Wesprzyj Kontakt

4 minuty czytania  •  21.08.2023

Nad zalewem miał być mały pawilon gastronomiczny. Powstaje duża całoroczna restauracja

Udostępnij

Mimo że lokal ma być tymczasowy, to w środku i na zewnątrz tej tymczasowości próżno się doszukiwać. W kontenerowym obiekcie, który postawił nad zalewem właściciel modnej restauracji z centrum Lublina, są już elementy kuchni, a na piętrze niemal gotowa sala bankietowa. Są też kaloryfery, by lokal mógł funkcjonować cały rok.

O cudownym rozmnożeniu powierzchni skromnego pawilonu gastronomicznego, który stanął na sporej części zielonego terenu u zbiegu alei Bryńskiego i Jasińskiego, pisaliśmy w czerwcu. Okazało się, że zamiast 15-metrowego lokalu powstaje piętrowy kontenerowy moloch z 280 metrami powierzchni i tarasem na górze. Jak ustaliliśmy nieoficjalnie, za inwestycją stoi właściciel znanej restauracji Chisza przy ul. Świętoduskiej, oferującej kuchnię gruzińską i ormiańską.

Zielone światło do postawienia lokalu, jako tymczasowego obiektu gastronomicznego (do 180 dni), dał Urząd Miasta, a teren użyczył Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji Bystrzyca w Lublinie. I o ile wcześniej bez problemu informował, że stawka czynszu za grunt pod 15-metrowy lokal wynosi 25 zł netto za mkw. miesięcznie, a za ogródek (20 mkw.) – 90 zł, o tyle po podpisaniu aneksu na nowy, większy obiekt, MOSiR przestał udzielać informacji na temat czynszu.

Tajne łamane przez poufne

– W związku z tym, że treść zawartego aneksu oraz treść anektowanej umowy stanowią tajemnicę przedsiębiorstwa stron oraz tajemnicę stron jako przedsiębiorstw, nie jestem upoważniony do ujawniania szczegółów zawartego aneksu, w tym w kwestii stawek czynszu za poddzierżawę terenu – odpisał na nasze pytanie Miłosz Bednarczyk, rzecznik prasowy MOSiR „Bystrzyca”.

Zapytaliśmy także miejską spółkę, w jakim trybie zawarto umowę z przedsiębiorcą, czy był wcześniej ogłaszany przetarg na ten teren. Rzecznik Bednarczyk przyznał, że to inwestor zwrócił się do MOSiR z chęcią poddzierżawy konkretnego terenu z zamiarem zrealizowania tam inwestycji.

To powszechna i absolutnie zgodna z prawem praktyka – każdy zainteresowany może zwrócić się do Spółki z chęcią poddzierżawy terenu zarządzanego przez MOSiR – zapewnia rzecznik. I dodaje: – Jeżeli propozycja kontrahenta nie koliduje z planami spółki dotyczącymi konkretnego terenu, a także odpowiada warunkom rynkowym i biznesowym, spółka może zawrzeć umowę poddzierżawy bez trybu konkurencyjnego (przetargowego).

Lokal przygotowany na pracę przez cały rok

W poniedziałek udało nam się zobaczyć, jak kontenerowa restauracja wygląda w środku. Na parterze gości będzie witał spory bar, za którym kryje się jeszcze większa kuchnia ze stojącym już, na razie jeszcze w kartonowych pudłach, sprzętem. Z kolei na górze, na którą wchodzi się po szerokich ażurowych schodach, jest praktycznie gotowa duża, przeszklona z dwóch stron, sala bankietowa.

Brakuje jeszcze stolików, ale są ozdobne lampy, eleganckie kafelki, tapety i… kaloryfery w jednej ze ścian. Z sali bankietowej jest też wyjście na ogromny taras z widokiem i na pobliski teren rekreacyjny, i na sam zalew. Cały obiekt wygląda tak, jakby był przystosowany do użytkowania przez cały rok. Nawet na zewnątrz, wokół kontenerów, powstało coś w rodzaju betonowej opaski stabilizującej.

Ale nie wszystkim wypoczywającym nad zalewem podoba się duża, przytłaczająca bryła kontenerowego „tymczasowego obiektu gastronomicznego”. Tym bardziej że w okolicy brak jest podobnego gabarytami lokalu (stojąca tuż nad wodą restauracja „Może” jest parterowa).

Pani Anna z pobliskiej ul. Nałkowskich, która z wnukiem wybrała się nad zalew na poranny spacer, już w pierwszych słowach wyraża stanowczą, negatywną opinię co do formy przyjętej przez restauratora i zaakceptowanej przez miasto.

Głupota – stwierdza dosadnie – To nie pasuje tutaj ze względu na gabaryty. Jakby był mniejszy, to bardziej pasował do charakteru wczasów – zaznacza. I nie ma wątpliwości co do przyszłości lokalu: – To będzie na stałe, dlatego nie podoba mi się to.

Zdaniem pani Anny nadal powinien być to plac do rekreacji. – Nie każdego stać pojechać nad jezioro – dodaje. I wskazuje, co jej zdaniem warto zrobić w tym miejscu: – Coś dla dzieci, jakiś plac zabaw – proponuje. Zwraca też uwagę, że punktów gastronomicznych po tej stronie zalewu już kilka jest. – A jak nie tu, to z drugiej strony – pani Anna wskazuje na leżącą „za wodą” Marinę.

Ale są i tacy, którym obiekt nie przeszkadza: – Myślę że takie restauracje powinny się tu rozwijać, bo ten nasz zalew jest zaniedbany – to opinia pana Adama, który nad zalew przyjechał na spacer z żoną i dziećmi. Co do gabarytów też ma wyrobione zdanie: – W tym miejscu mi to nie przeszkadza, gorzej by było, gdyby bliżej plaży, ale tutaj? – mówi pan Adam, wzruszając ramionami.

Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, otwarcie kontenerowej restauracji planowane jest na koniec września, początek października.

Na zdjęciu głównym: Po chwilowym zastoju w ostatnich dniach prace przy kontenerowej restauracji idą pełną parą. Fot. Krzysztof Wiejak

Jedna odpowiedź do “Nad zalewem miał być mały pawilon gastronomiczny. Powstaje duża całoroczna restauracja”

  1. kronikidewelorozwoju pisze:

    Karczmarz się nachapał tyle kapuchy z tarczy, że tak rumakuje, czy ma do zagospodarowania inne strumienie dochodów?
    Ten byznes plan postawienia tego monstrum w miejscu, gdzie przez 8 miesięcy w roku normalnie trudno uświadczyć żywej duszy, może miałby sens, gdyby dostawić jeszcze parę kontenerów z pokojami na godziny.
    PS. Kiedy rathausowcy nabierają wody w usta w/s umów, to można się domyślać, że na linii Ubogacacz-karczmarz coś zaiskrzyło.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *