Wesprzyj Kontakt

3 minuty czytania  •  24.02.2023

Ekolog ustrzelił sekretarza

Udostępnij

Większość urzędów w Polsce na wniosek o udostępnienie informacji publicznej… udostępnia informację publiczną. Docierają do nas liczne sygnały, że w Lublinie tak łatwo z tym nie jest, bo tu na straży tych informacji stoi nieustępliwy sekretarz miasta. Jakbyśmy o tym nie wiedzieli…

O co chodzi? Urząd zamiast udzielić prostej odpowiedzi, jak większość urzędów w Polsce, wolał bawić się w ping ponga… i kazać wykazać, czy wnioskodawca działa w imieniu własnym czy organizacji! – dziwi się obywatel, który zwrócił się do Urzędu Miasta Lublin z wnioskiem o udostępnienie informacji publicznej. Przyzwyczajony do tego, że odpowiedzi dostaje w ustawowym terminie czekał cierpliwie. Tymczasem sekretarz naszego miasta Andrzej Wojewódzki swoim zwyczajem szykował kilkustronicowe pismo, w którym strofuje, poucza i wzywa do uzupełnienia lub (sic!) usunięcia braków formalnych. Wszystko po to, żeby nie udzielić nawet banalnej informacji.

Zakaz łowów a sprawa lubelska

Wolontariusz wystosował swój wniosek w ramach jednego z monitoringów prowadzonych przez Sieć Obywatelską Watchdog Polska. Chodziło o oświadczenia o zakazie polowania na prywatnym terenie. Wolontariusz zapytał o liczbę takich oświadczeń złożonych w lubelskim urzędzie miasta. Powtórzmy: zapytał tylko o to, ile takich oświadczeń złożono. Nic więcej.

Nasz pytający wysłał wiele wniosków do różnych urzędów. Otrzymał kilka odpowiedzi, na kolejne właśnie czekał, kiedy przyszła odpowiedź z Lublina. Jakież było zdziwienie, kiedy odkrył, że odpowiedź liczy sobie dwie strony i nie zawiera żadnej liczby (oprócz dat).

Oda do pytającego

„Odnosząc się do powyższego wniosku informuję, że jego realizacja będzie możliwa po uzupełnieniu braku formalnego w postaci przedłożenia dokumentu wykazującego umocowanie Pana do działania w imieniu Ośrodka Działań Ekologicznych…” – zaczął swój wywód sekretarz miasta Andrzej Wojewódzki.

Dalej było o tym, kto reprezentuje stowarzyszenie pytającego według KRS, czym się różni prawo „każdego” od prawa reprezentanta organizacji, co powinien zawierać wniosek i z czego rzekomo wynikają „czynności zmierzające do uzupełnienia takiego wniosku”. Później o uniwersalności Kodeksu postępowania administracyjnego i o tym, co się „przyjęło w doktrynie”. Całość kończyło wezwanie do przedstawienia pełnomocnictwa w terminie 7 dni od dnia otrzymania wezwania. „Nieusunięcie wymienionego braku w powyższym terminie uniemożliwi tutejszemu organowi realizację przedmiotowego wniosku” – puentował Wojewódzki.

Lepiej nie pytaj

Organizacje strażnicze to weterani zaprawieni w bojach z biurokratami niechętnie dzielącymi się urzędowymi tajemnicami. Oto całość odpowiedzi, jaką wnioskodawca wystosował do Andrzeja Wojewódzkiego:

Zamiast pisać elaboraty na dwie strony, mogli Państwo – podobnie jak ponad 300 innych urzędów powiatowych w Polsce – po prostu odpowiedzieć jednym zdaniem: „wpłynęło 1 oświadczenie” albo „nie wpłynęło żadne oświadczenie” itp.

Ponieważ jednak wybrali Państwo ścieżkę z marnowaniem czasu i pieniędzy podatnika, informuję uprzejmie, że swoje teorie prawne będą mogli Państwo teraz snuć przed wojewódzkim sądem administracyjnym, gdzie skieruję skargę na bezczynność organu jeśli nie otrzymam żądanej informacji publicznej do dnia 9 listopada 2021 r.

Po 7 dniach, pomimo nieodniesienia się do żądań sekretarza miasta, wnioskodawca otrzymał odpowiedź. W dziesięciu linijkach odpowiedzi czytamy, że do lubelskiego ratusza wpłynęło tylko jedno oświadczenie.

Dla porównania: w takim Żyrardowie wnioskodawca prostą odpowiedź dostał w 3 linijkach.

Lublin – miasto inspiracji

Nie była to pierwsza taka sprawa. W Lublinie nawet z pytaniami do pracy magisterskiej trzeba uważać, bo sekretarz odsyła takich wnioskodawców z kwitkiem. Czy raczej z kwitem – wielostronicowym elaboratem. Jak tu pisać prace magisterskie o mieście, kiedy to wzbrania się przed udostępnianiem informacji publicznych?

Trochę nam głupio. Od lat znamy i podziwiamy talent literacki Andrzeja Wojewódzkiego. Sama uważam, że jego pisma zebrane powinno się kiedyś wydać (może w tym roku, na czterdziestolecie pracy w urzędzie; najlepsze życzenia przy okazji!). Już je zbieramy. Zresztą nie tylko my, urzędnicy także. Podobno niektórzy zastanawiają się nawet, gdzie powiesić oprawione pismo na temat oszczędności, jakie sekretarz im ostatnio wysłał.

Jednak zawsze nam trochę nieswojo, kiedy koleżanki i koledzy z innych miast z takim podziwem mówią o naszych urzędnikach. No dobrze – może nawet chcielibyśmy częściej… ale jednak inaczej.


Sekretarz to także duży (rozpiętość skrzydeł ok. 2 m) drapieżny ptak występujący w Afryce. Jego przysmakiem są węże. Od ponad pół wieku objęty ochroną. Inaczej mówiąc: niełowny.

Jedna odpowiedź do “Ekolog ustrzelił sekretarza”

  1. kronikidewelorozwoju pisze:

    Najwyraźniej jednym z warunków uczestnictwa w „zgranym” zesP0le rathausowym jest przyjmowanie P0dobnej P0stawy w temacie partycypacji „plebsu”, której wzorzec dostarcza szefunio tego cyrku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły