4 minuty czytania • 02.10.2024 12:57
Lublin zyska 131 mln zł, ale prezydent Żuk i tak będzie emitować nowe obligacje
Udostępnij
Lubelski Ratusz cieszy się z dodatkowych pieniędzy, jakie z budżetu państwa trafią do kasy miasta. Opozycja zauważa, że ta kwota nie wystarczy nawet na obsługę bieżącego długu Lublina.
– Koniec z tekturowymi czekami. Koniec z rozdawnictwem politycznym pieniędzy. Ta ustawa zapewnia niezależność finansową samorządów – brylował dziś rano przed budynkiem Ratusza Michał Krawczyk, poseł Koalicji Obywatelskiej. Na konferencji prasowej towarzyszyli mu prezydent Krzysztof Żuk (PO), jego zastępca Tomasz Fulara i kilku radnych z prezydenckiego klubu. Ci ostatni głosu nie zabierali. Jedynie przewodniczący rady miasta Jarosław Pakuła stwierdził, że „to znacząca kwota dla budżetu miasta”.
Wczoraj wieczorem Sejm uchwalił ustawę o dochodach jednostek samorządu terytorialnego (gmin, powiatów i województw). Główna zmiana polega na tym, że od przyszłego roku dochody samorządów będą wyliczane na podstawie dochodów mieszkańców, a nie na podstawie płaconego przez nich podatku PIT.
– Te zmiany wychodzą naprzeciw oczekiwaniom jednostek samorządu terytorialnego. Będziemy uodpornieniu na propozycje zmian, które każdy rząd wprowadza. Po drugie – przy zastosowaniu różnego rodzaju kryteriów i wskaźników, wyszacowuje się subwencję, która związana jest również z określaniem niezbędnych wydatków w zakresie zadań bieżących. I wreszcie trzecim dochodem poza PIT, CIT i subwencją będą dotacje na zadania zlecane, ale szacowane zgodnie z naszymi ustaleniami w nieco inny sposób – mówi Krzysztof Żuk, prezydent Lublina.
Opozycja zwraca uwagę, że miasto straci, bo nie będzie już dostawać dotacji na konkretne inwestycje z programów rządowych. Takich jak np. Polski Ład, którego już nie będzie.
– Do tej pory były to dofinansowania czy dotacje np. do budowy szkoły, termomodernizacji, przedłużenia ul. Lubelskiego Lipca. Nie były to małe środki. I nie tylko na inwestycje realizowane przez urząd miasta, ale także UMCS, Uniwersytet Medyczny czy szpitale – przypomina Robert Derewenda, przewodniczący klubu radnych PiS w radzie miasta. Dodaje, że decyzje nadal będą podejmowane politycznie. – Prezydent miasta zdecyduje o tym, kto otrzyma pieniądze, a kto nie. Jedni otrzymają możliwość inwestycji w danej dzielnicy, a drudzy nie.
Na co dodatkowe 131 mln zł?
– Lublin zyska 131 mln zł w przyszłym roku w porównaniu do ustawy o finansowaniu samorządów, która obowiązywała do tej pory – zapowiada poseł Krawczyk.
Nie należy się jednak spodziewać, że dodatkowe miliony spowodują wielką inwestycyjną ofensywę w mieście. Choć 131 mln zł może się wydawać dużą kwotą, to w skali całego budżetu miasta (ponad 2,5 mld zł) wcale taka nie jest.
– Mamy już uruchamiane inwestycje wpisane w Regionalny Program Operacyjny. Te wszystkie inwestycje oparte są o wkład własny. I na ten wkład naszych dochodów również z uwzględnieniem tej kwoty (131 mln zł) nam nie wystarczy. Stąd prowadzimy rozmowy z bankami o kolejnej emisji obligacji – przyznaje prezydent Żuk.
– To nawet nie jest kwota, która wystarczy na obsługę długu miasta (w zeszłym roku kosztowało to 148 mln zł – red.) – komentuje radny Derewenda. – Poza tym, jeżeli chodzi o inwestycje miejskie, to jest ogromny chaos. Jak zapytałem w interpelacji, jakie sale gimnastyczne przy lubelskich szkołach wymagają remontu czy rozbudowy, to dostałem odpowiedź, że dopiero zostaną zebrane informacje na ten temat. Prezydent nie jest świadomy, jakie są potrzeby.

Uwaga Związku Miast Polskich nie została przyjęta
Związek Miast Polskich (Krzysztof Żuk jest w zarządzie stowarzyszenia) poparł projekt ustawy, ale zwrócił się o zmianę dwóch zapisów w artykule drugim.
– Utrzymanie tych zapisów spowoduje, że każde nowe, dokonane w przyszłości zwolnienie podatników PIT i CIT z tych podatków, automatycznie zmniejszy dochody własne Jednostek Samorządu Terytorialnego. Zapisy te są więc sprzeczne z podstawowym założeniem projektu, które zostało uzgodnione między rządem a Stroną Samorządową jako punkt wyjścia do prac nad nową ustawą o dochodach JST – czytamy w stanowisku Związku Miast Polskich.
Poseł Krawczyk: – Samorządy mają zapisane w ustawie sztywny, procentowy udział w dochodach mieszkańców. Nie w podatku, który jest płacony, tylko w dochodach. I to jest uniezależnienie od zmian podatkowych. Dwie poprawki spowodowałyby zwiększenie finansowania samorządów ponad te kwoty, które i tak zostały zwiększone i zapisane w projekcie budżetu państwa na przyszły rok. W związku z tym nie mogły być uwzględnione przez Ministerstwo Finansów.
Na ostatniej sesji w 2023 radni dali ratuszowi „zielone światło” na emisję obligacji komunalnych. Łącznie mają one opiewać na 270 mln zł. Jak pisał wówczas Kurier Lubelski obligacje zostaną rzucone na rynek w trzech seriach – 120 (obligacje dziesięcioletnie), 100 (czternastoletnie) i 50 mln zł. Ich wykup zaplanowano na lata 2030-2038. Pozyskana kwota 168 mln zł zostanie przeznaczona na wydatki inwestycyjne, a 102 mln zł na spłatę wcześniej zaciągniętych zobowiązań.
Dyskusja o miejskich obligacjach (opozycyjni radni PiS zarzucali rządzącym „zadłużanie miasta na kolejne dwa pokolenia”) przerodziła się w debatę o rosnącym długu Lublina. Uchwała budżetowa na 2024 r. przewiduje, że zadłużenie miasta na koniec roku wyniesie 2,245 mld zł, z czego 1,234 mld zł stanowić będą zobowiązania z tytułu wyemitowanych do tej pory obligacji. Dla porównania, zadłużenie miasta na koniec trzeciego kwartału 2023 r. osiągnęło pułap 2,1 mld zł.
W uchwale budżetowej na 2024 r. zapisano deficyt w wys. 159,8 mln zł. Dziurę w miejskiej kasie magistrat chce „załatać” obligacjami (154,5 mln zł) i niewykorzystanymi środkami pieniężnymi na rachunku bieżącym miasta (łącznie 5,3 mln).