Wesprzyj Kontakt

5 minuty czytania  •  26.01.2023

Pięć lat dokumentowania „niedasizmu” miasta

Udostępnij

Od pięciu lat prowadzę „dialog” z lubelskimi urzędnikami. Wskazuję na problemy z rozjeżdżaniem przestrzeni publicznej i proponuję oczywiste rozwiązania. Tłumaczę, że nie przystoi, by symbolem metropolii wschodu były auta zastawiające chodniki i rozjeżdżające trawniki. Niestety większość pomysłów „nie-da-się” zrealizować.

Ponad pięć lat temu zacząłem korespondencję z Urzędem Miasta Lublin, w której wskazywałem problemy w przestrzeni publicznej. Jałowe, nic nie wnoszące odpowiedzi urzędników skłoniły mnie do założenia profilu na facebooku, na którym dokumentuję nieudolność lubelskiego ratusza w zarządzaniu przestrzenią publiczną.

W listach oraz kilku artykułach w lokalnych gazetach pokazywałem, jak kierowcy niszczą chodniki i trawniki parkując w miejscach niedozwolonych, powodują sytuacje niebezpieczne dla pieszych. Skupiłem się na ścisłym centrum, nie na peryferiach. Prosiłem z reguły o dostawienie fizycznych barier chroniących przestrzeń – słupków, donic z kwiatami czy ławek. Zdaję sobie sprawę, że urząd nie może „zasłupkować” całego miasta. Chodziło mi o miejsca prestiżowe, centralne, rzutujące na wizerunek Lublina jako miasta niechlujnego, byle jakiego i źle zarządzanego (np. błoto na Skłodowskiej-Curie).

Tak jeszcze nie dawno wyglądała ulica Chopina.

Większość odpowiedzi była absurdalna. Dowiadywałem się, że owszem, miasto widzi problem, ale słupki przeszkadzają pieszym chodzić, więc nie może ich postawić. Samochody blokujące nieraz całą szerokość chodnika wg miasta nie przeszkadzały. Sytuacja była na tyle groteskowa, że postanowiłem to bezhołowie miejskie dokumentować na facebooku, zakładając profil LubLublin.

Peowiaków: zniszczone zaraz po wyremontowaniu

Jednym z pierwszych zdjęć wrzuconym na profil było zdjęcie parkujących samochodów na świeżo wyremontowanym chodniku przy Peowiaków. Na zdjęciu widać jeszcze piasek po wymianie żółtych płyt. To był październik 2017 roku. Po jakimś czasie – nagłaśnianiu, dalszym pisaniu listów, presji publicznej – rada miasta przeznaczyła 200 tysięcy złotych na „uszczelnienie” systemu słupków w mieście.

Tak wyglądała ulica Peowiaków zaraz po remoncie chodników (fot. LubLublin)

Uszczelnienie, bowiem w wielu miejscach słupki zostały postawione, ale w taki sposób, że spokojnie można za nie wjechać i nielegalnie jeździć po chodniku czy trawniku. W przypadku Peowiaków słupków po jednej stronie nie ma, ale miasto postanowiło je tam postawić.

Dwukrotnie nie udało się wyłonić firmy, która podejmie się tego zadania. Jak dziś, po pięciu latach od remontu wygląda chodnik? Jest jest połamany, krzywy, praktycznie nadaje się do ponownego remontu. Czy pięć lat to dużo na ponowny remont chodnika?

Kilka lat po remoncie chodnik wygląda tak jak przed remontem (fot. LubLublin)

Zadłużone, biedne miasto z imperialnymi planami wydatkowymi nie powinno mieć wątpliwości. 

Na kolejny remont chodnika przy Peowiaków nie ma pieniędzy i długo nie będzie. W przypadku trawników, to niektóre były odnawiane parę razy, ale zostawione bez zabezpieczeń stawały się znów nielegalnymi klepiskami do parkowania. Ile to kosztowało nie wiem, ale to są pieniądze bezpowrotnie stracone.

Nie dość, że tracimy, to jeszcze nie zarabiamy

Osobnym aspektem nieszczelnych słupków jest to, że kierowcy parkują w ramach płatnej strefy na miejscach za które nie pobierane się opłaty. Owszem jest to nielegalne, ale straż miejska nie działa jak powinna. Są to wymierne straty dla budżetu biednego miasta.

Niemniej w wielu miejscach miastu udało się poprawić sytuację. Jednym z pierwszych, o które walczyłem był chodnik przed pomnikiem Jana Kochanowskiego. Auta wjeżdżały pod sam pomnik przez chodnik. Sytuacja niegodna miasta kultury. Dlaczego nie da się w innych miejscach?

Porównanie sytuacji przed pomnikiem Kochanowskiego w Lublinie w 2011 i 2020 roku. Zabezpieczenie tego terenu przed parkowaniem wymagało ustawienia wyłącznie dwóch słupków (fot. Google Street View)

Miasto potrafi postawić słupki w sposób skutecznie blokujący wjazd na chodniki. W innych miejscach słupki są postawione w sposób głupi. Pieniądze są wydane, słupki stoją, tylko ich obecność nic nie poprawia. Po co takie wydatki? Jak auta mają niszczyć chodniki, to niech niszczą bez dodatkowych kosztów w postaci tych słupków i  ich montażu.

Ulica 1 Maja po remoncie. Nieprzemyślne ustawienie słupków sprawia, że nie chronią przed parkowaniem na chodniku. (fot. nadesłane do LubLublin)

>>> Więcej o problemach na 1 maja pisaliśmy w artykule Od fuszerki do fuszerki, czyli spacerkiem po ulicy 1 Maja w Lublinie.

Remontują i dają niszczyć

Po sensownych i dobrych zmianach na Chopina zwróciłem miastu uwagę, że fajnie, ale narożnik z Sądową służy jako parking. Odpowiedź miasta znów była w tonie, że owszem widzą problem, ale słupków nie dostawią: „słupki blokujące powinny być stosowane w szczególnych sytuacjach i miejscach, a nie być powszechnie wykorzystywanym elementem organizacji ruchu w miejscach występowania problemów z parkowaniem”. Wynika z tego, że lepiej mieć problem z parkowaniem niż go rozwiązać.

Ulica Chopina: miasto nie zabezpieczy tutaj chodnika przed parkowaniem, bo takie rozwiązania stosuje się „wyjątkowo”. (fot. LubLublin)

Przypomnę – te problemy kosztują. Nowe chodniki są niszczone, wiele odnowionych niedawno już wymaga kolejnych remontów, a miasto jest biedne i zadłużone. Nas po prostu nie stać na tolerowanie tego „występowania problemów z parkowaniem” w takiej skali jak obecnie.

Takich jak ja są setki

Przynajmniej połowa publikowanych na LubLublin zdjęć pochodzi od sporej grupy czytelników. To nie są moje zdjęcia. Spora grupa osób widzi tę niegospodarność i robi tyle ile można – dokumentuje to, informuje miasto, a ono z niewyjaśnionych powodów woli tracić nasze pieniądze. Ostatnio często dostaję zdjęcia z ulica Kalinowszczyzna. Niezabezpieczone trawniki zostały zdewastowane. Ostatnio dostałem zdjęcia, że trawniki są ponownie odnawiane. Po co nam te koszty?

LubLublin

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *