Udostępnij
Codzienny spacer po osiedlu Regaty dla Jimmiego skończył się krwawą biegunką i wysypką. Szybko okazało się, że takich przypadków na osiedlu jest więcej.
Jimmy, to 6-miesięczny amstaff. Uwielbia się bawić i przepada za spacerami. – Albo ja, albo mój partner kiedy wychodzimy na spacer, idziemy niedaleko nowo wybudowanych bloków przy ulicy ks. Wincentego Granata – opowiada pani Weronika.
W środę, 16 października, scenariusz spaceru był en sam. Piesek wrócił do domu ok. godz. 16. Już coś jest było nie tak. – Jimmy osłabł, niechętnie się bawił i był obojętny. Ok. godz. 18 pojawiła się u niego ostra biegunka, aż do krwi. Dwie godziny później zaczęły się wymioty. Bardzo się męczył, bo aż do godz. 1 w nocy nie było chwili, by nie zwracał – opowiada kobieta.
W środku nocy właściciele psa uznali, że nie mogą już dłużej czekać, że każda kolejna godzina takiej męczarni może się skończyć źle. W środku nocy pojechali do weterynarza. W gabinecie okazało się, że na skórze psa pojawiła się jeszcze wysypka.
– Była wszędzie. Na uszach, na brzuchu, na łapach, na pyszczku. Miał czerwone oczy. W lecznicy pani weterynarz stwierdziła, że musiał zostać czymś otruty. I to nie byle czym – wspomina właścicielka psa.
Zaraz po tym wszystkim kobieta postanowiła ostrzec sąsiadów. Na Facebooku zaalarmowała: „Ktoś rozsypuje trutki. Kilka tygodni temu znalazłam rozsypaną karmę w drodze na boisko przy kościele”.
Wtedy odezwały się właścicielki innych psów. Opisują, że podobne dolegliwości miały ich zwierzęta. I także po spacerze w okolicy bloków przy ul. Granata.
Pani Kaja: – Moje pieski po spacerze wymiotowały całą noc. Wychodzę z nimi ze swojego bloku przy ulicy Granata do kościoła. Robimy takie kółka – opisuje. I zapewnia, że zawsze jest ostrożna, pilnuje psów, żeby nie jadały niczego znalezionego na trawnikach.
– Po każdym spacerze między blokami przy ulicy ks. Wincentego Granata dostawał lekkiej wysypki, miał zaczerwienione łapy i pysk – relacjonuje w sieci pani Joanna. – Możliwe, że to przez nawożenie trawników albo roundap przeciwko chwastom – przypuszcza. I pokazuje nam zdjęcia swojego psa. Wygląda naprawdę kiepsko. Ciało ma pokryte dużymi, grubymi bąblami.

Mówią, że nie nawozili
Trawniki, po których hasają pieski, należą do wspólnot mieszkaniowych. Te z kolei opiekę nad zielenią, administrację terenu zlecają zewnętrznym firmom. Rozmawialiśmy z ich przedstawicielami. Nie chcieli występować pod nazwiskiem. Zapewniają jednak, że w ostatnim czasie na trawę nic nie było wysypywane.
– Nawozimy trawnik, to prawda, ale nie robiliśmy tego od pół roku. Co do oprysków, to wykonujemy je wyłącznie latem – słyszymy u jednego z zarządców.
Lekarka, która zajmowała się Jimmym, też jednoznacznie nie może wskazać, co było przyczyną zatrucia psa. – To może być grypa, która występuje okresowo. To może być nawet to o czym mówią właściciele psów, chemia z trawy. Albo podrzucone na trawę i zatrute jedzenie – wylicza.
Po trzech dniach leczenia amstaff pani Weroniki doszedł do siebie. Wtedy dostał ostatni zastrzyk i przestał przyjmować antybiotyk. – Zaczęło mu wypadać trochę sierści z głowy, ale jest z nim dobrze – mówi właścicielka.
Na zdjęciu: Pies pani Joanny i Jimmy pani Weroniki (Fot. nadesłane)

Artykuł powstał w ramach projektu „Samorząd w rękach Seniorów”, dofinansowanego ze środków Programu Wieloletniego na rzecz Osób Starszych „Aktywni+” na lata 2021–2025, edycja 2024.
Amstaff to nie „piesek”, ale groźny pies z ras agresywnych. Powinien być wyprowadzany w kagańcu. Ponadto psy często żrą różne rzeczy na spacerze nie wyłączając odchodów. Kaganiec przed tym chroni. W tym wypadku głupota właścicieli psów prowadzi do cierpienia zwierząt. Należałoby odebrać im zwierzęta.
Sąsiedzie, proszę sobie nałożyć kaganiec może uchroni to przed gadaniem takich bzdur. Widze, że sąsiad jest z tych co się przeprowadzili do miasta i om wszystko przeszkadza. Trzeba było się zastanowić wcześniej i zostać u siebie na wsi.
Jak wyjdę z moją chihuahuą też mi pan każe założyć kaganiec jako remedium?
Kaganiec dla każdego psa, jak najbardziej, nawet malutkiego. Kiedyś to było coś normalnego, teraz psiarzom w głowach się poprzewracało. Pies nie będzie wtedy zżerał odchodów ludzkich lub zwierzęcych. I dla tej osoby co się podpisuje jako „Sasiadka” też. A może to „sasiedka” zza wschodniej granicy? A ja jestem mieszczuchem od pokoleń, towarzyszko. Wozwraszczajsja damoj.
Sąsiad ma rację co do amstaffów. To nie są łagodne pieski.
Poczytajcie:
https://www.pap.pl/aktualnosci/amstaff-zaatakowal-14-letnia-dziewczynke-zdolal-przeskoczyc-przez-ogrodzenie
https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C961473%2Camstaff-pogryzl-rocznego-chlopca-pies-byl-w-rodzinie-od-szczeniecia.html
https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1606787%2Cbialystok-pies-ugryzl-dziecko-w-twarz.html
A mnie ostatnio zaatakował Jork, bez KAGAŃCA!
Pies w bloku to patologia. Amstaffy, pitbulle i bulteriery mają same patusy. Takie rasy powinny zostać zakazane w hodowli.