Udostępnij
Pary, które chcą skorzystać z państwowego wsparcia przy leczeniu niepłodności, mogą się już zgłaszać do klinik. W całym kraju jest ich blisko 60, a w województwie lubelskim trzy.
– Program in vitro jest przewidziany na 5 lat, ale będziemy go przedłużać. Przeznaczyliśmy na niego 2,5 mld zł, czyli 500 mln zł rocznie. Zależy nam na tym, aby mogły z niego skorzystać wszystkie pary, które tego potrzebują – mówiła kilka dni temu Izabela Leszczyna ministra zdrowia, ogłaszając powrót programu skasowanego przez władzę PiS.
Szydło zabiera pieniądze
Program wspierania in vitro przez państwo działał od 2013 do 2016 roku. Dzięki niemu w ciągu trzech lat na świat przyszło ponad 22 tys. dzieci. Ale rząd Beaty Szydło (PiS) wygasił finansowanie i postawił na naprotechnologię – metodę mniej skuteczną, krytykowaną przez lekarzy, ale za to popieraną przez ruchy prolife. Z setki naukowców, którzy podpisali się wówczas pod apelem o wycofanie finansowania in vitro i postawienie na naprotechnologię, tylko 11 było przedstawicielami nauk medycznych.
„W dodatku zdecydowana większość z nich reprezentuje specjalności odległe od zagadnień rozrodczości – wylicza w analizie „Naprotechnologia – przekłamanie czy nieporozumienie?” dla Polskiej Akademii Nauk Barbara Dolińska. – Druga co do częstości występowania w apelu grupa uczonych reprezentuje nauki filologiczne (10 osób). Niewiele mniej liczne grono uczonych (8 osób) reprezentuje mechanikę. Jeśli przyjąć, że nauki dla niej pokrewne to: budownictwo (3 osoby), automatyka i robotyka (2 osoby) oraz budowa i eksploatacja maszyn (2 osoby), to właśnie przedstawiciele tych nauk stanowią najliczniejszą grupę sygnatariuszy apelu. Stosunkowo licznie reprezentowani byli też pedagodzy (7 osób), zootechnicy (5 osób) i historycy (5 osób). Warto zwrócić uwagę, że mimo podnoszonego w apelu zarzutu niezgodności procedury in vitro z kodeksem karnym i wynikającą stąd koniecznością zakazu procedury pod apelem widnieją podpisy tylko dwóch przedstawicieli nauk prawnych, w dodatku, o specjalnościach luźno związanych z treścią apelu. Apel podpisało też tyluż teologów, ilu fizyków i psychologów (po cztery osoby)”
Teraz jednak państwowe finansowanie in vitro wraca. Od poprzedniego programu różni się tym, że obejmuje także osoby po leczeniu onkologicznym.
– Kobiety i mężczyźni, którzy muszą poddać się leczeniu onkologicznemu – wycieńczającemu organizm, czasem powodującemu niepłodność – będą mogli zabezpieczyć płodność na przyszłość – mówiła Leszczyna. I podkreśla, że rządowy program umożliwia zamrożenie komórek (co daje możliwość skorzystania z nich po zakończeniu terapii) i zapewnia pełne dofinansowanie tych procedur.
60 klinik w Polsce
Od 1 czerwca pary mogą się zgłaszać do klinik wybranych do realizacji programu. W całym kraju jest około 50 takich placówek. W województwie lubelskim trzy. Ich wykaz, a także mapę, można odnaleźć na rządowej stronie internetowej.
Lista klinik in vitro w Lublinie i okolicy
- Gyncentrum Sp. z o. o. Lublin, Lubli,n ul. Zana 32a
- Specjalistyczne Centrum Medyczne OVUM, Motycz, Konopnica 85F
- Klinika Leczenia Niepłodności, Ginekologii i Położnictwa Bocian, Lublin, ul. Relaksowa 26
Dla kogo in vitro
W programie mogą wziąć udział małżeństwa i pary we wspólnym pożyciu. W tym wypadku wystarczy deklaracja:
- u których stwierdzono niepłodność lub była ona nieskutecznie leczona – w ciągu 12 miesięcy przed zgłoszeniem do programu
- u takich, które mają kriokonserwowane i przechowywane zarodki, utworzone w ramach wcześniej realizowanych procedur.
Kryteria wieku:
- kobiety do 42. roku życia – jeśli korzystają z własnych komórek jajowych lub dawstwa nasienia
- kobiety do 45. roku życia – jeśli korzystają z dawstwa oocytów lub zarodka
- mężczyźni do 55. roku życia.
Program zapewnia do sześciu indywidualnych procedur wspomaganego rozrodu w różnych wariantach:
- do 4 cykli zapłodnienia z własnymi komórkami rozrodczymi lub dawstwem nasienia
- do 2 cykli zapłodnienia z oocytami od dawczyń – z możliwością zapłodnienia 6 komórek rozrodczych w jednym cyklu,
- do 6 cykli z dawstwem zarodków.
Dodaj komentarz