6 minuty czytania • 04.07.2024 17:04
„Nie pytajcie gdzie będziemy, podpiszcie byśmy zostali!” – rozlega się na likwidowanym targu
Udostępnij
W głosie słychać ogromne zmęczenie. Drżący ton zwiastuje nadchodzący płacz. Kobieta nie ukrywa, że brakuje jej już sił, ale nie zamierza się poddać. Opowiada, że choć Anna Kusiak już nie jest prezesem Lubelskich Dworców, to nadal działa. – Jest takim jakby „likwidatorem”. Pilnuje, kiedy się wyniesiemy.
Pustych jest zaledwie kilka stoisk. Na większości handel trwa. Nadzieja kupców też nie opuszcza.
– Gdzie teraz będziecie? – pyta klientka sprzedawczynię, która w ofercie ma majtki po 5 zł.
– Nie wiadomo, może zostaniemy – odpowiada kobieta.
„Nic nie wiadomo” słyszymy też na kilku innych stoiskach gdzie torebkami (30 zł), butami (40 zł) czy tanimi tekstyliami handlują Bułgarzy, Gruzini, Ukraińcy. Ormianie, a także Polacy. Ci opowiadają o tym, że na jednej z alejek wyłączono już prąd. I o nocnych dyżurach, jakie pełnią naprzemiennie bo prezeska zarządzającej targowiskiem marszałkowskiej spółki, zrezygnowała z ochrony.
– Nie pozwolili nam wynająć swojej. Śmiała się nam w twarz gdy usłyszała, że sami będziemy stoisk nocami pilnować – opowiada pani Małgorzata.
Na stoisku obok trwa zbiórka podpisów. Poparcia nie odmawia praktycznie nikt, kto przechodzi alejką. – Obok na rynku też zbieramy. 30 takich kartek zrobiłem – uśmiecha się sprzedawca butów i ubrań. I co chwila głośno pokrzykuje: „Nie pytajcie gdzie będziemy, podpiszcie byśmy zostali!”.







„Jest likwidatorem. Pilnuje, kiedy się wyniesiemy”
Terenem targowiska na Podzamczu (tym między ul. Ruską i placem manewrowym dworca PKS) administruje spółka Lubelskie Dworce. Kilka dni temu prezes Anna Kusiak zdecydowała, że kupcy mają sie stad wynieść do końca tygodnia. W poniedziałek na bramach targowiska były już kłódki i łańcuchy. Na kontenerach kartki z ostateczną datą – 7 lipca. Do protestujących sprzedawców spółka wezwała policję (zdjęcia poniżej).
Kiedy we wtorek (2 lipca) dzwoniliśmy do Lubelskich Dworców, prosząc o rozmowę z panią prezes, usłyszeliśmy że wyszła. Ale już wtedy działaczka PiS prezeską nie była. 1 lipca stanowisku zastąpił ją Zdzisław Szwed, też członek PiS. Powód tych zmian jest jeden – Anna Kusiak w kwietniu wygrała wybory samorządowe i została radną wojewódzką. Obu stanowisk łączyć nie może. Z kolei Szwed – w wyniku powyborczych roszad w zarządzie wojewówdztwa – stracił posadę członka zarządu. Marszałek musiał znaleźć mu nową.
>>>Oświadczenie majątkowe Anny Kusiak<<<
W głosie słychać ogromne zmęczenie. Drżący głos zwiastuje nadchodzący płacz. Kobieta nie ukrywa, że brakuje jej już sił. Jest cała roztrzęsiona. Opowiada nam, że Anna Kusiak nadal jest obecna w firmie. – Jest takim jakby „likwidatorem”. Pilnuje, kiedy się wyniesiemy – opowiada.


Są wybory, są więc obietnice
Po raz pierwszy handlujący tu kupcy o likwidacji targowiska kupcy usłyszeli w styczniu. Mieli opuścić teren do kwietnia. Jednak na miesiąc przed wyborami samorządowymi w sprawę włączył się marszałek województwa, Jarosław Stawiarski (PiS). To jemu podlega spółka Lubelskie Dworce. Polityk zgodził się żeby sprzedawcy zostali w tym miejscu do końca tego roku.
Teraz jednak wicemarszałek Piotr Breś (PiS) przekonuje, że kupcy muszą odejść, bo nie dotrzymali ustaleń. Nie podpisali nowych umów najmu i – mimo że płacą – to zajmują teren bezumownie.
– Nie ma w tym ani jednego słowa prawdy. Przecież byłam na spotkaniach z marszałkiem i panią prezes – mówi nam teraz jedna ze sprzedających.
Kupcy opowiadają, że chcieli dopełnić formalności. – Byliśmy, chcieliśmy podpisać umowy. Ale pani prezes mówiła: po wyborach przyjdźcie, teraz nie mam czasu – opowiadał na wtorkowym spotkaniu z Bresiem jeden ze sprzedawców. Gdy przyszli później, „ktoś z zarządu” miał im powiedzieć, że na razie korzystanie z placu będzie bezumowne. – Pani prezes mówiła, sam słyszałem, „muszę jeździć załatwiać sprawy w wyborach. Na razie czasu dla was nie mam, ale jak wrócę, skończą się wybory, wrócimy do rozmów„. Kazała nam czekać, aż ktoś się do nas zgłosi.
Marszałek kusi „ofertą promocyjną”
Rzecznik prasowy marszałka Remigiusz Małecki (PiS) poinformował dziś media, że znajdujący się przy al. Unii Lubelskiej Targ pod Zamkiem przygotował dla kupców z Ruskiej promocyjną ofertę. Prowadząca targowisko spółka ma ok. 100 wolnych pawilonów. Cytowany w komunikacie wicemarszałek Breś tętniący życiem targ, gdzie trwa zbiórka podpisów, nazywa „zamkniętym bazarem”
– Cieszę się, że największe lubelskie targowisko wyciągnęło rękę z pomocą do osób z zamkniętego bazaru przy ul. Ruskiej. (…) Wolne stoiska czekają na nich także na targu przy al. Tysiąclecia.
Ta „oferta „promocyjna” to 300 zł taniej za pawilon przez pierwsze dwa miesiące. Czyli 603 zł zamiast 900 zł. Tyle kosztuje tam pawilon o powierzchni nieco ponad 9 mkw. Obecnie przy Ruskiej kupcy płacą ok. 250 zł za 3 mkw.
– To już pełna cena z np. kosztami ochrony. Pawilony mają żaluzje i instalację elektryczną. Na pewno trzeba je dostosować do własnych potrzeb, np. zamontować jakieś wieszaki, ale to nie są duże wydatki – mówi nam Janusz Sagan, wiceprezes Targu pod Zamkiem.
Jak dodaje, pierwsi zainteresowani zaczęli się zgłaszać wiosną, gdy po raz pierwszy targowisko miało być likwidowane. – Potem sytuacja się zmieniła, ale rezerwacje utrzymaliśmy – mówi wiceprezes.
Wróćmy na targ, który marszałek uparł się zlikwidować natychmiast. – Prawnik przygotowuje nam pismo, które złożymy do nowego prezesa spółki. Chcemy się spotkać i rozmawiać – mówi jedna ze sprzedawczyń kobieta. Pytana o 7 lipca stwierdza. – To nierealne. Fizycznie nie jesteśmy w stanie zabrać wszystkich naszych rzeczy. Na przeprowadzkę potrzeba więcej czasu.
Inny z kupców tłumaczy, że czas jest potrzebny na zmagazynowanie towaru, wynajęcie stanowisk w nowej lokalizacji, podpisanie umów, urządzenia stoisk. – Przynajmniej dwa tygodnie. Tyle potrzebujemy, żeby chociaż klientom powiedzieć, gdzie się przenosimy – tłumaczy.
Ale większość, z którymi rozmawiamy, nie ukrywa, że chce tu zostać jeszcze kilka miesięcy. Do końca roku – tak jak przed wyborami obiecał im marszałek Stawiarski.
Współpraca: Agnieszka Mazuś

Raczej walka z dewelo-wiatrakami.
Pamiętajmy, że Dewelo-Rozwijacz zdecydował się wydać 340 mln na dworzec szczuroP0litalny właśnie głównie po to, żeby „uwolnić” Podzamcze na cele akademikowania.
Bresiu niedawno uścisnął łapsko Tęgiego Łba i zaraz potem zaczął szczekać na straganiarzy.
Nietrudno jest „połączyć kropki”, podobnie jak w przypadku zaorania LKJ.
Jest jasne, że siły, które nie zawahały się zaorać świetnie położonego dworca w centrum pod dewelorozwój ww. kosztem, nie będą się patyczkować z jakimiś „plebsiakami”.
Deweloperuch, który ma zaklepany ten teren, najprawdopodobniej naciska na przyspieszenie tematu, bo czuje na plecach widmo końca manii kurnikowej.
PS. Dewelo-fani z SSC będą mieć uciechę. Gdyby żyli w 1942, pewno kibicowaliby wyburzaniu „bangladeszu”, który m.in. w tym właśnie miejscu również naruszał uczucia „estetyczne”.
Zamykać ten bangladesz, jest tyle wolnych stoisk w innych lokalizacjach że niech przestaną płakać.