5 minuty czytania • 05.02.2025 17:09
NIK przejechał się po lubelskich drogowcach. I trafił na bezsensowny las znaków
Udostępnij
Znak za znakiem, słupek za słupkiem, ale w niczym nie wpływa to na poprawę bezpieczeństwa. W Lublinie i na drogach województwa Najwyższa Izba Kontroli zauważyła jeszcze jedną prawidłowość – ważniejsza jest płynność ruchu niż bezpieczeństwo pieszych.
Ten artykuł powstał dzięki wsparciu finansowym Czytelników Jawnego Lublina.
Najwyższa Izba Kontroli wzięła pod lupę oznakowanie dróg publicznych. Kontrolerzy sprawdzali czy stojące przy drogach znaki drogowe stoją tam zgodnie z przepisami i… ze zdrowym rozsądkiem.
>>>Król polskich fotradarów znajduję się przy wylotówce z Lublina [WIDEO]<<<
Mniej kontroli, bo nie było służbowego auta
W stolicy województwa dobrze nie jest. Wystarczy spojrzeć na liczby: 18,5 proc. dróg nie było objętych zatwierdzonymi projektami organizacji ruchu, 70 proc. tras miało oznakowanie inne, niż zatwierdzone, a w 80 proc. przypadków było to niezgodne z obowiązującymi przepisami.
– Prezydent nie w pełni prawidłowo i rzetelnie realizował zadania organizacyjne – piszą autorzy raporty o Krzysztofie Żuku, ale też chwalą miejskie służby za utrzymanie i czytelność oznakowania (nie zawsze, ale o tym, za chwilę).
Laik może tego nie wiedzieć, ale zadaniem urzędników jest kontrolowanie oznakowania. Powinni jeździć po mieście i sprawdzać, czy wszystko jest w porządku. W Lublinie nie zawsze to robili. Przyczyna była prozaiczna. – Ze względu na ograniczoną liczbę samochodów służbowych oraz uprawnionych kierowców (okres wakacyjny/urlopowy) urząd nie był w stanie przyznać samochodu służbowego – tłumaczył kontrolerom Ratusz.
W kwietniu 2024 roku zaczęła się, wraz z wycinką drzew, przebudowa ulicy Zorza. Kiedy na plac budowy przyjechali kontrolerzy NIK tarcze znaków były porysowane i zużyte, a projekt czasowej organizacji ruchu był bardzo ogólny. „(…) dobór środków sterowania ruchem jest w całości powierzony wykonawcy robót i pozostaje poza kontrolą organu zarządzającego ruchem” – zauważyli. – Piesi zmuszeni są do wejścia na jezdnię po pokonaniu pasa zieleni i wysokiego krawężnika, a ciąg pieszy nie ma kontynuacji (w obydwu etapach).
– Odpowiedzialność wobec uczestników ruchu spoczywa na wykonawcy robót – tak dyrektor Wydziału Zarządzania Ruchem Drogowym i Mobilnością Urzędu Miasta Lublin Arkadiusz Niezgoda odpowiada na zarzuty NIK. Dodaje, że wykonawca (Strabag) jest ubezpieczony, a urzędnicy nie są w stanie na bieżąco kontrolować każdej budowy „z uwagi na brak środka transportu.”
„Rażące zaniedbanie bezpieczeństwa”
W nomenklaturze ekspertów piesi to „niechronieni uczestnicy ruchu drogowego”. Z lektury raportu wynika, że na niektórych lubelskich ulicach przymiotnik „niechronieni” nabiera dodatkowego znaczenia.
– Biegły stwierdził rażące zaniedbania w stosunku do kwestii bezpieczeństwa niechronionych uczestników ruchu drogowego – czytamy w raporcie. Chodzi o przejścia dla pieszych prowadzące przez kilka pasów ruchu na kilku ulicach: Armii Krajowej, Diamentowej, al. Unii Lubelskiej, ul. Wyścigowej czy Zana.
Główny zarzut to brak sygnalizacji, a czasami choćby wysepki na środku jezdni. Urzędnicy tłumaczą, że starają się zdobyć zewnętrzne pieniądze na takie działania, ale w ocenie NIK mieli na to wystarczająco dużo czasu. – Choć obowiązek „osygnalizowania” przejść dla pieszych wszedł do przepisów dopiero w 2022 r., to już dużo wcześniej wiadomo było, że przejście bez sygnalizacji przez taki przekrój nie jest bezpieczne.
Wbrew przepisom, ale nie nielogicznie
Dyskusja o tzw. znakozie przy polskich drogach trwa od kilku lat. Były obietnice zmiany przepisów I demontażu zbędnych słupków. Jednak nadal kierowcy mijają znak za znakiem. Choć znakozy kontrolerzy NIK w Lublinie wprost nie dostrzegli, to zwrócili uwagę na słupkozę. Znaki zamiast na jednym znajdują się na kilku oddzielnych słupkach.
– Przepisy dopuszczają, a nie nakazują łączenie znaków pionowych na jednym słupku w przypadku trudnych warunków lokalnych – odpowiada na te zarzuty dyrektor Niezgoda. I tłumaczy, że więcej słupków to lepsza widoczność znaków. Tyle że kontrolerzy NIK wprost wskazali, że nie zawsze lubelscy urzędnicy są wierni tej zasadzie. Były przypadki, w których na jednym słupku znajdowały się aż trzy znaki. Choć przepisy wyraźnie takich praktyk zabraniają.
NIK wskazuje także nieprawidłowe oznakowanie przejść dla pieszych prowadzących przez drogi rowerowe. Brakuje tam oznakowania pionowego. Nad tym urzędnicy obiecują się pochylić, gdy będą ustalali organizację ruchu dla nowych tras.
Sytuację w Lublinie NIK podsumowuje: – Przedstawiciele organu zarządzającego ruchem starali się oznakować niektóre elementy dróg tak, aby były jak najbardziej czytelne i zrozumiałe dla użytkowników dróg, jednak w tym celu stosowali oznakowanie i urządzenia, których nie ma w obowiązujących przepisach. Nie były to jednak rozwiązania nielogiczne czy stwarzające zagrożenie BRD.
Biała Podlaska prawie na medal
Kontrola objęła także lubelskie Starostwo Powiatowe (8 wniosków pokontrolnych), Urząd Miasta Biała Podlaska (5 takich uwag) oraz Urząd Marszałkowski (3 wnioski). NIK pozytywnie oceniła jedynie Białą Podlaską. – Pojedyncze nieprawidłowości miały charakter formalny i w stosunku do nich podjęto w trakcie kontroli działania korygujące – czytamy w raporcie.
Politykę Starostwa Powiatowego i Urzędu Marszałkowskiego NIK ocenił podobnie jak w Lublinie: ważniejsza jest płynność ruchu niż bezpieczeństwo pieszych.
Przy okazji wyszło, że Zarząd Dróg Wojewódzkich nie może zatwierdzać organizacji ruchu. Działania takie może realizować wyłącznie Urząd Marszałkowski. Kilka lat temu podobne ustalenia dot. Zarządu Dróg i Mostów w Lublinie spowodowały przeniesienie zarządzania ruchem z ZDM do Urzędu Miasta Lublin. Tak powstał Wydział Zarządzania Ruchem i Mobilnością. Podobnych zmian należałoby oczekiwać na poziomie województwa.
W Starostwie Powiatowym kontrolerzy wskazali na nieskuteczność działań. Urzędnicy kontrolują stan oznakowania, a konieczność poprawek zgłaszają gminom (łącznie to prawie 1600 uwag). Te ich nie realizują. W efekcie starostwo po kilka razy wnosi o to samo, a na drogach stoi błędne lub uszkodzone oznakowanie. – Żadne przepisy prawne nie precyzują jakie działania należy podjąć, aby wyegzekwować realizację zaleceń pokontrolnych – tłumaczył się starosta.
Ktoś chciał coś ukryć?
Jeszcze kilka lat temu władze Lublina publikowały w Biuletynie Informacji Publicznej pełne wyniki kontroli NIK. Teraz tego nie robią. Wzmianka o opisywanej przez nas kontroli została w BIP umieszczona 10 grudnia. Kilka dni po tym jak zapytaliśmy o jej wyniki i kilka miesięcy po tym jak urzędnicy je otrzymali. Można się z nimi zapoznać tutaj.
Dla odróżnienia Urząd Marszałkowski opublikował wystąpienie pokontrolne w BIP, a Urząd Miasta w Białej Podlaskiej wspomina, że kontrola się odbyła, ale po jej wyniki trzeba się udać „do pok. 219 II piętro” (adresu nie podano). Starostwo Powiatowe w Lublinie o kontroli nie wspomina wcale.
Na zdjęciu: Znakoza – jedna ze zmór polskich dróg (Fot. JL/Canva)
Nie prosimy o pieniądze na nowy wóz transmisyjny czy wyposażenie telewizyjnego studia – prosimy o pieniądze na przetrwanie. Każda, nawet najmniejsza kwota, pozwoli nam nadal istnieć.
Szybka wpłata – jawnylublin.pl/wplacam
Patronite – patronite.pl/jawnylublinPrzelew tradycyjny: Fundacja Wolności, ul. Krakowskie Przedmieście 13/5A, 20-002 Lublin
nr konta: 71 1090 2590 0000 0001 4947 2615 tytułem: Darowizna na cele statutowe – Jawny Lublin
NIK-u nikt już nie traktuje poważnie.
Instytucja, w ramach której sowicie opłacane biurwy produkują raporty – często może i trafne, ale które nie skutkują żadnymi konkretnymi sankcjami względem opisywanych tam łamaczy prawa.
Dewelo-Duce już chyba bardziej przejmuje się tym, co jest publikowane w GJL niż protokółami NIK.
Zabrakło mi w tym artykule wyjaśnień jak ma taką kontrola wyglądać. Nie da się zrobić tego samochodem prywatnym bo nie da się prowadzić 30 km/h i obserwować pobocze. A do skontrolowania jest 1700 km dróg w miescie. Wydz.ZR robi projekt a realizacja jedt po stronie ZDITM.A oni nie mają pieniedzy wiec projekty leża.
Nina czy ty naprawdę napisałaś „Nie da się prowadzić 30 km/h i obserwować pobocze”?
Poważnie?
SZOK
Oj Przemku proponuje zakład. Wsiądź w samochód jedź obserwuj i notuj. Ciekawa jestem kiedy sie pożygasz
Nina, czyli uważasz że nie da się przeprowadzić tej kontroli, która przeprowadził NIK? Według mnie da się nawet bez tego samochodu służbowego i kierowcy, choć niezbyt wierzę, że ich naprawdę nie było. Bardziej bym uwierzył, że urzędnicy nie są zbyt zainteresowani sprawdzaniem stanu dróg, bo to by trzeba wyjść z biura, pasjansa wyłączyć, kawę z termosu pić. Zgroza.
Urzędniczka NINA zna to zadanie dobrze
Niech urzędasy jeżdżą we czterech: jeden prowadzi, drugi patrzy na znaki, trzeci notuje, czwarty fotografuje.
Niezły argument 'brak środka transportu’.
Komunikacja miejska, rowery elektryczne, hulajnogi elektryczne, skutery.
Doraźnie taxi, czy inny Uber.