Wesprzyj Kontakt

9 minuty czytania  •  17.10.2024 11:41

„Na górkach czechowskich miał powstać wielki, półnaturalny park.” Ostatni wywiad z Romualdem Dylewskim

Udostępnij

– W warunkach dominacji pieniądza i prywatnego interesu praktycznie bez kontroli urbanistycznej powstają dziś twory będące zaprzeczeniem racjonalności i troski o miasto, o człowieka – mówił rok przed swoją śmiercią Romuald Dylewski, autor pierwszego po wojnie planu rozwoju miasta Lublina (1959 r.).

Wczoraj w Parku Rury lubelski Ratusz uroczyście odsłonił tablicę poświęconą pamięci wybitnego urbanisty i architekta. Posadzono także pamiątkowe drzewo – klon tatarski. Dziś w należącym do dwóch lubelskich deweloperów Dzienniku Wschodnim ukazała się relacja z tej uroczystości pt. „Romuald Dylewski stworzył koncepcję zabudowy Górek Czechowskich”. Jej autor przekonuje, że „lubelski wizjoner architektury i urbanistyki rodem z Łęcznej już w 1959 roku nakreślił kierunki rozwoju miasta, m.in. zabudowę górek czechowskich, płynnie łączącą funkcje mieszkalne i usługowe z zielenią”.

 Nie jest to prawda – arch. Romuald Dylewski w wywiadach wielokrotnie podkreślał, że teren dawnego wojskowego poligonu zaplanował jako wolny od jakiejkolwiek zabudowy „wielki, półnaturalny, ogólnomiejski park”. – Jego naruszenie byłoby nieodwracalną stratą dla warunków ekologicznych, krajobrazowych i kulturowych miasta – mówił Izabeli Pastuszko w 2018 r.

Wywiad został opublikowany w Roczniku Lubelskim T. XLIV (Polskie Towarzystwo Historyczne, Oddział w Lublinie). Jego fragmenty przedrukowujemy poniżej.

• W jakich okolicznościach rozpoczął Pan swoją praktykę urbanistyczną? 

– Bezpośrednio po ukończeniu studiów, w maju 1952 r., mimo że miałem niezłe szanse pracy w Krakowie, próbowałem szukać jej w Warszawie. Słynne BOS – Biuro Odbudowy Stolicy – przekształcone w międzyczasie w BUW – Biuro Urbanistyczne Warszawy. Przyjęto mnie tam, zamieszkałem w Warszawie.

Pod koniec czwartego roku pracy w BUW dostałem propozycję przeniesienia do Lublina, a właściwie dłuższej, kilkuletniej delegacji służbowej, aby „zrobić tam plan rozwoju miasta” i „zorganizować pracownię urbanistyczną miasta Lublina”. Było to rzeczywiście pierwsze samodzielne (jako głównego projektanta) i do tego prestiżowe zadanie urbanistyczne. Efekt tej pracy – plan ogólny rozwoju Lublina – zaliczam do najbardziej znaczących osiągnięć, jakie w następnych latach udało mi się uzyskać… Pierwszy sporządzony też w nowo utworzonej pracowni urbanistycznej i pierwszy zatwierdzony po wojnie (i nagrodzony przez resort) plan rozwoju Lublina. 

• Jak rozpoznał Pan to miasto po przyjeździe wówczas?

– Jak rozpoznałem to miasto? Mówiąc prawdę, nigdy nie zrywałem z nim kontaktów, choćby przez fakt, że dosyć często przejeżdżałem przez Lublin w drodze do Łęcznej, gdzie mieszkali moi rodzice. Teraz jednak musiałem na nie spojrzeć profesjonalnie, miałem przecież robić plan jego rozwoju… Myślę, że szczególnym doznaniem było dostrzeżenie i docenienie rzeźby terenu, która jest naturalnym środowiskiem znacznej części miasta – malownicze wąwozy, suche doliny, wzgórza poprzecinane dolinami cieków, piękne, choć w obszarze miasta znacznie zdewastowane, doliny rzek…

Wszystko to wyznaczało w mojej wyobraźni kształt przyszłej rozbudowy, niezwykły potencjał przestrzenny, choć niełatwy do odpowiedniego wykorzystania. Doznaniem zupełnie innej natury było stwierdzenie niemal kompletnego braku materiałów wejściowych do planu, zwłaszcza geodezyjnych, map, odpowiednio szczegółowych dla udokumentowania środowiska, jak też – w ogóle – zagospodarowania miasta… Były to zatem konkretne – i bardzo utrudniające pracę – przeszkody w realizacji postawionego zadania.

• Jednym z wyznaczonych Panu zadań było utworzenie pracowni urbanistycznej. Jak wyglądała praca codzienna pracowni? 

– Ku mojemu zaskoczeniu, gdy po przyjeździe przyszedłem po raz pierwszy do Urzędu Miasta, okazało się, że pracownia miejska już w Lublinie istnieje. Miała charakter tymczasowy, ale istniała… Tych kilka (chyba 6) osób zatrudnionych na etatach to byli profesjonalni architekci, ale praktycznie bez doświadczeń urbanistycznych. Na kształt rodzącej się koncepcji miało wpływ głównie kilka czynników. 

Po pierwsze: koncepcję starano się ściśle wpisać i dostosowywać do uwarunkowań ekologicznych, ukształtowania terenu, nie odwrotnie (jak to jeszcze do dziś się zdarza).

Po drugie: zagospodarowanie terenu, tj. rozpoznanie dotychczasowej struktury funkcjonalno-przestrzennej w specyficznych warunkach miasta.

Po trzecie: tzw. wytyczne nadrzędne. Istniały materiały statystyczne i prognozy demograficzne. Mówiły one o niezwykle dużej dynamice rozwoju Lublina.

Lublin należał wówczas do najszybciej rozrastających się wielkich miast polskich (bezpośrednio po wojnie liczył ok. 100 tys. mieszkańców, w roku 1959 – nieco ponad 150 tys., a prognozy na horyzont planu, tj. na rok 1980, zakładały wzrost do ok. 300 tys.). Jedną z dominujących obok przemysłu funkcji miastotwórczych miały być szkoły wyższe.

Po czwarte: lokalne wytyczne urbanistyczne. Była to jedna kartka maszynopisu z kilkoma sugestiami „do opracowań urbanistycznych miasta Lublina” i zaleceniem, aby się nimi „w miarę możności” kierować. Myślę, że sporządzono je w konsultacji z Bolesławem Bierutem – sprawiały bowiem wrażenie, że autor musiał osobiście przeżyć to miasto, jego problemy.

Po piąte wreszcie: to przykłady światowe. Odegrały one poważną rolę w formowaniu struktury ówczesnego planu rozwoju Lublina. Wśród tych przykładów szczególnie fascynowały nas nowe miasta brytyjskie, które powstawały w tych czasach, budząc światowe zainteresowanie.

Miasto miało się rozwijać organicznie od Starego Miasta i historycznego centrum, tworząc na ich bazie główny ośrodek centralny.

Doliny rzek Bystrzycy, Cechówki i Czerniejówki kształtowały podstawę struktury krajobrazu miasta, spajały, ale zarazem wyznaczały jego nowe dzielnice. Wskazano w ten sposób sześć dzielnic, zachowując ich tradycyjne nazwy: Wieniawa, Rury, Czechów, Kalinowszczyzna, Bronowice i Dziesiąta. Każda z tych dzielnic miała być wyposażona w swoje dzielnicowe centrum usług, tworząc w ten sposób względnie samodzielne „miasteczka w mieście”.

Dzielnice miały się składać z osiedli wyposażonych w kompletne zestawy usług podstawowych tworzonych możliwie zgodnie z kształtem terenu, na wzgórzach. Oddzielały je tereny zboczy i suchych dolin mieszczące zieleń rekreacyjną bądź ulice tranzytowe.

Każdą z dzielnic, a tym bardziej osiedla, wyznaczano w wielkości pozwalającej na ich funkcjonowanie w granicach dojścia pieszego. Zasada „skali człowieka”, wiodąca w planie i względnie konsekwentnie stosowana była podstawowym wyznacznikiem planowania i struktury miasta.

Adaptowano powstałe wcześniej we wschodniej i południowej części miasta dwie dzielnice przemysłowo-składowe (Tatary i Wrotków), dodając dla zbilansowania potoków ruchu dwa mniejsze zespoły przemysłowe na zachodzie oraz na północy (Helenów i Bursaki). Doliny rzek, powiązane z nimi suche doliny i podmiejskie lasy miały tworzyć zarazem kręgosłup systemu ekologicznego miasta.

Na jego południowo-zachodnim krańcu, w dolnym odcinku Bystrzycy, realizując wytyczne (i wykorzystując od dawna przygotowywaną koncepcję mgr. Kazimierza Bryńskiego z UMCS), zlokalizowano zalew. Wspierają go dwa kompleksy leśne – Zemborzyce i Stary Las, tworząc węzłową bazę systemu ekologicznego. Wspomagać go miał wielki park wyżynny w północno-zachodniej części miasta, zlokalizowany na obszarze opuszczanego przez wojsko poligonu, powiązany systemem suchych dolin z doliną rzeki Cechówki – Górki Czechowskie.

Doliny rzek miały pełnić głównie funkcje terenów otwartych, rekreacji, z kulminacją kulturową i mniejszą wodą – „stawem” – na obszarze byłego Stawu Królewskiego w rejonie Zamku. Całość była powiązana systemem ulic. W skali planu ogólnego wyróżniono dwa ich typy: ulice miejskie i arterie tranzytowe, szybkiego ruchu. Pierwsze miały łączyć bezpośrednio obszary strukturalne, były obudowywane i wyznaczane tradycyjnie, na ogół grzbietami wzgórz. 

Drugi typ – ulice nieobudowywane ze względu na uciążliwość hałasu były lokowane w szwach zieleni dolin. Miasto miało funkcjonować w oparciu o transport publiczny – trolejbusy, autobusy (samochody prywatne do wykorzystania wyjątkowego).

W osiedlach i dzielnicach mieszkaniowych oraz w centrum uprzywilejowane miały być układy ruchu pieszego. Zakładano też, że całe miasto obsługiwane będzie równolegle ruchem rowerowym. Rozważano również wprowadzenie tramwaju, szybkiej kolei miejskiej, w końcu jednak odłożono jej realizację na dalszą perspektywę.

Plan został opublikowany w „L’Achitecture d’aujourd’hui” i wyróżniony pierwszą nagrodą ministra.

• Dzielnica Rury mieszcząca zespół osiedli Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej jest unikatowym zespołem urbanistycznym w tkance urbanistycznej Lublina. Z czego wynikał projekt siedmiu osiedli? 

– Odrodzenie spółdzielczości mieszkaniowej było jedną z pozytywnych wartości, jakie niosła ze sobą „odwilż” polityczna roku 1956. W Lublinie znaleźli się ludzie, którzy podjęli tę ideę z dużym zaangażowaniem, wręcz z entuzjazmem. Jednym z nich był Stanisław Kukuryka wybrany na prezesa powstałej w kwietniu 1957 r. Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.

Koncepcja na spółdzielczą dzielnicę mieszkaniową na Rurach była szczegółowa. Podstawą był teren, jego ukształtowanie. W ten sposób wyznaczono 7 osiedli, bo tyle było odpowiednich wielkością wzgórz rozdzielonych suchymi dolinami. W centrum układu, na wspólnym płaskowyżu ulokowano dzielnicowe centrum usługowe. Przez środek dzielnicy, grzbietem płaskowyżu miała biec centralna ulica miejska (Zana). Od wzgórza śródmiejskiego oddziela dzielnicę Rury trasa o funkcji potencjalnie tranzytowej, biegnąca naturalną doliną, w szwie zielonym (Głęboka).

Podobnie dolinami między osiedlami przebiegają ulice poprzeczne do głównego układu (Filaretów i Wileńska). W dolinie oddzielającej z kolei dzielnicę Rury od rejonu Czuby (przewidywanego wówczas pod dzielnicę mieszkaniową w dalszej perspektywie) i na jej zboczach zlokalizowano duży park międzydzielnicowy (Park Rury), a w sąsiedniej, mniejszej dolinie – park sportowy (Globus). Teren wyznaczył więc wielkość i strukturę przestrzenną tej dzielnicy.

Pierwszym osiedlem, którego realizację podjęto, było Osiedle im. Adama Mickiewicza. Projekt architektoniczny tego osiedla Spółdzielnia zleciła arch. Feliksowi Haczewskiemu z Warszawy. Nadzór urbanistyczny nad wykonaniem projektu pełniła Miejska Pracownia Urbanistyczna. W trzy lata później wręczono klucze do mieszkań pierwszym mieszkańcom LSM (na ul. Grażyny).

Prezes Kukuryka przyjął zasadę, że dla zapobieżenia monotonii architektury zaprojektowanie każdego z osiedli będzie zlecane innemu autorowi. Tak więc następne w dzielnicy osiedle – im. Juliusza Słowackiego – powierzono do opracowania prof. Oskarowi Hansenowi – znanemu w świecie architektowi i urbaniście. W obu pierwszych osiedlach powstały w efekcie unikatowe rozwiązania architektoniczno-urbanistyczne.

Był to złoty okres nie tylko dzielnicy Rury w Lublinie, ale także całej urbanistyki polskiej. Jeszcze tylko Osiedle Piastowskie zbudowano w oparciu o indywidualnie opracowane w Warszawie, ale w Lublinie już tylko powtórzone projekty budynków.

W pozostałych osiedlach, choć powstawały na szczególnie atrakcyjnych, południowych stokach wzgórz, tuż przy parku, musiały być zastosowane wyłącznie ogólnokrajowe projekty typowe, produkowane fabrycznie. Skończy się próby walki z szablonem, próby poszukiwania własnego oblicza.

• Jak ocenia Pan realizację projektu miasta z 1959 r. i jak postrzega Pan to, co się dziś dzieje w urbanistyce Lublina? 

– Główne założenia koncepcji planu miasta Lublina z 1959 r. są do dziś aktualne. Przetrwały nawet tak dramatyczne i destrukcyjne wydarzenie, jakim było w 2004 r. unieważnienie dotychczasowych planów miejscowych.

Istotnym elementem struktury planu z roku 1959, którego realizacja jest poważnie zagrożona, jest natomiast teren Górek Czechowskich, gdzie na miejscu opuszczanego przez wojsko poligonu, w pięknym krajobrazie suchych dolin i wąwozów miał powstać wielki, półnaturalny, ogólnomiejski park. O kontrastowym przyrodniczo i krajobrazowo w stosunku do rejonu zalewu w Zemborzycach charakterze.

Nabycie tego terenu od wojska przez prywatną firmę było zaskoczeniem i stało się realnym zagrożeniem planowanej perspektywy. Sprawa właśnie się toczy. W każdym razie do dziś zapis pierwotnego planu jest aktualny, a jego naruszenie byłoby nieodwracalną stratą dla warunków ekologicznych, krajobrazowych i kulturowych miasta. Obniżyłoby to stopień atrakcyjności Lublina, z wielką szkodą dla perspektyw jego rozwoju. Zwłaszcza przy zniszczeniu przez rozrost komunikacji walorów ekologicznych doliny Czechówki i braku w obszarze miasta porównywalnych do Górek Czechowskich alternatyw.

Zastrzeżenia, niestety, budzi też znaczna część tkanki, która coraz bardziej wypełnia ogólną strukturę miasta. W warunkach dominacji pieniądza i prywatnego interesu praktycznie bez kontroli urbanistycznej powstają też twory będące zaprzeczeniem racjonalności i troski o miasto, o człowieka. Obszary zabudowy niespełniającej odpowiednich potrzeb mieszkańców, zwłaszcza obsługi, wymuszające ruch samochodowy, ale przynoszące deweloperom, inwestorom zysk. Zabudowywane są przy tym tereny przeznaczone pod zieleń, parki, a nawet przestrzenie już pełniące funkcje parkowe.

Mówiąc o perspektywach w sensie społecznym, nadzieję budzi też coraz szersze i coraz głębsze włączanie się mieszkańców Lublina w dzieło budowy miasta (m.in. Forum i Rada Kultury Przestrzeni). Jest to wyrazem wzrostu świadomości obywatelskiej i dojrzewania kultury urbanizacyjnej, ale zarazem siły, z którą nie można się nie liczyć i można wiele od niej oczekiwać. Jest to też swoistym wyzwaniem dla obecnej Pracowni Urbanistycznej Miasta Lublina, aby ten potencjał społeczny w granicach możliwości wykorzystać dla podnoszenia szeroko rozumianej atrakcyjności środowiska przestrzennego Lublina.

Wywiad został opublikowany w Roczniku Lubelskim T. XLIV (Polskie Towarzystwo Historyczne, Oddział w Lublinie). Skróty pochodzą od redakcji.

Romuald Stanisław Dylewski urodził się w 1924 r. w Łęcznej, zmarł 7 stycznia 2019 r. Znany i ceniony w Polsce i na świecie architekt urbanista, doktor nauk technicznych, profesor nadzwyczajny w Instytucie Gospodarki Przestrzennej i Mieszkaniowej w Warszawie. Zasłynął z tworzenia planów miast w Polsce i na świecie, m.in. Lublina, dzielnicy Żerań w Warszawie, planów miast i aglomeracji Bagdadu, Trypolisu, Damaszku, Edynburga oraz rejonu West Bethnal Green w Londynie. Autor prac naukowych dotyczących standardów urbanistycznych i rozwoju aglomeracji miejskich, w tym o rozwoju Lubelskiego Zagłębia Węglowego i Łęcznej jako stolicy Zagłębia.był wykładowcą planowania przestrzennego na uczelniach polskich i zagranicznych: Politechnice Krakowskiej, Politechnice Szczecińskiej, Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, Uniwersytecie Bagdadzkim, w School of Town and Country Planning – Edinburgh College of Art w Edynburgu (Szkocja).

Na zdjęciu głównym: Romuald Stanisław Dylewski 14 stycznia 2017 otrzymał tytuł „Zasłużony dla Miasta i Gminy Łęczna” Fot. Urząd Miasta Łęczna

7 odpowiedzi na “„Na górkach czechowskich miał powstać wielki, półnaturalny park.” Ostatni wywiad z Romualdem Dylewskim”

  1. kronikidewelorozwoju pisze:

    Wiadomo, jaka jest linia DW w obecnej odsłonie tej gazetki.
    Ale tak naprawdę w obecnym otoczeniu nie ma znaczenia, co miał na myśli Pan Roman.
    Fakty tworzy władza, a tą w Dziadogrodzie sprawują dewelo-buraki.
    Tak jak historię piszą zwycięzcy, a obecnie zwycięzcami są kapitaliści.
    Niewiadomą pozostaje kwestia, czy kapitalistom uda się jakoś zaradzić 2 głównym przeszkodom na drodze dewelo-rozwoju.
    A tymi przeszkodami raczej na pewno nie będzie ani ipeen, ani „napowietrzanie”, ani chomiki, ani UE.
    Może to być primo zwijanko demografii Dziadogrodu, a dwa – rosnące koszty utrzymania kurników.
    W tej pierwszej kwestii niestety jest już jasne, że neoliby są zdeterminowane, żeby nakręcać masową imigrację i skutki tego już są odczuwalne na Folwarku Dziadogród.
    A prawdopodobnie te procesy będą się nasilać tak, że być może prognozowany przez nbp i gus spadek liczebności autochtonów (ok. minus 30 k do końca tej dekady) zostanie skompensowany imigrantami, dla części których nawet tragiczne warunki płacowe obowiązujące w Dziadogrodzie prezentują się jako coś lepszego, niż bytowanie w ich ojczyznach (pod warunkiem oczywiście, że będą mieszkać po 4 osoby w pokoju u kamienicznika, żeby móc wysłać chociaż 100-200$/m-c do rodzinki w ukr czy w etiopii).
    Nietrudno sobie wyobrazić, jakie „atrakcje” będzie w takim scenariuszu r0zw0ju prezentować „park naturalistyczny” na GCz.

  2. Niejawny pisze:

    Kronikidewelorozwoju na emigrantów na szczęście bym nie liczył. Oni nie są debilami i dobrze wiedzą, że w takich miastach jak: Warszawa, Wrocław, Poznań zarobią więcej i mają bliżej na tzw. Zachód. Może posiedzą tutaj z rok albo kilka miesięcy i dadzą dyla na zachód (Polski albo Europy). Pojedź sobie do Wrocławia i zobacz ilu tam mieszka Ukraińców.

  3. kronikidewelorozwoju pisze:

    @Niejawny
    No nie wiem. Ja widzę to tak, że jak się zacznie „przelewać” w „bogatszych” miejscach, to zjawisko zacznie się rozlewać także na rejony dziadostwa UE takie jak Dziadogród.
    Należy mieć na uwadze, że nawet w Dziadogrodzie – głównie dzięki zasilaniu w tym grajdołku Kompleksów akademickiego i medycznego z budżetu centralnego – nadal istnieje kasta (może 5-10k jednostek), którą stać jest na regularne eksploatowanie imigrantów jak kucharze w karczmach/dostarczyciele karmarskiej paszy, b0lto-woźnice, służba domowa itp.
    R0zwój Dziadogrodu może pójść śladem np. Menczesteteru czy Malme (oczywiście w odpowiednio mniejszej skali), gdzie mimo że są to miejsca niewytwarzające już praktycznie żadnej istotnej wartości dodanej, są nadal magnesem dla przybyszów z krain jeszcze bardziej spauperyzowanych wraz całym pakietem takiego „rozlewania się”, w czym zawiera się m.in. pompowanie cen nieruchów, atrakcyjność rentierstwa kurnikowego, pozostawiając już na boku kwestie zmian „kulturowych”, jakie niosą za sobą takie napływy migracji.
    Ale te „zmiany kulturowe” są kapitalisto oraz ich politycznym minionkom obojętne, ponieważ ich zawsze będzie stać, żeby zamieszkać z dala od miejsc, w których odbywa się ubogacanie.
    Masowa imigracja to jest jedyna ścieżka, która może realnie podtrzymać dewelo-r0zwój w dłuższym okresie, a więc można mieć pewność, że P0lsK0-W0lska Zjednoczona Partia Deweloperska zrobi wszystko, aby ten scenariusz zrealizować.

  4. kronikidewelorozwoju pisze:

    errata: Pan Romuald, a nie Pan Roman. Sorki.

  5. Niejawny pisze:

    Pożyjemy zobaczymy. Moim zdaniem większość emigrantów będzie tutaj tylko na chwilę. A Koalicja Deweloperska na szczęście nie ma tu wiele do gadania. Ludzie pojadą tam gdzie będą mogli łatwiej znaleźć pracę i więcej zarobić. Może niektórzy zostaną w Lublinie z sentymentu, bo klimaty tutaj są bardziej ukraińskie/rosyjskie niż europejskie.

  6. . pisze:

    DW milczy? Stare, znałem.
    (AF):
    „Dzisiaj, 17 października o godzinie 24:00 mija termin na składanie uwag do projektu zmiany planu miejscowego dla wąwozu Czuby i Starego Gaju. Plany zakładają budowę arterii komunikacyjnej, pętli autobusowej i parkingów. Ale co, jeśli to tylko krok w stronę dalszej zabudowy wąwozu? Bez tej drogi nie ma podstaw do wydania pozwoleń na zabudowę! 📑🚧 Rok temu plany tych deweloperskich inwestycji wypłynęły, a teraz czas na naszą odpowiedź! 🚫”
    https://m.youtube.com/shorts/1K207qpLneY

  7. . pisze:

    Ale się ludzie w komentarzach śmieją z sytuacji na Mełgiewskiej 6, kiedy wyrżnięto wszystkie drzewa przy przystanku, bo zasłaniały biznes 🙂
    https://m.youtube.com/shorts/rHiPoKNc0FE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

4 minuty czytania

17.02.2025

Od prezydenta – 0 zł. Od marszałka – 0 zł. Jak finansowany jest Jawny Lublin

Nie prosimy o pieniądze w samorządach. Nie staramy się o…

9 minut czytania

11.02.2025

Ludzie szukają domu, prokuratorzy winnego. Kamienicę przy Bernardyńskiej podmyła woda od sąsiadów

Znana jest oficjalna przyczyna katastrofy budowlanej przy ul. Bernardyńskiej 10…

2 minuty czytania

07.02.2025

Co zabrał Donald Trump, możecie nam dać Wy. Pomożecie nam istnieć?

Jeżeli chcesz nas nadal czytać, prosimy – przeczytaj ten tekst.

7 minut czytania

04.02.2025

„Pomożemy jak możemy”. To miasto, a nie deweloper, obiecuje dać ludziom nowe mieszkania

Ratusz zapewnia o „daleko idącym wsparciu” i priorytetowym traktowaniu mieszkańców…

6 minut czytania

31.01.2025

Radni przyjęli studium gminy Niemce. Mieszkańcy zapowiadają skargi

Wczoraj była burzliwa, wielogodzinna dyskusja. Na piątkowej sesji temat już…

10 minut czytania

10.01.2025

Było przedszkole i zielony zakątek. Jest deweloper i rzeź ostatnich dużych drzew na Starym Mieście

Piły na lubelskim Starym Mieście zawyły tuż przed Bożym Narodzeniem.…

2 minuty czytania

01.01.2025

Przedsiębiorcy też mogą przekazać 1,5 procent podatku na Jawny Lublin

Firma nie może, ale jej właściciel ma już pełne prawo…

4 minuty czytania

30.12.2024

Ceny usług opiekuńczych rosną, ale miasto szuka dodatkowych programów

W Lublinie spada liczba osób korzystających z usług opiekuńczych i…