjechały ani wozy strażackie, ani policyjne radiowozy. Mieszkańcy dostali czas na spakowanie i wyniesienie swoich rzeczy – choć nie dwa dni, a kilkanaście godzin. Obecna na miejscu administratorka Agnieszka Sowa zapowiadała, że jeszcze tego samego dnia zostaną odcięte wszystkie media, a budynek zamknięty.
Nadzór budowlany wstrzymał też roboty budowlane na sąsiedniej działce – wstępnie na okres dwóch miesięcy.
Prokuratura wszczyna śledztwo
Po naszym piątkowym artykule, i innych doniesieniach prasowych, sprawą zainteresowała się prokuratura.
– Będziemy badać, czy rzeczywiście mogło dojść do błędu ludzkiego, czyli do naruszenia przepisów kodeksu karnego – zapowiada rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie, prok. Agnieszka Kępka. – Sprawa została zakwalifikowana na podstawie art. 164 par. 1 KK. Mowa o sprowadzeniu bezpośredniego niebezpieczeństwa zdarzenia, czyli katastrofy budowlanej.
Kamienica przy ul. Farbiarskiej 2 pochodzi z początku XX w. Jest ujęta w gminnej ewidencji zabytków, ale do rejestru zabytków wpisana nie jest. Oznacza to, że nie podlega ścisłej ochronie konserwatorskiej.
Hubert Mącik, Miejski Konserwator Zabytków, dziś ponownie oglądał budynek. – Budynki w takim stanie technicznym są przywracane do użytkowania. Współwłaściciele przygotowują ekspertyzę techniczną i deklarują chęć remontu tego obiektu – mówi.
Kamienicę pod koniec września ub.r. kupiła zarejestrowana miesiąc wcześniej pod warszawskim adresem spółka F2 Real Estate. Prezes spółki Krzysztof Wiśniewski to manager lubelskiego kabaretu Smile. Członek zarządu Patrycjusz Mamczarz prowadzi w Lublinie drukarnię cyfrową. Adam Szot, związany z kilkoma spółkami z branży budowlanej, jest adiunktem w Katedrze Teorii i Filozofii Prawa UMCS.
Do tematu wrócimy.
Na zdjęciu głównym: Dzisiejsze spotkanie mieszkańców Farbiarskiej 2 z władzami miasta. Fot. Michał Siudziński
Cfaniaki będą próbować wszelkich sztuczek, żeby załatwić wyburzenie. I widać już, że rathaus wspiera ich „misję” i zapewne wesprą ją także inne organy, które w Cfaniakogrodzie co do zasady zawsze stają po stronie Mamony.
PS. Jak zwykle b. dobre opracowanie tematu przez Panią Redaktor.
Czy pan Adam naprawdę używał zwrotu „tyś.”?
„10 tyś., czy 40 tyś. czy 300 tyś. – mówił Adam Szot.”
Prosicie czytelników o wsparcie, a serwujecie nam takie coś…
Rzecz pierwsza i podstawowa – doskonały tekst
Widać że red. Mazuś warsztat ma i jeśli tylko chce to umie i może.
I tak dla takiej roboty dziennikarskiej oczywiście warto wpłacić JT jakieś wsparcie.
hmm chyba niewiele poza powyższym mam do do dania
Czy ktoś w ogóle zweryfikował jakimi zasobami dysponuje miasto jeśli chodzi o pustostany i dlaczego nie są remontowane i oddawane do użytku? Tyle się mówiło o budowaniu nowych mieszkań komunalnych czy tych w zasobach TBS tymczasem każdy wolny skrawek w Lublinie zajmuje deweloper i głównie te mieszkania kupowane są jako inwestycje pod wynajem, które w większości stoją puste lub to najem krótkoterminowy.
Coś dużo w ostatnich latach tych zawaleń lub uszkodzeń kamienic w centrum Lublina. Centrum Lublina zaczyna się sypać. JL jesteście w stanie napisać artykuł o wszystkich katastrofach budowlanych w ciągu np. ostatnich 20 lat?
„Adam Szot, związany z kilkoma spółkami z branży budowlanej, jest adiunktem w Katedrze Teorii i Filozofii Prawa UMCS” – to dosyć nietypowe połączenie. Prawnik (i to teoretyk) zajmuje się też budowlanką?
Dziwne, dlaczego przedstawiciele miasta z właścicielem budynku w jednej linii spotykają się naprzeciw poszkodowanych mieszkańców. Oczywiście właściciel nie jest winny takiego stanu technicznego budynku. Kamienica stara, to musi się rozwalić tak jak ta na Bernardyńskiej. Jakim cudem jeszcze stoi stary Kraków czy niemal całe starożytne Włochy? Dlaczego tak łatwo pozbywamy się staroci? Nie można ludzi w zimie inaczej z domu wywalić jak pod groźbą zawalenia budynku. Naprawdę na tyle wybudowanych mieszkań w Lublinie ostatnio nic dla 40 ludzi się nie znajdzie w metropolii?!
@Niejawny
Raczej nie widziałbym w tym nic nietypowego.
Kadry akademickie są jak najbardziej częścią kompleksu cfaniactwa w Cfaniakogrodzie.
Większość z tych kadr uczestniczy w r0zw0ju „biernie” poprzez „inwestowanie” w kurniki pod wynajem, ale jak widać co bardziej ambitni z nich próbują wchodzić w bardziej śmiałe projekty.
Do uprawiania dewelo-cfaniactwa czy czyszczenia kamienic doświadczenie w budowlance w ogóle nie jest potrzebne.
Wystarczającym warunkiem jest bycie w „sieci”, a ta pajęczyna jest rozwijana właśnie w oparciu m.in. o koneksje zbudowane wokół środowisk akademickich, które to kadry fraternizują się z kapitalistami, a pogarda dla „plebsu” jest integralną częścią ich curiculum.
Pomożemy jak możemy….a że wiele nie możemy to wiele też nie pomożemy. Ale na pewno was samych nie zostawiamy….. co wynika z tego słowotoku dla mieszkańców?
@Niejawny @kronikidewelorozwoju
Gdzie moi mili lepiej niż w Katedrze Teorii i Filozofii Prawa UMCS znają prawo miejskiej dżunglii?
Szot może i jest specem od Swobody decyzyjnej w administracyjnym typie stosowania prawa ale na PR się zna jak dżdżownica na gwiazdach…
Kto robi tak złe wrażenie – wychodząc na krętacza i buca, kiedy występuje w imieniu spółki?
Trzeba było wynająć Pawła Szwajgiera wypadło by to lepiej…
Ale ogólniej to F2 Real Estate sp z o.o. należy tu do poszkodowanych.
Adam Szot nie jest zresztą jej udziałowcem bezpośrednio lecz przez kolejną spółkę której jest 50% udziałowcem i prezesem czyli przez DOMATORO sp z o.o.
Sprawcą katastrofy budowlanej nie jest nawet KMG Development sp. z o.o.
lecz wykonawca robót budowlanych kierownik budowy i rzecz jasna planista oraz inspektor budowy na terenie nalezacym do KMG Development sp. z o.o.
Tych ludzi trzeba ustalić i przeprowadzić z nimi na razie czynności wyjaśniające.
Niezależnie trzeba to samo zrobić z bezczynnym ob. Piwko i ew. kimś działającym w jego imieniu – tak by ewentualnie stawiać zarzut niedopełnienia obowiązków.
A czy kamienica runie czy nie to zobaczymy dopiero
Hubert Mącik – no jednak z całym szacunkiem dla naszego kochanego speca od parasolek jest historykiem sztuki i nawet nie wygląda jakby miał pojęcie o statyce czy dynamice budowli gruntów etc…
Ukończenie prawa także hmm nie czyni z niego wiedzącego z Lublina w powyższych tematach
ale hmm powinien znać po tym prawie sentencję łacińską тише едешь, дальше будешь
czyli we wolnym tłumaczeniu nie wychylaj się przed szereg
@PL
A dlaczego to niby spółka czyścicieli kamienic jest „poszkodowana”, poza stricte formalnym znaczeniu tego pojęcia?
Przecież uzyskanie pretekstu dla wyburzenia to właśnie to, co czego im trzeba.
Jeśli nad tym geszeftem rozwinięty jest parasol ochronny, to prawdopodobnie skończy się na naganie dla kier-buda i na mandacie 500 zł dla operatora kafara.
@KD
Nie masz wrażenia lekkiej paranoi? „spółka czyścicieli kamienic”?
cokolwiek się nakręcasz
Kierownik Budowy może być ukarany mandatem do 5000 zł za sam brak tablicy informacyjnej…
Operatorowi kafara raczej nic nie grozi…
Kamienica zawali się być może a może nie – akurat bycie technikiem wety nie pozwala mi tego przewidzieć
Natomiast uzyskanie pretekstu do wyburzenia będzie trudne jeśli się nie zawali
Aha, czyli Społeczna Komisja Mieszkaniowa czeka na zebranie 12 lutego.. Do cholery ruszcie te leniwe dupska! To jest sytuacja kryzysowa! Powinniście się zebrać już w dwa dni po katastrofie – bo tak można nazwać to, co się stało z kamienicą. Na szczęście, że nikt nie zginął… Nawiasem mówiąc, żywię nadzieję, że PROKURATURA sprawdzi czy przypadkiem roboty budowlane nieopodal nie były robione właśnie tak, by budynek się posypał.
Do @gaja. Masz rację, Gaju. Gdyby człowiek pokroju Żuka pełnił funkcję sindaco di Roma, to zapewne Koloseum i całe Forum Romanum zrównano by już z ziemią, a na tym miejscu zbudowano by gustowny neo-wieśniacki parking z betonu, koniecznie z sześciennymi potykaczami z lastryka.
@życzliwa bo duże i drogie inwestycje robią wrażenie na pochodzącym nie z Lublina a z „Krasnego stawu”. Niestety widać brak lokalnej wrażliwości na estetykę i serca do tego miejsca.
Chciałbym, żeby ktoś z redakcji odpowiedział na jedno pytanie. Dlaczego te osoby mają być traktowane lepiej niż np. starsze lub niepełnosprawne osoby, które już od jakiegoś czasu są zakwalifikowane jako oczekujące na lokal do remontu z miasta? Czy ktoś o tym myśli? Staruszka po 70-tce będzie dalej nosić węgiel na drugie czy trzecie piętro, bo ktoś mieszkał X lat w prywatnej kamienicy i nic nie zrobił do tej pory ze swoją sytuacją? Serio?