Wesprzyj Kontakt

5 minuty czytania  •  09.11.2024 08:08

Ostatnie chwile gazetek władzy? Komu są potrzebne i ile nas kosztują

Udostępnij

Zakończyły się konsultacje społeczne nowej ustawy medialnej. Niezależni wydawcy chcą, by pojawił się tam zakaz wydawania gazet przez samorządy. Lubelski Ratusz wydaje na to ponad 200 tys. zł rocznie. We wkładanym do skrzynek wydawnictwie przedstawia rządy prezydenta Krzysztofa Żuka w samych różowych barwach.

Początek września 2024 r. Zapowiadana od wielu miesięcy wielka rewolucja w miejskiej komunikacji staje się faktem. Ale wbrew temu co zapowiadał prezydent w kampanii wyborczej, ani autobusy nie jeżdżą częściej, ani szybciej. Wręcz przeciwnie – wielu pasażerów odjeżdża teraz z przystanków Uberem lub Boltem, bo coraz częściej długie czekanie na przystanku wcale nie nie kończy się sukcesem. Autobusom z rozkładu coraz częściej zdarza się nie przyjechać. Pasażerowie piszą i dzwonią do mediów, a Zarząd Dróg i Transportu Miejskiego zasypują skargami.

W odpowiedziach na te skargi ZDTiM „przeprasza za niedogodności” i tłumaczy, że „braki kursów lub opóźnienia spowodowane są zwykle czynnikami niezależnymi od przewoźnika„. – Pojazd został wyłączony z kursowania z powodu braku kierowcy – pisze do jednej z pasażerek Sławomir Podsiadły, zastępca dyrektora ZDiTM.

Tymczasem w wydawanej przez Urząd Miasta gazetce Lublin.eu (dostępnej także online), urzędnicy odtrąbiają sukces. „Przejedziemy szybciej przez miasto. Linie jeżdżą częściej, pojawiły się pierwsze sekundniki” – czytamy w ośmiostronicowej gazecie, do złudzenia przypominającej tradycyjne dzienniki, która trafia do prawie każdego domu i mieszkania w Lublinie. Wszystkie numery Lublin.eu znajdują się w tym miejscu. Chociaż wydania wrześniowego – tym z artykułem o komunikacji miejskiej – tam nie ma.

Informator Lublin.eu – wydanie z września

O kontroli CBA cisza. O głodowych pensjach w MOPR też

Od dawna wydawcy prasy alarmują, że wydawanie gazet czy prowadzenie portali informacyjnych przez wójtów, burmistrzów czy prezydentów miast ma niewiele wspólnego z prawdziwymi mediami.

Nie przeczytamy tam o opóźnieniach w inwestycjach, dziurawych budżetach, czy wypłacanych urzędnikom nagrodach. Stały czytelnik Lublin.eu nigdy się nie dowie, że CBA zawiadomiło prokuraturę o nieprawidłowościach przy budowie Dworca Lublin, przez co miasto mogło stracić kilka milionów złotych. Nie przeczyta o trwającej już kilka lat walce pracowników MOPR o podwyżki.

Są za to inne tematy. „Lublin w Ekstraklasie”, „Zbudujemy miasto marzeń”, „Miasto czeka na fundusze” albo „Razem do sukcesu” – to tytuły artykułów z pierwszych stron Lublin.eu z ostatnich miesięcy.

227 tys. zł rocznie na gazetkę prezydenta

Urząd Miasta Lublin na swojej gazecie nie oszczędza. Nakład to aż 150 tys. egzemplarzy. Dla porównania w 2023 r. średnia sprzedaż ogólnopolskiego „Faktu” to 122,5 tys. sztuk, a „Gazety Wyborczej” – 39,7 tys. Drukiem gazetki władzy zajmuje się Polska Press, czyli wydawca m.in. „Kuriera Lubelskiego”. Pismo jest bezpłatne, a egzemplarze trafiają do skrzynek pocztowych większości mieszkańców miasta. Wydawane jest od marca 2021 r., rocznie ukazuje się 10-13 numerów. W październiku wyszedł numer 43.

Ile nas to kosztuje? Zgodnie z Rejestrem Umów lubelskiego Ratusza Polska Press otrzymała (nie licząc innych akcji promocyjnych) w 2022 r. 234,3 tys. zł. W 2023 r. było to 213,6 tys. zł, a w tym roku (umowa z lutego) 227,8 tys. zł.

Propaganda i biznes

Żeby było jasne – nie tylko Lublin wydaje takie gazetki. Właśnie wyszedł nowy numer „Lubartowiaka” finansowanego przez tamtejszy Urząd Miasta. Gazetka ma 10 tys. egzemplarzy nakładu i jest darmowa. W najnowszym wydaniu można przeczytać sądzeniu drzew w ramach ekologicznej akcji, dotacjach, dofinansowaniach, przetargach na remonty publicznych budynków.”Lubartowiak” oferuje nawet powierzchnię reklamową. Jeden moduł (4,5 cm x 5 cm) na pierwszej stronie kosztuje 123 zł. Całostronicowy artykuł sponsorowany to koszt  1845 zł brutto.

I to jest kolejna kwestia, której sprzeciwiają się niezależni wydawcy. Samorządowe gazetki zabierają im reklamodawców. Przecież firma Marian-Bud (jakiekolwiek podobieństwo do istniejącej jest przypadkowe) może woleć się zareklamować w gazecie wójta niż w wydawnictwie krytykującym władzę, która dysponuje budżetem na duże inwestycje i szuka wykonawców.

„Polityka informacyjna” i „jawność działania”

Gazetki władzy ma zlikwidować przygotowywana ustawa medialna. Ale łatwo nie będzie. Związek Miast Polskich (prezydent Lublina jest zastępcą prezesa tej organizacji), a także inne samorządowe organizacje przedstawiły niedawno swoje stanowiska. Wszystkie są do siebie podobne i zgadzają się na pewne ustępstwa, ale gazetek nie zamierzają oddać.

Władze lokalne uznają politykę informacyjną za instrument zarządzania, który umożliwia realizację zadań publicznych i celów strategicznych. (…) Polityka informa­cyjna (komunikacyjna) jest coraz częściej ważną częścią lokalnych strategii rozwoju” – przekonuje ZMP.

Organizacja powołuje się na konstytucję i prawo obywateli do „uzyskiwania informacji o dzia­łalności organów władzy publicznej” a także ponosi argument „jawności działania organów władzy publicznej”.

Samorządy idąc na ustępstwa, zgadzają się na ograniczenie liczby wydań gazetek do sześciu rocznie. Obiecują też, że zrezygnują z płatnych reklam.

https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=546733954645568&id=100079269045820&ref=embed_post

Ministerstwo się nie ugnie?

Uwagi z konsultacji publicznych uwzględnimy w przygotowanym projekcie ustawy wdrażającej propozycje zawarte w koncepcji Europejskiego Aktu o Wolności Mediów, który w grudniu br. przekażemy do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wraz z wnioskiem o wpis do Wykazu Prac Legislacyjnych Rady Ministrów. Po uzyskaniu wpisu zwrócimy się z prośbą o opinię ministerstw oraz przeprowadzimy konsultacje społeczne” – informuje teraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przedstawiając raport z przeprowadzonych do tej pory konsultacji. Wzięli w nich udział nadawcy publiczni, media komercyjne, niezależne, organizacje samorządowe, branżowe, pozarządowe i biznesowe.

Wśród najważniejszych poruszanych kwestii był zakaz wydawania prasy przez jednostki samorządu terytorialnego. Na 108 przedstawionych w tej sprawie stanowisk 60 opowiedziało się ze tym rozwiązaniem.

Kluczowe jest jednak samo nastawienie resortu. A ten stawia sprawę jasno i wskazuje, że przygotowana propozycja „(…) zakłada wprowadzenie całkowitego zakazu wydawania prasy i dostarczania usług medialnych” i dalej „jednostkom samorządu terytorialnego pozostawiona zostanie możliwość wydawania biuletynów informacyjnych, które zostaną szczegółowo zdefiniowane w ustawie i będą znacząco odróżniały się od prasy”.

6 odpowiedzi na “Ostatnie chwile gazetek władzy? Komu są potrzebne i ile nas kosztują”

  1. Wstyd pisze:

    Najwieksza prostytucja mediów i pracujących tam redaktorów to Dziennik Wschodni, a właściwie Dziennik Dewloperski. Same pochwały dla władzy i ostry atak na konkurencję s rynku budowlanym która nie należy do Lubelskiej Loży Deweloperskiej.

  2. kronikidewelorozwoju pisze:

    Narcyz bez P0dlewania wazeliną zwiędnie. Na szczęście jest jeszcze DW.
    PS. 150.000 szt. samochwałek, to ile to jest ton papieru?

  3. kronikidewelorozwoju pisze:

    PS. Mam wrażenie, że ZMP to pod-komórka PZFD, a już raczej mam pewność, że jest to agenda sorosowców/davosowców, którzy w procesach folwarkoizacji ośrodków miejskich pod fałszywym banerem „samorządności” widzą skuteczne narzędzie do ubezwłasnowalniania populacji i otwierania perspektyw zaawansowanego łupiestwa.
    Dziadogród jest chyba najlepszym przykładem skuteczności tej strategii.

  4. . pisze:

    Już mnie sam nagłówek wyprowadza z równowagi. 🤬🤬🤬
    Teksty w stylu „linie jeżdżą częściej” to zwykła goebbelsowską propagandę w białych rękawiczkach, bo realia są takie, że autobusy i trolejbusy jak wypadały z kursów, tak nadal wypadają, kuŕwa. A to, że teraz piszą, że przejedziemy szybciej przez miasto, to chyba tylko dla nich oznacza szybciej – bo zwykły pasażer, czekający w zimnie na przystanku, na pewno nie czuje żadnego „przyspieszenia”.
    Miasto dalej wydaje na te „gazetki sukcesu” grube hajsy – 200 tys. zł rocznie, – a tymczasem każdy, kto mieszka na nieszczęście w tym mieście, doskonale wie, że komunikacja to jeden wielki chuy. Ratusz chyba myśli, że wystarczy walić mieszkańcom bzdury do skrzynek, a wszyscy automatycznie uwierzą, że Lublin to eldorado komunikacyjne. Miasto dalej wydaje na te „gazetki sukcesu” grube pieniądze – 200 tys. zł rocznie! – a tymczasem każdy, kto mieszka w Lublinie, doskonale wie, że komunikacja to jeden wielki cyrk (niestety). Ratusz chyba myśli, że wystarczy nawciskać mieszkańcom bzdur do skrzynek, a wszyscy uwierzą, że Lublin to eldorado komunikacyjne. Ja piėrdolę, kto im jeszcze wierzy?
    Uwielbiam te wszystkie historie o „większej liczbie kursów” i „zwiększeniu dostępności komunikacji” – a prawda jest taka, że kierowców nadal brakuje, ostatnio iluś zatrudnili, ale jak to się przełożyło na realia, wiemy z Wszystkich Świętych a la redukcja dwusetek, autobusy się sypią, kursy wypadają, a na skargi zwykłych mieszkańców odpowiada się nudnym „przepraszamy za niedogodności”. Czyli co? W gazeteczce sukces, a w rzeczywistości – burdel na kółkach, dosłownie i w przenośni.
    .
    A ludzie dalej wkuŕwiają się na taką niekompetencję, tracą piėprzony czas, nie mają czym wrócić do domu, bo kurs im przepadł albo nie przyjechał, ale kto by się tym przejmował, prawda? Najważniejsze, że można wydrukować ośmiostronicową „gazetkę sukcesu” i poklepać się po plecach. Może zamiast drukować te pseudo-propagandowe broszurki, mogliby w końcu naprawić coś realnie w tej komunikacji? Ale to przecież trudniejsze, niż wymyślenie kilku haseł o „większej dostępności” i „innowacyjnych rozwiązaniach”. Ratusz żyje chyba w innej rzeczywistości, a właściwie to nie chyba, tylko na pewno.
    .
    Użytkownik @Wstyd wspomniał o Dzienniku. Tenże dziennik, którego też strach wymienić bo jeszcze cię poda do sądu (hehe), to już dawno przestał być dziennikiem dla ludzi – teraz to czysta tuba propagandowa dla miejskich kacyków i „elity” deweloperskiej, której interesy są świętością. Jaka tam, kuŕwa, niezależność? Bardziej niezależność od rzeczywistości, bo jak przychodzi co do czego, to zamiast realnych problemów miasta mamy laurki dla władzy i tych ich szemranych biznesowych układów. Kiedy w grę wchodzą ci z Lubelskiej Loży Deweloperskiej, czyli ta sama paczka, co kombinuje jak zabudować każdy skrawek zieleni, to Dziennik grzeje się do tego jak pies na kość, by jedynie raz od wielkiego dzwonu coś tam odważy się napisać coś niezgodnego z linią władzy. https://www.dziennikwschodni.pl/lublin/bezprawie-deweloperskie-przy-ul-gesiej-zniknely-drzewa-pojawila-sie-droga,n,1000351505.html
    .
    Na gazetkę na chwałę władzy zawsze znajdą budżet, na markety, a na najpilniejsze potrzeby ludzi jak na przykład remont specjalnego ośrodka szkolno-wychowawczego przy Wyścigowej, to pieniędzy brak, na ławki na stanowiskach autobusowych też pewnie pieniędzy zabrakło.

  5. . pisze:

    Z naszych pieniędzy utrzymujemy też profil facebookowy „Dworzec Lublin”, na którym 90% postów to „wypasiona” zieleń wokół dworca.
    No a ponad 200 tysięcy złotych? Za te pieniądze mogliby łatać dziury w drogach, dofinansować komunikację (która i tak jest dnem i nawet teraz jak piszę ten post, to słyszę za oknem starego gruchota Jelcza) albo chociaż trochę wydać na sprzątnięcie śmieci. Ale nie – lepiej publiczne pieniądze na wyimaginowane teorie o krainie mlekiem i miodem płynącej.
    Normalnie to człowiek by pomyślał, że władze miejskie są od zarządzania miastem, rozwiązywania problemów mieszkańców, inwestowania w infrastrukturę i poprawiania jakości życia. A tu nagle się okazuje, że najważniejsze dla nich to wydawać gazetki, w których sami sobie klaszczą i udają, że wszystko jest zajėbiście. Po co, na co, za jakie grzechy my mamy za to płacić?! Oni muszą mieć swoją „tubę propagandową”, w której jak to świetnie sobie radzą, jak Lublin jest „miastem marzeń”, i jak to wszyscy się zachwycają ich genialnymi decyzjami. Słodko brzmi? No brzmi, ale dla zwykłego człowieka to jest normalna kpina. … jak można kontrolować przekaz od góry do dołu, gdy takie coś ma miejsce.
    .
    To wszystko pokazuje, jak bardzo niektóre władze samorządowe oderwały się od rzeczywistości.

  6. . pisze:

    Kolejna kompromitacja władz Lublina?
    Gdzie są obiecane drzewa przy Bajkowskiego, bo ja ich nie widzę? przynajmniej tak było kilka dni temu.
    Bo zdaje się, że mieli nasadzić jakieś drzewka? A może ja o czymś nie wiem?
    https://radio.lublin.pl/wp-content/uploads/2024/04/wizualizacja_ul._bajkowskiegoz_nasadzeniami_-_klony_i_roze-2024-04-03-135346.jpg

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *