var bwg_objectsL10n = {"bwg_field_required":"field is required.","bwg_mail_validation":"This is not a valid email address.","bwg_search_result":"There are no images matching your search.","bwg_select_tag":"Select Tag","bwg_order_by":"Order By","bwg_search":"Search","bwg_show_ecommerce":"Show Ecommerce","bwg_hide_ecommerce":"Hide Ecommerce","bwg_show_comments":"Show Comments","bwg_hide_comments":"Hide Comments","bwg_restore":"Restore","bwg_maximize":"Maximize","bwg_fullscreen":"Fullscreen","bwg_exit_fullscreen":"Exit Fullscreen","bwg_search_tag":"SEARCH...","bwg_tag_no_match":"No tags found","bwg_all_tags_selected":"All tags selected","bwg_tags_selected":"tags selected","play":"Play","pause":"Pause","is_pro":"","bwg_play":"Play","bwg_pause":"Pause","bwg_hide_info":"Hide info","bwg_show_info":"Show info","bwg_hide_rating":"Hide rating","bwg_show_rating":"Show rating","ok":"Ok","cancel":"Cancel","select_all":"Select all","lazy_load":"0","lazy_loader":"https:\/\/jawnylublin.pl\/wp-content\/plugins\/photo-gallery\/images\/ajax_loader.png","front_ajax":"0","bwg_tag_see_all":"see all tags","bwg_tag_see_less":"see less tags"};
Codzienny spacer po osiedlu Regaty dla Jimmiego skończył się krwawą biegunką i wysypką. Szybko okazało się, że takich przypadków na osiedlu jest więcej.
Jimmy, to 6-miesięczny amstaff. Uwielbia się bawić i przepada za spacerami. – Albo ja, albo mój partner kiedy wychodzimy na spacer, idziemy niedaleko nowo wybudowanych bloków przy ulicy ks. Wincentego Granata – opowiada pani Weronika.
W środę, 16 października, scenariusz spaceru był en sam. Piesek wrócił do domu ok. godz. 16. Już coś jest było nie tak. – Jimmy osłabł, niechętnie się bawił i był obojętny. Ok. godz. 18 pojawiła się u niego ostra biegunka, aż do krwi. Dwie godziny później zaczęły się wymioty. Bardzo się męczył, bo aż do godz. 1 w nocy nie było chwili, by nie zwracał – opowiada kobieta.
W środku nocy właściciele psa uznali, że nie mogą już dłużej czekać, że każda kolejna godzina takiej męczarni może się skończyć źle. W środku nocy pojechali do weterynarza. W gabinecie okazało się, że na skórze psa pojawiła się jeszcze wysypka.
– Była wszędzie. Na uszach, na brzuchu, na łapach, na pyszczku. Miał czerwone oczy. W lecznicy pani weterynarz stwierdziła, że musiał zostać czymś otruty. I to nie byle czym – wspomina właścicielka psa.
Zaraz po tym wszystkim kobieta postanowiła ostrzec sąsiadów. Na Facebooku zaalarmowała: „Ktoś rozsypuje trutki. Kilka tygodni temu znalazłam rozsypaną karmę w drodze na boisko przy kościele”.
Wtedy odezwały się właścicielki innych psów. Opisują, że podobne dolegliwości miały ich zwierzęta. I także po spacerze w okolicy bloków przy ul. Granata.
Pani Kaja: – Moje pieski po spacerze wymiotowały całą noc. Wychodzę z nimi ze swojego bloku przy ulicy Granata do kościoła. Robimy takie kółka – opisuje. I zapewnia, że zawsze jest ostrożna, pilnuje psów, żeby nie jadały niczego znalezionego na trawnikach.
– Po każdym spacerze między blokami przy ulicy ks. Wincentego Granata dostawał lekkiej wysypki, miał zaczerwienione łapy i pysk – relacjonuje w sieci pani Joanna. – Możliwe, że to przez nawożenie trawników albo roundap przeciwko chwastom – przypuszcza. I pokazuje nam zdjęcia swojego psa. Wygląda naprawdę kiepsko. Ciało ma pokryte dużymi, grubymi bąblami.
Mówią, że nie nawozili
Trawniki, po których hasają pieski, należą do wspólnot mieszkaniowych. Te z kolei opiekę nad zielenią, administrację terenu zlecają zewnętrznym firmom. Rozmawialiśmy z ich przedstawicielami. Nie chcieli występować pod nazwiskiem. Zapewniają jednak, że w ostatnim czasie na trawę nic nie było wysypywane.
– Nawozimy trawnik, to prawda, ale nie robiliśmy tego od pół roku. Co do oprysków, to wykonujemy je wyłącznie latem – słyszymy u jednego z zarządców.
Lekarka, która zajmowała się Jimmym, też jednoznacznie nie może wskazać, co było przyczyną zatrucia psa. – To może być grypa, która występuje okresowo. To może być nawet to o czym mówią właściciele psów, chemia z trawy. Albo podrzucone na trawę i zatrute jedzenie – wylicza.
Po trzech dniach leczenia amstaff pani Weroniki doszedł do siebie. Wtedy dostał ostatni zastrzyk i przestał przyjmować antybiotyk. – Zaczęło mu wypadać trochę sierści z głowy, ale jest z nim dobrze – mówi właścicielka.
Na zdjęciu: Pies pani Joanny i Jimmy pani Weroniki (Fot. nadesłane)
Artykuł powstał w ramach projektu „Samorząd w rękach Seniorów”, dofinansowanego ze środków Programu Wieloletniego na rzecz Osób Starszych „Aktywni+” na lata 2021–2025, edycja 2024.
document.getElementById( "ak_js_1" ).setAttribute( "value", ( new Date() ).getTime() );
Amstaff to nie „piesek”, ale groźny pies z ras agresywnych. Powinien być wyprowadzany w kagańcu. Ponadto psy często żrą różne rzeczy na spacerze nie wyłączając odchodów. Kaganiec przed tym chroni. W tym wypadku głupota właścicieli psów prowadzi do cierpienia zwierząt. Należałoby odebrać im zwierzęta.
Sąsiedzie, proszę sobie nałożyć kaganiec może uchroni to przed gadaniem takich bzdur. Widze, że sąsiad jest z tych co się przeprowadzili do miasta i om wszystko przeszkadza. Trzeba było się zastanowić wcześniej i zostać u siebie na wsi.
Kaganiec dla każdego psa, jak najbardziej, nawet malutkiego. Kiedyś to było coś normalnego, teraz psiarzom w głowach się poprzewracało. Pies nie będzie wtedy zżerał odchodów ludzkich lub zwierzęcych. I dla tej osoby co się podpisuje jako „Sasiadka” też. A może to „sasiedka” zza wschodniej granicy? A ja jestem mieszczuchem od pokoleń, towarzyszko. Wozwraszczajsja damoj.
Dołącz do ekipy Jawnego Lublina jako wolontariusz!
Fundacja Wolności ciągle poszukuje osób, którym bliskie są ideały jawności, przestrzegania prawa dobrego rządzenia czy racjonalnego wydatkowania pieniędzy publicznych.
Amstaff to nie „piesek”, ale groźny pies z ras agresywnych. Powinien być wyprowadzany w kagańcu. Ponadto psy często żrą różne rzeczy na spacerze nie wyłączając odchodów. Kaganiec przed tym chroni. W tym wypadku głupota właścicieli psów prowadzi do cierpienia zwierząt. Należałoby odebrać im zwierzęta.
Sąsiedzie, proszę sobie nałożyć kaganiec może uchroni to przed gadaniem takich bzdur. Widze, że sąsiad jest z tych co się przeprowadzili do miasta i om wszystko przeszkadza. Trzeba było się zastanowić wcześniej i zostać u siebie na wsi.
Jak wyjdę z moją chihuahuą też mi pan każe założyć kaganiec jako remedium?
Kaganiec dla każdego psa, jak najbardziej, nawet malutkiego. Kiedyś to było coś normalnego, teraz psiarzom w głowach się poprzewracało. Pies nie będzie wtedy zżerał odchodów ludzkich lub zwierzęcych. I dla tej osoby co się podpisuje jako „Sasiadka” też. A może to „sasiedka” zza wschodniej granicy? A ja jestem mieszczuchem od pokoleń, towarzyszko. Wozwraszczajsja damoj.
Sąsiad ma rację co do amstaffów. To nie są łagodne pieski.
Poczytajcie:
https://www.pap.pl/aktualnosci/amstaff-zaatakowal-14-letnia-dziewczynke-zdolal-przeskoczyc-przez-ogrodzenie
https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C961473%2Camstaff-pogryzl-rocznego-chlopca-pies-byl-w-rodzinie-od-szczeniecia.html
https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1606787%2Cbialystok-pies-ugryzl-dziecko-w-twarz.html
A mnie ostatnio zaatakował Jork, bez KAGAŃCA!
Pies w bloku to patologia. Amstaffy, pitbulle i bulteriery mają same patusy. Takie rasy powinny zostać zakazane w hodowli.