Wesprzyj Kontakt

4 minuty czytania  •  28.08.2021

Plan niesiemy plan w ten dziewiczy łan

Udostępnij

Ile może trwać przygotowanie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla peryferyjnej dzielnicy Lublina, gdzie mimo zakrojonych na szeroką skalę wysiłków dewelokracji wciąż można spotkać stada dzików? Teren na północy od Zelwerowicza czeka już osiem lat i pewnym krokiem wszedł w kolejny rok. Plan właściwie nie jest już potrzebny, bo jedynie usankcjonuje to, co na podstawie jedynie warunków zabudowy udało się postawić, zmieniając tę do niedawna spokojną dzielnicę z szerokimi polami i rzadką zabudową w dzielnicę betonem płynącą.

Czechów najbardziej północny, zwany też czasami Wydmuchami, nie jest pewnie wyjątkiem w Lublinie, jednak ja mam to wyjątkowe szczęście, że jako mieszkaniec mogę podziwiać, jak za przyzwoleniem ratuszowych planistów i urbanistów można twórczo przeobrażać kolejne hektary naszego wspólnego Lublina w wytwór osiedlopodobny.

Na początku było słowo

Stosowną uchwałę o przystąpieniu do sporządzenia mpzp dla dzielnicy radni podjęli na czerwcowej sesji jeszcze w 2013 roku. Podpisał się pod nią ówczesny przewodniczący RM Piotr Kowalczyk, który – mimo że z samorządu odszedł już kilka lat temu – wciąż nie daje o sobie zapomnieć. Wykonanie uchwały powierzono nikomu innemu jak prezydentowi, którym niezmiennie od 2010 roku jest miłościwie nam panujący Krzysztof Żuk.

Wiadomo, że prezydent nie będzie zajmował się przygotowywaniem planu, bo od tego ma grono fachowców na Wieniawskiej. Ci po ośmiu latach wytężonej pracy, w czerwcu tego roku, pokazali światu swoje długo wyczekiwane dzieło. Nie wiem, co stało na przeszkodzie, żeby nie zrobić tego przynajmniej 2-3 lata wcześniej, jakiej to tajemnej wiedzy wymagało domknięcie dzieła? A piszę o tym nie bez przyczyny, bo wiedziony ciekawością, co też tam może koło mnie powstać, od czasu do czasu odwiedzałem biura przy Wieniawskiej, gdzie uprzejmy urzędnik na ekranie komputera pokazywał mi, jak ma wyglądać plan dla Wydmuchów. Od mniej więcej trzech lat niewiele się na nim zmieniało, jednak do pierwszego wyłożenia wciąż nie dochodziło. Dochodziły do nas za to coraz to nowe wnioski deweloperów, którzy po sąsiedzku, przy naszych parterowych pudełkach, widzieli kolejne piętrowce z betonu.

A potem były czyny

Powodów tej zwłoki mogło być co najmniej kilka: może zawiodły mechanizmy kontroli wewnętrznej; za mały był budżet; urzędnicy byli tak zajęci wydawaniem kolejnych „wuzetek”, że nie mieli czasu na mpzp; komuś to było na rękę* (* właściwe zaznaczyć lub dopisać). Koniec końców w ciągu ośmiu lat (tyle lat tu mieszkam i żeby było jasne – też stawiałem dom na „wuzetkę”) wydział planowania na spółkę z tym od architektury zdążył w tym czasie przeorać ładny kwartał dzielnicy na modłę deweloperów. Wzdłuż ul. Koncertowej urosło pokaźne blokowisko, a kolejne pola pod bloki już są odpowiednio przygotowane albo zaraz będą, no bo jak jest zasada „dobrego sąsiedztwa”, to czemu z niej nie skorzystać, mimo że ci „sąsiedzi” to na co dzień ostro ze sobą konkurują na mieszkaniowym rynku? I tak lokalny Bob Budowniczy do spółki z Johnem Betonem skwapliwie to wykorzystują, a urząd równie skwapliwie wydaje kolejne „wuzetki”. Patrząc na rosnące mury mam nieodparte wrażenie, że wygodniej jest przybić stempel na „warunkach zabudowy” niż pochylić czoło nad opracowaniem mpzp. A gdyby lokatorom przypadkiem brakowało sklepów, to urzędnicy pomyśleli i o nich i kilka tygodni temu zatwierdzili WZ na kolejny w okolicy (rzut beretem są dwie Stokrotki i nowo budowany Aldi przy Zelwerowicza) „obiekt usługowo-handlowy”. Planowana powierzchnia zabudowy to skromne 2115 mkw., a przy sklepie ma powstać parking na 88 samochodów. Przy okazji trzeba będzie praktycznie zlikwidować najbardziej zieloną enklawę w dzielnicy z całkiem okazałymi drzewami, które przez lata prac nad planem zdążyły słusznie przybrać w pionie. Po co inwestor ma czekać na plan, skoro szybciej można na „wuzetkę”?

Jakaś droga? No będzie, a jakże, ul. Dereckiego, ale tylko do połowy, bo tak stoi w umowie między Zarządem Dróg i Mostów a deweloperem. I zamiast zrobić po bożemu, zgodnie z przepisami, ale trochę dłużej, to lepiej wystąpić do ministra infrastruktury o tzw. odstępstwo i wybudować drogę na skróty, choć 200 metrów dalej od kilku lat stoi nie używane, mrugające do kierowców pomarańczowymi światłami skrzyżowanie. A co z ESOCH? No nawet był, ale przy uchwalaniu studium prawie się zmył. Zresztą co to za ESOCH, kiedy po obu stronach coraz węższego wąwozu piętrzą się bloki. Zagęszczenie jest tak modelowe, że w nowo budowanym osiedlu przez SBM Oaza mieszkańcy praktycznie nie będą musieli używać urządzeń powiększająco-przybliżających, by zobaczyć, co słychać u sąsiada lub sąsiadki z naprzeciwka. Życie towarzyskie będzie się toczyć na wyciągnięcie ręki. I nie przeszkodzą w tym żadne drzewa, bo ich po prostu nie ma.

A takie mamy efekty

I tak minęły lata, pierwsze „wuzetkowe” blokowiska zdążyły już okrzepnąć, a przyszli lokatorzy, omamieni wizualizacjami z fotoszopa, przyjeżdżają w weekendy, by przez blaszany płot, wspinając się na palce, podejrzeć, jak będzie wyglądało ich wymarzone gniazdko. Pewnie do planu zostaną wprowadzone jeszcze jakieś korekty, zmiany, może uda się jeszcze dorysować kolejne bloki z mini placem zabaw i kilkoma nasadzeniami, może nawet będzie gorąca dyskusja na sesji. Ale to, co miało być zabudowane blokami, już jest lub za chwilę będzie. I udało się to wszystko bez jakiegoś tam mpzp.

W mieście inspiracji niemożliwe staje się możliwe.

Krzysztof Wiejak

Jedna odpowiedź do “Plan niesiemy plan w ten dziewiczy łan”

  1. edek pisze:

    Ten plany to dno. Tak jak wykonanie. Wszystko zostawione deweloperom. A oni mają zadanie jedno. Zbudowac tak żeby zarobic jak najwięcej i chwała im zato.
    A miasto? Rączki umywa., Zero infrasktruktury dla mieszkańców. Zero intergracji mieszkańców dzielnic i ulic. Zero placów zabów z prawdziwego zdarzenia. Zero parków. Zero boisk do piłki nożnej, koszykówki, siłowni pod chmurką czy innych sportów. Zero parkingów dla mieszkańców i ich gości. Zero szkół, żłobków, przedszkoli dla nowych dzielnic. Zero basenów. Zero jakiejkolwiek infrastruktury dla dzieci i osób aktywnych. Pozostaje tylko, spacer, bieganie i rower we własnym zakresie.
    Wszędzie trzeba tłuc się autem przez pół miasta. Od jest większe zanieczyszczenie i tworzą się niepotrzebnie korki…
    Takie właśnie mamy miasto i naszych wspaniałych włodarzy. A dla mieszkańców najważnieszje żeby pogonić PIS…

    Poza PIS, PO/Trzecią droga, Lewicą, są też inne partie i komitety…

    Może czas dać szansę komuś nowemu?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *