Wesprzyj Kontakt

12 minuty czytania  •  04.03.2025 16:52

Personalne roszady w WOK i skansenie. Urzędnicy meblują, pracownicy płaczą

Udostępnij

Ona zajmowała dyrektorskie stanowiska w Muzeum Wsi Lubelskiej, on kierował biurem Wojewódzkiego Ośrodka Kultury. Ona miała zarządzać przez „plotki, chaos i konflikt”, on traktować podwładnych na zasadzie „przynieś, wynieś, pozamiataj”. Teraz zamienili się miejscami. – Wpadliśmy z deszczu pod rynnę – mówią nam pracownicy skansenu.

Ten artykuł powstał dzięki wsparciu finansowemu naszych Czytelników.

 „Z ulgą przyjęliśmy odejście z Muzeum Wsi Lubelskiej pani Bogny Bender-Motyki. Jej sposób kierowania pracownikami to krzyki, trzaskanie drzwiami, plotkowanie, podważanie kompetencji i zaangażowania pracowników. Nasza radość była jednak krótka, bo zaczęły dochodzić do nas informacje, kto ma ją zastąpić – napisali do nas „Pracownicy (byli i obecni) oraz przyjaciele Muzeum”. – Mamy już dość przełożonych, którzy zarządzają agresywnie, stylem dalekim od standardów. Nie chcemy wracać do tego, co było, chcemy spokojnie pracować, a w obecnej sytuacji obawiamy się, czy to będzie możliwe”

List jest reakcją na personalne transfery do jakich doszło właśnie na linii Muzeum Wsi Lubelskiej – Wojewódzki Ośrodek Kultury (od kilku lat jest częścią CSK). Była dyrektorka skansenu, a przez ostatnie pół roku jego wicedyrektorka, Bogna Bender-Motyka przeszła do WOK – na stanowisko kierownika biura WOK, które zajmował dotąd Wojciech Cioczek. A Cioczek zastąpił ją na stanowisku w skansenie.

W obu tych instytucjach tematem przewodnim jest regionalny folklor. Ale to nie jedyne podobieństwo. Za jednym i drugim bohaterem tej roszady ciągnie się długa historia fatalnych relacji z podwładnymi. 

Zwolnienia, sąd pracy, sytuacje o znamionach mobbingu

W całej tej historii ważny jest kontekst. Od niego zacznijmy. Bogna Bender-Motyka przyszła do Muzeum Wsi Lubelskiej w 2019 r. Marszałek Jarosław Stawiarski (PiS) powołał ją bez konkursu na p.o. dyrektora Wcześniej była m.in. dziennikarką TVP Lublin, dyrektorem Wojewódzkiego Ośrodka Kultury i kierownikiem kina „Wyzwolenie” w Lublinie.

Po roku (marzec 2020) została powołana na 5-letnią kadencję już jako pełnoprawny dyrektor. I wtedy zaczęła w skansenie czystkę kadrową. Najpierw rozwiązała współpracę z dr Beatą Skrzydlewską, swoją zastępczynią, która odpowiadała za całokształt pracy statutowej muzeum. Potem, w 2021 r., zmieniła regulamin pracy, wprowadzając tam takie kryteria zwolnienia z pracy jak: wiek emerytalny i absencje chorobowe w ciągu ostatnich trzech lat (bez wyłączenia zachorowań na COVID-19).

Miała to być furtka do zwolnień i była – Bogna Bender-Motyka szybko z niej skorzystała zwalniając cztery osoby. Wśród nich było troje działaczy związkowych NSZZ „Solidarność”: główny konserwator oraz dwójka kustoszów, autorów większości muzealnych ekspozycji.  W ich obronie w październiku 2022 r. pod skansenem odbyła się pikieta „Solidarności”. Trzej zwolnieni związkowcy poszli do sądu. Po dwóch latach (luty 2024) sprawa zakończyła się ugodą, choć sąd uznał, że wypowiedzenie umów o pracę było niegodne z prawem i zasądził od MWL dla każdego z trzech pracowników po 12,5 tys. zł odszkodowania.

W 2021 r. do muzeum z kontrolą weszła Państwowa Inspekcja Pracy. Inspektorzy przeprowadzili anonimową ankietę wśród pracowników diagnozującą występowanie zachowań, które mogą prowadzić do sytuacji o znamionach mobbingu. Na 68 ankietowanych aż 33 osoby wskazały występowanie co najmniej jednego z takich zachowań raz w miesiącu lub częściej (pełne wyniki ankiety poniżej).

Te wyniki były porażające, inspektorzy mówili nam, że z czymś takim się nie spotkali – opowiada członek związku zawodowego NSZZ „Solidarność” działającego w MWL.

Marszałek bierny, ale mediacji nie chciał

O zachowaniu Bender-Motyki informowany był marszałek Jarosław Stawiarski (PiS), słanymi przez pracowników pismami, ale pozostawał bierny. – Nie dostaliśmy od niego żadnej odpowiedzi – mówi była już pracownica skansenu.

Gotowość mediacji w konflikcie między dyrektorką a pracownikami zgłaszał pod koniec 2021 r. Krzysztof Jakubowski z Fundacji Wolności (wydawcy Jawnego Lublina). – Powołanie mediatora to krok, który rozważymy wówczas, gdy inne metody negocjacji nie przyniosą skutku – odpowiadał mu ówczesny wicemarszałek Zbigniew Wojciechowski.

Faktycznie, można powiedzieć, że tylko Wojciechowski rozumiał nasz problem, ale on i tak mógł nas tylko wysłuchać, konkretnych działań nie było. Chciał, ale nie mógł – wskazuje działacz związku zawodowego NSZZ „Solidarność” w MWL.

Benderowa była nie do ruszenia, my mogliśmy słać pisma, prosić marszałka o pomoc, a wszystko to było „jak krew w piach”, bezskuteczne – opowiada jeden z pracowników skansenu.

Dyrektorka zarządzała przez plotkę, chaos i konflikt. Doprowadziła do rozbicia zespołu, kosztem obniżenia poziomu merytorycznego. Pracownicy czuli się gnębieni i zastraszeni – dodaje inny.

Starzy znajomi razem w skansenie

Ale latem 2024 r. w skansenie powiał wiatr zmian. – Z nadzieją przyjęliśmy zmianę w fotelu dyrektora, kiedy Benderową zastąpił Bartłomiej Bałaban – stwierdza wieloletni pracownik MWL.

O tym, iż działacz Suwerennej Polski (wcześniej Solidarnej Polski) Zbigniewa Ziobro i były członek zarządu województwa Bartłomiej Bałaban zastąpi Bender-Motykę, napisaliśmy na miesiąc przed tym, zanim stało się to faktem. Główny zainteresowany stanowczo wówczas zaprzeczał. – To bzdura. Nic takiego jak skansen nie wchodzi w grę, to wykluczone. W kompetencje Bogny wchodzić nie będę, uważam ją za bardzo dobrego i merytorycznego dyrektora, postawiła skansen na nogi – mówił nam wówczas Bartłomiej Bałaban. Dodając, że zamierza zarejestrować się w urzędzie pracy.

Bezrobotnym jednak nie został. Został za to dyrektorem skansenu, a Bogna-Bender-Motyka jego zastępczynią. Oboje są dobrymi znajomymi z Solidarnej Polski. Ona swego czasu ściągnęła go do TVP Lublin, a w ostatnich wyborach samorządowych walczyli razem o mandat do Rady Miasta Lublin (Bałaban z powodzeniem, Bender-Motyka bez).

Nowy dyrektor, w odróżnieniu od swojej poprzedniczki, szybko dogadał się z pracownikami. – On był po prostu dla nas ludzki, wprowadził dobre relacje na linii przełożonypodwładny. Chciał nas skonsolidować jako zespół – zaznacza pracownik MWL.

Gorzej było na linii Bałaban – Bender-Motyka. – Relacje między nimi popsuły się w ekspresowym tempie. Ona nie mogła się pogodzić, że już nie rządzi. Zachowywała się, jakby ciągle była dyrektorką. Torpedowała pomysły Bałabana – opowiada pracownik. – Dochodziło do takich sytuacji, że Bałaban coś z nami uzgodnił, ale jak wyjeżdżał ze skansenu, to ona cofała wcześniejsze ustalenia – mówi inny. I podaje przykład. – Dyrektor Bałaban wpisał na listę do remontu szkołę z Bobrownik, a Benderowa podczas jego nieobecności ten obiekt z listy wykreśliła.

Protegowany zaufanej marszałka wchodzi do gry

Nic więc dziwnego, że Bałaban próbował pozbyć się Bender-Motyki ze skansenu. W końcu się udało. A dlaczego się udało, wyjaśniają losy kolejnego bohatera tej historii – Wojciecha Cioczka.

On sam w mediach społecznościowych pisze o sobie: „Miłośnik kultury ludowej, pedagog, historyk, teolog, regionalista, działacz społeczny, polityk”. Pochodzi z Krzczonowa, za czasów Lecha Sprawki (PiS) był pełnomocnikiem Wojewody Lubelskiego ds. Kultury Ludowej, Rękodzieła Ludowego i Artystycznego. Lubi robótki ręczne – kocha haftować. Jest też zaangażowany politycznie: należy do PiS, jest obecny na ważnych partyjnych imprezach, gdzie często pozuje do zdjęć z czołowymi – w skali kraju i regionu – politykami tej partii.

Ma też polityczne ambicje. W ostatnich wyborach parlamentarnych (2023) kandydował do Sejmu, wprawdzie bez powodzenia, ale potem niewiele zabrakło mu głosów, by znaleźć się we zarządzie okręgowym lubelskiego PiS.  W zarządzie tym, jako skarbniczka, jest Katarzyna Janiszewska, szefowa Kancelarii Marszałka i jedna z najbardziej zaufanych osób w kręgu marszałka Jarosława Stawiarskiego.

I w tym właśnie tkwi siła Cioczka. – Janiszewska to jego „matka chrzestna”, która pcha go do przodu – twierdzi nasz informator. Z naszych ustaleń wynika, że właśnie dzięki jej protekcji jesienią 2024 r. Marek Krakowski, ówczesny dyrektor CSK, zatrudnił Wojciecha Cioczka w WOK, szybko awansując go na kierownika biura. Cioczek musiał wziąć na swoje barki zarządzanie podwładnymi. I tej roli nie podołał.

Osoba empatyczna, czyli „przynieś, wynieś, pozamiataj”

Patrzę w lustro i widzę? – zapytała Cioczka dziennikarka Dziennika Wschodniego w programie „Lustro” we wrześniu 2024 r. – Widzę osobę empatyczną, radosną, która dużo poświęca czasu dla dobra wspólnego, dla tradycji i kultury – odpowiedział.

Osoby, którą Cioczek widział w lustrze, nie widzieli natomiast pracownicy WOK. – Traktował nas na zasadzie „przynieś, wynieś, pozamiataj”. Kompletnie nie nadawał się do tej pracy. Przerastała go, a swoje zadania przerzucał na nas – opowiada jeden z pracowników WOK.

Inny dodaje, że Cioczek to osoba narcystyczna, której brakowało refleksji nad swoim postępowaniem. – Nie widział błędów u siebie. Chwalił się koneksjami i faktycznie je miał, bo jeśli mu coś nie pasowało, to biegł ze skargą na drugą stronę ulicy, na Grottgera, do Urzędu Marszałkowskiego.

„Zachowanie poniżające i ośmieszające pracowników”

Pracownicy WOK nie wytrzymali i 12 lutego br. skierowali pismo do dyrektora CSK Marka Krakowskiego, w którym poskarżyli się na zachowanie kier. Cioczka.

Wskazywali, że doświadczają sytuacji, które negatywnie wpływają na ich samopoczucie i efektywność pracy, a jedna z pracowniczek zgłaszała już wcześniej do dyrektora CSK konkretne zdarzenia o znamionach mobbingu

„Niejednokrotnie byliśmy świadkami zmiennych zachowań o bardzo negatywnym charakterze, przejawianych w stosunku do pracowników nie tylko naszego Biura, ale także podczas oficjalnych spotkań. Dotarty do nas również niepokojące informacje od pracowników innych biur, że kierownik publicznie rozgłasza informacje o rzekomej niekompetencji swojego zespołu oraz braku zaangażowania w pracę. Co gorsza, w swoich wypowiedziach podaje także osobiste dane dotyczące zdrowia w tym stanu psychicznego pracowników, co jest absolutnie nie do przyjęcia i stanowi naruszenie naszej prywatności oraz dobrostanu” – czytamy .

Pracownicy stwierdzali, że „zachowanie kierownika Biura WOK wywołuje u pracowników zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, jest również poniżające, jak i ośmieszające. Za niepokojące uznali „zauważalną dezorganizację działań podejmowanych przez kierownika, która nie jest podparta merytoryką i metodyką organizacji wydarzeń kulturalnych założonych w planie merytorycznym naszego biura, mimo starań pracowników i dyrekcji”.

Sygnatariusze pisma zwrócili się do Krakowskiego z prośbą o przeniesienie do innych działów, gdzie mogliby „pracować w atmosferze wzajemnego szacunku i zaufania”.

Dyrektor robi notatkę, kierownik idzie na zwolnienie

Z naszych ustaleń wynika, że ws. Cioczka do dyrektora CSK już wcześniej docierały skargi ustne. Po otrzymaniu pisemnej Krakowski sporządził służbową notatkę z zaleceniem, że należy powołać komisję antymobbingową. Nie zdążył jednak tego zrobić.

13 lutego Cioczek wziął urlop, a kiedy Krakowski polecił kadrowej żeby go przerwać, ten 14 lutego poszedł na zwolnienie lekarskie. Tego samego dnia Krakowski – po niespodzianej rezygnacji z funkcji dyrektora – żegnał się z CSK. Trzy dni później nowym dyrektorem był Michał Chorosiński, a wtedy Cioczek był już zdrowy. Chorosiński przeniósł go do Biura Obsługi Klienta, choć ten już otwarcie mówił, że w CSK pracować nie będzie.

Mówił, bo wiedział, że czeka go miękkie lądowanie. Z naszych ustaleń wynika, że przeniesienie do skansenu załatwiła mu dyrektorka kancelarii marszałka Katarzyna Janiszewska. – Jak Cioczkowi zaczął palić się grunt w WOK-u, to wpadła na pomysł przerzucenia go do skansenu – twierdzi nasz informator.

Tym samym otworzyła się furtka, by skansen opuściła Bender-Motyka. – Pani dyrektor Bogna Bender-Motyka złożyła rezygnację z powodów osobistych i przeniosła się do Centrum Spotkania Kultur do WOK, zachowując ciągłość pracy. Na jej miejsce został powołany Wojciech Cioczek, któremu będzie podlegał dział edukacji i naukowy – mówi dyrektor Muzeum Wsi Lubelskiej, Bartłomiej Bałaban (PiS). To nudna oficjalna wersja. Ciekawe są kulisy tej zamiany.

Niespodzianka po urlopie

O tym, jak wyglądały opowiada nam lokalny działacz PiS. – Cała operacja zamiany została przeprowadzona przez wicemarszałka Piotra Bresia, bo w tym czasie na urlopie był zarówno marszałek Jarosław Stawiarski, jak i Marcin Szewczak, któremu podlega kultura. Na urlopie był też zresztą  Bałaban. Zatem Breś to wszystko nadzorował i to z nim rozmawiała Benderowa i Cioczek – mówi.

W poniedziałek, 24 lutego, Bałaban wraca z urlopu. We wtorek dostaje telefon. – Odebrał telefon z UMWL i tak dowiedział się, że zabierają mu Bognę ze Skansenu. To go ucieszyło. Ale dostał też drugą wiadomość: że na jej miejsce dają mu Cioczka. A to go zasmuciło, bo znał jego historię z WOK – opowiada nasz informator.

Bałaban mówił, że wolałby już Bognę niż Cioczka i próbował telefonami do różnych ważnych osób w PiS zablokować jego nominację. Jeździł też do UMWL do Bresia. Bez skutku – opowiada lokalny działacz PiS.

Bałaban informacji tych ani nie potwierdza, ani nie dementuje. – Nic nie mogę na ten temat powiedzieć – stwierdza. Nie odpowiada też na pytanie, czy nie przeszkadza mu, że prominenci z UMWL wybrali mu zastępcę.

Pracownicy skansenu nie kryją zaskoczenia. – Po sześciu latach udręki myśleliśmy, że nadejdzie spokój, a tu okazuje się, że wpadliśmy z deszczu pod rynnę – mówią. Dyrektor Bałaban tonuje te nastroje. – Chciałbym, żeby skansen był miejscem, gdzie pracownicy czują się dobrze – mówi Jawnemu Lublinowi.

Łzy w oczach i szeroki uśmiech

Bałaban wykonywał telefony ratunkowe, ale dzwoniła również Bogna Bender-Motyka. – Bogna nie chciała przechodzić do WOK, starała się poruszyć niebo i ziemię, żeby zostać w Skansenie. Mam tu na myśli telefony do wpływowych osób, nic jednak nie wskórała – opowiada pracownik skansenu .

W ostatni piątek, 28 lutego, Bender-Motyka o godz. 12 pożegnała się z pracownikami skansenu. – Płakała. Widać, że ta zamiana jej nie pasowała – mówi pracownik MWL. Nieco ponad godzinę później była już w gabinecie dyrektora CSK, Michała Chorosińskiego, czym pochwaliła się w mediach społecznościowych. Po łzach nie było już śladu, był za to szeroki uśmiech.

Pożyjemy, zobaczmy – komentuje powrót Bender-Motyki do WOK jeden z pracowników.

Bogna Bender-Motyka i Michał Chorosiński, nowy dyrektor CSK (Źródło: Bogna Bender-Motyka/FB)

Cioczek zaprzecza, rzecznik marszałka mówi o plotkach

Rozmawiamy z Wojciechem Cioczkiem. Pytamy go, jak to się stało, że został zastępcą dyrektora MWL. – Zostałem mianowany przez dyrektora Bartłomieja Bałabana – odpowiada. Dopytujemy, czy w tej nominacji pomogła znajomość z Katarzyną Janiszewską. – Nie, w żaden sposób – stwierdził Cioczek. Chcieliśmy też wiedzieć, dlaczego odszedł z WOK-u, jak komentuje skargę, którą napisali na niego pracownicy WOK-u i jakie są jego odczucia nt. zarządzania personelem WOK-u? Na te pytania Cioczek już nie odpowiedział, prosząc, by wysłać je SMS-em. Wysłaliśmy, ale odpowiedzi się nie doczekaliśmy.

O powodach przejścia ze skansenu do WOK-u, o dobrowolności tego przejścia, a także o relacjach z dyr. Bałabanem chcieliśmy porozmawiać z Bogną Bender-Motyką, ale nie odbierała od nas telefonu. Na pytania wysłane SMS-em nie odpowiedziała.

Z kolei rzecznika UMWL, Remigiusza Małeckiego, zapytaliśmy, jaką rolę w tej personalnej rosazdzie odegrali dyrektorka kancelarii marszałka, Katarzyna Janiszewska i wicemarszałek Piotr Breś? Pytaliśmy też, dlaczego osoba Wojciecha Cioczka została narzucona dyrektorowi skansenu przez UMWL? – Nie będę komentował plotek panie redaktorze, bądźmy poważni – stwierdził Małecki.

Abstrahując od zamiany Benderowej na Cioczka i Cioczka na Benderową, to cała ta sytuacja pokazuje coś innego: że przy Grottgera promowani i nagradzani są ludzie, którzy w swoim miejscu pracy uchodzili za mobberów – podsumowuje działacz lubelskiego PiS.

Na zdjęciu głównym: Od 3 marca Wojciech Cioczek pełni funkcję z-cy dyrektora Muzeum Wsi Lubelskiej. Z kolei Bogna Bender-Motyka jest kierownikiem biura Wojewódzkiego Ośrodka Kultury, który od 2022 r. jest oddziałem CSK (Fot. Sko)

Pomóż i wpieraj Jawny Lublin

19 odpowiedzi na “Personalne roszady w WOK i skansenie. Urzędnicy meblują, pracownicy płaczą”

  1. Czytelnik pisze:

    Pani Bender zwalniała emerytów bo już się napracowali to teraz sama powinna iść na zasłużoną emeryturę. Ile ludzi by tym uszczęśliwiła!!! A z drugiej strony jak można tak żyć? Przychodzić do pracy i wyżywać się na ludziach – jak tak można? Trzeba być – tylko i aż – przyzwoitym człowiekiem.

  2. . pisze:

    Niedobrze się robi. Ale taka jest, niestety, prawda. Takich czasów dożyliśmy, że zwykły człowiek jest chłopem pańszczyźnianym, a ustawieni aparatczykowie płynnie przechodzą ze stołka na stołek, oczywiście publiczny, czyli taki, gdzie powinna być transparentność, praworządność i egalitaryzm. Orwell się kłania. Czy zatem powinno dziwić, że pracując w jednostkach samorządowych i im podległych, człowiek tylko odlicza do emerytury? Ciężko jest się z tego koszmaru obudzić.

  3. Adam pisze:

    Poniżają ludzi, traktują jak zero a podczas kampanii uśmiechają się i kłamią w żywe oczy! Pogonić tych nierobów, fachowców od nic nierobienia tylko kasa
    I układy są dla nich ważne! Ludzie nie dajcie się już nabierać na te pisowski sztuczki!

  4. Paweł pisze:

    Państwowa Inspekcja Pracy to powinna pójść do UMWL na kontrolę i każdy Departament powinien wypełnić anonimowe ankiety mobbingowe. Wynik byłby szokujący dla większości dyrektorów to by się marszałek obudził.

  5. Leonard pisze:

    „Grzyp-Rypalski do Będzina
    Pstryk ze sztabu do saperów
    A pułkownik Lufa-Dufny
    Na dowódcę szwoleżerów.”

  6. Wyborca pisze:

    Najważniejsze że nie będzie budowany nowy stadion żużlowy w Lublinie. Bieda musiała zajrzeć w oczy włodarzom żeby przejrzeli. Ale głosy gawiedzi w wyborach zgarnęli.

  7. A w Skansenie... pisze:

    Tylko koni, tylko koni, tylko koni, tylko koni żal

  8. Elimanum humanum pisze:

    Od drogi duchowej do kariery „niby kulturowej”…

  9. Kis pisze:

    Jak w Polsce ma być dobrze jeśli stanowiska kierownicze są rozdawane nie wedle kompetencji a układów partyjnych – do tego ludziom z zaburzoną osobowością, dla których przyzwoitość to termin nieznany…

  10. ów drugi uczeń pisze:

    „Teolog… lubi robótki ręczne…” No mężczyzna z krwi i kości

  11. Jasiek pisze:

    Kadry PiS w najlepszej odsłonie. I wiecie co? Dobrze wam tak. Wy tych buraków wybieracie. Oni nie biorą sie znikąd. Są częścią tego zakłamanego, pseudokatolickiego, polskiego piekiełka.

  12. lokalny czlonek pisze:

    lokalsi też dobrze znają tych gagatków… nie raz krew zepsuta przez nich

  13. Przerażony pisze:

    Warto głosować. Warto głosować i wymagać merytorycznych konkursów na stanowiska kierownicze.
    Czas działać, bo bez działania, będzie tylko tak jak w tym artykule.

  14. Anna Nowak pisze:

    Czekamy na roszady w jednym teatrze,kiedy to pan dyrektor z suchym jackiem prowodyrem wylądują gdzieś daleko najlepiej…
    za zwolnienia,za złodziejstwo,lokat np.i inne działania

  15. Anna N pisze:

    Czekamy na roszady w jednym teatrze,kiedy dyrektor i suchy jacek jego mózg wyniosą się.
    Za zwolnienia, za złodziejstwo,zniszczenie miejsca i najgorsze zarządzanie w historii

  16. Atakoto pisze:

    Lublin stolica kultury

  17. Pomocnik pisze:

    Wojciech nie raz pokazał swoje prawdziwe oblicze podczas „kampanii wyborczej”. Może wreszcie wyidealizowany obraz bohatera wsi zmieni się trochę w oczach mieszkańców.

  18. Znajoma pisze:

    Tak Wojciech jest operatywny chłopak,dla pieniędzy i uznania sprzeda wszystkich…

  19. Baczny obserwator pisze:

    Gnębili pajaca w szkole to sobie pomyślał że też będzie taki męski i wyżyje się na nie winnych paniach które tam pracują a Wojtusia dla kasy zrobi wszystko paru z pisu wszędzie chwalił i promował i jeden i drugi go potem wydymał bez mydła a Wojtusia wszystko na pokaz robi I w kole gospodyń wiejskich i robił też inne rzeczy na pokaz typu remont kapliczki chwalił się tym i na fb milion zdjęć i tekst o samym sobie jaki on to dzielny bo niby chodził do gminy żeby kasę dali mu no ogólnie to jest człowiek który wstyd przynosi wsi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

7 minut czytania

24.03.2025

Podmiejskie radne, Janusz Palikot, powyborczy desant na dyrektorskie gabinety. Za co doceniono JawnyLublin.pl

Za niezależność, transparentność i skuteczność. Za społeczną odwagę, odwagę i…

7 minut czytania

14.03.2025

Od awarii rurociągu do katastrofy budowlanej. Była kamienica, jest parking

Woda pochodząca „najprawdopodobniej” z awarii sieci wodociągowej wypłukała lessowy grunt…

24 minut czytania

08.03.2025

„To było jak budowanie piramidy”. Janusz Palikot i wystawne życie na koszt innych

– Ja sam dość późno zorientowałem się, że to wcale…

5 minut czytania

28.02.2025

Caritas wreszcie przekazał szpitalowi pomoc z publicznej zbiórki. Zajęło mu to prawie pięć lat

Miał być respirator za 105 tys. zł, były koce i…

9 minut czytania

27.02.2025

„Bezkosztowa delegacja” marszałka i bardzo kosztowna promocja województwa w PKOl

Największe dotacje na sport trafiają tam, gdzie aktualnie szefuje Radosław…

8 minut czytania

25.02.2025

Miasto woli płacić miliony na wynajem niż zbudować własny biurowiec

10,5 mln złotych rocznie płaci lubelski Ratusz za wynajem powierzchni…

7 minut czytania

22.02.2025

Deweloperom miliony, a parafii tysiące. Komu i ile płaci miasto za wynajem na cele oświatowe

6,7 mln złotych wydał w zeszłym roku Urząd Miasta Lublin…

9 minut czytania

18.02.2025

Kurator oświaty wskazuje winnego, ale prokuratura śledztwo umarza. Nauczyciel: „Bałem się linczu”

Najpierw był dramatyczny list rodziców do lubelskich mediów i błyskawiczna…