Wesprzyj Kontakt

6 minuty czytania  •  16.08.2024 11:20

Nie chcą wiatraków ani fotowoltaiki. Burzliwa debata nad zmianą studium w gminie Parczew

hdr

Udostępnij

Nie chcemy terenów pod odnawialne źródła energii – wielokrotnie padało podczas debaty nad nowym studium gminy Parczew, które pod OZE przeznacza 542 hektarów, a pod fotowoltaika aż 9 procent pól. W zapewnienia urzędników, że nie powstaną tu żadne nowe wiatraki czy biogazownie, mieszkańcy nie wierzą. Nie bez przyczyny.

Podkreślam: nie będzie możliwości montowania turbin wiatrowych – powtarzał Paweł Kędracki, burmistrz gminy Parczew.

Nie czujemy, że zapisy w studium wykluczają wiatraki – ripostowała pani Agnieszka, mieszkanka Jasionki pod Parczewem.

Temat przeznaczenia obecnych terenów rolnych pod OZE zdominował środowa debatę poświęconą drugiemu wyłożeniu studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego w gminie Parczew. Zaplanowano, że spotkanie będzie trwać godzinę, trwało prawie dwie. Emocje były duże, momentami krzyczeli na siebie wszyscy.

„Będzie pan mógł na tym zarabiać”

O najważniejszym dokumencie planistycznym (studium określa co i gdzie będzie można w gminie zbudować) przyszło dyskutować ponad dwudziestu mieszkańców. Sprzeciwiają się przeznaczaniu terenów pod wielkoobszarowe instalacje odnawialnych źródeł energii (OZE). Chodzi przede wszystkim o wiatraki, ale ludzie mają też złe doświadczenia z biogazowniami i fotowoltaiką.

Do poprzedniego projektu wpłynęło ponad 500 uwag. Większość dot. dopuszczenia zabudowy mieszkaniowej, terenów leśnych, ale też kwestii ważnych społecznie. Część z tych uwag uwzględniliśmy. – rozpoczął spotkanie Michał Bożym, zastępca burmistrza gminy Parczew. – 40 uwag dotyczyło terenów przeznaczonych pod odnawialne źródła energii (OZE).

Obecni na debacie mieszkańcy Jasionki uwag złożyli tylko pięć. Ale – jak podkreślają – podpisało je ponad trzysta osób.

Uściśliliśmy, że tereny pod OZE mogą być przeznaczone tylko pod fotowoltaikę oraz zmniejszyliśmy wielkość tych obszarów. Tereny pod OZE zostały tylko tam, gdzie wnioskowali o to właściciele – zapewniał Bożym. Jak wyliczył, projekt studium zmniejsza tereny pod OZE z 921 do 542 hektarów.

Jestem właścicielem działki przeznaczonej pod OZE. Nie wnioskowałem o to. Proszę o wykreślenie takiej funkcji – zaapelował z sali jeden z mieszkańców.

Bez pana zgody na pańskiej działce nie powstanie OZE. My dajemy panu taką możliwość. Będzie mógł pan na tym zarabiać – przekonywali urzędnicy.

Mieszkańcy pytali dlaczego z wniosków o zmniejszenie liczby terenów pod OZE zostały uwzględnione głównie te od mieszkańców Jasionki. W innych miejscach tak się nie stało chociaż takie wnioski składali również mieszkańcy Wierzbówki czy Koczerg. Odpowiedzi nie usłyszeli. Podobnie jak na pytanie o to, kto jest wnioskodawcą przekształcania terenów rolnych pod OZE.

Nie możemy udzielić takiej informacji – zasłaniali się przepisami RODO urzędnicy.

Mieszkańcy dopytywali też czy tereny pod OZE wyznaczono na wniosek właścicieli tych działek czy może to inicjatywa własna urzędników. – W studium wyznaczyliśmy kierunki perspektywiczne. W starym studium OZE mogło powstać wszędzie – tłumaczyła gminna planistka Anita Nankiewicz.

Zmiany studium nie były poprzedzone diagnozą aktualnej sytuacji społecznej, gospodarczej i przestrzennej gminy – punktowała na debacie pani Agnieszka. Nie chce wypowiadać się pod nazwiskiem, ale w okolicy wszyscy ją kojarzą. To ona zmobilizowała sąsiadów z Jasionki do złożenia uwag do projektu studium. Diagnoza, o której wspomina to jeden z obligatoryjnych elementów studium. Z tego dokumentu powinno wynikać czy OZE w Parczewie w ogóle jest potrzebne, a jeśli tak to gdzie i na jakiej powierzchni.

Fotowoltaika dla przyrody „negatywna w stopniu dużym”

Osią sporu jest zmiana przeznaczenia olbrzymich terenów rolnych gminy pod OZE. Mieszkańcy obawiają się iż wskazanie 9 procent pól pod fotowoltaikę będzie miało niekorzystne działanie na przyrodę. Prognoza oddziaływania na środowisko określa te zmiany jako „negatywne w stopniu dużym”.

Sama prognoza oddziaływania na środowisko wskazuje, że należy sprawdzić czy na obszarach pod fotowoltaikę nie ma chronionych gatunków roślin i zwierząt. Trzeba też pamiętać o negatywnym wpływie na krajobraz. Obecność wielkich farm fotowoltaicznych może prowadzić do erozji, wyjałowienia i przesuszenia gleb. Naszym zdaniem, w gminie nie ma zapotrzebowania na tak duże farmy fotowoltaiczne – tłumaczy Agnieszka.

Nie chcemy OZE wcale – stwierdziła stanowczo podczas środowej debaty. – Żądamy zapisu: wyklucza się: turbiny wiatrowe, biogazownie i spalarnie – dodała, a na sali rozległy się gromkie brawa.

Mieszkańcy przypomnieli też, że ich poprzednie uwagi dotyczyły także innych kwestii: budowy nowych ferm przemysłowych. Nie chcą, by hale, w których w zamknięciu hoduje się tysiące świń, bydła czy kur powstawały w pobliżu ich domów. Podnoszą, że urzędnicy bagatelizują problem odoru. A właśnie na „przemysłowe” miałyby zostać w studium zamieniona część terenów rolnych.

Co z tego, że daleko jak je słychać?

Kontrowersje budzą też wrysowane w studium dwa wiatraki, które powstały niedaleko Jesionki. Zdaniem mieszkańców wiatraki stoją nielegalnie, a zmiana studium ma pozwolić na ich legalizację.

Elektrownie wiatrowe w miejscowościach Wierzbówka i Jasionka niedaleko Parczewa budowała firma Eko Farm. Przeciwko inwestycji protestowali lokalni mieszkańcy. W 2016 r. ukończono jednak budowę, a firma wystąpiła do nadzoru budowlanego o pozwolenie na użytkowanie. Kierownik budowy oraz inspektor nadzoru podpisali dokumenty stwierdzające, że wszystko powstało zgodnie z projektem. To samo stwierdził Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Lublinie , który wydał pozwolenia na ich użytkowanie. Mieszkańcy protestowali dalej aż elektrownie wiatrowe skontrolował Główny Inspektorat Nadzoru Budowlanego. Wtedy okazało się, ze wiatraki są o ponad 20 metrów niższe niż w projekcie. Inwestor nie miał prawa stawiać takich obiektów. W 2018 roku o poświadczenie nieprawdy prokuratura oskarżyła cztery osoby – kierownika budowy elektrowni, inspektora nadzoru oraz dwóch przedstawicieli Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Lublinie. Proces przy Sądem Rejonowego w Radzyniu Podlaskim toczył się pięć lat.

Z wiatrakami walczymy od 2016 roku, od kiedy zobaczyliśmy dźwigi. Decyzje budowlane dla wiatraków są niezgodne z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Mimo wstrzymania pozwolenia na budowę, prace były kontynuowane. Nadzór budowlany wydał pozwolenie na użytkowanie, pomimo rażących błędów i braków: odebrano obiekty o 20 metrów za niskie, bez dokumentacji montażu i bez odbiorów elektrycznych. Niedawno skazano za to kierownika budowy i inspektora nadzoru inwestorskiego (wyrok jest nieprawomocny- przyp. red.) – przypomina pani Agnieszka.

Przyznaje, że każdego dnia na własnej skórze odczuwa jak uciążliwe mogą być wiatraki. Te od jej domu oddalone są o ponad kilometr. – Ja ich nie widzę, ale słyszę. Przy większej wilgotności słychać jak tną powietrze. Nie można spać przy otwartych oknach – opisuje.

Obecne zapisy nie pozwalają na wiatraki – zapewnia dziś burmistrz Paweł Kędracki.

Mieszkańcy skarżą się, że choć wiatraki są dość daleko, to je słychać.

Dlaczego biogazownia tak śmierdzi?

Podobne problemy mają mieszkańcy wsi Koczergi, gdzie powstała inna inwestycja OZE. Chodzi o biogazownie. Mieszkańcy skarżą się na unoszący się tutaj smród.

Nie jestem przeciwnikiem biogazowni. Byłem w innych i wiem, że możliwe jest, by nie śmierdziały. Ta w Koczergach to jednak męczarnia – tłumaczy mieszkaniec wsi. Jego zdaniem usunięcie zapisów o biogazowni w studium otworzyłoby drogę do jej likwidacji.

– Dlaczego interes inwestora przedkłada się nad interes mieszkańców legalizując w studium wybudowane niezgodnie z planem miejscowym elektrownie wiatrowe? – pytał dopytywał kolejny z mieszkańców.

Kto mi wypłaci odszkodowanie za to, że przez wiatraki nie mogę zabudować swojej działki? – pytała kobieta, która ma działki w pobliżu wiatraków. Projekt studium zakłada, że w odległości 700 m od istniejących wiatraków nie będzie mogła powstać żadna nowa zabudowa mieszkalna.

Studium powstaje metodą spisu z natury – próbowali tłumaczyć urzędnicy. To oznacza, że w dokumencie planistycznym uwzględnia się to co już istnieje. Na zarzuty, że wiatraki stoją nielegalnie urzędnicy odpowiedzieli, że pozwolenie na ich budowę i użytkowanie nie zostały unieważnione.


Uwagi do projektu zmiany studium można składać do 23 września. Można to zrobić także e-mailem ([email protected]). Konieczne jest podanie imienia i nazwiska oraz adresu zamieszkania. Składając uwagę dot. konkretnej działki należy wskazać jej numer. Z projektem studium można się zapoznać tutaj.

Obecne studium zostało uchwalone w 2001 roku. Ostatnią zmianę przeszło w 2010 roku. W 2016 roku radni zgodzili się na kolejną jego zmianę. Projekt studium na zlecenie gminy przygotowała Pracownia Projektowo-Studialna EKO-PLAN z Lublina.

Na zdjęciu: Środowa debata o drugim projekcie studium w gminie Parczew. Fot. Krzysztof Kowalik

10 odpowiedzi na “Nie chcą wiatraków ani fotowoltaiki. Burzliwa debata nad zmianą studium w gminie Parczew”

  1. Hanys pisze:

    Wniosek prosty: chcą energię i to tanią, ale skąd ją brać? Najlepiej niech kopalnie podziemne niszczą wszystko, giną w nich ludzie, węgiel niech spalają na Śląsku, a jaśnie państwu czysty prąd, najlepiej za frico. Bo wiatrak tak daleko, że go nie widać, a ponoć słychać. A nie jest to czasami wibrator od sąsiadki?

  2. Młoda pisze:

    W Horodyszczu stoi ich ponad 10 działkę mam nie daleko i nic nie słychać a te dwa przeszkadzają? Na wsi śmierdzi też źle. Jeżeli wam przeszkadza idźcie do miasta i wąchajcie spaliny. Nie rozumiem takich ludzi robią problem tam gdzie go nie ma

  3. Riposta do komentarza pisze:

    Taki komentarz ucina wszelką dyskusje Autora komentarza łatwo poznać po jego treści . Taki poważny problem jak wyłączenie z gruntów rolnych 542 ha z przeznaczeniem pod OZE wymaga czytania ze zrozumieniem ,a później komentowania.

  4. Gil pisze:

    Nie wiesz co piszesz. Pod Radzynienm wiatraki poustawiane zaraz za domami. życie ludzi stało się tragedią. Cała Europa pąki węglem i ma elektrownie atomowe a u nas wiatraki chcą stawiać.

  5. Roman pisze:

    Typowe nie dam ale żeby inni też nie zrobili..aco wam na tych piachach urośnie. Pomyślnie realnie
    mniej zapłacić w gminie to nie grzech.

  6. Niech inni zarabiają uczciwie pisze:

    Żeby było jasne mamy świadomość że farmy fotowoltaicze przy dzisiejszej autoreklamie producentów z olbrzymim loby i dotacjami przy niskiej świadomości społeczeństwa to pewna i zyskowna inwestycja z tym nie walczymy walczymy tylko o zapis żadnych nowych firm przemysłowych spalarni biogazowni i wiatraków w pobliżu domów

  7. Kierując się przezornością pisze:

    Studium dla Gminy Parczew, nie dotyczy tylko mieszkańców wsi- to przestrzeń wypoczynku i relaksu także mieszkańców Parczewa. Wprowadzenie olbrzymich terenów pod OZE wpłynie w znaczący sposób na jakość życia wszystkich mieszkańców gminy. Tłumaczenie, że Studium umożliwi mieszkańcom budowę domów może jest prawdziwe, tylko kto realnie zechce mieszkać przy biogazowni i wiatrakach? Kto zechce mieć za płotem kilka hektarów farmy fotowoltaicznej wysokości 3m, zamiast pachnącego pola żółtego rzepaku lub złotego zboża? Czy dopuszczenie produkcji wielkotowarowej na terenach pod mieszkalnictwo nie doprowadzi w perspektywie wielu lat do ucieczki młodych ludzi z z tych terenów? Czy ktokolwiek mieszkający obok wielkiej farmy lub chlewni powie,że jakość jego życia nie uległa znacznemu pogorszeniu? Problemem gminy Parczew jest demografia. Jeśli gmina ma zatrzymać migrację młodych, a wręcz być atrakcyjną do osiedlania się to tylko dbając o środowisko i podniesienie jakości życia; Negatywne oddziaływanie Studium na środowisko przyrodnicze gminy będzie nie do odwrócenia.

  8. Z wyrazami współczucia pisze:

    Nie jestem osobą która ją boli tylko gdy ktoś naciśnie na mój odcisk potrafię współczuć innym ludziom współczuję wam że śmierdzi że jest głośno że farmy fotowoltaiczne zmienią wasz krajobraz a walka z wiatrakami nie ma sensu gdy istnieje przychylność władz wybranych przez was.

  9. Mieszkanka Koczerg pisze:

    Studium uwarunkowan i zagospodarowania przestrzennego gminy Parczew pozwala na legalizację projektów pobudowanych z rażącym naruszeniem prawa (są wyroki sądowe ).Nasz protest nie blokuje ,,odrolnieniea

    dzialek’’ pod zabudowę domu jak to zarzucają nam urzędnicy naszego urzędu Wymagamy tylko od urzędników respektowania prawa .Pzrypominamy ,że jesteśmy suwerenem mamy prawo do tego ,aby nasze potrzeby były uwzględniane w planach władz wybranych przez nas. Dlaczego liczą się tylko zyski inwestorów ?

  10. Mądry Polak po szkodzie pisze:

    Do niedawna naszym atutem były ogromne połacie lasów, wycinane z lubością przez ostatnie lata. Czyste, świeże i pachnące powietrze – jest już wspomnieniem. Przez (zapewne wadliwie funkcjonującą) biogazownię, cuchnie w całej okolicy. Rodzina i przyjaciele, którzy uwielbiali jeszcze niedawno do nas przyjeżdżać, omijają teraz Parczew szerokim łukiem. Zresztą nie ma co się dziwić. Bywa, że smród jest nie do zniesienia.
    Nie sposób także pominąć faktu, że biogazownia wytwarza niebezpieczne (ze względu na swoją niestabilność): metan, dwutlenek węgla, siarkowodór, amoniak i inne gazy. Generuje też ogromne ilości ciepła. Nie trzeba być członkiem Mensy, żeby się zorientować, jak toksyczny wpływ na nasze zdrowie może mieć oddychanie takim powietrzem.
    Jeśli chodzi o farmy fotowoltaiczne, to powszechnie wiadomo, że generują one pole elektromagnetyczne, którego oddziaływanie może powodować u ludzi m. in. zaburzenia układu nerwowego i odpornościowego, bóle głowy oraz zmęczenie. Dlatego w cywilizowanych krajach takie farmy są budowane dziesiątki a nawet setki kilometrów od siedlisk ludzkich.
    Reasumując: Postęp – tak, ale nie za wszelką cenę. Rozwaga, rozsądek, wyobraźnia i troska o jakość życia mieszkańców, oto, co powinno przyświecać odpowiedzialnym za podejmowanie decyzji. Nasze dzieci i wnuki nas z tego w przyszłości rozliczą.
    Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły